Dowody nieprzerwanej działalności UFOnautów na Ziemi
(2-języcznie, po angielsku
i polsku )
Uaktualizowano:
25 czerwca 2013
Kliknij "X" lub "No" na np. planszy rzekomych błędów, lub na reklamie, jeśli te usiłują przeszkodzić w oglądnięciu tej strony.
Oto
wykaz wszystkich stron które powinny być
dostepne pod niniejszym adresem (tj. na
tym serwerze), w zestawieniu językowym -
w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym
powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1".
Wybierz poniżej interesującą Cię stronę
manipulując suwakami, potem kliknij na nią
aby ją uruchomić:
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że jesteśy jedyną
żywą, myślącą i samoświadomą istotą we
wszechświecie - taką jaką przed stworzeniem ludzi był
Bóg
którego opisałem w tomie 1 swej najnowszej
monografii [1/5].
Wyobraźmy też sobie że zgłębiliśmy już całą wiedzę
o sobie samym i o pustym wszechświecie jaki nas
otaczał i zaczęliśmy się nudzić z braku czegokolwiek
następnego do poznania. W takiej sytuacji wpadliśmy
na pomysł aby w celu dalszego pamagania nam w
"przysparzaniu wiedzy"
stworzyć wielu podobnych do siebie "ludzi" - którzy
też byliby żywi, też by myśleli, oraz też byliby
samoświadomi. Wszakże zaistnienie takich ludzi
otworzyło dla nas ogromny ocean nowej wiedzy do
poznania - tak że przestaliśmy się nudzić. Ponadto
stworzyło nam wielu nowych towarzyszy - tak że
przestaliśmy być już samotni. Ilość nowej wiedzy
do poznania dodatkowo zwiększyliśmy poprzez
stworzenie wysoce niedoskonałych ludzi (tj. takich
jak ludzie opisani w punkcie #B2 strony o nazwie
antichrist_pl.htm).
Wszakże maksymalnie niedoskonali ludzie popełniają
znacznie więcej błędów niż czyniliby to ludzie
doskonali, a w ten sposób konfrontują nas ze
znacznie większą liczbą intelektualnych
wyzwań i problemów do rozwiązania.
Niestety, "przysparzanie wiedzy" przez ludzi
okazuje się być tylko wówczas możliwe
jeśli spełniony zostanie aż cały szereg warunków
opisywanych w punktach #L1 do #L5 strony
magnocraft_pl.htm -
przykładowo, jeśli owi ludzie prowadzą swe życie
zgodnie ze zbiorem zasad generalnie znanych jako
"moralność". Dlatego
największym intelektualnym wyzwaniem okazało
się dla nas zarządzanie owymi niedoskonałymi
ludźmi. Owi ludzie okazali się bowiem niezdyscyplinowani
i chronicznie odmawiali czynienia tego co leżało
w naszych celach i planach. Na początku
próbowalibyśmy więc ich zmuszać siłą poprzez
demonstrowanie im naszej potęgi i władzy. Jednak
to spowodowało że część z nich pouciekała z miast
jakie im zbudowaliśmy. Inni zaś stali się wyłącznie
bezmyślnymi sługami. W końcu wpadliśmy na pomysł
aby zarządzać nimi z ukrycia, tak jak można to czynić
z osłem, używając "marchewki i kija" dla kierowania
ich tam gdzie iść powinni. W roli "marchewki" używaliśmy
liczne "nagrody" jakie im serwowaliśmy za właściwe
sprawowanie. Do roli zaś jednego z "kijów" zaczęliśmy
tymczasowo stwarzać (a ściślej - zaczęliśmy "symulować")
istnienie szatańsko złych istot których owi ludzie panicznie
się bali, a które początkowo nazywaliśmy "diabłami"
a później przemianowaliśmy na "UFOnautów".
Istoty te wyrządzały ludziom krzywdę na setki
najróżniejszych sposobów. Niniejsza strona jest
właśnie o tym jakie formy po wielu wiekach przyjęło
efektywnie sterowanie owymi niedoskonałymi
ludźmi za pośrednictwem "kija" w postaci
"symulacji" tychże szatańskich UFOnautów.
Część #A:
Charakterystyka materiału dowodowego na nieustanną obecność "symulacji"
szatańskich
UFOnautów na Ziemi:
#A1.
Obiektywne istnienie UFOnautów i ich nieustanna działalność na Ziemi
zostały już udowodnione naukowo za pośrednictwem formalnego
dowodu opracowanego metodą "porównywania atrybutów":
#A2.
Jakie następstwa wnosi fakt, że UFOnauci i wehikuły UFO są
tymczasowymi "symulacjami" Boga, a nie istotami i urządzeniami
istniejącymi trwale (tak jak trwale istnieją np. ludzie i ich maszyny):
Samo uzasadnienie "czy" UFOnauci i wehikuły
UFO faktycznie są tymczasowymi "symulacjami"
Boga, a nie np. istotami i urządzeniami istniejącymi
trwale (tak jak trwale istnieją np. ludzie i ludzkie maszyny),
moim zdaniem zostało już wykazane wyczerpująco
i ponad wszelką wątpliwość w mojej najnowszej
monografii [1/5]
(dla przykładu przeglądnij tam treść podrozdziału
"OD5" z tomu 13 owej monografii [1/5] a także
treść porozdziału "QB1" z jej tomu 15). Podobnie
wyczerpująco i z różnych punktów widzenia zostało
też wyjaśnione "dlaczego" Bóg "symuluje" UFOnautów
i ich wehikuły UFO - po odpowiednie wyjaśnienia
patrz np. podrozdział "QB2" z tomu 15 w/w monografii
[1/5], lub patrz poświęcone UFO totaliztyczne strony,
np. punkt #K1 strony o nazwie
day26_pl.htm,
czy punkty #A5, #J1 i #K1 strony o nazwie
evolution_pl.htm.
Dlatego omawinia pytań "czy" ani "dlaczego" NIE
będę już powtarzał na niniejszej stronie.
Skoro jednak niniejsza strona omawia różne kategorie
materiału dowodowego na obiektywne istnienie
UFO i UFOnautów, warto na niej wyjaśnić "jakie są
następstwa" faktu że UFO i UFOnauci są tymczasowymi
"symulacjami" Boga. Wszakże z owych następstw
ani zwykli ludzie, ani nawet wieloletni badacze UFO
typowo NIE zdają sobie sprawy. Omówmy więc tu
skrótowo w punktach choćby najważniejsze z nich.
Oto one:
1. Wehikuły UFO są "symulowane" ogromnie precyzyjnie.
Znaczy, gdyby ludzie zdobyli plany budowy wehikułu
UFO oraz zbudowali go wiernie według owych planów,
wówczas nasza ziemska kopia owego wehikułu UFO
też by latała dokładnie tak samo doskonale jak latają
boskie "symulacje" UFO. Ponadto też by wykazywała
wszelkie cechy i możliwości faktycznych wehikułów
UFO, oraz też by indukowała wszelkie te zjawiska
które są indukowane przez faktyczne wehikuły UFO.
To tylko dzięki owej precyzji boskich "symulacji" UFO,
do naszych badań odnosi się (i obowiązuje) tzw. "postulat
zamienności UFO i magnokraftów" opisywany w wielu
totaliztycznych publikacjach, np. w punkcie #J4 strony
magnocraft_pl.htm
czy w podrozdziale P2.15 z tomu 14
monografii [1/5].
2. UFOnauci są "symulowani" ogromnie realistycznie
i wiernie. Znaczy, praktykowana przez UFOnautów
filozofia tzw. "szatańskiego pasożytnictwa" opisana w
tomie 13
monografii [1/5]
jest dokładnie taka jaką praktykowałyby istoty pochodzące
z cywilizacji ogarnietej tą filozofią. UFOnauci zachowują
się też na Ziemi dokładnie na sposób na jaki zachowywałyby
się istoty które skrycie okupują i eksploatują ludzkość.
Na przekór więc że UFOnauci są jedynie wiernymi i
realistycznymi "symulacjami" Boga, faktycznie są oni
tak samo niebezpieczni dla ludzi i tak samo bezwzględni
w swoich poczynianiach na Ziemi jakby byli faktycznymi
okupantami i eksploatorami ludzkości.
3. UFOnauci są bezwzględnie posłuszni woli i planom
Boga. Przykładowo, niszczą on i i atakują tylko
te społeczności, które zasłużyły sobie na "karę boską"
poprzez praktykowanie tępionej i eliminowanej przez Boga
filozofii pasożytnictwa.
Można też się skutecznie bronić przed ich atakami
i prześladowaniami przy użyciu metod opisanych
w punkcie #A2.3 strony
totalizm_pl.htm,
w punkcie #B4.4 strony
mozajski.htm,
w punkcie #C5.1 strony
seismograph_pl.htm,
czy w punkcie #I3 strony
day26_pl.htm.
4. Ciała UFOnautów wcale NIE muszą odpowiadać
naszemu zrozumieniu budowy i działania ciał.
Innymi słowy, ciała UFOnautów mogą np. być uformowane
z substancji o "nieożywionych" cechach (podobnych
do naszej gumy, plastyku, metalu, kamienia, itp.),
a ciągle będą zachowywały się i działały tak jak ciała
ludzkie. Ciała te mogą też mieć zupełnie odmienne
temperatury od ciał ludzkich, np. być całkowicie
zamrożone, lub wysoce gorące, a ciągle będą działały
sprawnie. Mogą też mieć całkowicie odmienną wielkość,
konfigurację i anatomię niż ciała ludzkie.
Wielu ludzi NIE zdaje sobie sprawy, że po opanowaniu
możliwości tzw. "przeciw-świata", to co my uważamy
za materię "nieożywioną" faktycznie może zachowywać
się jak istoty żywe. Znane są przypadki kiedy nawet
niektórzy ludzie opanowali już zdolność do nadawania
obiektom martwym cech istot żywych. Przykładowo,
Chińczycy praktykują wielowiekową tradycję, że ich
umarli chowani są w rodzinnych grobach w
miejscowości z której pochodzi ich klan rodzinny.
Nawet więc gdy któryś z nich umierał daleko od domu,
jego ciało ciągle sprowadzano do rodzinnego cmentarza
i dopiero tam chowano. Oczywiście, w dawnych czasach
NIE było lodówek. Stąd ciała umarłych szybko ulegały
popsuciu. Dlatego w czasach poprzedzających istnienie
lodówek i szybkiego transportu, w Chinach istniał ów
magiczny zawód tzw. "przeprowadzaczy umarłych"
(po angielsku zwanych "death walkers"). Na stronie
94 książki [1#G3] pióra Frena Bloomfield, "The Book
of Chinese Beliefs" (Arrow Books Ltd. (17-21 Cornway
Street, London W1P 6JD, Great Britain), London 1983,
ISBN 0-0993190-0-4, 213 stron), zawarty jest opis
tej starożytnej umiejętności chińskiej powodowania iż
ciała umarłych same maszerowały o własnych siłach.
Osoby z tą umiejętnością przywoływane były w przypadku
gdy ktoś umarł poza domem, zaś dzisiejsze lodówki i szybki
transport nie zostaly jeszcze wymyślone. W takim
przypadku "przeprowadzacz umarłych" wymawiał
odpowiednie zaklęcia ("spells"), zaś umarłe ciało
wstawało na nogi i zaczynało rytmicznie maszerować
o własnych siłach gdziekolwiek było kierowane przez
przeprowadzacza. Raport z przemarszu takich ciał,
cytowany za świadkiem z Hong Kongu (patrz [1#G3]
str. 94) który osobiście pamiętał takie zdarzenie,
przytoczyłem m.in. w punkcie #H2 na stronie o nazwie
sw_andrzej_bobola.htm,
a także w podrozdziale I5.7.1 z tomu 5 mojej najnowszej
monografii [1/5].
(Odnotuj że dalsze punkty #H3 do #H5 w/w strony
"sw_andrzej_bobola.htm" omawiają więcej kiedyś
dobrze znanych przykładów gdy obiektom martwym
ludzie nadawali cechy istot żywych. Inne ich przykłady
obejmują tzw. "Zombi", chodzące posągi z Indii,
czy wspinanie się po sznurach do nieba demonstrowane
przez indyjskich magów.)
W tym miejscu należy odnotować, że jeśli niektórzy
ludzie byli kiedyś w stanie zmuszać obiekty martwe
aby zachowywały się jak istoty żywe, to taka zdolność
jest "normalką" dla Boga. Nie powinno więc nikogo
dziwić, że "ciała" UFOnautów mogą być zimne i wykazywać
cechy np. gumy lub plastyku, a ciągle zachowywać się
jak ciała ludzie. Tak też niektórzy naoczni świadkowie
mający do czynienia z UFOnautami opisują ich ciała
(jako przykład patrz opisy owego Ziemianina który
odgryzł "sutkę UFOnautki" i stwierdził smakowo że
była ona wykonana jakby z gumy - przytoczone w podrozdziałach
JG9.4 i JG9.5 z tomu 8 mojej najnowszej
monografii [1/5]).
Nikogo NIE powinno też dziwić, że opisany poniżej
w punkcie #B8 na tej stronie "kał" jakim UFOnauci
żartobliwie "bombardują Nową Zelandię", jest identyfikowany
w ziemskich laboratoriach jako forma jakiegoś minerału
a nie "kału ludzkiego" - chociaż śmierdzi on, wygląda
i zachowuje się jak kał ludzki.
Ja osobiście zostałem kiedyś zafascynowany
przez oczy "symulacji" UFOnauty (tj. przez
oczy "podmieńca"). Były one bowiem zupełnie
"pozbawione życia". Na mnie sprawiały wrażenie
jakby były albo martwymi kulami wykonanymi
z czarnej matowej smoły, albo plastytkowymi
guzikami pomalowanymi na czarno (takimi jakie
w roli oczu umieszczają w zabawkach). Wszakże
jeśli się patrzy w oczy człowieka, zawsze widać
w nich życie, głębię, przeźroczystość, oraz jakby
tryskające iskry myślenia. Tymczasem oczy tamtego
UFOnauty były matowe, nieprzeźroczyste i zupełnie
"martwe". Pamiętam że wówczas zastanawiało mnie
nawet, jak on wogóle może cokolwiek widzieć takimi
oczami. W jakiś czas później napisał do mnie jeden
z czytelników moich opracowań, który także odnotował
i opisał mi takie szokujące cechy jakby "pozbawionych
życia" oczu UFOnauty.
5. Wehikuły UFO i UFOnauci są "symulowani" dla
osiągnięcia określonych (nadrzędnych) boskich celów.
Przykładowo, mają oni realistycznie ilustrować ludziom
dokąd prowadzi praktykowanie wysoce niemoralnej
filozofii pasożytnictwa,
mają inspirować ludzi do badań i do poszukiwań
twórczych, mają testować inteligencję i filozofie
ludzkie, mają demonstrować jak nieodpowiedzialna
i nieefektywna jest dzisiejsza oficjalna nauka, mają
zaindukować chęć zmiany i ulepszeń ziemskich
instytucji, mają "karać" te "intelekty grupowe" które
ześlizgnęły się już w szpony pasożytnictwa, itd., itp.
Stąd "symulowanie" UFO i UFOnautów przez Boga
zaniknie z chwilą kiedy owe boskie cele zostaną osiągnięte.
Dlatego nasza obrona przed UFO i UFOnautami powinna
polegać na badaniu celów i intencji Boga oraz na
ochotniczym ich wypełnianiu - tak aby Bóg NIE musiał
nam ich wmuszać siłą poprzez realizowanie np. owych
"symulacji" które trapią potem ludzkość seriami wysoce
nieprzyjemnych dla nas zjawisk, zdarzeń, oraz kataklizmów.
(Po przykład jednej z wielu możliwych metod naszej
efektywnej obrony - patrz punkt #C5.1 na stronie
seismograph_pl.htm
oraz punkt #I3 na stronie
day26_pl.htm.)
#A3.
Ogrom materiału dowodowego na "symulowanie" na Ziemi
UFOnautów
którzy pretendują że od wieków sekretnie okupują i eksploatują ludzkość:
Mieszkańcy planety Ziemia
wystawieni są na całą "ciężką artylerię" ogromnie zaawansowanej
techniki UFOnautów. Technika ta stara się uniemożliwić nam
rozeznanie tragizmu sytuacji w jakiej ludkość się znajduje. Dlatego
UFOnauci systematycznie ukrywają się przed nami, uprowadzają
nas z naszych sypialni jedynie nocami i to po przybyciu w stanie tzw.
"migotania telekinetycznego",
pod hipnozą nakazują każdemu człowiekowi z osobna aby nie przyjmował
do wiadomości faktu istnienia UFO, telepatycznie bombardują Ziemię
podświadomym rozkazem aby nie zwracać uwagi na materiał dowodowy
potwierdzający istnienie UFO, liczni agenci UFOnautów systematycznie
sabotażują na Ziemi wszelki materiał dowodowy na istnienie UFO,
wyszydzają, prześladują, oraz mordują racjonalnych badaczy UFO,
podmieńcy-UFOnauci
podszywający się pod naszych przełożonych i przywódców bez przerwy
podejmują niszczycielskie decyzje jakie spychają naszą cywilizację w dół,
itd., itp. W rezultacie wszyscy umysłowo słabi i podatni ludzie na Ziemi
nie dopuszczają do siebie nawet myśli że UFO istnieją, zaś nasza planeta
mogłaby znajdować się pod niewidzialną okupacją tych niemoralnych
bandytów i rabusiów z kosmosu. Tymczasem żaden fakt w jaki powszechnie
wierzymy, nie jest aż tak szeroko i dokładnie udokumentowany, jak jest właśnie
istnienie UFO i niewidzialna okupacja Ziemi przez moralnie upadłych
UFOnautów.
Przeglądnijmy teraz najbardziej powszechnie znany materiał
dowodowy który dokumentuje istnienie UFO i niewidzialną okupację
naszej planety przez te szatańskie istoty z kosmosu. (Odnotuj, że
dokładne opisy całego tego ogromnego materiału zawarte są w
monografii [1/4].) Oto wykaz najistotniejszych kategorii tego materiału
dowodowego:
Do grupy owych dowodów materialnych
należy wszystko co daje się zobaczyć,
dotknąć, sfotografować, oraz co jest
relatywnie trwałę, znaczy nie odlatuje
w przestrzeń a daje się odnależć i
powtarzalnie oglądać oraz badać.
Oto poszczególne przykłady materiału
dowodowego należącego do tej kategorii.
"Lądowiska" wehikułów UFO są to miejsca
ponad którymi wehikuły UFO zawisły na
wystarczająco długi przedział czasu aby
spowodować tam powstanie jakichś trwałych
śladów. Najczęściej owe trwałe ślady noszą
charakter magnetycznego spalenia roślinności
spowodowanego polem magnetycznym
napędu UFO. Przykład takiego świeżego
lądowiska UFO typu K3, z trawą spaloną
na czerwono przez potężne pole magnetyczne
napędu tego wehikułu, pokazany został poniżej
na rysunku "Fot. #B1 (a)". Z kolei wygląd wehikułu
UFO typu K3, tj. tego który wylądował w owym
miejscu, pokazany został na rysunku "Fot. #B1 (b)".
* * *
Zauważ że można zobaczyć powiększenie
każdej fotografii z niniejszej strony internetowej. W tym celu wystarczy zwykle
kliknąć na tą fotografie. Ponadto wiekszość tzw. browserow ktore obecnie
są w użyciu, włączając w to populany "Internet Explorer", pozwala na
załadowanie każdej ilustracji do swojego
własnego komputera, gdzie można jej się do woli przyglądać, gdzie daje się ją
zredukować lub powiększyć, a także gdzie ją można wydrukować za pomocą
posiadanego przez siebie software graficznego.
Jeśli życzysz sobie przesunąć
daną ilustrację (tj. fotografię lub rysunek), znaczy
chcesz przemieścić ją w inne miejsce ekranu
z którego właśnie czytasz jego opis, wówczas
powinieneś uczynić co następuje: (1) kliknąć na
nią aby spowodować pojawienie się tej ilustracji
(zdjęcia lub rysunku) w odrębnym okienku, (2)
zmniejszyć wymiary tego odmiennego okienka
(z danym zdjęciem lub rysunkiem) poprzez "złapanie"
myszą jego prawego-dolnego narożnika i przesunięcie
tego narożnika w górę-lewo aby otrzymać rozmiar
tego odrębnego okienka jaki sobie życzysz mieć
(odnotuj że kiedy raz zmniejszysz już rozmiar
pierwszej takiej ilustracji, wówczas wszelkie następne
kliknięte rysunki pojawią się już w owych zmniejszonych
rozmiarach - chyba że je ponownie powiększysz w
taki sam sposób), a następnie (3) przemieść to
odmienne okienko z ilustracją w miejsce strony internetowej
w którym zechcesz je oglądać. (Aby je przemieścić
złap je myszą za ten niebieski pasek na jego
górnej krawędzi). Odnotuj też, że jeśli przesuniesz
(suwakiem) tekst tej strony kiedy go czytasz, owo
odrębne okienko z dodatkowym rysunkiem nagle
zniknie. Aby je ponownie przywrócić w nowe położenie
strony musisz kliknąć na jego "ikonkę" (nazwę) w
najniższej części ekranu.
(a)
(b)
Fot. #B1ab:
Wygląd lądowisk UFO w trawie oraz zasada
formowania tych lądowisk.
Świeże lądowisko UFO na trawie typowo daje
się odnotować jako krąg czerwonej, magnetycznie
spalonej trawy - widocznej na lewym zdjęciu (a).
Krąg ten formowany jest przez wirujące obwody
magnetyczne formowane przez potężne
pole odprowadzane do otoczenia z kulistych
pędników UFO widocznych na rysunku (b)
po prawej stronie. (Kliknij na to zdjęcie lub
rysunek aby zobaczyć je w powiększeniu.)
Fot. #B1a (lewa):
Typowe lądowisko dyskoidalnego UFO typu K3.
Odnotuj jednak, że widoczny powyżej czerwony kolor
magnetycznie wypalonej trawy lądowisko takie utrzymuje
jedynie przez okres do kilku godzin po wylądowaniu UFO.
Potem zaś owa czerwona trawa stopniowo żółknieje i
czernieje, aby z czasem przyjąć kolor szaro-żółty
typowej zeschniętej i wyniszczonej pogodą starej trawy.
Oryginalnie powyższa ilustracja publikowana jest
jako rysunek O1 (b) z rozdziału O tomu 12 monografii
[1/4].
Fotografia pierścienia wypalonej magnetycznie
i czerwonej w kolorze trawy uformowanego na
świeżym (powstałym kilka godzin wcześniej)
lądowisku UFO typu K3. Reprezentuje ono sytuację
pokazaną w części (b) rysunku F33 z tomu 3
monografii [1/4]. Było to pierwsze lądowisko
przebadane przez autora w Nowej Zelandii.
Znalezione zostało rankiem 6 grudnia 1978
roku, na łące należącej do Barry'ego Badman
(Wrights Bush, No 8 RD, Invercargill, New Zealand).
Zauważ środkowy ślad wypalony przez słup pola
magnetycznego z pędnika głównego przemieszczony
ku prawej stronie lądowiska (w terenie: ku południu
magnetycznemu). Ślad ten dotyka wewnętrznego
brzegu pierścienia wypalonego przez wirujące pole
z pędników bocznych. Badania autora ujawniły
powód takiego ustawienia tego śladu: UFO
wykorzystują swój główny obwód magnetyczny
jako "sondę głębokościową" mierzącą precyzyjnie
odległość pomiędzy podstawą statku i powierzchnią
gruntu (podobnie jak podczas drugiej wojny światowej
nocne bombowce w locie koszącym dostrajały
precyzyjną wysokość swego lotu poprzez obserwowanie
miejsca przecięcia się dwóch zbieżnych promieni światła).
Wygląd boczny wehikułu UFO typu K3 którego
napęd wypalił powyższe lądowisko jest pokazany
na następnym rysunku "Fot. #B1 (b)". Na tamtym
rysunku wyraźnie oznaczone zostały kuliste pędniki
boczne owego UFO które wydzielały wyrujące pole
magnetyczne jakie wypaliło trawę na kształt czerwonego
pierścienia. Odnotuj, że w UFO typu K3 centra owych
n=8 kulistych pędników bocznych rozłożone są w
równych odstępach od siebie na obwodzie okręgu
o średnicy d=3.10 metra. To oznacza, że jeśli UFO
typu K3 zawiska tuż przy ziemi, wówczas średnica
kręgu jaki ono wypala wynosi maksimum d=3.10 m.
Jeśli jednak owo UFO zawiska na nieco większej
wysokości, owa średnica będzie mniejsza, ponieważ
wirujące obwody magnetyczne dyskoidalnych UFO
zawsze zakrzywiają się ku centrum wehikułu w którym
położony jest jego pojedyńczy pędnik główny. Odnotuj
że UFO każdego następnego typu wypala okrąg dwa
razy większy od poprzedniego typu. Przykładowo UFO
typu K4 wypala okrąg o maksymalnej średnicy d=6.20
m, UFO typu K5 - okrąg o maksymalnej średnicy d=12.41
m, ... , zaś największe UFO typu K10 wypala okrąg o
średnicy d=397.22 metrów (odnotuj że lądowiska UFO
typu K10 są tak duże, że stają się one widoczne dopiero
z samolotu).
Fot. #B1b (prawa):
Wygląd dyskoidalnego wehikułu UFO typu K3,
który uformował lądowisko pokazane w części
"Fot. #B1a (lewa)".
Oryginalnie powyższa ilustracja publikowana jest
jako rysunek F1 (a) z rozdziału F tomu 3 monografii
[1/4].
W pozycji "stojącej" zilustrowanej na tym rysunku statek ten przypomina odwrócony do góry dnem talerz w którego centrum umieszczony jest pojedynczy pędnik główny (nośny), zaś na obrzeżu osiem pędników bocznych (stabilizacyjnych). Kształt i wymiary tego statku są ściśle zdefiniowane zestawem równań (patrz wzory (F2) do (F16) w podrozdziałach F2 do F5) wyprowadzonych też w [1a] i [1] a wynikających z warunków operacyjnych i konstrukcyjnych. Pierścieniowata kabina załogi (patrz "1" w części (a) tego rysunku) z uwidocznionym tu fotelem pilota, wciśnięta jest pomiędzy pędnik główny i pędniki boczne. Należy zwrócić uwagę iż pędniki boczne osadzone są w poziomym pierścieniu separacyjnym, wykonanym - podobnie jak poszycie kabiny załogi, z materiału nieprzenikalnego dla pola magnetycznego. Pierścień ten odseparowywuje bieguny magnetyczne każdego pędnika, zmuszając jego pole do cyrkulowania poprzez otoczenie. Każdy pędnik boczny oddzielony jest też od pędników sąsiednich za pośrednictwem pionowych przegród separacyjnych, wykonanych z tego samego materiału magnetorefleksyjnego.
Z UFO opada na ziemię galaretowata
substancja nazywana "anielskie włosy".
Opisy tej substancji zawarte są w podrozdziale
O5.4 z tomu 12 monografii [1/4].
Taka właśnie substancja, podobna do ulubionej przez wielu galarety ze "zimnych nóżek wieprzowych", jest dobrze znana UFO-logom. Najczęściej nazywają ją oni "anielskie włosy" (po angielsku "angel's hair"). Niemniej inne foklorystyczne nazwy też czasami mogą być używane, np. "nieczystości gwiazd" (po angielsku "star jelly", "star slough", "star shot", in Welsh "pwdre ser" - i.e. "the rot of the stars") - po szczegóły patrz książka [1O5.4] "Mysteries of the Unexplained", Reader's Digest, 1982, ISBN 0-949819-35-2, strona 188. (Zauważ że książka [1O5.4] m.in. opisuje "angel's hair" znalezione dnia 21 stycznia 1803 roku koło Świebodzic na Dolnym Śląsku i raportowane potem w angielskiej publikacji zwanej "Report of the thirteenth meeting of the British Association for the Advancement of Science, 30:62-63, 1860, page 203.) W języku polskim dosyć dokładne opisy "anielskich włosów" zawarte są w następujących publikacjach: (1) artykule [2O5.4] "Anielskie włosy prosto z UFO", Kurier Polski, nr 142, 24-26 lipca 1982 roku, strona 4; lub (2) artykule [3O5.4] "UFO bez tajemnic", Morze i Ziemia (pl. Hołdu Pruskiego 8, 70 550 Szczecin), 30 września 1992, nr 39(512), strona 11. W niniejszej monografii cały szereg przypadków znajdowania "anielskich włosów" raportowanych jest w podrozdziale P2.2.
Teoria Magnokraftu wyjaśnia że "anielskie włosy"
używane są przez UFO jako hydrauliczny neutralizator
naporu pędników głównych w kompleksach kulistych.
Zostało to zilustrowane w części "b" rysunku P9
z monografii [1/4], oraz wyjaśnienie tam w podrozdziale
F3.1.1. Kompleksy takie powstają poprzez sprzęgnięcie ze sobą podstawami dwóch spodko-kształtnych wehikułów tego samego typu - jak to pokazane w części #1 na rysunku P9 z monografii [1/4]. Po takim sprzęgnięciu, złożone ze sobą wklęśnięcia w podłodze obu statków formują sporą niewypełnioną przestrzeń pojawiającą się w centrum kompleksu kulistego. Na obu końcach tej wklęsłej przestrzeni umieszczone są pędniki główne obu statków zwrócone do siebie przeciwstawnymi biegunami magnetycznymi, np. (N) w kierunku (S). Ponieważ pędniki te muszą przyciągać się nawzajem, powodują one powstanie znacznych sił ściskających wklęsłe podłogi wehikułów. Aby zneutralizować te siły, w pustą przestrzeń pomiędzy wklęsłymi podłogami dwóch przywierających do siebie wehikułów wprowadzane są właśnie owe galaretowate "anielskie włosy" - na rysunku P9 (b) oznaczone symbolem "A". Poprzez wypełnienie całej wolnej przestrzeni pomiędzy obu wklęsłymi podłogami, nieściśliwe anielskie włosy działają jak białko w jajkach które uniemożliwia zgniecenie cienkiej skorupki równomiernym naciskiem rąk nawet największego atlety. (Czytelnicy zapewne znają doświadczenie z bezskutecznością zgniatania jajka pomiędzy dwoma splecionymi dłońmi.) Oczywiście po rozdzieleniu się obu UFO formujących dany kompleks kulisty, anielskie włosy opadają na ziemię, drzewa i płoty. Oblepionym nimi drzewom ich szklisty połysk i ciągliwa konsystencja nadaje wygląd choinek przyozdobionych długimi włosami jakichś nieziemskich istot. To właśnie z wyglądu takich drzew najprawdopodobniej wywodzi się nazwa "anielskie włosy" dla owej galarety z UFO, a być może także ta sama nazwa dla popularnej ozdoby choinkowej.
"Anielskie włosy" opisane są dokładniej w
podrozdziale O5.4 z tomu 12
monografii [1/4].
Nazwa "węgiel warstwowy" przyporządkowana
jest do unikalnego rodzaju substancji
formowanej wyłącznie przez wehikuły UFO
na wylocie z biegunów N ich pędników
magnetycznych. Konstytuacja tego węgla
uwarstwionego przypomina fragment cebuli.
Węgiel taki powstaje podczas poziomych
lotów UFO na niewielkich wysokościach.
W czasie takich lotów pole magnetyczne
wehikułu działa jak ssawka odkurzacza,
przechwytując znajdujące się w powietrzu
fragmenty suchej masy organicznej, takie
jak źdźbła trawy, liście, kawałki papieru
czy gazet, itp. Mechanizm tego wyłapywania
masy organicznej wyjaśniono w punkcie #2H5.2 podrozdziału H5.2 z tomu 4 monografii [1/4].
Owe przechwytywane fragmenty wymieszane
z kurzem przylegają następnie do powłoki
wehikułu UFO na wylocie biegunów "N" z
jego pędników. Najwięcej z nich przylega
przy tym do wylotu "N" z najsilniejszego
pędnika głównego pokazanego jako (M)
w części (b) rysunku A1 monografii [1/4].
Po przywarciu do tych wylotów, poddane
one zostają działaniu niezwykle potężnego,
pulsującego pola magnetycznego produkowanego
przez dany pędnik. Pole to, jak ogromna
kuchenka mikrofalowa, szybko wysusza
i zwęgla przywartą do wylotu masę organiczną.
Jednocześnie sprasowuje ją w popękane
warstewki jakich krzywizna odzwierciedla
kulisty kształt skorupy UFO. Stąd np. masa
organiczna przywarta do półkulistego
zaokrąglenia kopuły górnej UFO uzyskuje
kształt czaszowaty. Kiedy więc UFO podczas
kolejnego lądowania dotyka ziemi owymi
narostami węglowymi, szczególnie zaś
tymi zgromadzonymi na wypukłej części
czaszy kulistej przy pędniku głównym,
fragmenty zwęglonej masy organicznej
mogą odpadać od jego powłoki. Osoby
badające byłe lądowiska UFO mogą więc
znajdować te odłamki zaokrąglonego i
uwarstwionego jak cebula węgla zalegające
w pobliżu środka niektórych lądowisk.
Po znalezieniu węgiel ten typowo wygląda
jak fragment odpadły z zwęglonej cebuli.
Składa się on z łatwo rozdzielających się
od siebie czaszowatych warstewek. Przy
dotyku czasze te zwykle łatwo rozpadają
się na pojedyncze płatki.
W tym miejscu należy wyraźnie podkreślić, że
z uwagi na fakt że węgiel warstwowy jest faktycznie
formowany poprzez zasysanie zewnętrznej masy
organicznej polem magnetycznym wehikułów UFO,
węgiel ten jest jednocześnie istotnym materiałem
dowodowym na poprawnośc teorii naukowej
zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Ponadto jest on również istotnym materiałem
dowodowym na poprawność dostarczanego
przez ową teorię naukową wyjaśnienie dla
natury pola magnetycznego jako cyrkulującego
strumienia przeciw-materii.
Owa naukowa wartość dowodowa na poprawność
Konceptu Dipolarnej Grawitacji
dorównuje dla tego węgla jego wartości dowodowej
na istnienie i nieustanną działalność
"wehikułów UFO"
skrycie okupujących naszą planetę.
Zanim taka warstewka czarnego "węgla uwarstwionego"
odpadnie od powłoki UFO, nadaje ona temu
wehikułowi unikalnego wyglądu. Wszakże
przylega ona w okolicach pędników statku,
które same wydzielają ogniste światło jakie
rytmicznie rozświetla się i gaśnie z częstością
nieco wolniejszą od ludzkiego oddechu.
Stąd taka rytmicznie rozświetlana od wewnątrz
czarna warstwa, przypomina nieco wygląd
nieregularnie popękanej powierzchni
skóry węża, czy wyschniętego błota.
Tyle, że w UFO jest ona dodatkowo rozświetlana
od spodu ognistym jarzeniem iskier komór
oscylacyjnych wehikułu o falującej jasności.
Dla obserwatorów nieobznajomionych z takim
mechanizmem formowania się i pękania owych
naturalnych nalotów węglowych, owa podobna
do "wężowej skóry" gorejąca czarna skorupa
na powierzchni UFO, sprawiała będzie
wrażenie oglądania skóry jakiejś żyjącej
istoty buchającej ogniem. Nic więc dziwnego,
iż najwyraźniej właśnie z powodu tego
wyglądu, w dawnych czasach UFO nazywane
były smokami lub serpentami
oraz zakwalifikowywane do tej samej kategorii
co węże - ich opisy zawarte są w punkcie #E2 strony internetowej
o pochodzeniu zła na Ziemi,
a także w podrozdziale O1 z monografii
[1/4] i
[1/5].
Z kolei niektórzy dzisiejsi obserwatorzy UFO,
być może również z powodu owego wyglądu,
sugerują że wehikuły UFO rozmnażane i
hodowane są jak zwierzęta, nie zaś
budowane w fabrykach jak maszyny.
Najlepsza prezentacja wyglądu owej jarzącej się
powłoki UFO pokrytej popękanym czarnym narostem
węgla warstwowego pokazana została w filmie
amerykańskim [2O6.1] z 1993 roku o tytule
"Fire in the sky". Ten wysoce ewidencyjny
film pokazuje UFO dużego typu, najprawdopodobniej K6, umożliwiając w miarę dokładne jego oględziny zarówno z zewnątrz jak i od środka. Bazuje on na faktycznie zaistniałym uprowadzeniu niejakiego Travis'a Walton. Był on drwalem w White Mountains, Arizona, USA. Uprowadzenie miało miejsce w 1975 roku. W sekwencji filmu, kiedy UFO w pozycji wiszącej zbliża się do Travis'a Walton aby go uprowadzić na swój pokład, dokładnie widoczna jest zwrócona ku ziemi wypukła powłoka kopuły statku pod pędnikiem głównym. Popękany narost z węgla warstwowego owej powłoki rozświetlany jest pulsująco od wewnątrz krwistym jarzeniem iskier pędnika głównego. W rezultacie węgiel ten nadaje wehikułowi UFO wygląd jakby brzuszyska jakiegoś opitego krwią i zionącego ogniem potwora.
Aczkolwiek powyższy opis warstewki nalotowej
uwarstwionego węgla może wydawać się prosty,
wyjaśnienie mechanizmu jego formowania się
jest dosyć złożone. Wywodzi się ono z
"Konceptu Dipolarnej Grawitacji",
opisanego w rozdziałach H i I monografii [1/4]
oraz omówionego także na oddzielnej stronie nazwanej
Koncept Dipolarnej Grawitacji.
Zgodnie z tym konceptem, nasz wszechświat
składa się z dwóch równoległych światów
współistniejących w tej samej przestrzeni. Zwane
są one "naszym światem" i "przeciw-światem".
Pierwszy z nich, nasz świat materii, jest dobrze
znany ludzkim zmysłom i opisany przez współczesną
naukę ortodoksyjną. Jednakże zmysły i nauka
ortodoksyjna ignorują istnienie drugiego z tych
światów. Stąd dotychczas jedynym źródłem naszej
wiedzy o przeciw-świecie poprzednio pozostawała
religia. Tymczasem przeciw-świat jest tak samo
poznawalny jak nasz świat materialny. Tyle tylko
że prawa fizykalne w nim rządzące są odwrotnością
naszych praw. Jak nasz świat, jest on wypełniony
odpowiednimi substancjami. Każdy też obiekt materialny
posiada w nim swój wierny duplikat - czyli jakby "ducha".
Przykładowo na fotografiach Kirlianowskich widać
duplikaty przedmiotów z tamtego przeciw-świata.
Natomiast zjawisko telekinezy polega na zwykłym
uchwyceniu i przemieszczeniu duplikatu danego
przedmiotu istniejącego w przeciw-świecie.
W konsekwencji wymusza to też i przemieszczenie
się materialnej części tego przedmiotu następujące
w naszym świecie.
Koncept Dipolarnej Grawitacji
wskazuje nawet jak zbudować urządzenia, które
pozwolą na techniczne wymuszanie przemieszczeń
telekinetycznych. Już działające prototypy takich
urządzeń opisane zostały w
traktacie [6],
w rozdziale K monografii [1/4], oraz na odrębnej
stronie internetowej o
telekinetycznych generatorach darmowej energii.
Koncept Dipolarnej Grawitacji
wyjaśnia że każdy
magnes, włączając w to pędnik UFO, jest po prostu
odpowiednikiem dla odkurzacza, wentylatora,
albo pompy. Przepompowywuje on luźne cząsteczki
niewidzialnej i nieważkiej substancji wypełniającej
ten drugi przeciw-świat. Dokładniej opisane to
zostało w podrozdziale H5.2 monografii [1/4].
Owa substancja jest wsysana do każdego magnesu przez jego biegun "N" lub przez wlot "I", zaś wydmuchiwana przez jego biegun "S" lub przez wylot "O". Jej cyrkulacja po przeciw-świecie jest zresztą odzwierciedlana w efektach wizualnych wywoływanych przez zorze polarne. Przykładowo zorza polarna oglądana przy biegunie południowym czasami sprawia wrażenie jakby strumienie światła odrywały się od Ziemi i ulatywaly w przestrzeń. Natomiast zorza północna niekiedy wygląda jakby fale światła nadlatywały z przestrzeni i opadały na Ziemię. W przypadku niektórych pól magnetycznych, przepływ tej substancji z przeciw-świata może nawet spowodować porywanie i unoszenie cząsteczek materii. Dla przykładu, cyrkulacja owej niewidzialnej substancji wokół planety Ziemia przemieszcza cząsteczki ozonu w górnej atmosferze. Powoduje to zwiększanie zagęszczenia tego gazu przy biegunie północnym. Stąd np. dziura ozonowa w atmosferze Ziemi pojawia się najpierw przy biegunie południowym. Również niezrozumiałe dla współczesnej nauki ortodoksyjnej zgrupowanie masy lądów i kontynentów głównie na półkuli północnej, może zostać wyjaśnione niezwykle długotrwałym działaniem naporu tej cyrkulującej substancji na masy lądowe. Jej napór oddziaływujący przez miliony lat spowodował stopniowe dryftowanie mas lądowych północy. Natomiast niezwykła symetria kształtów Arktyki i Antarktydy może zostać objaśniona modelowaniem rozkładu ciśnienia dynamicznego tej substancji przez konfigurację mas kontynentów w skorupie naszej planety.
W polach magnetycznych o ogromnych energiach,
takich jak pola wytwarzane przez pędniki UFO,
omawiana tu cyrkulacja niewidzialnej substancji
z przeciw-świata jest ogromnie intensywna. Może
więc ona unosić nawet lekkie źdźbła trawy, kawałki
gazet i inne podobne przedmioty organiczne. Zgodnie
z kierunkiem tej cyrkulacji, przedmioty takie będą
przywierały tylko do bieguna "N" danego pędnika.
Formowały one będą na tym biegunie właśnie osady
węgla warstwowego.
* * *
Na przekór że węgiel wastwowy ciągle pozostaje
raczej mało znaną substancją, od czasu
kiedy zidentifikowałem jego istnienie oraz
pochodzenie z UFO, tylko w samej Nowej
Zelandii miały miejsce trzy relatywnie głośne
przypadki jego znalezienia. Dokonajmy więc
przeglądu owych przypadków:
(i)
Cromwell (luty 1991 roku).
W lutym 1991 roku jeden z mieszkańców
Cromwell - tj. małego miasteczka Nowej
Zelandii, niejaki Mr. Ross Ritchie, zamieszkały
wówczas przy 2 Syndic Street, Cromwell, New Zealand,
powiadomił mnie o znalezieniu na swym ogrodzie
wypalonego śladu zawierającego kawałki omawianego
węgla. W jego węglu połyskiwały srebrzyście właśnie
mikroskopijne płytki miki. Naturalnym więc wnioskiem
z tego znaleziska było, że dany wehikuł UFO przybył
nad Cromwell lecąc ponad ziemią z kierunku
wspomnianych pokładów miki. Wiadomo zaś
że grzbiet jednego z okolicznych pasm górskich
połóżonych w przybliżeniu ku północy od Cromwell
zalegają napowierzchniowe pokłady miki. Najwyraźniej
więc ów wehikuł UFO przyleciał do Cromwell z
kierunku północnego. Próbka węgla warstwowego
z Cromwell przekazana została władzom do zbadania.
Niestety, nic na temat wyników owych badań nie
wróciło do znalazcy. Najprawdopodobniej więc
władze zignorowały ten przypadek lądowania UFO.
(ii)
Alford Forest (około 1 lutego 1992 roku).
Znaczna ilość węgla warstwowego znaleziona została
w kręgu zbożowym jaki pojawił się na posiadłości
farmerów Rexa i Janet Milne, Alford Forest, R.D. 1,
Ashburton, New Zealand. Krąg ten powstał około
1 lutego 1992 roku, równocześnie z kręgiem pokazanym
w części (b) rysunku O3 z tomu 12 monografii [1/4].
W tym przypadku znalezienie owego węgla miało
ogromne znaczenie dowodowe. Powodem było,
że dwóch żądnych sławy młodzieńców z Asburton
w owym czasie zgłosiło się do telewizji i twierdziło
że to oni wykonali wszystkie dwa znalezione w owym
czasie kręgi zbożowe. Historia owych kręgów
oraz roszczeń owych młodzieńców opisana lub
wzmiankowana została w monografii [1/4] w
podrozdziałach VB4.3.1 z tomu 17, O5.4 z
tomu 12, oraz H5.2 z tomu 4. Ponieważ
fakt istnienia tego węgla w owym czasie
nie był niemal nikomu znany, jej znalezienie
na danym kręgu zbożowym upewniło też, że
lądowisko to nie zostało sfabrykowane owe żądne
sławy indywidua. Niestety, cała Nowa Zelandia
rzuciła się wówczas na twierdzenia owych młodzieńców
i nie chciała uznać zaprzeczenia ich prawdomówności
udokumentowane owym węglem warstwowym.
(iii)
Dunsandel (12 września 2006 roku).
Kawałek węgla warstwowego został także znaleziony
w miejscu lądowania UFO ze słynnego w całej
Nowej Zelandii przypadku z dnia 12 września
2006 roku - opisanego szczegółowo w punkcie
#B3.1 poniżej. Artykuł [4-DP] ze strony A5
nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie datowane w czwartek (Thursday),
September 14, 2006 stwierdza że owa substancja
została znaleziona na pastwisku niejakiej Miss
Tanya Haigh zlokalizowanym w Dunsandel z
South Canterbury (ok. 40 km na południe od
Christchurch). Inny zaś artykuł, "Odd rock
checked after meteor", opublikowany na stronie
A3 gazety
"The Press",
z Christchurch, New Zealand, wydanie datowane
w czwartek (Thursday), September 14, 2006,
sugeruje że ową substancję znalazła na swym
pastwisku Miss Tania Haigh zamieszkała w Lincoln
koło Christchurch.
Niezaleźnie od opisanych powyżej, relatywnie
głośnych i szeroko znanych w Nowej Zelandii
znaleziskach węgla warstwowego, ja sam osobiście
znajdowałem tą substancję na dosyć sporej
liczbie lądowisk UFO. Przykład płatków tej substancji
jakie ja znalezłem na lądowisku UFO z parku w mieście
Timaru pokazany został poniżej na "Fot. #B3.1(a)".
Węgiel warstwowy opisany jest dokładniej w
podrozdziale O5.4 z tomu 12
monografii [1/4].
#B3.1.
Przypadek odpadnięcia "węgla warstwowego"
z czteropędnikowego UFO którego spektakularny przylot ponad Nową Zelandią
we wtorek dnia 12 września 2006 roku obserwowany był przez setki ludzi:
We wtorek dnia 12 września 2006 roku
czteropędnikowy wehikuł UFO w bardzo
spektakularny sposób zgubił spory fragment
opisywanego tutaj "węgla warstwowego" na łące
przy miejscowości Dunsandel w Nowej Zelandii.
Przykład wyglądu "węgla warstwowego" pokazany
jest poniżej na zdjęciu z "Fot. #B3.1 (a)", zaś wygląd
owego fragmentu "węgla warstwowego"
opublikowany był we wskazanej tam gazecie.
Ponieważ ów przypadek zgubienia tej substancji
przez UFO był ogromnie wymowny, a także
ponieważ nadany mu był duży rozgłos w
prasie i telewizji nowozelandzkiej, postanowiłem
opisać go tutaj szczegółowo. Oto więc przebieg
wydarzeń w jakie towarzyszyły temu zgubieniu
przez czteropędnikowe UFO kawałka węgla
warstwowego.
Tuż przed godziną 3 po południu, we wtorek
dnia 12 września 2006 roku, mieszkańcy
środkowego obszaru Wyspy Południowej
Nowej Zelandii zostali zaszokowani ogłuszającym
hukiem. Huk ten był tak intensywny, że świadkowie
opisywali go jako "ojca wszystkich huków".
Faktycznie to spowodował on drżenie nie tylko
budynków, ale nawet gruntu, tak że zarejstrowały
go aż dwie stacje seismograficzne do których
najpierw on dotarł w formie wibracji gruntu,
w chwilę zaś później dotarł jako wibracje
powietrza. Jednocześnie z owym hukiem
zaszokowani świadkowie tego zdarzenia odnotowali
na niebie szybki przelot jakiegoś srebrzystego
obiektu otoczonego czerwonym wirującym
światłem jaki przemknął po niebie w kierunku od
północnego zachodu ku południowemu-wschodowi.
Obiekt ten zmierzał do ziemi pod kątem około
30 stopni. Powierzchnię gruntu osiągnął w
pobliżu miejscowości Hinds w Południowym
Canterbury, a ściślej koło wioski Dunsandel.
Kolorowa ilustracja pokazująca trajektorię przelotu
owego obiektu, wraz z opisami tego przelotu,
opublikowana została w artykule [1-NZH]
o tytule "'Daddy of all booms' rattles south",
który ukazał się na stronie A3 w wydaniu
nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald
datowanym w środę (Wednesday), September
13, 2006.
Opis przelotu owego obiektu, tym razem jednak
pozbawiony jakiejkolwiek ilustracji, ukazał się
również w artykule [2-DP]
"Booming meteor startles the south"
(tj. "Grzmiący meteor zaszokował południe"),
który opublikowany był na stronie A3 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie datowane w środę (Wednesday),
September 13, 2006.
Przelot owego obiektu wzbudził ogromną sensację
w całej Nowej Zelandii. Przez dwa następne dni
był on raportowany w praktycznie wszystkich gazetach
i wszystkich dziennikach telewizyjnych. Cała gama
nowozelandzkich naukowców spekulowała też
wówczas w telewizji na temat jak duży meteor to
musiał być, jak szybko on przelatywał, co z nim
potem się stało, itp. Jednak nawet jedna osoba
nie wspomniała ani w telewizji, ani też w prasie,
że faktycznie mógł to być lądujący wehikuł UFO,
a nie meteor. W wyniku owego rozgłosu wszyscy
rolnicy w okolicach miejsca gdzie obiekt ten
osiągnął ziemię zaczęli poszukiwać "szczątków
meteorytu". Szczątki te znalazła farmerka z
maleńkiej miejscowości Dunsandel, jak leżały
na jej łące. Wieczorem w ten sam wtorek oddała
swoje znalezisko miejscowej policji. Następnego
dnia (w środę) znaleziony przez nią odłamek (patrz
"Fot. #B3.1(a)") pokazywano we wszystkich dziennikach
telewizyjnych. Jego zdjęcie i dokładny opis później
pojawiły się też w artykule [3-NZH]
"'Meteor fragment' could be space junk" jaki
ukazał się na stronie A7 w nowozelandzkiej
gazecie
The New Zealand Herald
datowanym w czwartek (Thursday), September
14, 2006.
Opis tego samego odłamka opublikowany również został,
jednak już bez zdjęcia, w innym artykule [4-DP]
zatytułowanym "Mystery paddock rock no meteorite"
który ukazał się na stronie A5 nowozelandzkiej
gazety
"The Dominion Post",
wydanie datowane w czwartek (Thursday),
September 14, 2006.
Od pierwszej chwili gdy zobaczyłem opisy tego
zdarzenia skomentowane w telewizji, mi osobiście
ów grzmot soniczny, przelot, czerwone jarzenie,
srebrzysta powierzchnia, oraz wirujące światła
tego obiektu wzbudziły podejrzenie że było to
czteropędnikowe UFO przygotowujące się do
lądowania w Nowej Zelandii. Wszakże obiekt
ten nadleciał zgrubnie
od północy, zaś meteory nie przylatują na ziemię z
takiego kierunku. Z kolei ów odłamek jaki znaleziony
został w Dunsandel, od samego początku wyglądał
mi jak fragment węgla warstwowego zgubiony przez
to czteropędnikowe UFO w miejscu gdzie wehikuł
ten wylądował. Dlatego od pierwszej chwili
zacząłem uważnie obserwować rozwój wydarzeń
w tej sprawie. Już też wkrótce się okazało że miałem
rację - był to przelot czreropędnikowego wehikułu
UFO, a nie meteorytu. Substancja jaką ów wehikuł
zgubił faktycznie okazała się węglem warstwowym.
Oto materiał dowodowy jaki dokumentuje że było
to właśnie takie UFO a nie meteoryt.
(i)
Przylot owego obiektu w kierunku z północnego zachodu
ku południowemu wschodowi. Nasz system słoneczny
posiada praktycznie wszystkie obiekty kosmiczne krążące
w tej samej płaszczyźnie. Płaszczyzna ta przecina Ziemię
w przybliżeniu w okolicach równika. Dlatego jeśli jakiś
meteor spada na Ziemię, wówczas kierunek jego lotu
leży w przybliżeniu płaszczyźnie wschód-pion-zachód.
Nigdy meteoryty nie nadlatują na Ziemię z kierunku
północnego. Wprawdzie mogą zakrzywić swój lot na
taki kierunek już po wtargnięciu do ziemskiej atmosfery -
jeśli mają wymagany kształt aerodynamiczny. Jednak
w takim przypadku ich trajetoria utrzymuje tendencję do
zakrzywiania się - co NIE miało miejsca w omawianym
tutaj przypadku. Opisywany tutaj obiekt przyleciał jednak
do Nowej Zelandii właśnie z kierunku północnego-zachodu,
lecąc wzdłuż linii prostej, co wyraźnie pokazuje jego
trajektoria zilustrowana w [1-ZNH], a także co reportowali
liczni naoczni świadkowie. Nie mógł więc być on meteorytem.
Mógł tylko być albo fragmentem satelity, albo też wehikułem
UFO.
(ii)
Pozostawienie węgla warstwowego w miejscu lądowania.
Tylko wehikuły UFO formują węgiel warstwowy na wylotach
swoich pędników. Węgiel ten czasami sam odrywa się
od ich powłoki i opada na Ziemię. Szczególnie często
odpadanie owo ma miejsce w przypadku lądowania
danego wehikułu UFO. Ponieważ w przypadku opisywanego
tutaj obiektu znaleziono właśnie węgiel warstwowy w
miejscu jego lądowania, z całą pewnością był to więc
wehikuł UFO, a nie np. szczątki jakiegoś satelity.
(iii)
Odnotowanie wirowania świateł podczas lotu. W dwóch
artykułach z nowozelandzkich gazet, mianowicie w
[3-NZH] oraz w [4-DP] raportowane było że naoczni
świadkowie odnotowali iż obiekt jest srebrzysty ale
otoczony czerwoną poświatą, oraz że owa poświata
wiruje. Istnienie zaś takiego ruchu wirowego jest
typowe dla obserwacji wehikułów UFO. Jego opisy
przepełniają literaturę UFOlogiczną. Z całą pewnością
był to więc wehikuł UFO. (W przypadku meteorytu
jego wirowanie z całą pewnością by spowodowało
jego zboczenie z prostoliniowego lotu i nieustanne
zakrzywianie jego trajektorii. Jednak ten obiekt leciał
po linii prostej.)
(iv)
Zamanifestowanie wszystkich cech czteropędnikowego
UFO. Faktycznie to wszystko co charakteryzowało
ten szczególny obiekt jest unikalne właśnie do
czteropędnikowych UFO o wyglądzie pokazanym na
rysunku "Fot. #B3.1 (b)". Właśnie takie czteropędnikowe
wehikuły UFO często ląduje koło Dunedin, oraz zawsze
czynią to w podobny sposób, mianowicie z grzmotem
sonicznym, wirującymi światłami, srebrzyście lśniącą
powierzchnią, itp. (Miejscowy folklor stwierdza że
właśnie takie czteropędnikowe UFO posiadają ukrytą
podziemną bazę zlokalizowaną we wnętrzu góry zwanej
"Saddle Hill" a położonej pomiędzy Dunedin i Mosgiel -
patrz punt #G1 z tej strony. To jest zapewne powodem dla jakiego
koło Dunedin dokonywanych jest wiele obserwacji tego
rodzaju wehikułów UFO. Jedna z owych obserwacji jest
opisana w podrozdziale Q1 z tomu 14 monografii [1/4].)
(v)
Dwa grzmoty - jeden magnetyczny, drugi zaś soniczny.
Czteropędnikowe wehikuły UFO formują właśnie bardzo
głośne grzmoty kiedy przekraczają one barierę dźwięku.
Powodem jest że ich wir magnetyczny nie jest tak efektywny
jak w dyskoidalnych wehikułach UFO. Wir ten nie jest więc
w stanie zneutralizować stożka ciśnienia czołowego jaki formuje
się przed lecącym wehikułem UFO. Co jednak najciekawsze
w opisywanym tutaj wehikule UFO, to że uformował on aż dwa grzmoty.
Owe dwa grzmoty raportowane były w artykułach [1-NZH]
oraz [2-DP]. Ponadto w dziennikach telewizyjnych pokazywano
krzywe z sejsmografów które zanotowały właśnie dwa
odrębne grzmoty. Pierwszy słabszy grzmot sejmolodzy
opisywali jako rozchodzący się po ziemi, drugi zaś silniejszy -
jako rozchodzący się w powietrzu. Takie dwa grzmoty
są typowo formowane przez wehikuły UFO. Chodzi bowiem
o to że wehikuły UFO formują zarówno falę magnetyczną,
jak i falę dźwiękową. Pierwszy słabszy grzmot, który zawsze
roznosi się z szybkością światła, jest formowany przez falę
magnetyczną indukowaną przelotem UFO. Dopiero drugi
głośniejszy grzmot, rozchodzący się z szybkością dźwięku,
jest wywoływany falą akustyczną indukowaną przez dany
wehikuł UFO. W tym miejscu warto odnotować, że
takie dwa grzmoty odnotowane były również podczas
ekslozji UFO z 1908 roku w Tunguskiej, Centralna Syberia -
co opisałem w
monografii [5/4].
Ponadto takie właśnie dwa grzmoty zarejestrowane
zostały przez sejsmografy kiedy wehikuł UFO
zaindukował technicznie słynne
tsunami z 26-go grudnia 2004 roku.
* * *
Reasumując powyższe, opisywany tutaj obiekt
z całą pewnością był czteropędnikowym wehikułem
UFO, który we wtorek, 12 września 2006 roku
wylądował w Nowej Zelandii, gubiąc podczas
owego lądowania spory kawałek węgla warstwowego.
Coś jednak niezrozumiałego dzieje się z
naszym społeczeństwem. Wszakże na przekór
oczywistości owego lądowania UFO, nikt w Nowej
Zelandii nie miał odwagi aby oficjalnie nazwać ów
obiekt wehikułem UFO. Jak widać nasza cywilizacja
osiągnęła już stan w którym ludzie boją się
nawet wzmiankować UFO w swoich publicznych
wypowiedziach. Czyż już to samo nie jest dowodem,
że planeta Ziemia jest skrycie okupowana przez
szatańskich
UFOnautów o wyglądzie identycznym do ludzi,
oraz że to owi UFOnauci swoimi zaawansowanymi
urządzeniami i zwodniczymi metodami tak zastraszyli
i sterroryzowali ludzi iż ci boją się już wypowiedzieć
na głos prawdę na temat UFO.
Fot. #B3.1 (a): Kilka płatków "węgla warstwowego".
Pokazany powyżej przykład płatków tego węgla
znaleziony został na lądowisku UFO w parku z
nowozelandzkiego miasteczka Timaru. Kolor
i konsystencja tej substancji zależy od rodzaju
zanieczyszczeń i rodzaju masy organicznej jakie
pędniki danego wehikułu UFO zassały podczas
swego lotu. Najczęściej węgiel ten odpada od
powłoki UFO już przy pierwszym dotyku tej powłoki
do ziemi. Dlatego bardzo rzadko UFO zdoła
zgromadzić grubą warstwę tej substancji. Stąd
płatki podobne do powyższych są znajdowane
najczęściej. Czasami jednak znajdowane są
duże bryły tej niezwykłej substancji odpadłej z
UFO, tak jak właśnie miało to miejsce w słynnym
w całej Nowej Zelandii przypadku z Dunsandel.
Niestety fotografia owego dużego kawałka
"węgla warstwowego" posiada nałożone na siebie
prawa copyright, zaś ja nie uzyskałem zgody
jej właścicielki na pokazanie tutaj tego zdjęcia.
Warto też dodać, że ci co oficjalnie badali
ową substancję nie odważyli się przyznać że
pochodzi ona z UFO. Dlatego w gazetach
oraz w wiadomościach telewizyjnych ów duży
kawałek węgla warstwowego nazywany był
"kosmicznym odpadkiem" (tj. "space junk").
Bryłka węgla warstwowego okrzyknięta "space junk"
miała w przybliżeniu wymiary 15x7x3.5 cm.
W węglu warstwowym zawsze warto zwrócić
uwagę na charakterystyczne odpadki organiczne
zwęglone i zapieczone w masie owej substancji.
Zdjęcie dużego kawałka owego "węgla warstwowego",
jakiego jednak nie mogę tutaj pokazać z powodów
copyright, opublikowane było przy okazji bardzo
głośnego w całej Nowej Zelandii przypadku przelotu
czteropędnikowego UFO z ogromnym hukiem
przez odległość około 500 kilometrów na
oczach licznych widzów około 3 po południu
we wtorek dnia 12 września 2006 roku. Kiedy
owo UFO wylądowało na łące w pobliżu farmy
z Dunsandel, w Południowej Canterbury, odpadł
od niego ów duży fragment węgla warstwowego.
Fragment ten został przez właścicielkę owej łąki
dostarczony miejscowej policji. Jego zdjęcie
ukazało się potem jako ilustracja do artykułu
[3-NZH] ze strony A7 nowozelandzkiej gazety
"The New Zealand Herald",
wydanie z czwartku (Thursday), September 14,
2006.
Po zbadaniu owego dużego odłamka z Dunsandel okazało się,
że jego gęstość wynosi tylko około 1/10 (10%)
gęstości spodziewanej dla typowego meteorytu.
Gęstość ta faktycznie była więc podobna do niskiej
gęstości węgla warstwowego. Ponadto że był to
kawałęk węgla warstwowego odpadły od powłoki
UFO świadczy także wyraźnie widoczna na omawianym
zdjęciu obecność w nim zwęglonej masy organicznej.
W końcu opisy jego wyglądu też potwierdzały
że był to kawałek węgla warstwowego. Artykuły
[2-ZNH] oraz [4-DP] opisują go jako "wypalony
poddany wysokim temperaturom", a także jako
"skrzyżowanie wulkanicznej piany z kawałkiem
węgla kamiennego". Bez wątpienia był to więc
węgiel warstwowy opadły z UFO.
Jeśli ktoś zechce oglądnąć sobie zdjęcie owego
słynnego w Nowej Zelandii węgla warstwowego
okrzyknietego za "space junk" powinien sprawdzić
stronę A7 z nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald
wydanie z czwartku (Thursday), September 14,
2006.
Fot. #B3.1 (b): Wygląd czteropędnikowego UFO
pierwszej generacji. To właśnie taki wehikuł UFO
w dniu 12 września 2006 roku przeleciał ponad
Nową Zelandią w wysoce spektakularny sposób
oraz z ogłuszającym hukiem. Wehikuł taki przypomina
sobą rodzaj latającego domku kampingowego, lub
kostki sześciennej, ze spiczastym dachem i czterema
beczko-kształtnymi pędnikami w każdym z narożników.
Słupy ogromnie skoncentrowanego, czarnego
w wyglądzie pola magnetycznego rozprzestrzeniają
się od owych pędników w dół do ziemi. To właśnie
owo pole magnetyczne posiada zdolność aby zasysać
z ziemi pył i fragmenty organiczne, formując z
nich warstwę "węgla warstwowogo" na wlotach do
północych biegunów "N" każdego z pędników
tego wehikułu. Ów węgiel warstwowy z czasem
odpada od owych pędników w płatach lub kawałkach
o wyglądzie podobnym jak ów pokazany na
fotografii z "Fot. #B3.1 (a)".
Oryginalnie powyższa ilustracja publikowana jest
jako rysunek D1 (a) z rozdziału D tomu 2
monografii [1/4].
Sześcienna kabina załogi powyższego
wehikułu UFO budowana jest z materiału o wyglądzie
typowego srebrzystego lustra. Materiał ten nie
przepuszcza pola magnetycznego, zaś stopień
odbijania przez niego lub przepuszczania światła
jest regulowany przez załogę. Dlatego dla
zewnętrznego obserwatora sześcienna kabina załogi
tego UFO czasami wygląda jak lśniące metalicznie,
srebrzyste lustro. Czasami zaś (szczególnie nocą)
wygląda ona jak domek z zupełnie przeźroczystego
szkła. Naokoło powierzchni tego jakby domku
wiruje pojedyńcza fala wiru magnetycznego.
Owa fala jonizuje powietrze powodując jego
jarzenie się w kolorze (zależnie od kierunku
lotu) czerwonym lub niebieskim. Dlatego taki
srebrzysty wehikuł otoczony wirującym jarzącym
się powietrzem z daleka może być pomylony
z meteorytem. Jednak jego cechy ciągle
wówczas są odmienne od cech meteorytu.
Podczas szybkich lotów powyższe UFO
czteropędnikowe faktycznie formuje grzmot
soniczny przekraczania bariery dźwięku.
Jego wir magnetyczny jest bowiem zbyt
mało efektywny aby zapobiegać wytworzeniu
takiego grzmotu. Ów grzmot pozwala nam odróżniać
UFO czteropędnikowe od UFO dyskoidalnego
pokazanego poprzednio na rysunku "Fot. #B1 (b)".
Dyskoidalne UFO latają bowiem w kompletnej ciszy.
#B3.2.
Nowa Zelandia jest szokująco często nalatywana przez
czteropędnikowe wehikuły UFO których soniczne grzmoty
oraz jarząca się ogniście otoczki plazmowe powtarzalnie
raportowane są tam przez licznych świadków:
Rozważmy następujący przypadek którego
opis napotkałem w krótkim artykule o tytule
"Search for plane crash called off" (tj. "Odwołanie
puszukiwań katastrofy samolotu"), opublikowanym
na stronie A9 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie datowane we wtorek (Tuesday),
January 30, 2007. W artykule tym napisano m.in.,
cytuję: "dwóch grających w golfa z Te Kauwhata
raportowało usłyszenie eksplozji oraz zobaczenie
opadania kuli ognia ponad jeziorem." ...
"na Jeziorze Waikare, północne Waikato" ... "Nie
raportowano zaginięcia żadnego samolotu."
(W oryginale angielskojęzycznym: "... two golfers at
Te Kauwhata reported hearing an explosion and
seeing a ball of flame going down over the lake." ...
"at Lake Waikare, northern Waikato" ... "No aircraft
has been reported overdue.") Znaczy, poważni
świadkowie raportują opadającą kulę ognia oraz
grzmot soniczny, jednak wcale nie był to samolot.
Cóż więc to było? Dlaczego nikt z władz owego kraju
nie stara się ustalić co takie wydarzenia faktycznie
znaczą oraz jakie zagrożenie dla mieszkańców
owego kraju ukrywa się poza takimi wydarzeniami?
Aż do czasu opisanego poprzednio w punkcie
#B3.1 przypadku wysoce publicznego zagubienia
w Nowej Zelandii dużej grudy węgla warstwowego,
napotykałem w prasie nowozelandzkiej dosłownie
dziesiątki raportów ludzi którzy widzieli tam
lądujące lub przelatujące czteropędnikowe
wehikuły UFO. Poprzednio jednak po każdym
natknięciu się na takie raporty, oraz po chwilkach
refleksji nad twardogłowością miejscowych ludzi,
szybko zapominałem o owych raportach. W
rezultacie całe dziesiątki z nich pozostają tam
nieudokumentowane. Jednak po owym przypadku
zagubienia przez UFO węgla warstwowego
opisanym powyżej w punkcie #B3.1, postanowiłem
że każdy następny taki przypadek z jakim się
zetknę opiszę skrótowo na niniejszej stronie.
Przypadek opisany w pierwszym paragrafie
powyżej był pierwszym z tych obecnie dokumentowanych
raportów dotyczących najazdów czteropędnikowych
wehikułów UFO na terytorium Nowej Zelandii.
Istnieje kilka takich miejsc. Najlepiej poznane
z nich leży w Centralnej Syberii, w obszarza
zwanej Tunguska. Jego opis oraz niektóre
fotografie zaprezentowane są w
monografii [5/4]
której nieodpłatne egzemplarze dostępne są
za pośrednicterm niniejszej strony internetowej.
Mniej znane miejsce eksplozji wehikułu UFO
leży w pobliżu nowozelandzkiej miejscowości
Tapanui.
Opisowi owego miejsca eksplozji UFO koło
Tapanui w Nowej Zelandii poświęcona jest
zupełnie odrębna strona internetowa o
eksplozji UFO koło Tapanui.
Ponadto eksplozja ta opisana jest w monografii
naukowej
[5].
#B7.
Odłamki wehikułów UFO:
Te znajdowane są ogromnie rzadko na
Ziemi. Niemniej czasami ludzie je znajdują.
Najsłynniejszy taki odłamek znaleziony został
w Centralnej Syberii na brzegu rzeczułki zwanej
"Ważka". Odłamek ten opisuję w podrozdziale
O5.4 z tomu 12 monografii
[1/4] - "Zaawansowane Urządzenia Magnetyczne".
Inny odłamek UFO, niestety powstały w rezultacie
eksplozji - a stąd wymieszany z piaskiem a
potem stopiony żarem eksplozji i aerodynamicznie
ukształtowany lotem w rozżarzonym powietrzu,
znajduje się w mojej prywatnej kolekcji. Jego
zdjęcie i opisy pokazuję na "Rys. #G5" strony
internetowej
newzealand_pl.htm - o tajemnicach i ciekawostkach Nowej Zelandii,
a także na "Rys. #7" strony
tapanui_pl.htm - o eksplozji UFO koło Tapanui w Nowej Zelandii.
#B8.
Następstwa szyderczego opróżniania ubikacji z "symulacji" wehikułów UFO na dachy budynków Nowej Zelandii:
UFOnauci wykazują dużą dozę "poczucia
humoru" w sposobie na jaki traktują oni
Nowozelandczyków którzy odmawiają uznania
że UFOnauci istnieją obiektywnie. Mianowicie,
wszystko wskazuje na to, że wehikuły UFO
opróżniają w powietrzu ponad Nową Zelandią
zbiorniki z kałem pod swoimi ubikacjami. Począwszy
od 2003 roku ulubionym krajem ponad którym
takie opróżnianie ubikacji bardzo często ma
miejsce stała się właśnie Nowa Zelandia. W
rezultacie dachy całego szeregu nowozelandzkich
budynków, a także samochodów, pokrywane
są od owego czasu świeżym świństwem o
dobrze znanym brązowym kolorze oraz niezbyt
miłym zapachu. Przykładowo artykuł [1#B8]
"More mystery showers of unidentified muck"
(tj. "Ponowne tajemnicze prysznice niezidentyfikowanego
świństwa") ze strony A2 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie datowane w czwartek (Thursday),
September 25, 2003, wskazuje aż 7 takich
przypadków z owego okresu, plus jeden
przypadek wcześniejszy o 11 lat. Pokazuje też
zdjęcie jednego z nowiutkich dachów pokrytych
takim "zrzutem" jaki miał miejsce w Te Awamutu.
Problem z owym opróżnianiem ubikacji UFO
ponad dachami Nowej Zelandii jest taki, że
miejscowi naukowcy którzy panicznie boją
się użyć słowa "UFO", nie są w stanie określić
czym właściwie jest owo świństwo. Aczkolwiek
bowiem wygląda ono i śmierdzi na znajomy
sposób opisywany jak smród dołu dawnych
ubikacji wiejskich, badania laboratoryjne wcale
nie potwierdzają że jest to "ludzki kał". Najwyraźniej
miejscowe laboratoria albo nie mają pojęcia,
albo też wcale NIE chcą mieć pojęcia, jak naprawdę
kał "symulacji" UFOnautów wygląda oraz jakimi
cechami on się różni od kału ludzkiego. A szkoda,
bo wystarczyłoby w tym celu poczytać np.
podrozdział JG9.4 z tomu 8 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Wysoce interesująca z punktu widzenia potwierdzenia
że "UFO i UFOnauci są tymczasowymi 'symulacjami'
Boga", są serie bombardowań domów w Nowej Zelandii
"symulacjami" kału UFOnautów, mające miejsce
w styczniu 2011 roku, zaś opisane w artykułach:
[2#B8] "Another family pelted with poo"
(tj. "Jeszcze jedna rodzina zbombardowana
gównami") ze strony A5 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie ze środy (Wednesday), January 19, 2011;
[3#B8] "Splat! Mystery gunk strikes again"
(tj. "Plum! Tajemnicze świństwo uderza ponownie")
ze strony A7 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), January 20, 2011;
oraz [4#B8] "Plane poo leak '99% unlikely' "
(tj. "Przeciek gówna samolotów '99% nieprawdopodobny' ")
ze strony A5 gazety
Weekend Herald,
wydanie z soboty (Saturday), January 22, 2011.
Zgodnie z tymi trzema artykułami, próbki bombardującego
wówczas nowozelandzkie domy "kału" były przekazane
do zbadania różnym laboratoriom w Nowej Zelandii.
Jednak każde z owych laboratoriów stwierdziło że
substancja ta to coś innego - chociaż poszkodowani
ludzie twierdzili że wygląda ona i śmierdzi dokładnie
tak jak kał ludzki. Wyjaśniając te fakty z innego punktu
widzenia, tylko Bóg posiada wymaganą wiedzę,
możliwości, motywacje i chęć zmuszenia ludzi do aktywnych
poszukiwań prawdy, oraz "poczucie humoru", aby tak
"zasymulować" owo "bombardowanie" Nowej Zelandii
"symulacjami kału", że nikt NIE jest w stanie stwierdzić
czym naprawdę został zbombardowany. Wielka szkoda
że Nowozelandczycy NIE czytają moich opracowań.
Oczywiście, owo wysoce szydercze "bombardowania
Nowej Zelandii 'symulacjami' kału UFOnautów" wcale
NIE zakończyły się w styczniu 2011 roku. Przykładowo,
w maju 2011 roku natknąłem się na kolejny artykuł
[5#B8] o tytule "Flying poo has locals ducking
for cover" (tj. "Spadające gówna zmusiły miejscowych
do zanurkowania pod osłony") opublikowany na stronie A5 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), May 26, 2011. Treść owego
artykułu powtarza poprzednie historie z owym kałem - tj. na
dach sklepu i na pobliski samochód z miejscowości Tutira
koło Napier, o godzinie 8:45 rano spadło z nieba żółte świństwo
które wyglądało jak kał ludzki (artykuł przytacza zdjęcie jego
"próbki"), śmierdziało jak kał ludzki, a nawet zawierało w sobie
fragmenty "papieru toaletowego", jednak "eksperci" ponownie
zaprzeczali że jest to kał ludzki, a jednocześnie NIE byli w
stanie stwierdzić czym to świństwo faktycznie jest.
Mnie zaczyna już pasjonować ciekawość "przez jak długo
sprawa owych bombardowań Nowej Zelandii 'symulacjami'
kału UFOnautów będzie musiała być powtarzana, zanim
eksperci i decydenci owego kraju uczynią lub wyjaśnią
coś konstruktywnego w tej sprawie?"
Część #C:
Dowody fotograficzne na nieustanną obecność wehikułów UFO i UFOnautów na Ziemi:
#C1.
Fotografie wehikułów UFO utrwalanych na zdjęciach podczas lotów ponad Ziemią:
Fot. #C1abc: Przykłady trzech autentycznych
fotografii wehikułu UFO tego samego typu K7.
Zgodnie z materiałem dowodowym opisanym
w podrozdziale P6.1 z tomu 13 monografii
[1/4] - "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne"
(udostępnianej gratisowo za pośrednictwem tej strony),
to właśnie taki wehikuł UFO typu K7 nazywany
"Rajem" użyty został przez UFOnautów do
przywiezienia na Ziemię pierwszej pary ludzi -
tj. Adama i Ewę. Należy jednak tutaj podkreślić, że
UFOnauci-podmieńcy
(skrycie działający na Ziemi) każde z powyższych
autentycznych zdjęć UFO typu K7 okrzyknęli
"fabrykacjami".
Oryginalnie powyższe zdjęcia stanowią "Rys. P26"
oraz "Rys. S1" z tomów odpowiednio 13 i 14
monografii [1/4] o tytule "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne".
(Kliknij na powyższe zdjęcia aby zobaczyć je w powiększeniu.)
Fot. #C1a (lewa):
Jedna klatka z długiej serii dziennych fotografii
UFO typu K7 wykonanych przez anonimową
osobę używającą pseudonimu "N.N." ponad
San Jose de Valderas (Hiszpania) około 8:30
po południu, dnia 1 czerwca 1966 roku - patrz
strona 159 książki referowanej w monografii [1/4]
pod numerem [1P2] (by Adolf Schneider,
Hubert Malthaner: "Das Geheimnis der
unbeakannten Flugobjekte", means
"The secret of the unidentified flying objects",
znaczy "Sekret niezidentyfikowanych obiektów
latających", Hermann Bauer Verlag KG -
Freiburg im Breisgau, West Germany,
1976, ISBN 3 7626 0197 6).
Zarówno ta fotografia (a), jak i fotografia (b),
obie pokazują ten sam kompleks kulisty dwóch
UFO typu K7 magnetycznie sprzęgniętych
ze sobą podłogami. Obie serie zdjęć
(pokazanych tu w częściach "a" i "b")
wykonane zostały kiedy jedna z hiszpańskich
grup UFOlogicznych otrzymała dziwny anonimowy
telefon informujący ich że w owym dniu i
miejscu pojawi się wehikuł UFO. Dwóch
uczestników owej grupy, tj. ów "N.N.", a
także niejaki "Antonio Pardo", zabrało więc
aparaty fotograficzne w tamto miejsce i
wykonało pokazane powyżej zdjęcia.
Niestety, załoga UFO spodziewała się
że będą fotografowani, przelatywała więc tam
w stanie tzw. "soczewki magnetycznej" - kiedy to
wehikuł UFO jest niemal niewidoczny i silnie zniekształcony.
To dlatego zarysy obu wehikułów UFO są zniekształcone
przez działanie owej silnej "soczewki magnetycznej".
Obszary najbardziej dotknięte tą soczewką znajdują się
w pobliżu pędników UFO. Stąd kołnierze zajmowane
przez pędniki boczne są widoczne jedynie
częściowo, podczas gdy kuliste kopuły jakie
pokrywają sobą sufity obu kabin załogi niemal
całkowicie zniknęły. Sfotografowane tu
UFO posiadało też rodzaj płóz do lądowania
(widocznych na zdjęciu) które wyglądają
podobnie jak płozy do lądowania w dzisiejszych
helikopterach. Na wysokiej jakości odbitkach
tego zdjęcia daje się odróżnić delikatną linię
zarysu kopuły górnej osłaniającej pędnik
główny i ustawionej na szczycie górnego
wehikułu.
Jeszcze jedno zdjęcie z tej samej długiej serii
pokazanej powyżej na "Fot. #C1a" i wykonanej
anonimowo przez niejakiego "N.N.", omawiane
jest też wyczerpująco w punkcie #L1 tej strony.
W owym punkcie #L1 zostało wyjaśnione jak
UFOnauci-podmieńcy
posłużyli się autorytetem oficjalnej nauki
aby pokazane tutaj zdjęcia okrzyknąć
"fabrykacjami". Faktycznie też wygląda
na to, że UFOnauci celowo dali sfotografować
swój wehikuł w Hiszpanii aby potem móc
szydzić z UFOlogów i rozgłaszać po świecie
za pośrednictwem naukowych autorytetów,
że zdjęcia tego wehikułu UFO zostały sfałszowane.
Fot. #C1b (środkowa):
Jedna klatka z kolejnej serii zdjęć tego samego
hiszpańskiego wehikułu UFO typu K7 sfotografowanego
ponad San Jose de Valderas (Hiszpania) około
8:30 po południu, dnia 1 czerwca 1966 roku.
Zdjęcia tej serii wykonał niejaki Antonio Pardo.
Ponieważ wykonane one zostały z odmiennego
miejsca niż zdjęcia z części (a), tło (chaszcze) na
jakim UFO to jest widoczne wyglądają nieco
odmiennie.
Wartość dokumentacyjna zdjęć UFO z części
(a) i (b) zwiększona jest tym bardziej właśnie przez
fakt, że ten sam wehikuł UFO sfotografowany
został z dwóch odmiennych miejsc przez
dwóch niezależnych od siebie fotografów. Ponadto
każde z pokazanych tu zdjęć należy do całej ich
serii, tak że faktyczne istnienie w tymże samym
UFO uniewidocznionych przez soczewkę magnetyczną
fragmentów jego powłoki może być potwierdzone
przez analizę innych fotografii z tej samej serii.
Fot. #C1c (prawa):
Jedna klatka z całej serii kolorowych zdjęć UFO
typu K7 lecącego na niewielkiej wysokości,
wykonanych dnia 16 czerwca 1963 roku
przez Paul'a Villa z Alberquerque, New Mexico,
USA. Najlepsza reprodukcja tych zdjęć opublikowana
była w jednym z wcześniejszych wydań OMNI
(najprawdopodobniej z 1979 roku). Niektóre z
tych fotografii były też zreprodukowane w
czasopiśmie [1S1.1] "The Unexplained", Vol 1,
No 1, 1980, strona 10 (w kolorze).
Wehikuł UFO utrwalony na zjęciach Paula Villi
stanowi tzw. "konfigurację niezespoloną" utworzoną
z dwóch wehikułów typu K7. Zarysy dolnego wehikułu,
lecącego w pozycji odwróconej, zawinięte zostały
polem "soczewki magnetycznej", stąd można je
zobaczyć tylko częściowo. Na wysokiej jakości
reprodukcjach tego zdjęcia doskonale jest widoczny
przedni rząd jedenastu tzw. "czarnych belek"
łączących wyloty pędników bocznych dolnego
i górnego wehikułu. Kształt tych belek niestety
jest trudny do określenia tutaj. Jednakże naoczni
świadkowie tego typu połączeń opisali ten kształt
jako kwadratowy w przekroju poprzecznym. Po
więcej informacji na temat pokazanej tutaj
"konfiguracji niezespolonej", a także na temat
dokładnego wyglądu wehikułów UFO typu K7,
patrz tom 3
monografii [1/4] - "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne"
(udostępnianej gratisowo za pośrednictwem tej strony).
Powyższe zdjęcie z "Fot. #C1c" omawiane jest
też dokładniej na stronie
memorial_pl.htm - o historii "tricku" UFOnautów ze słupami światła rzucanymi przez UFO.
Zostało tam wyjaśnione jak
UFOnauci-podmieńcy
użyli zmyślnego "tricku" aby także i to autentyczne
zdjęcie UFO móc okrzyknąć "fabrykacją".
#C2.
Fotografie
niewidzialnych dla oczu UFOnautów przypadkowo uchwyconych
w naszych domach i na naszych fotografiach rodzinnych:
Jest szokującym, jak wiele niewidzialnych dla ludzkich oczu
UFOnautów przypadkowo fotografuje się w naszych mieszkaniach
i domach. Kilka przykładów takich fotografii pokazanych zostało na
stronie internetowej
"aliens_pl.htm - o kosmitach".
#C4.
Fotografie miniaturowych, bezzałogowych "sond UFO"
(po angielsku zwanych "orbs" lub "rods")
które często wlatują do naszych mieszkań:
Te dyskoidalne sondy są powtarzalnie
uchwytywane na naszych zdjęciach i wideach.
Kiedy utrwala je zdjęcie, "fachowcy" typowo
okrzykują że są to "plamy na filmie" - czasami
na przekór że uchwycił je aparat cyfrowy który
wcale NIE używa filmu. Tylko w wyjątkowych
przypadkach, takich jak np. na zdjęciu
z "Fot. #G2ab" na stronie o nazwie
"landslips_pl.htm"
owe orby uchwytywane są kiedy ich fragment
"ukrywa się" przed nami poza jakimś obiektem
i wówczas staje się oczywiste że są one jarzącymi
się obiektami - a nie "plamami na filmie"
(kliknij na niniejszy (zielony) link aby oglądnąć sobie owo zdjęcie z "Fot. #G2b").
Niemniej na ujęciach wideo, lub przy ich
obserwacjach wzrokowych, zaczyna być
doskonale widocznym że są one jednak
fizykalnymi obiektami które latają tak jak
miniaturowe, storowane komputerem
wehikuły UFO.
Jeśli fotografowane są one od swej górnej strony
podczas nieruchomego zawisania, wówczas na
zdjęciach wychodzą okrągłe i stąd zwykle nazywane
są "orbs". Nazwa "orb" oryginalnie opisywała tzw.
"jabłko monarsze" które w dawnych czasach być
może nawet było właśnie miniaturową "sondą UFO"
(jeśli ów "monarcha" faktycznie był "symulacją"
UFOnauty). Jeśli zaś fotografowane są one z boku podczas
nieruchomego zawisania, wówczas na zdjęciach wychodzą
jako "pałeczki" (po angielsku "rods"). W końcu jeśli
fotografowane są podczas szybkiego ruchu w stanie tzw.
"migotania telekinetycznego",
wówczas na zdjęciach wychodzą one jako długie
posegmentowane taśmy w których każdy segment
jest kolejnym "telekinetycznym błyskiem" ich telekinetycznych
urządzeń napędowych - po przykład jak wówczas
one wyglądają patrz "Fot. #I1" na stronie o nazwie
"explain_pl.htm" -
albo też
(kliknij na niniejszy (zielony) link aby oglądnąć sobie owo zdjęcie z "Fot. #I1").
Przykłady fotografii i opisów owych "orbs" i "rods"
przytoczone zostały aż na kilku stronach. Przeglądnięcie
tamtych stron ujawnia jak wyglądają one przy naocznych
obserwacjach oraz po utrwaleniu ich świetlistych lotów
na wideo. Czytelnik znajdzie te zdjęcia i opisy na stronach o nazwach
"landslips_pl.htm"
(patrz tam "Fot. #G1ab" oraz "Fot. #G2ab"),
"rok.htm"
(patrz tam podpis pod "Zdjęciem 4", oraz
patrz tam też "zdjęcie 6" z pokrewnej strony
Andrzeja Kruszyny),
"explain_pl.htm"
(patrz tam zdjęcie z "Fot. #I1" oraz opis mojej
nowozelandzkiej obserwacji "orba" z punktu #I3),
"aliens_pl.htm"
(patrz tam "Fot. #C5"),
"newzealand_pl.htm"
(patrz tam punkt #E3), oraz
tekst_4b.htm
(czytaj tam w podrozdziale D1 opis mojej własnej
obserwacji "płytwającego orba" z okolic Szklarskiej Poręby w Polsce).
#C5.
Fotografie
tornad
indukowanych technicznie przez UFO:
Część #D:
Filmy które utrwaliły wehikuły UFO w locie:
#D1.
Lecące wehikuły UFO były już uchwycone na ogromnej liczbie filmów:
Ja osobiście straciłem już rachubę co do
liczby filmów na jakich uchwycone lecące
wehikuły UFO. Sporą liczbę z owych filmów
wskazuję i opisuję w swojej
monografii [1/4].
Poniżej w punktach jakie nastąpią wskażę
tylko najbardziej znane lub najbardziej
autorytatywne z owych filmów rejestrujących
wehikuły UFO.
#D2.
Słynny film UFO z Kaikoura w Nowej Zelandii, którego
autentyczności tzw. "sceptycy" do dzisiaj NIE podważyli:
Kolorowy film słynnego na całym świecie
tzw. "Kaikoura UFO" opisany jest dokładniej
w punkcie #77 z podrozdziału W4 w tomie 18
monografii [1/5].
Na "rys. P23" z tomu 13
monografii [1/4]
pokazana jest jedna klatka z tego filmu pokazującego
UFO uchwycone nad miastem Kaikoura w
Nowej Zelandii. Film ten jest prawdopodobnie
najdłuższym filmem lecacego UFO kiedykolwiek
nakręconym. Faktycznie jest on długi aż na kilka
godzin. Wehikuł UFO jest tam pokazany jak
manewrował wokół lecącego samolotu którym
leciała ekipa filmowców telewizyjnych jaka nakręciła
ów film. Autentyczność tego filmu nigdy NIE została
podważona - chociaż liczni tzw. "sceptycy" czynili
wszystko co w ich mocy aby zdewaluować jego
wartość dowodową.
#D3.
UFO sfilmowane przez chińskich astronomów:
Naukowcy z chińskiego
Purple Mountain Observatory,
filmujący zaćmienie słońca w dniu 22 lipca
2009 roku, na swoim filmie uchwycili również
wehikuł UFO latający i manewrujący w pobliżu
słońca przez 40 minut. We wtorek, 8 września
2009 roku opis owego filmu UFO wystawiony
był w internecie pod adresem
www.telegraph.co.uk/news/newstopics/howaboutthat/ufo/rss.
Ów film chińskich astronomów jest jednym z
aż kilku filmów UFO dotychczas nakręconych
przez naukowców. O tym filmie opublikowany
był też artykuł o tytule "UFO report 'no surprise'"
(tj. "Raport UFO 'nie zaskakuje'") ze
strony 4 nowozelandzkiej gazety
Otago Daily Times,
wydanie z piątku (Friday), September 11, 2009.
Część #E:
Raporty osób uprowadzonych do UFO:
#E1.
Liczne przypadki gdy ludzie uprowadzani byli na pokłady UFO i raportowali swe przeżycia po powrocie na Ziemię:
Raport Nowozelandki uprowadzonej do UFO
przytoczony jest w podrozdziale UB1 z tomu 16
monografii [1/5].
Z kolei krótkie omówienia takich raportów przytoczone
są w podrozdziale V6 z tomu 17
monografii [1/5].
Dosyć wymowny i charakterystyczny przypadek
prawdopodobnego "uprowadzenia do UFO"
rozegrał się na moich oczach w styczniu 2011 roku.
Nurek-amator z Wellington, Nowa Zelandia,
pojechał sobie zanurkować po chomary w
odludnym miejscu i zniknął. Na brzegu pozostał
tylko jego samochód i ubranie. Przez 3 dni
telewizja (i cała Nowa Zelandia) pasjonowała
się poszukiwaniami jego ciała przez policję
i nurków. Potem nagle wszedł on skołowany
i wystraszony na posterunek policji odległej
o niemal 300 kilometrów. Władze NIE wyjaśniły
społeczeństwu ani jak tam dotarł, ani co z nim
się stało, ani dlaczego nie pojechał tam własnym
samochodem, a jedynie zamknęły go natychmiast
w domu wariatów - tak że nic więcej o nim już
NIE zdołałem usłyszeć. Krótka wzmianka pisana
na jego temat ukazała się w artykule "Diver
walks into police station 270 km away"
(tj. "Nured wszedł na posterunek policji 270 km stąd")
ze strony A5 nowozelandzkiej gazety "The Dominion Post",
wydanie z czwartku (Thursday), January 13, 2011.
Jednak ja znam przypadki uprowadzeń do UFO
bardzo podobne do jego losu. Przykładowo,
niemal identyczne zdarzenia dotknęły Travis'a Walton
którego losy zaprezentowane są w filmie
"Fires in the sky" omawianym w podrozdziale
V5.4 z tomu 17 monografii [1/5]. Podobnie
też zdarzenia opisuje traktat [3B]. Z tych innych
przypadków wiadomo, że taki przebieg zdarzeń
typowo oznacza kilkudniowe uprowadzenie do
UFO i późniejsze wypuszczenie skołowanego
delikwenta w zupełnie innym miejscu.
W dniu 25 stycznia 1959 roku wyruszyła na
wspinaczkę wysokogórską 10-osobowa grupa
studentów i absolwentów "Politechniki Swierdłowskiej"
(dzisiaj "Politechniki w Jekaterynburgu"). Wyruszyli
z miasteczka Iwdiel, zaś ich celem była góra na
Uralu przez lokalnych Mansów zwana "Cholat Siahl" -
co oznacza "Góra Umarłych". Jeden z
uczestników tej grupy wkrótce zawrócił, bowiem
zaczęły go trapić bóle reumatyczne. Ciała pozostałych
9-ciu znaleziono potem na przełęczy pod ową górą,
porozrzucane wzdłuż trasy ich panicznej nocnej
ucieczki z namiotu w którym spali, a który z przerażenia
rozcięli aby móc szybciej z niego się wydostać.
Nie dało się jednoznacznie ustalić powodów ich
śmierci, chociaż wszystko wskazuje na ich zabicie
przez UFO. Ich ciała były bowiem bardzo poturbowane,
jakby uderzało ich coś ogromnie twardego, masywnego
i silnego - podobnego do szybko lecącego wehikułu UFO.
Ich zwłoki nosiły ślady popalenia jakimś silnym
promieniowaniem - podobnym do pola oraz plazmy
buchających z pędników UFO. Z kolei na śniegu
poza ich własnymi śladami NIE było widać żadnego
innego śladu kogoś kto by ich ścigał, prześladował
i wymordował. Na dodatek, owych nocy widywano
wehikuły UFO w pobliżu tamtej "Góry Umarłych".
Do dzisiaj na Przełęczy Diatłowa w której oni zginęli
stoi poświęcony im pomnik.
O tym że tamta grupa została "zaatakowana" przez
UFO (prawdopodobnie chcące uprowadzić ich na
swój pokład) poświadcza też inne podobne zdarzenie
które miało miejsce około 1995 roku w nowozelandzkim
Kraterze Tapanui -
opisanym na stronie o nazwie
tapanui_pl.htm.
W Tapanui także grupa badaczy śpiących w namiotach
została nocą "zaatakowana" przez UFO, także wszyscy
oni rzucili się do panicznej ucieczki, także UFO
ich ścigało aż do momentu kiedy dotarli do pobliskich
zabudowań ludzkich. Na szczęście w Tapanui
nikt NIE został potrącony przez UFO ani zabity.
W lutym 2011 roku opisy losów tych 9-ciu Rosjan,
a także ich zdjęcia, dostępne były w internecie.
W języku rosyjskim można je było znaleźć pod adresem
infodjatlov.narod.ru.
(Przykładowo zdjęcia zabitych przez UFO uczestników
wykonane podczas całej owej wyprawy można było
znaleźć pod adresem
infodjatlov.narod.ru/fg3/index.htm.)
Z kolei polskojęzyczne opisy całych tamtych zdarzeń
dostępne były pod adresem
strefatajemnic.onet.pl/extra/smierc-na-przeleczy-diatlowa,1,4156852,artykul.html.
Niezależnie od niniejszej wzmianki, tragiczne losy
tamtej grupy Rosjan opisałem także krótko w
podrozdziale UB3 z tomu 16 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Wysoce interesujące w ich losach jest "ostrzeżenie"
które jakby starało się nam przypomnieć iż "w
swoim zachowaniu zawsze zważaj na nazwę miejsca
w którym się znajdujesz". Jak bowiem wyjaśniam
to np. w punkcie #C4 strony o nazwie
seismograph_pl.htm
czy w punkcie #H4 strony o nazwie
landslips_pl.htm,
przykładowo "trzęsienia ziemi" i "obsuwiska błota"
obecnie prześladują przede wszystkim mieszkańców
tych wszystkich miejscowości które noszą "święte nazwy",
takie jak przykładowo "Christchurch (tj. Kościół Chrystusa)",
jednak którzy wcale NIE zachowują się "święcie".
Z kolei w powyżej opisanych zdarzeniach grupa
wybrała się na "Górę Umarłych" i faktycznie "umarła".
Ponieważ na owej "Górze Umarłych" podobne przypadki
śmierci powtarzały się praktycznie co jakiś czas, lokalne
władze zamknęły tą górę na dobre i obecnie NIE pozwalają
jej już odwiedzać.
Wehikuły UFO ogromnie rzadko otwarcie niszczą
lub zabijają. (Czynią to jednak na sporą skalę w
ukryciu - kiedy to najlepiej służy ich celom i doskonale
ilustruje ich metody działania.) Wszakże UFO są "symulacjami"
Boga, zaś Bóg ma w swej dyspozycji wiele "dyskretniejszych"
od UFO metod niszczenia i zabijania tych co przeszkadzają
w osiągnięciu Jego celów - po przykłady patrz w/w strony
seismograph_pl.htm,
landslips_pl.htm, czy
day26_pl.htm.
Powyższe zdarzenie z "Przełęczy Diatłowa" jest więc
jednym z raczej bardzo rzadkich zdarzeń dobrze
udokumentowanego takiego niemal otwartego zabijania
przez UFO. Innym podobnym zdarzeniem o jakim też
mi wiadomo był atak wehikułu UFO na małą wioskę
o nazwie "Saladare" z Etiopii. Atak ten nastąpił o godzinie
11:30 rano, dnia 7 sierpnia 1970 roku. Zdarzenie
trwało jedynie około 10 minut, jednak w owym czasie
czerwona jarząca się kula wehikułu UFO otoczonego
wysoce niszczycielską tzw. "piłą plazmową", przeleciała
wzdluż wioski, niszcząc domy, obalając w dół kamienne
ściany mostu, wywracając drzewa, oraz topiąc asfalt
i metalowe naczynia kuchenne. O tym że zniszczenia
spowodowane przez ten wehikuł UFO pochodziły od
wiru magnetycznego zaidukowanego jego pędnikami
potwierdza fakt, że nie zapoczątkowany został jakikolwiek
ogień w otoczeniu jakie zapełnione było palnymi materiałami,
a także że wszelkie metale zostały nadtopione. Opisy
tego zdarzenia zaprezentowane były w książce [4P2.7]
o tytule "Into the Unknown", Reader's Digest, Sydney,
1982, ISBN 0 909486 92 1, strona 313. Streszczenie
tego ataku omówione jest też w podrozdziale P2.7
z tomu 14 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Sporo religii zaprogramowało swoich wyznawców
na bezwzględne wierzenie że Bóg tylko buduje i
tylko czyni dobro. (Jedynie niektóre religie, np. Hinduizm,
wyjaśniają swoim wyznawcom potrzebę istnienia
również "Boga Niszczyciela" - który niszcząc
i eliminując to co stare lub niezgodne z Jego
intencjami tworzy w ten sposób miejsce na nowe.)
U takich osób bezmyślnie wierzących w wyłącznie
czyniące dobro działania Boga pojawiają się trudności
z zaakceptowaniem, że takie "symulacje" Boga
jak UFO i UFOnauci, też mogą niszczyć i zabijać.
Na użytek więc tychże osób wyjaśniam tutaj, że
Bóg zna przyszłość, a stąd wie doskonale które
osoby w przyszłości bądą działały na szkodę
innych ludzi oraz przeciwko intencjom Boga.
Stąd jeśli zachodzi konieczność spektakularnego
wysłania kogoś w zaświaty dla osiagnięcia jakichś
nadrzędnych boskich celów, Bóg zawsze wybiera
takich właśnie ludzi. Więcej na ten temat wyjaśnione
zostało na odrębnej stronie poświęconej opisom
"dlaczego Bóg toleruje ból i cierpienia" - o nazwie
god_istnieje.htm.
Podziemne bazy UFO w Polsce istnieją np.
pod pokrzyżackim zamkiem w
Malborku
oraz pod starym fortem zlokalizowanym kiedyś
w obszarze
Wrocławia
obecnie zwanym "Wzgórzem Partyzantów".
Z kolei w
Nowej Zelandii
bazy takie istnieją pod tzw. "Saddle Hill" koło
Dunedin.
Część #F:
Dowody palentologiczne na nieustanną obecność i działalność UFOnautów na Ziemi:
#F1.
Ślady działalności ludzkiej na Ziemi pozostałe z czasów kiedy ludzi ciągle jeszcze nie było na Ziemi:
Na Ziemi znaleziono już cały szereg śladów
działalności ludzi w czasach kiedy ludzkość
jeszcze wcale nie istniała na naszej planecie.
Poniżej wskażę tylko te z owch śladów których
opisy zdołałem dotychczas udokumentować.
Oto one:
1.
Odciski butów ludzkich. Istnieją odciski
"ludzkiego" buta wykonane 550 milionów lat
temu kiedy UFOnauci zasiewali pierwsze formy
życia na Ziemi (patrz rysunek P31 w monografii
[1/4], lub "Fot. 1" na stronie internetowej na temat
świeckiego zrozumienia
Boga,
oraz na stronie internetowej o
UFOnautach).
2.
Fragmenty szkieletu ludzkiego. W 2007 roku
w jaskini z północno-hiszpańskich gór "Ataquerca
Hills" znaleziono fragmenty ludzkie (szczękę i zęby)
liczące około miliona lat. Znalezisko to opisano
m.in. w artykule "Fossil find reveals humans in
Europe a million years ago" ze strony B2
nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z soboty (Saturday), March 29, 2008.
#F2.
Pozostałości
poprzedniej cywilizacji technicznej na Ziemi którą UFOnauci zdołali
zniszczyć, tak jak obecnie starają się zniszczyć naszą dzisiejszą
cywilizację:
Mamy również całe to morze dowodów materialnych,
na temat których książki Erich'a von Däniken były napisane. Najbardziej
okazałe z tych dowodów, to istniejące na Ziemi do dzisiaj ogromne
budowle megalityczne, ze wzniesieniem których miałaby trudności
nawet nasza dzisiejsza zaawansowana technika. Aby podać tutaj
kilka ich przykładów, to należą do nich: piramidy egipskie i
amerykańskie, podniebna twierdza z Machu Picchu w Peru,
jakby "Mury Chińskie" (tzw. "Great Wall of the Incas" z Boliwii,
oraz tzw. "Wall at SANTA" z Santa w Północnym Peru)
z Południowej Ameryki, gigantyczne kamienne głowy negroidalnej
cywilizacji Olmec z meksykańskiego stanu Veracruz i Tabasco
oraz przylegających do nich obszarow Środkowej Ameryki,
Rysunki z płaskowyżu Nazca, poprzycinane góry w Sri Lanka (tzw.
"Citadel of Sigiriya"), miasto "Petra" z Jordanu całe wyrzeźbione
z litej skale, gigantyczne posągi z Wyspy Wielkanocnej,
itp., itd. Są one badane przez tzw. "Ancient Astronauts Society"
(tj. "Towarzystwo Astronautyków Starożytności") która to organizacja
badawcza w dziwny sposób jest zmuszana przez kogoś niewidzialnego
aby prowadzić swe badania wyłącznie w "konspiracji" i to
na prywatny koszt jej członków (czyli aby dokonywać badań
na tych samych zasadach jak ja). Innymi dowodami na istnienie
przed obecną cywilizacją, jeszcze jednej wysoko zaawansowanej
cywilizacji ludzkiej, są opisy latających maszyn z Indii (przykłady
takich latających maszyn omawiane są w podrozdziale P5 z tomu
13 monografii [1/4]), opisy prastarej Atlantydy która dysponowała
maszynami sterowanymi ludzką myślą, a także najróżniejsze znaleziska
archeologiczne obiektów których poziom techniczny dorównuje
lub przewyższa poziom dzisiejszy (np. patrz zasada działania tzw.
seismografu Zhang Heng'a
której nie potrafi wyjaśnić ani zreplikować nawet dzisiejsza nauka
i technika na Ziemi). Ów prastary materiał dowodowy bardzo
jednoznacznie ujawnia, że przed naszą obecną cywilizacją
na Ziemi istniała jeszcze jedna ludzka cywilizacja, która
była nawet znacznie bardziej zaawansowana niż nasza.
Niestety, UFOnauci zdołali ją zniszczyć dokumentnie jakieś
12500 lat temu, tak że ludzkość zmuszona została aby
zaczynać wszystko od samego początku, zaś UFOnauci
mogli ją okupować bez przeszkód przez dalsze 12500 lat.
Warto tutaj dodać, że niektóre pozostałości owej
poprzedniej cywilizacji technicznej na Ziemi są
omawiane i ilustrowane w punkcie #D3 na totaliztycznej stronie
eco_cars_pl.htm - o bezspalinowych samochodach naszej przyszłości.
#F3.
Czaszki ludzkie wycięte z całych kryształów kwarcu:
W punkcie #D3 strony internetowej
telepathy_pl.htm - o telepatii oraz urządzeniach wykorzystujących fale telepatyczne
opisana i pokazana jest tzw. "piramida telepatyczna".
Piramida ta jest rodzajem telepatycznego nadajnika
i odbiornika działającego na odległości międzygwiezdne.
Jej opis techniczny podarowany został ludzkości
przez naszych anonimowych sprzymierzeńców
z kosmosu. Budowa wewnętrzna i obwody
elektroniczne owej "piramidy telepatycznej" dosyć
dokładnie pokrywają się z budową wewnętrzną i
rozkładem pomieszczeń w egipskiej piramidzie
Cheopsa. To zaś nasuwa oczywisty wniosek, że
prawdopodobnie wszystkie piramidy istniejące do
dzisiaj na Ziemi są właśnie pozostałościami po
takich pradawnych telepatycznych urządzeniach
nadawczo-odbiorczych.
Kluczowym elementem elektronicznym wymaganym
do zbudowania i dla zadziałania "piramidy telepatycznej"
jest elipsoidalny kryształ kwarcowy. Jeśli więc faktycznie
wszystkie piramidy na Ziemi są pozostałościami takich
międzygwiezdnych urządzeń nadawczo-odbiorczych,
wówczas owe elipsoidalne kryształy kwarcowe powinny
być kiedyś znajdowane we wnętrzach owych piramid.
Jak też się okazuje, rzeczywiście w kilku amerykańskich
piramidach znajdowano kiedyś duże kryształy kwarcowe
artystycznie ukształtowane w formę ludzkich czaszek.
Takie "czaszki ludzkie" wycięte z całych kryształów
kwarcowych znajdują się do dzisiaj w muzeum w
Paryżu a także w British Museum w Londynie.
Co ciekawsze, owe kryształy kwarcowe artystycznie
wycięte na kształt ludzkich czaszek są najwyraźniej
nastrojone na jakąś falę telepatyczną określonej
długości. Wiadomo bowiem że zachodzą w nich
dziwne zjawiska które daje się m.in. intepretować
jako rezonowanie fal telepatycznych we wnętrzu
owych kryształowych czaszek.
Jak to wyjaśniłem w punkcie #L1 tej strony,
w punkcie #K3 strony
fe_cell_pl.htm - o ogniwach telekinetycznych,
a także w punkcie #B3 strony
newzealand_pl.htm - o tajemnicach i ciekawostkach Nowej Zelandii,
na Ziemi od dawna prowadzona jest hałaśliwa
kampania nakierowana m.in. na zacieranie
dowodów skrytej działalności UFOnautów na
naszej planecie.
Interesującym przejawem owej kampanii na jaki
ostatnio się natknąłem, to że jacyś anonimowi
"naukowcy" zaczynają atakować właśnie owe
kryształowe czaszki z piramid amerykańskich.
Owi "naukowcy" twierdzą, że czaszki te z całą
pewnością są "fabrykacjami" i że dlatego powinny
być pousuwane z muzeów i wyrzucone na śmieci.
Argumentem który ma jakoby świadczyć o "sfabrykowaniu"
owych czaszek jest, że zdaniem owych anonimowych
"uczonych" czaszki owe NIE mogły być wykonane
przez starożytnych Indian, ponieważ owi Indianie
nie posiadali na to odpowiednich narzędzi.
Narzędzia bowiem jakie Indianie ci mieli NIE
pozwalały na rzeźbienie twardego kryształu
kwarcu. Stąd owi "naukowcy" konkludują, że czaszki
te musiały być sfabrykowane w 19-wiecznej Europie.
Artykuł z tymi "naukowymi bredniami" opublikowany
został pod tytułem "Scull's magic may be only in movies"
(tj. "Magiczność czaszek możliwa jest tylko na filmach"),
ze strony B4 nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z poniedziałku (Monday), April 21, 2008.
Mnie osobiście szokuje coraz większa arogancja
z którą jacyś zamaskowani "naukowcy" wciskają
naiwnym ludziskom coraz oczywistrze bzdury w
rodzaju że owe kwarcowe czaszki z piramid
amerykańskich zostały sfabrykowane w 19-wieczej
Europie. Wszakże używając podobnego argumentu
o "braku wymaganych narzędzi" ci sami "naukowcy"
powinni też twierdzić, że słynne gignatyczne rysunki
z płaskowyża Nazca też zostały "sfabrykowane"
w Europie bowiem
starożytni Indianie nie mieli samolotów z których
by mogli zobaczyć co sobie rysują. Podążając tą
samą linią błędnego myślenia, również większość
starożytnych murów z obu Ameryk powinna
być przyszłościową fabrykacją europejską, bowiem
nawet dzisiejsi ludzie nie mają wymaganych narzędzi
aby kamienie wycinać w tak skomplikowane wzory
i potem dopasowywać do siebie z aż tak dużą
dokładnością. Pechowo dla owych zamaskowanych
"naukowców", owe rzeźby z Nasca i mury z obu
Ameryk narazie trudno im okrzykiwać "fabrykacjami".
Wszakże wszystkim wiadomo że istniały one w
Amerykach od zamierzchłych już czasów.
Jednak wobec nasilającej się arogancji owych
rzekomych ludzkich "naukowców" nie można
mieć gwarancji co jeszcze za "fabrykacje"
okrzykną oni w najbliższej przyszłości.
Część #G:
Dowody historyczne na nieustanną obecność i działalność UFOnautów na Ziemi:
#G1.
Starożytna mitologia oraz istnienie starożytnych "bogów"
Na dodatek mamy również gałąź starożytnej historii
mówionej, którą dla odwrócenia naszej uwagi od jej zasadności,
najróżniejsi ciasnogłowi akademicy nazwali "mitologią". (Oczywiście,
należy zadać sobie tutaj pytanie, czy są to faktycznie aż tak ciasnogłowi
"akademicy", czy raczej są to "podmieńcy" i intelektualni sabotażyści
z UFO pretendujący jedynie że są naszymi akademikami.) Owa historia
mówiona również opisuje najróżniejszych "bogów" jacy zwykli być
niezwykle wrogo nastawieni do ludzi. Wszelkie cechy owych "bogów"
dokładnie odpowiadają cechom dzisiejszych UFOnautów. Przykłady
opisu zachowań takich "bogów" z obszaru dzisiejszych Indii w czasach
zanim poprzednia cywilizacja ludzka zastała zniszczona jakieś 12500
lat temu, opisane są w podrozdziale P5 z tomu 13 monografii [1/4].
Istnieje dosyć
interesujący aspekt starożytnych mitologii, jaki potwierdza ich
faktyczny charakter historii mówionej która precyzyjnie raportuje
nam wiedzę na temat ówczesnych odpowiedników dzisiejszych
UFOnautów. Aspektem tym jest fakt, że dwie odrębne mitologie,
tj. ta opisująca nam greckich i rzymskich bogów, raportują
nam dokładnie taką samą "strukturę organizacyjną"
swoich bogów, oraz istnienie dokładnie takich
samych pozycji (czy zawodów) w hierarchii bogów nadzorujących
ludzkość w owych czasach. Jedynie imiona poszczególnych bogów
w obu tych religiach są odmienne. Najróżniejsi ciasnogłowi akademicy
usiłują nam wmówić, że owa identyczność "struktury organizacyjnej"
bogów rzymskich i bogów greckich wynika z faktu że Rzymianie
jakoby "skopiowali" swoich bogów od Greków. Akademicy ci ignorują przy
tym powszechnie znany fakt, że w czasach kiedy Rzymianie formowali
swoją wiedzę o bogach, nie posiadali oni jeszcze żadnych kontaktów
z Grekami (ani wice wersa). Tymczasem jesli dobrze się zastanowić,
obie te starożytne mitologie raportują nam tą samą strukturę
organizacyjną "kwatery głównej" czy "okupacyjnego rządu" ówczesnych
sił UFOnautów przydzielonych do okupacji Ziemi. Wszakże
owa "kwatera główna" czy "okupacyjny rząd", podobnie jak
dzisiejsze urzędy państwowe czy ambasady obcych państw,
posiadała określoną strukturę organizacyjną. Na jej czele musiał
stać jakiś czołowy zarządca, gubernator, czy ambasador, który
rządził ówczesną ziemią wraz ze swoją małżonką a czasami również
i córką. W czasach Rzymu tym gubernatorem był niejaki Jupiter, który
zarządzał Ziemią wraz ze swoją małżonką Juno oraz córką Minerva.
Natomiast w czasach starożytnej Grecji, owym zarządcą Ziemi był
niejaki Zeus, którzy rządził wraz ze swoją małżonką Herą i córką
Athena. Co ciekawsze, zarządcę o nazwisku Zeus odnotowali także
starożytni Indyjczycy, bowiem w indyjskim Sanskrycie występuje
czołowy bóg o nazwisku Dyaus - które to nazwisko jest jedynie
odmiennym zapisem greckiego nazwiska Zeus. Do pomocy w owym
zarządzaniu ów czołowy zarządca Ziemi miał swoich inżynierów,
klimatologów, genetyków, łącznościowców, gońców, łączników,
pilotów, dowoźników, tłumaczy, itp. - podobnie jak u UFOnautów
obserwujemy to w dzisiejszych wehikułach UFO, zaś u ludzi
obserwujemy to w dzisiejszych ambasadach. Ciekawe, że u
owych starożytnych bogów istniała specjalna pozycja jakby
"inżyniera odpowiedzialnego za podziemia". W starożytnym
Rzymie był nim Vulcan, zaś w starożytnej Gracji był nim
niejaki Hephaistos. Owa pozycja świadczy, że już wówczas
UFOnauci przykładali ogromną wagę do ukrywania swoich statków
przed ludźmi w specjalnych podziemnych bazach wytapianych
przez ich wehikuły, takich jak bazy omawiane na stronach
internetowych
Malbork,
26ty dzień, czy
Wrocław.
Oczywiście, w miarę upływu czasu, UFOnauci pełniący poszczególne
funkcje w owym zarządzie Ziemi się zmieniali, chociaż ich struktura
organizacyjna pozostawała niemal taka sama. Stąd się bierze ta
odmienność imion bogów rzymskich i greckich, jednak taka sama
struktura organizacyjna w obu tych "mitologiach". Owa zaś identyczność
struktury organizacyjnej obu "mitologii", jest dodatkowym potwierdzniem,
że faktycznie to "mitologie" te należy brać NIE za jakieś tam ludowe
opowieści, a za precyzyjny raport mówiony o organizacji ówczesnych
UFOnautów okupujących i eksploatujących naszą planetę.
Jeszcze bardziej interesujące jest że starożytne
mitologie Greków i Rzymian potwierdzają również
główny wniosek dedukcji z punktu #C1 na stronie internetowej
zło.
Stwierdza on że ziemia jest śmietnikiem do którego cywilizacje
UFOnautów wyrzucają własnych morderców, zbrodniarzy, zboczeńców,
zwyrodnialców, psychopatów, agresywnych psychicznie chorych, itp.,
których nie chcą widzieć na swojej własnej planecie. Powodem
jest tu, że mitologie znacznie klarowniej niż dzisiejsze badania UFO
ujawniają prawdziwy charakter i styl życia UFOnautów. Stąd zdradzają
one, że owi UFOnauci są spragnionymi krwi psychopatami którzy
czerpią przyjemność z mordowania, gwałcenia i rabowania ludzi.
Szczególnie insteresujące jest, że wiele starożytnych bogiń,
włączając w to Herę i Juno, nie zachodziło w ciążę z ludźmi na
przekór że kopulowały one z każdym przystojnym mężczyzną który
wszedł im w drogę (chociaż wiele z nich miało dorosłe dzieci
z poprzednich czasów). Wygląda więc na to, że UFOnautki
wysyłane na Ziemię są celowo sterylizowane w podobny sposób
jak w niektórych szpitalach dla wariatów na Ziemi sterylizuje się
chore umysłowo kobiety. (Stąd boginie te posiadały tylko te
dzieci które zapłodnione zostały jeszcze przed sterylizacją
i wypędzeniem na Ziemię - czyli spłodzone przedtem zanim
na ich planecie odkyto że są one chore umysłowo.)
Część #H:
Dowody religijne na nieustanną obecność i działalność UFOnautów na Ziemi:
#H1.
Istnienie religijnych "diabłów":
Ponadto mamy przeogromną akumulację dowodów
religijnych na istnienie "diabłów" starających się zniszczyć ludzkość - które
to dowody musiały przecież wziąść się z czegoś lub od kogoś. Szokującym
na temat owych "diabłów" jest, że zarówno ich anatomia, ich wygląd,
możliwości, działalność, a także ich zachowanie, dokładnie odpowiadają
temu co dzisiaj wiadomo na temat
UFOnautów.
Faktycznie też w podrozdziale V9.1 z tomu 16 monografii [1/4] opublikowany
został formalny dowód naukowy, że "religijne diabły to dzisiejsi UFOnauci".
Fotografie "diabłów" zostały pokazane na "Fot. #4"
z totaliztycznej strony
sw_andrzej_bobola.htm - a kościele Św. Andrzeja Bobola w Miliczu,
a także na "Fot. #7" z totaliztycznej strony
malbork.htm - o tajemnicach i ciekawostkach zamku w Malborku.
Część #I:
Dowody naukowe na nieustanną obecność i działalność
szatańskich
UFOnautów na Ziemi:
#I1.
Cała dyscyplina UFOlogii:
Mamy również na Ziemi całą dyscyplinę UFOlogii, która
nie mogłaby się wyklarować gdyby nie było takiej rzeczy jak istnienie i
działalność UFOnautów na Ziemi. Sporo problemów dzisiejszej UFOlogii
poruszanych jest na blogu
totalizmu.
#I2.
Działania UFOnautów w przestrzeni kosmicznej
i na planetach innych niż Ziemia:
Część #J:
Wyniki szatańskiej działalności UFOnautów na Ziemi
których charakter zdradza sobą użycie zaawansowanej
technologii kosmitów
#J1.
Efekty nieustannych sabotaży dokonywanych przez
UFOnautów na Ziemi:
Do tej grupy materiału dowodowego należą m.in
dowody na wysadzenie metra w Londynie przez podmieńców
z UFO (dowody te opisywane są na niniejszej stronie), dowody
na fakt że np. budynki
WTC
w Nowym Jorku odparowane zostały przez UFO, czy dowody na
fakt że np. prom kosmiczny
Columbia
został zestrzelony przez UFO.
#J2.
Efekty nasyłania przez UFOnautów najróżniejszych nieszczęść na ludzi:
Do tej kategorii należą np. opisane na tej stronie dowody, że wiele
huraganów, tajfunów, oraz praktycznie wszystkie
tornada
na Ziemi indukowane są technicznie przez wehikuły UFO, dowody
na fakt, że np. mordercze tsunami z dnia
26-tego grudnia 2004 roku
zostało wywołane celowo przez UFOnautów, czy dowody na fakt że
w 1178 roku koło miejscowości
Tapanui
w Nowej Zelandii eksplodowany został celowo wehikuł UFO aby
sprowadzić na Ziemię mroki średniowiecza.
Motto:
"Jeśli rzeczowo badasz UFO wówczas NIE licz na dożycie późnej strości i na naturalną śmierć we własnym łóżku.
Umrzesz młodo i tragicznie w tajemniczych okolicznościach
i to bez względu na to czy wierzysz że UFO są
złe czy też dobre."
Nie trzeba być geniuszem aby odnotować,
że kiedykolwiek na Ziemi pojawi się jakiś
rzeczowy badacz, który usiłuje dokopać się
prawdy na temat UFO, badacz ten szybko
zostaje zamordowany w jakiś dobrze zakamuflowany
sposób. Tak właśnie 9 stycznia 1996 roku
zamordowana została Dr Karla Turner (poprzez
zaindukowanie w niej śmiertelnego raka).
Dała się ona poznać na świecie jako naukowiec
który był w pełni świadom sztańskich intencji
UFOnautów i demaskował te intencje przy
każdej okazji. Jej skryte zamordowanie przez
UFOnautów nie może więc nikogo dziwić. Jednak
zdziwienie może budzić śmierć innego badacza
UFO. W dniu 27 września 2004 roku zamordowany
bowiem też został przez UFOnautów profesor
John Edward Mack, M.D. (October 4, 1929 -
Sep 27, 2004), professor psychiatry na Harvardzie
(USA) i laureat nagrody Pulitzera (UFOnauci
spowodowali najechanie na niego srebrnym
Peugeot'em 306, którego podobno prowadził
łatwy do telepatycznego zamanipulowania,
bo pijany kierowca). Professor Mack
wierzył bowiem w "boskość" i "dobroć"
UFOnautów i pokreślał ją w swoich książkach.
Długi wykaz badaczy
UFO zamordowanych przez UFO, opisany
został w podrozdziale W4 z tomu 18
monografii [1/5].
Jeszcze dłuższy wykaz badaczy UFO systematycznie
wymordowanych przez UFOnautów, w 2007
roku ciągle był dostępny do wglądu zainteresowanych
na angielskojęzycznej stronie internetowej
rense.com/general64/liquid.htm.
Mnie osobiście najbardziej jednak zbulwersowała
śmierć jednego racjonalnego badacza UFO z
Polski (i to aż dla kilku powodów).
Była nią śmierć znanego mi osobiście Zbigniewa
Blani-Bolnar z Łodzi. W czasach kiedy mieszkałem
jeszcze w Polsce, całymi godzinami dyskutowałem
ze Zbigniewem sprawy UFO. W owym czasie
Zbigniew miał bardzo dobrą opinię o UFOnautach
(wówczas ja zresztą też). Oboje wtedy wierzyliśmy
że UFOnauci są "dobrzy", że przybywają na Ziemię
aby nam pomagać, oraz że po cichu czyszczą
naszą atmosferę z brudów i promieniowania które
nasza cywilizacja produkuje. (Taką wszakże opinię
rozsiewała wówczas po Ziemi kłamliwa propaganda
samych UFOnautów.) Ta dobra opinia o UFOnautach
wcale jednak nie zapobiegła tragicznej śmierci
Zbigniewa i to w dosyć tajemniczych okolicznościach -
podobnie jak to ma miejsce ze wszystkimi innymi
racjonalnymi badaczami UFO. Nie sprawdziłem
wówczas kiedy się urodził, ale w czasach kiedy
go znałem byliśmy w przybliżeniu tego samego
wieku. Natomiast w 2007 roku strony internetowe, np.
cezary_kwiatk.republika.pl/blania.htm
informowały , że Św. pamięci Zbigniew Blania-Bolnar
zmarł na atak-zawał serca w dniu 1 październia 2003 roku.
Czy został skrycie zamordowany przez UFOnautów?
Tego nigdy zapewne się nie dowiemy z całą pewnością.
Jednak znając szatański zwyczaj UFOnautów aby
mordować wszystkich racjonalnych badaczy UFO
i to bez względu na to czy wierzą w "dobroć UFOnautów"
czy też nie, można spekulować z dużym prawdopodobieństwem
że prawdopodobnie TAK - znaczy że jak zwykle
UFOnauci mu cichcem i skrycie dopomogli przenieść
się na tamten świat za pomocą ichnich zaawansowanych
technik mordowania opisanych m.in. na totaliztycznej stronie
bandits_pl.htm.
Jak się okazuje, badania UFO są najniebezpieczniejszym
zajęciem na Ziemi. Jeśli wiec i TY czytelniku interesujesz
się UFO (co zapewne jest prawdą - wszakże czytasz niniejszy
tekst), wówczas przygotuj się duchowo, że nie dożyjesz
starości ani nie umrzesz naturalnie we własnym łóżku.
Tak wiec samo jak ja, każdego wieczora kiedy kładziesz
się spać do łóżka powinieneś się liczyć że następnego
dnia możesz już nie wstać. Każdego też wieczora podziękuj
Bogu
że dał ci przeżyć jeszcze jeden dzień, a także rozważ w
swoim sumieniu czy naprawdę przeżyłeś go tak jakby
to był już Twój ostatni dzień życia! Policz też ile już
razy prawdopodobnie organizowany był skryty
zamach na Twoje życie (w moim przypadku mogę
się doliczyć około 30 takich skrytych zamachów w
czasokresie 60 lat mojego życia). Wszakże pozwoli
Ci to wyliczyć statystycznie co jaki czas UFOnauci
usiłują wyprawić Cię na tamten świat, a tym samym
przewidywać kiedy najprawdopodobniej będzie miał
miejsce następny z takich zamachów (który może już
okazać się udany dla UFOnautów).
#J4.
Sterowanie poglądami społeczeństwa:
Nie jest też trudno odnotować, że
poglądy społeczeństwa na Ziemi są sterowane na najróżniejsze
sposoby, tak aby ludzie nie zorientowali się w tragiźmie sytuacji
w jakiej się znajdują. Aby odnotować to sterowanie wystarczy sobie
uświadomić, że fakt istnienia tak przytłaczającego materiału dowodowego
na istnienie UFO i na skrytą okupację Ziemi przez UFOnautów, jak
ten wyszczególniony na niniejszym wykazie, wcale nie wystarcza,
aby ludzie odnotowali ten materiał. Ponadto istnieją także bardziej
bezpośrednie dowody tego sterowania. Ich przykładami są relatywnie
liczne na Ziemi przypadki kiedy UFOnauci indukują mordercze paniki,
jak owa panika z Bagdadu z dnia 31 sierpnia 2005 roku, omawiana
przy początku niniejszej strony. Chodzi bowiem tutaj o to, że jeśli
UFOnauci są w stanie zaindukować telepatycznie tak morderczą
panikę i wzajmne tratowanie, tymi samymi narzędziami są oni
również w stanie narzucać ludziom poglądy jakie tylko zechcą.
#J5.
Blokowanie postępu moralności i rozwoju religii na Ziemi:
Kolejnym dowodem na okupację
Ziemi przez moralnie zdegenerowanych UFOnautów jest fakt nieustannego
blokowania na Ziemi usprawniania religii, postępu wiedzy o Bogu, oraz
rozwoju moralnego ludzi. Gdyby blokowanie to nie miało miejsca, nie byłoby
możliwym iż np. przysłowia z czasów Rzymu ciągle są aktualne dzisiaj,
zaś nasze główne religie nie uległy ulepszeniu przez ostatnie 2000 lat.
Nie byłoby też możliwym, że praktycznie każdy nowy kult na Ziemi zostaje
wypaczony i popełnia jakieś odrażające przestepstwa, zaś publiczne
modlitwy w ostatnich czasach kończą się przegranymi rozprawami
sądowymi wytaczanymi przeciwko tym co modlitwy te organizują
(patrz artykuł "Costly fight in the name of Jesus" ze strony B2 wydania
nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
datowanego w Tuesday, August 16, 2005). Nie zaistniałyby też owe
zawzięte, wściekłe i nieustanne ataki na moralny i pokojowy
totalizm
który nic złego nikomu nie uczynił.
#J6.
Zaduszanie światowej ekonomii:
Nawet gdyby założyć że ekonomiści zupełnie nie wiedzą
co czynią, ciągle przez prosty przypadek i zwykły rachunek prawdopodobieństwa
około połowy ich decyzji powinna być poprawna. Jeśli zaś założyć, że
jednak wiedzą co czynią, wówczas ekonomia na Ziemi powinna nieustannie
się poprawiać. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że od jakiejś połowy
lat 1970-tych, sytuacja ekonomiczna na Ziemi szybko i systematycznie się
pogarsza. Utrzymanie pracy i zarobku staje się coraz trudniejsze. Rośnie
liczba bezrobotnych. Powiększa się niepewność przyszłości. Ludzie są coraz
bardziej zadłużeni i coraz otwarciej uciskani. Taka sytuacja po prostu
nie byłaby możliwa, gdyby nasza planeta nie była skrycie okupowana
przez jakieś szatańskie istoty, którym ogromnie zależy aby utrzymywać
ludzi w nieustannym zniewoleniu i strachu, oraz aby uniemożliwiać im działanie
dla dobra całej ludzkości. Na fakt, że poza zdarzeniami ekonomicznymi
faktycznie ukrywają się niewidzialni prześladowcy ludzkości, najwyraźniej
wskazują moje własne losy przepełnione nieustannymi utratami pracy
oraz systematycznym uniemożliwianiem mi prowadzenia badań naukowych
nad tematami które mnie pasjonują i służą dla dobra ludzkości (np.
w Nowej Zelandii zostałem usunięty z pracy aż przez trzech kolejnych
pracodawców pod rząd). Losy te opisane są relatywnie dokładnie na
dwóch stronach internetowych, mianowicie na
o mnie, oraz
poszukuję pracy.
#J7.
Systematyczne blokowanie wynalazków na Ziemi
oraz mordowanie i prześladowanie wynalazców:
Symulowanie okupujących nas UFOnautów
jest tak dokonywane aby wygladało jakby
owym UFOnautom ogromnie zależało iż
ludzkość NIE rozwijała się technicznie. W
celu więc zablokowania naszego rozwoju
UFOnauci ci jakoby stosują cały szereg najróżniejszych
"tricków", począwszy od systematycznego
mordowania twórczych ludzi na Ziemi,
poprzez zmuszanie ludzkości aby wszelkie
przełomowe wynalazki wynajdowane musiały
być aż kilkakrotnie zanim zdołają się upowszechnić
wśród ludzi, a skończywszy na "zamykaniu"
przełomowych wynalazków i uniemożliwianiu
im wejścia do produkcji. Manifestacjom owego
blokowania postępu na Ziemi, zwanym przekleństwem
wynalazców, poświęciłem aż kilka stron internetowych,
przykładowo patrz punkt #G1 totaliztycznej strony
eco_cars_pl.htm,
punkt #K3 strony
fe_cell_pl.htm,
oraz cała strona o
Aleksanderze Możajskim i o
Nowej Zelandii.
Wymowa tego blokowania jest bardzo szokująca -
cywilizacja która nie jest skrycie okupowana
(tak jak nasza) nie ma prawa prześladować swoich
najbardziej twórczych ludzi na tyle szatańskich sposobów.
Część #K:
Dowody nieustannych uprowadzeń do UFO wykrywalne
na naszym własnym ciele i w naszych mieszkaniach:
Do tej grupy należą np.: blizny
po implantach UFO u większości z nas wyraźnie widoczne na boku
naszej nogi (zdjęcie i opis jednej takiej blizny można zobaczyć na
pierwszej fotografii ze strony internetowej
UFOnauci),
implant w głowie przy naszej lewej skroni który czasami odczuwamy
jako kłucie czy poruszenia w naszym mózgu (implant ten opisany jest
w podrodziale U3.2 z tomu 15 monografii [1/4]), sińce i znaki na naszym
ciele pozostałe nam z naszych nocnych uprowadzeń do UFO (są one opisane
w podrozdziale U3.3 z tego samego tomu 15 monografii [1/4]), dowody
naszego zgwałcenia na pokładzie UFO (są one opisywane w podrozdziale
U3.7.1 z tomu 15 monografii [1/4]) oraz wiele więcej. Z kolei opis najróżniejszych
dowodów powtarzalnej obecności niewidzialnych UFOnautów w naszych
mieszkaniach zaprezentowany został w podrozdziałach U3.6 i U3.8 monografii [1/4]
(włączając w to objawy "nadśliskości" omawianej również na niniejszej
stronie internetowej, które często pojawiają się w naszych mieszkaniach
jednak zwykle nie zostają przez nas odnotowane).
#K1.
Blizna
po implancie identyfikacyjnym obecna na nodze każdego z nas:
Fotografia takiej blizny, wraz z jej krótkim
opisem, zawarta jest na pierwszym zdjęciu
z odrębnej strony internetowej o
UFOnautach.
Z kolei szeroki opis implantu identyfikacyjnego
który powoduje powstanie tej blizny kiedy jest
on wstawiany do piszczela nogi każdego
mieszkańca Ziemi, zaprezentowany został
w podrozdziale V3.1. z tomu 15
monografii [1/4].
Część #L:
Jak UFOnauci ukrywają przed ludźmi swoje intensywne wtrącanie się w sprawy Ziemi:
Jeśli wie się na co należy zwracać uwagę -
tak jak to ujawniono w poprzednich częściach
i punktach tej strony, wówczas ślady nieustannej
i wysoce niszczycielskiej działalności UFOnautów
na Ziemi widoczne są dosłownie na każdym
kroku. Szokujące jest więc dla każdego
obznajomionego z tym ogromnym oceanem
dowodów na nieustanną ingerencję szatańskich
UFOnautów w sprawy Ziemi, jak to się dzieje
że gro społeczeństwa oraz naukowców ani
nie odnotowuje tych dowodów, ani też nie
chce nic wiedzieć na ich temat. Jak się okazuje,
aby uzyskać taki właśnie wyciszający efekt,
UFOnauci posługują się na Ziemi całym
szeregiem swoich zwodniczych tricków i
zaawansowanych urządzeń technicznych.
Niniejsza część tej strony stara się omówić
choćby najważniejsze z nich.
#L1.
Jak
UFOnauci
wykorzystują autorytet ziemskiej nauki
aby autentyczne zdjęcia UFO okrzykiwać
"fabrykacjami":
Motto:
"Wieprze nazywane są wieprzami nie za to że nigdy nie miały okazji zobaczyć pereł, a za to co z perłami tymi czynią, jeśli się na nie natkną."
Jeden z obszarów gdzie ortodoksyjna
nauka ziemska popełnia nadmiernie
dużo kardynalnych błędów, to naukowe
oceny autentyczności zdjęć UFO.
Zgodnie z tymi ocenami wszystkie
poddane przebadaniu z dotychczas
wykonanych zdjęć UFO były przez
kogoś okrzykowane "fałszerstwami".
Gdyby z równym entuzjazmem nasza
ortodoksyjna nauka zdegradowywała
także wszelki inny materiał dowodowy,
zapewne ciągle żylibyśmy w mrokach
średniowiecza, bowiem żaden postęp
nie mógłby się dokonać przez całe wieki.
Rozpatrzmy teraz faktyczny przypadek
takiej "naukowej" analizy autentycznego
zdjęcia UFO, która to "naukowa analiza"
w sposób całkowicie pozbawiony logiki
i poczucia proporcji zakwalifikowała to
zdjęcie do "fałszerstwa" na podstawie
przesłanek które w rzeczywistości
poświadczają o jego autentyczności.
Jak to łatwo wywnioskować teoretycznie
oraz jak tego dowodzą liczne obserwacje
empiryczne, pole magnetyczne UFO
oddziaływuje bardzo silne na promieniowanie
elektromagnetyczne. Omówieniu tego
oddziaływania poświęcone są liczne
podrozdziały monografii
[1/4] - "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne" -
np. patrz tam podrozdziały F10.3 i P2.10
z tomów odpowiednio 3 i 13. Zapewne
celowe pominięcie w analizach zdjęć
UFO tego przecież całkowicie oczywistego
i samonarzucającego się faktu, w wielu
przypadkach dostarczyło wymówki do
błędnych zakwalifikowań jako "fałszerstwa"
zdjęć UFO które w rzeczywistości są jak
najbardziej autentyczne. Taki właśnie
przypadek pokazano poniżej na "Fot. #L1ab".
Pochodzi on ze strony 208 książki [7P2]
Allan Hendry (Foreword by J. Allen Hynek ):
"The UFO Handbook", Sphere Books
Limited, London, England, 1980.
Fotografia "Fot. #L1a" poniżej pokazuje
wynik analizy autentycznego zdjęcia UFO
(w oryginalnej wersji pokazanego poniżej
jako "Fot. #L1b") na którym komputerowa
analiza po angielsku nazywana "digital
image enhancement" (tj. "numeryczne
udoskanalanie obrazu") ujawniła formę
jaka przypomina gruby pionowy "powróz"
wybiegający w górę z centrum sfotografowanego
wehikułu UFO. Teorie opisane w tomie 3 monografii
[1/4] - "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne"
ujawniają jednakże, że ów "powróz" to w
rzeczywistości światło rozpraszane przez
"centralny obwód magnetyczny" owego UFO.
(Ten "centralny obwód magnetyczny" UFO
pokazany został na "Fot. #L1c", który ilustruje
linie sił wysoce-skoncentrowanego pola
magnetycznego tego UFO rozbiegające
się w górę od centralnego pędnika
magnetycznego owego wehikułu UFO.)
Ów niewidzialny dla ludzkich oczu "obwód
centralny" wysoko-skoncentrowanego pola
magnetycznego odprowadzanego z pędnika
głównego owego UFO musi wypełniać
następujące warunki wynikające z teorii
zaprezentowanych w monografii [1/4]:
(1) musi on być ulokowany dokładnie
w miejcu pokazanym na tym zdjęciu (tj.
w centrum wehikułu UFO), (2) powinien
przyjmować proporcje wymiarowe takie
jak na powyższym zdjęciu (a to z uwagi
na wymiary głównej tzw. "kapsuły dwukomorowej"
tego UFO - patrz tablica F1 w [1/4]), oraz
(3) jego oddziaływanie ze światłem powinno
sprawiać wrażenie iż posiada on kształt
kolumny o przekroju kwadratowym - faktycznie
też na omawianym zdjęciu wyraźnie widoczny
jest jego kwadratowy zarys. (Proszę odnotować
jakiż to fałszerz użyłby do zawieszania swego
modelu kwadratowego powroza o grubości
sięgającej niemal 1/8 lub 12.5% całej sfotografowanej
średnicy obiektu!) Ponadto, ten sam obraz
komputerowy ujawnia także krawędzie
"górnego stożka centrującego" oraz
"kołnierza uzupełniającego" widoczne
na górnej powierzchni wehikułu UFO.
Te krawędzie są unikalne i charakterystyczne
dla UFO typu K7 - patrz też "Fot. #C1" powyżej.
Jednakże tzw. fałszerze nie mieliby jak
dowiedzieć się o ich istnieniu. Stąd krawędzie
te dodatkowo poświadczają o autentyczności
powyższego zdjęcia. Stąd faktycznie wszystkie
dodatkowe cechy sfotografowanego wehikułu,
niewidoczne na oryginalnym zdjęciu a ujawnione
dopiero przez dyskutowaną tutaj analizę komputerową
potwierdzają, a nie zaprzeczają, autentyczność
tego zdjęcia. Nie przeszkodziło to jednak "naukowcom"
dokonującym opisywanej tutaj "analizy",
do potraktowania owego zdjęcia w sposób
przeciwstawny do logiki i pośpieszenia z
zakwalifikowaniem go jako "fałszerstwa".
To z kolei upoważnia do bolesnego wniosku,
że wartość wszystkich dotychczasowych
analiz komputerowych zdjęć UFO jest co
najmniej wątpliwa, jeśli nie zupełnie bezużyteczna.
Rewizja więc werdyktów powinna zostać
dokonana dla całej puli fotografii UFO
potępionych w ten sposób. Ponadto,
powinno się też pamiętać, że owi "naukowcy",
a także instytucje naukowe w jakich dokonywali
oni swoich wysoce krzywdzących werdyktów,
mają teraz moralny obowiązek aby przeprosić
autorów zdjęć poszkodowanych przez te werdykty,
a także aby wypłacić im odpowiednie odszkodowania
rekompensujące ich cierpienia i prześladowania
spowodowane przez owe krzywdzące werdykty.
Wszakże, jeśli jakiś sąd wyda niesłuszny werdykt,
który potem zostaje unieważniony ponad wszelką
wątpliwość, pokrzywdzonemu wypłaca się
odszkodowanie i wysyła oficjalne przeprosiny.
Naukowcy wcale nie mają więc moralnego prawa,
aby wymigywać się podobnej odpowiedzialności
za krzywdzące werdykty jakie wydali, a wręcz
przeciwnie, powinni oni być taktowani jeszcze
ostrzej niż sądy, wszakże reprezentują instytucje
o najwyższym poziomie wiedzy na naszej planecie.
#L1b (środkowa)
(a)
(b)
(c)
Fot. #L1abc: Oto przykład ilustrujący jak autentyczne
zdjęcie UFO zostało okrzyknięte "fabrykacją" przez
naukowców. Stąd przykład ten również nam ujawnia
jak błędne mogą być wnioski z "naukowych" analiz
zdjęć UFO dokonywanych przez naukowców którzy
nie mają zielonego pojęcia o temacie na który się
autorytatywnie wypowiadają. Oryginalnie powyższe
zdjęcia pokazano na "Rys. P28" z tomu 13 monografii
[1/4] - "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne".
(Kliknij na wybrane z powyższych zdjęć by zobaczyć
je w powiększeniu.)
Powyższe zdjęcia pokazują jak autentyczne
zdjęcie UFO typu K7 zostało okrzyknięte
"fałszerstwem", tylko ponieważ komputerowa
technika "numeryczne udoskonalanie obrazu"
(tj. "digital image enhancement") ujawniła
formę jaka przypomina pionowy kwadratowy
"powróz" wybiegający w górę z centrum
owego obiektu. Dedukcje z punktu #L1
powyżej (a także z podrozdziału P2.14.1
monografii [1/4]) ujawniają jednakże,
że ów kwadratowy jakby gruby "powróz"
jest w rzeczywistości światłem rozpraszanym
przez "centralny obwód magnetyczny" tego UFO.
Ów niewidzialny obwód wysoko-skoncentrowanego
pola magnetycznego odprowadzanego z
pędnika głównego owego UFO: (1) musi
być ulokowany dokładnie w miejcu pokazanym
na tym zdjęciu, (2) powinien przyjmować
proporcje wymiarowe takie jak na powyższym
zdjęciu (z uwagi na wymiary głównej kapsuły
dwukomorowej tego UFO - patrz tablica F1
w [1/4]), oraz (3) jego oddziaływanie ze
światłem powinno sprawiać wrażenie iż
posiada on kształt kolumny o przekroju
kwadratowym - faktycznie widocznym na
powyższym zdjęciu (jakiż to fałszerz użyłby
kwadratowego powroza o widocznych tutaj
proporcjach wymiarowych!). Ponadto, ten
sam obraz komputerowy ujawnia także
krawędzie "górnego stożka centrującego"
oraz "kołnierza uzupełniającego" widoczne
na górnej powierzchni wehikułu. Te krawędzie
są unikalne i charakterystyczne dla UFO
typu K7 - patrz "Fot. #C1" powyżej. Jednakże
tzw. fałszerze nie mieliby jak dowiedzieć
się o ich istnieniu. Stąd te krawędzie dodatkowo
poświadczają o autentyczności powyższego zdjęcia.
Fot. #L1a (lewa):
Komputerowy obraz UFO uzyskany z autentycznej
fotografii UFO (pokazanej w części "b") za
pośrednictwem techniki zwanej "numeryczne
udoskonalanie obrazu (po angielsku: "digital
image enhancement"). Obraz ten publikowany
był na stronie 208 w książce [7P2] by Allan
Hendry (Foreword by J. Allen Hynek ):
"The UFO Handbook", Sphere Books Limited,
London, England, 1980. Ów komputerowy
obraz okrzyknięty został przez naukowców
"bezdyskusyjnym dowodem" na fałszerstwo
dyskutowanej tu autentycznej fotografii UFO.
Jak dotychczas żaden badacz UFO nie odważył
się polemizować z takim "naukowym dowodem"
i dostarczyć "fair" interpretację dla tego
autentycznego zdjęcia UFO. Warto też
pamiętać że w bardzo podobny sposób
w imię nauki zostało też "spalonych na stosie"
setki innych autentycznych zdjęć UFO.
Oczywiście natychmiast wyłania się pytanie
"czyim interesom służy" tego rodzaju naukowa
inkwizycja i jakie są motywy osób ją prowadzących.
Wszakże nie ulega wątpliwości iż cofa ona
naszą cywilizację do tyłu i przedłuża
bezkarne eksploatowanie Ziemian przez szatańskich kosmitów.
Fot. #L1b (środkowa):
Autentyczna fotografia UFO typu K7, wykonana
przez anonimowego fotografa nazywającego
siebie "N.N." dnia 1 czerwca 1966 roku, ponad
San Jose de Valderas, Hiszpania - patrz strona
161 książki [1P2] pióra Adolf Schneider and
Hubert Malthaner: "Das Geheimnis der
unbeakannten Flugobjekte" (means: "The
secret of the unidentified flying objects").
Hermann Bauer Verlag KG - Freiburg im
Breisgau, West Germany, 1976, ISBN 3 7626 0197 6.
Jest ona jedną z serii fotografii tego samego UFO
wykonanych przez dwóch niezależnych od siebie
fotografów, mianowicie "Antonio Pardo" oraz owego "N.N." -
przykłady fotografii obu tych fotografów pokazano
powyżej na "Fot. #C1". To właśnie ta oryginalna
fotografia z części (b) została poddana analizie
wiodącej do rzekomego "dowodu fabrykacji" z
części (a).
Fot. #L1c (prawa):
Przebieg tzw. "obwodów magnetycznych w wehikule
UFO typu K6. Owe "obwody magnetyczne", to
po prostu wiązki pola magnetycznego które jest
aż tak silne że przechwytuje ono światło formując
efekt tzw. "soczewki magnetycznej" opisanej w
podrozdziale F10.3.1 z tomu 3 monografii
[1/4] - "Zaawansowane urządzenia magnetyczne"
(udostępnianej gratisowo za pośrednictwem tej strony).
To właśnie taka gruba wiązka super-silnego pola
magnetycznego wyrzucanego do otoczenia przez
pędnik główny wehikułu UFO pokazanego na
fotografiach z części "a" i "b", okrzyknięta została
przez jakiegoś niedouczonego "naukowca" jako
gruby kwadratowy "powróz" na którym jakoby
zawisała "fabrykacja" użyta do rzekomego
"sfałszowania" tego zdjęcia.
Warto tutaj odnotować, że owe pochłaniające
światło obwody magnetyczne formowane w
centrum UFO przez pędnik główny, w przypadku
oglądania ich z wnętrza wehikułu UFO wyglądają
jak "drzewo". Faktycznie też w wehikule UFO typu
K7 zwanym "Rajem" - który przywiózł na Ziemię
Adama i Ewę, owe "drzewo-podobne obwody
magnetyczne" wyrastające pionowo w centrum
wehikułu, nazywane były drzewem życia.
W co ważniejszych bazylikach katolickich do
dzisiaj obwody te są symbolizowane jako czarne,
poskręcane, pionowe kolumny podpierające
baldachim tzw. "konfesji". (Co to takiego owa
"konfesja", wyjaśnione to zostało w punkcie
#16 strony
wroclaw.htm - o ciekawostkach i zagadkach miasta Wrocławia,
oraz w punkcie #17 strony
milicz.htm - o ciekawostkach i zagadkach miasteczka Milicza.
Czytelnik może zobaczyć owe "konfesje" np. w
bazylice Św. Piotra z Watykanu, a także w kilku
bazylikach z Polski, np. w Gnieźnie, Krakowie
(Kościół Mariacki), czy Świętej Lipce - po opisy
tej ostatniej patrz punkt #C6.1 na totaliztycznej
stronie internetowej
timevehicle_pl.htm - o czasie, podróżach w czasie, oraz wehikułach czasu.)
Materiał dowodowy na twierdzenie że
bibilijny "Raj" faktycznie był wehikułem
UFO typu K7, zaprezentowany został w
podrozdziale P6.1 z tomu 13 monografii
[1/4] - "Zaawansowane urzadzenia magnetyczne"
(udostępnianej gratisowo za pośrednictwem tej strony).
#L2.
Jak
UFOnauci
za pomocą najróżniejszych "tricków" połączonych
z krzykliwymi oskarżeniami, odstraszają wykonawców
autentycznych zdjęć UFO od publikowania swoich zdjęć:
Zamaskowani UFOnauci sekretnie operujący
na Ziemi po podszyciu się pod ziemskich naukowców
stosują też najróżniejsze "tricki" aby zastraszyć
wykonawców autentycznych zdjęć UFO do
publikowania tych zdjęć. Przykłady takich
"tricków" opisano na totaliztycznej stronie
memorial_pl.htm - o historii "tricku" UFOnautów ze słupami światła rzucanymi przez UFO.
Najczęściej polegają one na uciekaniu się
do najróżniejszych sposobów aby publicznie
szydzić z autorów autentycznych zdjęć UFO
poprzez udokumentowanie w jakiś sposób
że owe autentyczne zdjęcia UFO jakoby są
"fabrykacjami".
#L3.
Nauka - czy też "zasłona dymna":
Motto:
"W nauce ogromnie trudno odróżnić
prawdziwego orła od orła wypchanego.
Jeśli jednak coś hamuje postęp i zniechęca do badań -
najprawdopodobniej jest to właśnie czyjąś wypchaniną."
UFOnauci wyglądają dokładnie tak samo
jak ludzie. Wszakże są naszymi najbliższymi
krewniakami kosmicznymi.
To z kolei pozwala im aby osadzać wśród
ludzi swoich agentów, którzy mieszają się
z tłumem dopomagają tym kosmicznym
ciemiężcom skrycie eksploatować ludzi
przez całe tysiąclecia. Na odrębnej stronie
całkowicie im poświęconej, owi agenci
UFOnautów nazywani są
podmieńcami.
Jak wynika z moich szacunkowych obliczeń
zaprezentowanych w podrozdziale V3.1.1
z tomu 15
monografii [1/4],
a bazujących na bliźnie po implancie
identyfikacyjnym umieszczanym przez
UFOnautów w kości piszczelowej nogi
każdego mieszkańca Ziemi, na naszej
planecie działa ogromna liczba owych
UFOnautów-podmieńców. Wszystkie
dane wskazują na to, że jeden z nich
przypada na każde mniej niż 100 ludzi.
Podmieńcy ci dadzą się znaleźć na praktycznie
wszelkich kluczowych pozycjach na Ziemi.
Nie należy się więc dziwić, że wielu
z nich podszywa się pod ziemskich
naukowców. Jednym zaś trickiem
jaki oni urzeczywistniają po znalezieniu
się w owym gronie naukowców, to
wymyślanie różnych naukowo
brzmiących bajeczek
o jednoznacznie zdefiniowanych
celach. Mianowicie, owe naukowo
brzmiące bajeczki mają na celu
albo ukrywanie nieustannej działalności
UFOnautów na Ziemi, albo też
zniechęcanie ludzkich naukowców
do prowadzenia badań w kierunkach
które UFOnauci uważają za niebezpieczne
dla swoich okupacyjnych interesów
na Ziemi. Faktycznie więc produkty
działań owych podmieńców podszywających
się pod ziemskich naukowców, to
nie nauka, a rodzaj zasłony dymnej
albo wyhamowywacza postępu.
Przeglądnijmy teraz kilka najbardziej
znanych przykładów takich
właśnie zasłon dymnych owych
UFOnautów-podmieńców.
Jednym z najbardziej udanych "tricków"
UFOnautów-podmieńców typu "zasłona
dymna", który wydatnie przyczynił się do
skutecznego ukrycia ogromnej liczby niecności
popełnianych codziennie na ludziach
przez okupujących nas UFOnautów, są tzw.
"Prawa Murphy'ego".
Zanim jakiś podmieniec wpadł na pomysł
aby wmówić ludziom że prawa takie istnieją,
każda niecność popełniona na ludziach
przez UFOnautów była nazywana przez
naszych przodków dokładnie po imieniu -
tj. jako "działania diabłów". (Jak to wyjaśniam
dokładniej na niektórych stronach, np. na
stronie o
Bogu,
"diabły" to dawna nazwa przyporządkowana
szatańskim istotom które obecnie nazywamy
"UFOnautami".) Przykładowo, jeśli coś nagle
komuś znikało, na przekór że tylko chwilkę
wcześniej położył to w dobrze znanym sobie
miejscu, dawniej ludzie opisywali to stwierdzeniem
zniknęło jakby diabeł przykrył to ogonem.
Tymczasem dzisiaj, kiedy taka sytuacja nam
się ujawni, wówczas stwierdzamy, "o właśnie
zadziałalo prawo Murphy'ego". Na przekór
jednak że wszyscy tak intensywnie wierzymy
w istnienie owych "Praw Murpy'ego", faktycznie
w sposób naukowy istnienia ani działania tych praw
nie daje się potwierdzić. Czy więc czy faktycznie
prawa te istnieją, czy też nie? Dlaczego też
na nie się powołujemy, jeśli nie daje się
udowodnić, że faktycznie one istnieją?
Wszakże np. w przypadku UFO ludzie
unikają nawet użycia słowa UFO pod
pozorem że jakoby istnienie UFO nie
zostało formalnie dowiedzione. (Co jest
absolutną nieprawdą, bowiem w 1981 roku
opublikowany został formalny dowód naukowy
na istnienie UFO. Dowód ten powtórzony
jest w podrozdziale P2 z tomu 13
monografii [1/4].
Jego zaś skrótowe omówienie zawarte jest
na kilku stronach
totalizmu,
np. w punkcie #A1 niniejszej strony, czy
w punkcie #C2 strony o
wehikułach czasu.)
Fakt, że istnienia i działania owych rzekomych
"praw Murphy'ego" nie udało się dotąd udowodnić
naukowo, jednocześnie zaś ich "działaniem"
codziennie dotykani są tysiące ludzi, jest bardzo
wymowny. Wszakże z codziennego życia wiemy,
że wszędzie tam gdzie coś zaistniało, jednak
pojawiają się poważne trudności z udowodnieniem
tego faktu, zawsze za tym się kryje
czyjaś złośliwa inteligencja. Dla przykładu, wszelkie
przypadki sprytnego złodziejstwa i oszustwa noszą
takie właśnie cechy. Wyrażając to innymi słowami,
fakt że istnienia rzekomych "praw Murphyego"
nie daje się udowodnić naukowo chociaż wiele
ludzi jest nimi prześladowane, oznacza że kryje
się za nimi czyjaś wysoce złośliwa chociaż
niewidzialna inteligencja. Jeśli zaś się zastanowić
jaka jest to inteligencja, wówczas mamy tylko trzy
możliwości do wyboru. Albo to są inni ludzie, albo
Bóg, albo też UFOnauci. Natura działania rzekomych
"praw Murphy'ego" automatycznie eliminuje innych
ludzi z podejrzenia że to ich sprawka. Jak na Boga,
działanie owych praw jest zbyt negatywne i zbyt
jednokierunkowe. Jedyną więc inteligencją jaka
za nimi może się ukrywać są UFOnauci. Ów fakt
jest zresztą potwierdzany przez inne zachowania
UFOnautów. Wszakże doskonale wszystkim już
wiadomo, że sami UFOnauci wszelkimi dostępnymi
im środkami starają się też uniemożliwić ludziom
uzyskanie przekonywujących każdego dowodów
na swoje własne istnienie i nieustanne działania
na Ziemi.
Jeśli faktycznie przeanalizuje się owe
rzekome "Prawa Murphy'ego", wówczas się
okazuje, że ich działanie doskonale ukrywa
wrodzone złośliwości UFOnautów. Jak to
bowiem wyjaśniłem w punkcie #A2
strony internetowej o
bandytach w naszym własnym gronie,
a także w punkcie #C9 strony internetowej o
wehikułach czasu,
UFOnauci są ogromnie szatańscy. Faktycznie
to głębi ich szatańskości i wewnętrznego zła
nie daje się przyrównać do niczego co my
ludzie znamy na Ziemi. Na dodatek do
bycia aż tak szatańskimi, owi UFOnauci
posiadają do swojej dyspozycji ogromnie
zaawansowaną technikę. Wszakże ich
cywilizacja jest o około 500 milionów lat
starsza od naszej. Przykładowo, mają
oni urządzenia które umożliwiają im stawanie
się niewidzialnymi dla ludzkiego wzroku, oraz
które umożliwiają im latanie w powietrzu jak
ptaki, czy przenikanie przez nasze mury i meble
tak jakby były one wykonane z płynu a nie z
materii stałej. Owe urządzenia opisane są
pod hasłem "stan telekinetycznego migotania"
w punkcie #C1 strony internetowej o
Koncepcie Dipolarnej Grawitacji.
Mogą oni też na każde swoje życzenie np.
zwalniać szybkość
upływu czasu.
Kiedy więc taki niewidzialny dla naszych oczu
UFOnauta znajduje się w naszym mieszkaniu
oraz zobaczy że właśnie upuściliśmy coś
ciężkiego, wówczas tylko z czystej wewnętrznej
złośliwości i z chęci sprawienia nam bólu,
zwolni on czas i tak przekieruje trajektorię
upadającego nam obiektu, aby upadek
owego obiektu spowodował zniszczenie
czegoś, co dla nas jest najcenniejsze. My
zaś w swojej naiwności, oraz w niewiedzy
owej potrzeby szkodzenia odczuwanej
nieustannie przez UFOnautów,
twierdzimy że właśnie zadziałały "prawa
Murphy'ego". Wszakże jedno z owych praw
stwierdza, że "upuszczone narzędzie pada
zawsze tam, gdzie wyrządzi ono najwięcej szkody".
W podobny sposób owi niewidzialni dla nas
UFOnauci dla zwykłej chęci zaspokojenia
swojej wrodzonej złośliwości będą ukrywali
przed nami to co właśnie najbardziej nam
potrzebne, będą psuli mam komputer kiedy
jest nam pilnie potrzebny, czy będą odcinali
nam połączenie internetowe kiedy otrzymujemy
ważny email. W punkcie #A4.1 odrębnej strony
internetowej o
Wszewilkach jutra
opisałem też jak to w moim własnym przypadku
zawsze kiedy powinienem być fizycznie sprawny,
lub kiedy mam dużo pracy, UFOnauci podczas
nocnych uprowadzeń do UFO przepoławiają mi
paznokieć - tak aby bolał kiedy piszę na komputerze,
zarażają mnie jakimś chróbskiem - kiedy mam
gdzieś stawić się zdrowy i pełen energii, wyrywają
mi dysk w kręgosłupie - kiedy mam nosić coś
ciężkiego, odbijają mi ciało na stopie - kiedy
mam dużo chodzić, wstrzeliwują mi pod skórę
twarzy jakieś kryształki które powodują
owrzodzenie jakie nie chce zaniknąć przez
całe miesiące - kiedy powinienem wyglądać
przyzwoicie, czy wyłupują mi plombę z
zęba - kiedy jestem nowym mieście i ciągle
nie mam dostępu do dentysty. Zawsze też
czynią to kiedy śpię - około 3 nad ranem,
tak że kładę się do łóżka zdrowy, a budzę
już chory, poobijany i pokaleczony. Oczywiście,
w moim przypadku, ja już wiem że to wszystko
są złośliwości UFOnautów. Nie uważam
więc już tego za działanie rzekomego
prawa Murphy'ego, oraz wysyłam
karmę
za te niecności już pod właściwym adresem.
Inni ludzie ciągle jednak wierzą że podobne
przypadki i zdarzenia dotykają ich właśnie
z powodu zadziałania owych rzekomych
"praw Murphy'ego". Prawa te doskonale
więc wypełniają funkcję "zasłony dymnej"
którą UFOnauci na nie nałożyli aby ukrywać
z ich pomocą swoje złośliwości i niecności.
Odnotuj że "Prawa Murphy'ego" wcale NIE są jedynym
rodzajem "zasłony dymnej" oraz "hamulca postępu"
który UFOnauci celowo wprowadzili do ludzkiej
nauki. Inne idee o podobych funkcjach to
"brzytwa Occama"
(Occam's razor) - która skutecznie powstrzymuje
m.in. naukowe badania UFO,
Boga,
duchów, diabłów, aniołów, itp., a także
"teoria względności" -
która skutecznie powstrzymuje nowe badania
w kierunkach objętych obecnie przez terię
naukową zwaną
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Jedną z bardziej szkodliwych dla ludzkości teorii
jest też Druga Zasada Termodynamiki. Wszakże
jej umiejętne wykorzystanie przez UFOnautów
podszywających się pod administratorów nauki
skutecznie blokuje na Ziemi rozwój tzw.
telekinetycznych generatorów darmowej energii
w rodzaju
ogniw telekinetycznych.
W inżynierii i technice też many podobną sytuację.
Przykładowo UFOnauci powprowadzali tam
najróżniejsze "blokujące technologie". Jednym
ich przykładem może być dzisiejsza technologia
bazująca na falach radiowych - która skutecznie
blokuje rozwój na Ziemi technologii bazujących
na falach telepatycznych opisywanych dokładniej
na odrębnej stronie o
telepatii.
Innym zaś przykładem jest technologia seismografów
inercyjnych - którą UFOnauci obecnie umiejętnie
wykorzystują dla blokowania badań nad rozwojem
telepatycznych urządzeń do wykrywania nadchodzących
trzęsień ziemi, w rodzaju tzw.
sejsmografu Zhang Henga.
Oczywiście, przykłady które wskazałem tutaj
stanowią jedynie małą kroplę w ogromnym
morzu przypadków celowego spychania ludzkości
w dół, zwodzenia, wywodzenia w pole, itp.
Faktycznie to opisy podobnych przypadków
przepełniają praktycznie każdą książkę na
temat losu wynalazków - jak to wyjaśniłem
bardziej szczegółowo w punkcie #11 strony
internetowej o
ogniwach telekinetycznych,
poświęconym wyjaśnieniu tzw. "przekleństwa
wynalazców".
Część #M:
Zakończenie, konkluzje, oraz sprawy organizacyjne i legalne tej strony:
#M1.
Wprawdzie można - jednak czy jest to przezorne:
Motto:
"Fakt że w dzisiejszych czasach ludzie
mogą pozornie bezkarnie pluć na
Boga,
rzeczowych badaczy
UFO,
budowniczych
urządzeń darmowej energii,
czy zwolenników filozofii
totalizmu,
wcale nie oznacza że czyjeś przyłączanie
się do takiej zorganizowanej nagonki jest
przezorne lub mądre. Wszakże tak napradę
to nikt nie wie jakie mechanizmy i następstwa
owo plucie kiedyś wyzwoli. A przecież życie
nieustannie nas uczy że żadno niewłaściwe
zachowanie w ostatecznym rozrachunku nie
unika kary. Tyle że kary za takie zachowania
są zawsze serwowane w sposób iż ukarany
nie wie nawet co go uderzyło."
Jak wyjaśniają to strony
lepsza ludzkość oraz
partia totalizmu,
w naszym życiu codziennym otacza nas
coraz ciaśniejszy pierścień ograniczeń i zakazów.
Nie rzucaj gumy do żucia na ulicę bo zapłacisz
mandat, nie przechodź ulicy poza przejściem
dla pieszych bo zostaniesz potrącony, nie
pyskuj na rząd bo jego agenci jakoś cię
załatwią, nie fotografuj bo oskarżą cię o
szpiegostwo, nie informuj bo złamiesz
ustawę o priwatności informacji, nie
zapominaj zapinania pasów w samochodzie
bo w razie wypadku nie wypłacą ci ubezpieczenia,
itd., itp. W rezultacie, upustu dla swojej narastającej
frustracji wielu ludzi daje tylko tam gdzie doświadczenie
ich nauczyło że nie zostaną za to natychmiast
aresztowani, obici, obłożeni mandatami, wyrzuceni
z pracy, itp. W ten sposób przykładowo wielu
sfrustrowanych bezmyślnych korzysta z nagonki
dzisiejszych naukowców ortodoksyjnych na
Boga
i zaczyna się zachowywać tak jakby było absolutnie
pewnym że Bóg wcale nie istnieje. Albo daje
się zwieść oficjalnym wykrzykiwaniom
UFOnautów-podmieńców
że UFOnauci nie istnieją zaś wszelkie opisy UFO
to wytwory wyobraźni pijaków i nałogowców. Albo
też zaimponuje im sarkazm głośnych obszczekiwań
totalizmu przez
agentów mrocznej mocy
i sami przyłączają się do psioczenia na ową
moralną filozofię chociaż praktycznie nic na
jej temat nie wiedzą. Albo wygodnie zapominają
że teksty bibilijne były pisane w konspiracji kiedy
agenci kosmicznego ukupanta Ziemi
patrzyli piszącym na ręce, stąd zaczynają potępiać
Biblię za rzekome pomyłki i niejednoznaczność
owych tekstów. Wszystko to oczywiście ludzie mogą
czynić. Po to
Bóg
dał im tzw. "wolną wolę". Mogą więc popierać swymi
czynami zwodnicze zapewnienia ortodoksyjnych naukowców że Bóg
nie istnieje. Mogą przyłączać się do potępiania rzetelnych
badań UFO. Mogą wyszydzać totalizm i do woli uprawiać
pasożytnictwo.
Mogą też uważać Biblię za zwykłe bajdurzenie
starożytnych ludzi. Jednak pytanie jakie warto
sobie zadawać, to "czy jest przezorne takie właśnie
postępowanie". Wszakże fakt że coś można czynić
wcale nie oznacza że ujdzie to nam bezkarnie.
Co bowiem się stanie jeśli ma to wpisane w siebie
karę o jakiej nikt nas wcześniej nie zechciał hałaśliwie
ostrzec. Albo jeśli czynem poprze się coś co faktycznie
wniesie katastroficzne następstwa zarówno dla
winnego jak i dla innych. A każdy z opisanych powyżej
obszarów sfrustrowanego opluwania faktycznie
wnosi potencjał sprowadzanie na plującego
poważnej kary, oraz spowodowania jakiejś katastrofy
którą plujący kiedyś zostanie dotknięty w sposób
że nawet nie będzie wiedział co go uderzyło.
Rozważmy tu przykładowo sprawę dzisiejszego
odwracania się ludzi tyłkiem do Boga. Wszakże
żaden z owych odwracających się wcale nie
ma konkretnego dowodu że Bóg faktycznie
NIE istnieje. Wrócz przeciwnie, opracowane
już są liczne dowody na istnienie Boga - jako
przykład patrz opisy ze strony o
wszechświatowym intelekcie (Bogu).
Jeśli zaś Bóg istnieje, zaś ludzie zachowują się
niemoralnie tak jakby On wogóle nie istniał i jakby
nie ustanowił on żadnych
praw moralnych,
to czy rzeczywiście ktoś jest na tyle nierozsądny
aby posądzał że takie zachowanie naprawdę
ujdzie mu na sucho. Wszakże ów Bóg bez
przerwy nas testuje m.in. aby nam udokumentować
na ile moralni my naprawdę jesteśmy. Wszystko
jednak do czasu. Pewnego dnia Bóg będzie już
miał dokładną dokumentację obrazową tego co
nabroiliśmy przeciwko jego prawom moralnym.
Co wtedy z nami się stanie? Tylko zupełnie
pozbawieni zdrowego rozsądku mogą ciągle
wierzyć że wszystko ujdzie im na sucho.
Co ciekawsze, większość z owych ludzi
odwracających się tyłkiem do Boga nie miałaby
odwagi aby jakiejś osobie przy władzy, np.
prezydentowi jakiegoś mocarstwa, pokazać
tyłek czy powiedzieć w oczy cokolwiek co o
niej naprawdę myślą, lub co im w niej nie leży.
A taka osoba przy władzy trzęsie co najwyżej
kilkoma zastraszonymi państwami na Ziemi.
Jednocześnie ci sami ludzie mają czelność
odwracać się tyłkiem do nadrzędnej istoty
która trzęsie całym wszechświatem i która
otwarcie zapowiada że będzie potem każdego
dokładnie osądzała aby nagrodzić lub
ukarać wszystko co dany ktoś uczynił.
Czy więc takie odwracanie się tyłkiem
do Boga to przezorne postępowanie?
Albo rozważmy tu sprawę nagonki na rzeczowe
badania UFO. Wszakże nawet Biblia nas ostrzega
że Ziemia znajduje się we władaniu Szatana i
jego diabłów. Nazwą zaś "Szatan", "diabły", czy
"upadłe anioły" w bibilijnych czasach nazywano
te same istoty które dzisiaj nazywane są
"UFOnautami", zaś których zionące ogniem
maszyny nazywamy teraz "wehikułami UFO".
Jeśli zaś Ziemia jest we władaniu owych szatańskich
istot aż przez tysiące lat, wówczas praktycznie
to oznacza, że istoty te wcale nie mogą być przez
nas rozpoznawane z powodu ich identyczności
do ludzi. Ponadto oznacza to także iż faktycznie
to istoty te żyją pośród nas, zajmują
prominentne stanowiska w naszej cywilizacji,
oraz umiejętnie używają całej swojej inteligencji a także
całej maszyny propagandowej jaką zarządzają,
przeciwko tym co starają się zdemaskować ich
obecność na Ziemi. Ci więc ludzie którzy przyłączają
się do obecnej nagonki na rzeczowych badaczy
UFO faktycznie popierają czynem dalsze
utrzymywanie Ziemi w mocy owych
szatańskich istot.
To zaś oznacza nadejście dla ludzi jeszcze
większej ilości zamęczania i cierpień, więcej
wojen i terroryzmu, większego zniewalanie człowieka,
itd., itp. Jest więc wysoce nieprzezorne dalsze
pozwalanie aby ktokolwiek kontynuował
dotychczasową nagonkę na rzeczowych
badaczy UFO. To tak jakbyśmy pozwalali
aby w sąsiednim domu sekretnie zamieszkiwał
znany morderca który skrycie nocami wdziera
się także i do naszej sypialni, zaś my siedzielibyśmy
cicho i nic nie czynilibyśmy aby go się pozbyć,
a nawet plujemy na detektywa który stara się
wyśledzić tego mordercę.
Powyższe rozważania z niniejszego punktu
przytaczam dla konkretnego powodu. Chcę
bowiem nimi napomnieć ludzi do zrozumienia
jednej bardzo istotnej prawdy. Mianowicie,
fakt że w jakiejś sprawie natychmiast nie widać
skutków pociąganych określoną przyczyną
wcale nie oznacza że skutki takie wcale nie
istnieją. Innymi słowy, prawdziwe życie wcale
nie jest jak telewizja czy gry komputerowe.
Jeśli w prawdziwym życiu dzisiaj nabroimy,
skutki tego nabrojenia mogą nas uderzyć
dopiero za kilkadziesiąt lat - kiedy tego
zupełnie nie będziemy się spodziewali.
Oberwiemy wtedy wcale nawet nie wiedząc
co nas uderzyło. Dlatego nawet jeśli wiele
rzeczy możemy czynić, nie zawsze owo czynienie
jest przezorne ani mądre. A przezornym
i mądrym warto jednak w życiu być choćby tylko
po to aby zaoszczędzić sobie i innym bliźnim
wiele bólu i cierpnienia w późniejszych czasach.
#M2.
Konkluzje z powyższej prezentacji materiału dowodowego:
Praktycznie nie istnieje
na Ziemi żadna inna prawda która posiadałaby aż tyle dowodów na
swoje poparcie, jak prawda o istnieniu UFO oraz o skrytej okupacji
Ziemi przez UFOnautów. Jednak na przekór tego, wystarczy zapytać
o UFO dowolnego przechodnia na ulicy, a z całą pewnością otrzyma
się odpowiedź NIE. Jakże w takich warunkach nie rozumieć dlaczego
UFOnauci uważają ludzi z planety Ziemia za najgłupsze istoty
wszechświata? Jakże w takich warunkach zachowywać wiarę w
przenikliwość ludzkiego rozumu oraz w mądrość ludzkich naukowców?
Jak powstrzymać UFOnautów przed już rozpoczętym przez nich
całkowitym zniszczeniem naszej obecnej cywilizacji na Ziemi? Co jest
z nami złego, że aż tak uparcie odmawiamy przyjęcia do wiadomości
prawdy której niezliczone dowody nieustannie atakują nas praktycznie
ze wszystkich stron?
Odnotuj, że powyższe zestawienie materiału
dowodowego na istnienie wehikułów UFO,
oraz na nieustanne aczkolwiek skryte operowanie
wehikułów UFO i UFOnautów na Ziemi,
zaprezentowane jest także z nieco innego punktu
widzenia na odrębnych stronach internetowych
noszących nazwy
"ludobójcy"
"26ty dzień", oraz
"kosmici".
#M3.
Proponuję okresowo powracać na niniejszą stronę
w celu sprawdzenia dalszych aktualizacji materiału dowodowego
na nieustanną działalność UFOnautów na Ziemi:
W celu śledzenia jak dalej będzie uspawniana
niniejsza strona o dowodach na działalność
UFO i UFOnautów na Ziemi, warto czasami
do niej powracać. Z definicji strona ta będzie
bowiem poddawana dalszemu udoskonalaniu
i poszerzeniom, w miarę jak pojawią się
ewentualne nowe informacje lub okoliczności
które zainspirują jej zaktualizowanie. Jeśli
więc w przyszłości zechcesz czytelniku
poznać te nowiny, wówczas odwiedź tą
stronę ponownie. Ja bowiem będę
okresowo aktualizował jej zawartość, w
miarę jak rozwój sytuacji przysporzy jakichś
wydarzeń lub informacji wartych tu zaraportowania.
Warto także okresowo sprawdzać blog totalizmu,
ostatnio dostępny pod adresami
totalizm.blox.pl/html
oraz
totalizm.wordpress.com.
Na blogu tym bowiem wiele zdarzeń omawianych
na tej stronie naświetlane jest dodatkowymi
informacjami spisywanymi w miarę jak zdarzenia
te się rozwijają przed naszymi oczami.
#M4.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająk,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk,
pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne
opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika
autor tej strony powinien poznać, podane są na
autobiograficznej stronie internetowej o nazwie
pajak_jan.htm
(dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie
pajak_jan.pdf
(dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym
formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF
dalszych stron autora mogą też być ładowane
z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie
tekst_11.htm).
Prawo autora do używania kurtuazyjnego
tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami
jest jak z generałami", znaczy raz
profesor, zawsze już profesor. Z kolei
w swojej karierze naukowej autor tej strony był
profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach,
tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor"
w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim
systemie uczelnianym (w okresie od 1 września
1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który
to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora
nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei
na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor"
(od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku -
tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery
autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego
"profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
Proszę jednak odnotować, że dla całego szeregu
powodów (np. mojego chronicznego deficytu czasu,
prowadzenia badań wyłącznie na zasadzie mojego
prywatnego hobby naukowego, pozostawania
niezatrudnionym i wynikający z tego mój brak
oficjalnego statusu jaki pozwalałby mi zajmować
oficjalne stanowisko w określonych sprawach,
istnienia w Polsce aż całej armii zawodowych
profesorów uczelnianych - których obowiązki
zawodowe obejmują m.in. udzielanie odpowiedzi
na zapytania społeczeństwa, itd., itp.)
począszy od 1 stycznia 2013 roku
ja przyjąłem żelazną
zasadę, że NIE odpowiadam na żadne emaile
wysyłane do mnie przez czytelników moich
stron - o czym niniejszym szczerze
i uczciwie informuję wszystkich zainteresowanych.
Stąd jeśli czytelnik ma sprawę która wymaga
odpowiedzi, wówczas NIE powinien do mnie
pisać, bowiem w takiej sytuacji wysłanie mi
emaila domagającego się odpowiedzi w świetle ustaleń
filozofii totalizmu
byłoby działaniem
niemoralnym. Wszakże spowodowałoby,
że czytelnik doznałby zawodu ponieważ z całą
pewnością NIE otrzymałby odpowiedzi. Ponadto
taki email odbierałby i mi sporo "energii moralnej"
ponieważ z jego powodu i ja czułbym się winnym,
że NIE znalazłem czasu na napisanie odpowiedzi.
Natomiast w/g totalizmu "moralnym działanien"
w takiej sytuacji byłoby albo niezobowiązujące
mnie do odpisania przesłanie mi jakichś informacji
które zdaniem czytelnika są warte abym je poznał,
albo teź napisanie raczej do któregoś z zawodowych
profesorów polskich uczelni - wszakże oni są
opłacani z podatków obywateli między innymi za
udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa,
a ponadto wszyscy oni mają sekretarki (tak
że korespondencja NIE zjada im czasu który
powinni przeznaczać na badania).
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
If you prefer to read in English
click on the flag
(Jeśli preferujesz język angielski
kliknij na poniższą flagę)
Data założenia niniejszej strony: 17 września 2006 roku
Data jej najnowszego aktualizowania: 25 czerwca 2013 roku
(Sprawdź w adresach z
Menu 4
czy istnieje już nowsza aktualizacja)