Sekrety śmiercionośnych tsunami: ludzie mogą im zapobiegać
(2-języcznie, po angielsku
i polsku )
Uaktualizowano:
7 czerwca 2013
Kliknij "X" lub "No" na np. planszy rzekomych błędów, lub na reklamie, jeśli te usiłują przeszkodzić w oglądnięciu tej strony.
Oto
wykaz wszystkich stron które powinny być
dostepne pod niniejszym adresem (tj. na
tym serwerze), w zestawieniu językowym -
w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym
powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1".
Wybierz poniżej interesującą Cię stronę
manipulując suwakami, potem kliknij na nią
aby ją uruchomić:
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
Wszyscy wiemy, że istnieje aż kilka skutecznych
sposobów aby powstrzymać kogoś kto sprawia nam
łomot. Najprymitywniejszy to "przeciwstawienie siły
sile" - czyli pobicie jakoś przeciwnika oraz spowodowanie
że będzie się nas bał. Nie zawsze jednak jest to
możliwe - szczególnie gdy przeciwnik jest znacznie
od nas silniejszy. Dlatego istnieje też i bardziej zaawansowany
sposób zapobiegania obrywaniu. Polega on na usunięciu
powodów dla których ktoś sprawia nam lanie.
Kiedy zaś powody przestaną istnieć, my przestajemy
obrywać. Wszyscy wiemy, że ludzie rozgniewali
ostatnio "matkę naturę" i ta sprawia nam łomot.
Przykładowo, w dniu 26 grudnia 2004 roku, tylko
jedno tsunami z Oceanu Indyjskiego uśmierciło
niemal 300 000 ludzi. W jego odpowiedzi nasi
naukowcy usiłują "przeciwstawić siłę sile". Jak
jednak widać to z następnych tsunami, ta ich
strategia wcale NIE skutkuje. "Matka natura"
staje się nawet jeszcze bardziej rozgniewana.
Czas więc aby rozważyć ten bardziej zaawansowany
sposób zapobiegania tsunami, poprzez wyeliminowanie
powodów dla których ludzie obrywają od natury.
Wszakże sposób ten podpowiadają wskazówki
zawarte w samych tsunami. Niniejsza strona
analizuje te ukryte wskazówki, oraz wypracowuje
metodę zapobiegania tym przyszłym tsunami
które mogą zabić m.in. nas, a także wszystkich
tych których my najbardziej kochamy.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Jakie są cele tej strony:
Niniejsza strona ma bardzo prosty cel.
Mianowicie stara się ujawnić te tajemnice
śmiercionośnych tsunami, o których żaden
dobrze płatny naukowiec nie ośmieliłby się
otwarcie wypowiedzieć, a które faktycznie
definiują w kogo, gdzie, kiedy i jak tsunami
uderza. Dzięki temu strona ta stwarza zaczątki
wiedzy która w przyszłości jest w stanie
umożliwić zapobieganie tsunami.
Strona ta wskazuje też bardzo prostą metodę
ochrony miejsca swego zamieszkania nie tylko
przed tsunami i trzęsieniami ziemi, ale również
przed wszelkimi innymi śmiercionośnymi kataklizmami.
Aby rozciągnąć taką ochronę nad miejscem w
którym się mieszka, wystarczy aby grupa co najmniej
dziesięciu kolegów ze szkoły, dobrych znajomych,
lub nawet członków jednej rodziny, podjęła razem
świadomy i szczerze zadeklarowany Bogu trud
pedantycznego wdrożenia w swoim życiu żelaznej
zasady, że "wszystko co czynią, czynić będą wyłącznie
w zgodzie z rekomendacjami wysoce moralnej
filozofii totalizmu".
W ten sposób owa grupa przekształci siebie w
owych co najmniej "10 sprawiedliwych" wymaganych przez
Boga
aby powstrzymać zesłanie kataklizmu na dany
obszar - tak jak to wyjaśnia punkt #G2 niniejszej
strony, oraz rekomenduje bazująca na moralności
metoda obrony przed kataklizmami opisana w "części #I" strony .
quake_pl.htm.
Jak też dowodzą tego moje empiryczne sprawdzenia
opisane w punkcie #I3 tej strony, efekt jest piorunujący
i aż trudno uwierzyć własnym oczom kiedy się
go widzi i doświadcza. Naprawdę warto więc spróbować.
#A2.
Co mnie zainspirowało do napisania tej strony:
Aczkolwiek zapobieganie nadchodzącym
tsunami oraz obrona przed ich nadejściem
może wydawać się zadaniem wymagającym
"nadprzyrodzonej" mocy, faktycznie jeśli
treść tej strony trafi do Twojego przekonania
wówczas odkryjesz że leży ono w siłach zwykłych
ludzi, takich jak Ty i ja. Jak bowiem zostanie
to wyjaśnione w dalszej cześci tej strony,
każdy pojedynczy człowiek może się obronić
przed zostaniem uśmierconym tsunami lub
inną naturalną katastrofą. Z kolei moralne
działania już tylko dziesięciu ludzi dobrej
woli zjednoczonych we wspólnym wysiłku
są w stanie zapobiec tsunami lub każdemu
innemu śmiercionośnemu kataklizmowi wymierzonego
w społeczność wśród której oni mieszkają.
Aby jednak móc zapobiec tsunami, konieczne
jest aby ludzie poznali przyczyny nadejścia
tego kataklizmu, byli świadomi że każde
następne tsunami faktycznie potwierdza
prawdziwość owych przyczyn, poznali
oznaki bliskiego ich już nadejścia, oraz
połączyli moralnie swoje wysiłki, myśli
i uczucia aby razem powstrzymać ten kataklizm.
Dlatego przeczytaj tą stronę. Jeśli zaś trafi
ona do Twojego przekonania, włącz się do
wdrażania tego co ona zaleca. Szczególnie
że wdrożenie tych zaleceń posiada moc aby
chronić Cię indywidualnie - nawet jeśli z
jakichś niezależnych od ciebie i nadrzędnych
powodów tsunami ciągle będzie musiało
zniszczyć społeczność wśród której mieszkasz.
#A3.
Jak moje odkrycie z 2007 roku, że UFO i UFOnauci faktycznie są "symulowani"
przez Boga, zmienia interpretację faktów opisanych na tej stronie:
Kiedy oryginalnie pisałem niniejszą stronę
w grudniu 2004 roku (aby opublikować ją
w styczniu 2005 roku), ciągle byłem wówczas
święcie przekonany, ż UFOnauci są kosmicznymi
krewniakami ludzi praktykującymi
wysoce niemoralną filozofię "sztańskiego pasożytnictwa",
oraz, że to owe "czarne owce" ludzkiej rodziny
celowo wywołują wszelkie kataklizmy, w tym tsunami.
Jednak w 2007 roku dokonałem odkrycia, że UFO
i UFOnauci są faktycznie "symulowani" przez Boga,
aby pomagać w osiąganiu nadrzędnych boskich celów.
Jednak tamto szokujące mnie odkrycie z 2007 roku
niewiele zmienia w interpretacji faktów zaprezentowanych
na tej stronie. Wszakże w świetle istniejących (i
zaprezentowanych na tej stronie) faktów nadal
wynika, że opisywane tu tsunami zostały jednak
zaindukowane przez wehikuły UFO. Jedyne co
się zmienia, to odpowiedź na pytanie dlaczego
UFOnauci indukują owe tsunami oraz indukują też
cały szereg innych kataklizmów? Aby zaś czytelnik
mógł sam odpowiedzieć sobie na owo pytanie,
proponuję mu rozważyć jaką moralność i filozofię
praktykuje ludność zamieszkująca obszary uderzone
przez opisywane tu tsunami, potem zaś
poczytać o innych podobnych kataklizmach
opisanych np. w "części #H" strony o nazwie
tapanui_pl.htm,
czy np. w punkcie #I3.1 strony o nazwie
petone_pl.htm.
Co jednak najistotniejsze, kiedy już raz się
znajdzie odpowiedź na powyższe pytanie
"dlaczego?", wówczas nagle się okazuje,
że ma się także odpowiedź na praktycznie
wszystkie inne zagadkowe zdarzenia jakie
zachodzą w dzisiejszym świecie (nawet te
jakie oglądamy w dzisiejszych dziennikach
telewizyjnych, bowiem powtarzalnie
zachodzą one także i w chwili obecnej).
Część #B:
Co to takiego "tsunami":
#B1.
Naukowa definicja "tsunami" jako "bezmyślnego żywiołu" spowodowanego działaniami natury:
Naukowa definicja "tsunami" stwierdza że
tsunami jest to ogromna fala wody
morskiej nasycona niszczycielską energią
podmorskiego trzęsienia ziemi, jakiej zachowanie
rządzone jest wyłącznie prawami fizyki.
Innymi słowy, według nauki "tsunami" to
"bezmyślny żywioł" uderzający, zabijający
i niszczący w sposób zupełnie przypadkowy.
Jako ogromna fala wody, tsunami jest śmiercionośną
"klęską żywiołową". Jego niszczycielską siłę powiększają
niesione w niej najróżniejsze resztki, odłamki i piasek,
które oślepiają, ranią i przebijają jej ofiary, uniemożliwiając
im pływanie a stąd i przeżycie.
Ponieważ nauka wyjaśnia pojawienie się tsunami
jako wynik podmorskiego trzęsienia ziemi którego
powstanie rządzone jest prawami przypadku, zgodnie
z opinią naukowców uderzeniu tsunami na obecnym
poziomie naszej wiedzy NIE daje się zapobiegać
ani przed nim się bronić. Jedynie co można obecnie
uczynić, to wypracować jakiś system techniczny
który będzie ostrzegał ludzi kiedy tsunami już się
pojawi, umożliwiając im ucieczkę. Niestety, system
taki, jak wszystkie systemy ostrzegawcze, zawsze
będzie miał swoje wady, a stąd w chwili
niebezpieczeństwa może zawieść.
Podsumowując powyższe, ponieważ oficjalna nauka
ludzka traktuje "tsunami" jako rodzaj "bezmyślnego
żywiołu" jaki podlega jedynie "prawom matematycznego
przypadku" oraz "prawom fizyki", obecnie nauka ta
NIE jest w stanie ani wypracować ani wskazać sposobu
jak zapobiegać powstaniu tsunami oraz jak się bronić
przed jego niszczycielskim zadziałaniem.
#B2.
Totaliztyczna
definicja "tsunami" jako "korygującej inteligencji" która tylko "symuluje" bezmyślny żywioł:
Naukowa
teoria wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
definiuje "tsunami" w zupełnie odmienny sposób.
Zgodnie z jej stwierdzeniami, wszystkie zjawiska
w naszym wszechświecie, w tym również "tsunami",
posiadają inteligencję. Stąd, zgodnie z dipolarną
grawitacją, "tsunami" posiadają zdolność do inteligentnych
działań. Nam ludziom wystarczy więc jedynie ustalić,
w jakim celu wykorzystują one swoją inteligencję.
Potem zaś zamienić tą wiedzę w zasadę zapobiegania
tsunami oraz w zasadę bronienia się przed ich
śmiercionośnymi atakami.
Potwierdzenie dla "inteligencji" tsunami można
znaleźć relatywnie łatwo. Niezależnie od faktów
które opiszę w dalszej części tej strony, potwierdzenie
to wskazuje nawet sama nazwa "tsunami". Wszakże
filozofia totalizmu
stwierdza, że w świecie fizycznym wszystko przenosi
w sobie istotne znaczenie, nawet nazwy. Nazwa
"tsunami" pochodzi z języka japońskiego. Powstała
ona przez złożenie dwóch słów, tj.: "tsu" = "przystań"
oraz "nami" = "fala". Innymi słowy "tsunami" =
"fala w przystani". W nazwie tej powinna nas
jednak zastanowić jej wewnętrzna sprzeczność.
Wszakże "przystań" jest zawsze tak budowana
aby zakotwiczone w niej statki właśnie chronione
były przed falami. Jeśli więc fala mimo wszystko
pojawia się w przystani, musi ona tam jakoś
zmyślnie się dostać. Innymi słowy, musi ona
być na tyle "inteligentna" aby móc dostać się
do przystani i uczynić tam szkody, na przekór
że przystań zawsze osłonięta jest falochronem
jaki zatrzymuje zwykłe fale morskie.
W dalszej części tej strony wyjaśnię, że "tsunami"
manifestuje swoją "inteligencję" poprzez korygowanie
skutków ześlizgiwania się ludzi w szpony wysoce
niemoralnej i niszczycielskiej filozofii zwanej
pasożytnictwem.
(Zasady owego korygowania następstw pasożytnictwa
są wyjasnione w punkcie #B4 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.)
Innymi słowy, opisywana w tym punkcie totaliztyczna
definicja "tsunami" stwierdza, że tsunami jest to
"korygująca inteligencja" która posługuje się wodą
morską dla zasiewania śmierci i zniszczeń w celu
naprawienia następstw ześlizgnięcia się określonej
społeczności ludzkiej w najgłębsze stadium filozofii
pasożytnictwa. Tsunami jest tylko jednym z całego
szeregu inteligentnych "klęsk żywiołowych" które
są celowo formowane dla korygowania "moralności"
tzw. "intelektów grupowych" opisywanych w punktach
#B2 do #B4.4 strony o nazwie
mozajski.htm
(tj. dla korygowania moralności całych rodzin, wsi,
miast, wysp, narodów, krajów, itp.). Do innych
podobnie inteligentnych takich klęsk należą też m.in.:
trzęsienia ziemi,
tornada,
huragany,
obsuwiska błota i ziemi,
powodzie, pożary,
wojny,
oraz cały szereg dalszych wyszczególnionych
w punkcie #O1 poniżej.
Zdefiniowanie "tsunami" przez totalizm jako
"korygującej inteligencji" nagle otwiera dla
nas możliwość której wcale NIE była w stanie
nam stwarzyć naukowa definicja tej "klęski
żywiołowej". Wszakże kiedy wie się że jest
to inteligentny żywioł, wówczas można
znaleźć powody dla którego on się pojawia,
poczym wyeliminować te powody - zaś żywioł
sam zaniknie. Można też znaleźć sposoby jak
się przed nim bronić - np. poprzez wyperswadowanie
mu aby nas pozostawił w spokoju. To też czyni
niniejsza strona. Dlatego stronę tą warto
poznać.
Część #C:
Skąd "tsunami" się biorą:
#C1.
Zaprzestajmy naukowe "chowania głowy w piasek" i nazwijmy powód po imieniu:
Dzisiejsi naukowcy do doskonałości opanowali
zasadę i umiejętność takiego definiowania i wyjaśniania
wszelkich dzisiejszych tragedii, że wyjaśnienie
to ani NIE czyni nikogo odpowiedzialnym
za zniszczenia, ani NIE wskazuje sposobu
na jakie tragedii tych dałoby się uniknąć.
Zgodnie też z ową naukową zasadą, tsunami
są przypadkowym "produktem ubocznym"
podwodnych trzęsień ziemi, natomiast owe
"trzęsienia ziemi" są następstwami naturalnych,
nieustannych, oraz czysto fizycznych
(tj. bezmyślnych) zmian w konfiguracji
skorupy naszej planety. Zgodnie więc
z tą naukową definicją i wyjaśnieniem,
na "tsunami ani na trzęsienia ziemi
jakoby nic NIE da się poradzić, a trzeba
je zaakceptować" (znaczy niby należy kontynuować
umieranie z ich powodu). Wszakże zdaniem
naukowców, podobno są one nieuniknionymi
następstwami działania natury. Będąc
świadomym istnienia takiego naukowego
zdefiniowania i wyjaśnienia tsunami i trzęsień
ziemi, warto jednak także pamiętać, że oficjalna
nauka ludzka bez przerwy zmuszana jest
odwoływać niemal każde ze swoich uprzednich
twierdzeń. Warto także pamiętać, że gdyby
naukowcy naprawdę wszystko wiedzieli,
wówczas nasza planeta wcale NIE wpadłaby
w kłopoty jakie obecnie widzimy wokoło
dosłownie na każdym kroku, a jakie m.in.
owocują właśnie owymi tsunami i trzęsieniami
ziemi.
Na szczęście dla nas, niezależnie od powyższego
oficjalnego wyjaśnienia naukowców dla tsunami
i dla trzęsień ziemi, zjawiska te są też wyjaśniane
w zupełnie odmienny sposób - na bazie naukowej
teorii wszystkiego
zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Wyjaśnienie to wypracowane zostało łańcuchem
logicznych dedukcji opartych na empirycznych
obserwacjach, jakie zaprezentowałem w punktach
#B1 do #B7 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
Wynika ono z empirycznej obserwacji, że każde
trzęsienie ziemi i każde tsunami zawiera w sobie
wysoce wymowne, powtarzalne i zdumiewająco
"inteligentne" atrybuty, przykładowo:
(1) trzęsienia ziemi i fale tsunami zawsze uderzają
i niszczą tylko te społeczności które praktykują
wysoce niemoralną i niszczycielską filozofię zwanąpasożytnictwem,
(2) zawsze są one poprzedzane objawami które
z góry ostrzegają ludzi znających podane tutaj
informacje o zbliżaniu się tego nieszczęścia
i o potrzebie pilnego działania (objawy te
opisuje m.in. punkt #B7 na totaliztycznej stronie
seismograph_pl.htm),
(3) zawsze albo dają się one powstrzymać, albo
też dana społeczność może bronić się przed
ich niszczycielskimi następstwami - jeśli tylko
ludzie dobrej woli podejmą moralnie motywowane
działanie (sposób powstrzymania tych kataklizmów
opisuje punkt #B6 na totaliztycznej stronie
seismograph_pl.htm,
zaś ilustrują na faktycznym przykładzie nowozelandzkiej
miejscowości zwanej "Petone" - w której ja mieszkam,
punkty #I1 do #I3 z dalszej części niniejszej strony).
#C2.
Dlaczego tsunami są tak "symulowane" jakby formowane były celowo przez nadrzędną technikę:
Jeśli ktoś podejmie skrupulatne analizy cech
tsunami, albo cech dowolnego innego
śmiercionośnego żywiołu (np. pożaru, powodzi,
itp.), wówczas bez trudu odkryje że cechy
te mają wysoce inteligentny charakter. Przykładowo,
tsunami niszczą budynki mieszkalne jednak
pozostawiają nienaruszone obiekty religijne -
takie jak kościoły, meczety, świątynie buddyjskie,
krzyże, itp. - po szczegóły patrz punkt #B2 na stronie
seismograph_pl.htm.
Przy wybieraniu tych ludzi którzy mają zostać
uśmierceni tsunami najwyraźniej używa
moralności jako kryterium - np. jeśli falami
tsunami uderzonych jest dwoje ludzi uczepionych
tego samego drzewa jednak posiadających zupełnie
odwrotne poziomy moralności, wówczas umiera
ten postępujący niemoralnie, zaś przeżywa ten
o wysokiej moralności. Tsunami niszczą jedynie
te obszary, których mieszkańcy ześlizgnęli się
już do poziomu tzw. "intelektu agonalnego" w
ich praktykowaniu
filozofii pasożytnictwa.
Tsunami posiadaja swoje ulubione dni w których
uderzają - patrz także treść punktu #B2 na stronie
seismograph_pl.htm.
Podczas tsunami woda zachowuje się jak żyjące
stworzenie lub jak "anioł śmierci" który odnajduje,
ściga, oraz uśmierca uprzednio wytypowane ofiary.
Niestety, nie każdy mieszkaniec Ziemi jest gotowy
zaakceptować prawdę na temat pochodzenia tych
inteligentnych cech tsunami. Dlatego tsunami,
a także niemal każda inna "klęska żywiołowa",
niezależnie od (1) swojego faktycznego
pochodzenia od owej moralnie "korygującej inteligencji",
jest dodatkowo tak "symulowana" jakby wywodziła
się z dalszych źródeł. Mianowicie, dla użytku
naukowców i ateistów wszelkiej maści, jest ona
"symulowana" jakby była (2) bezmyślnym
żywiołem wynikającym z działania natury.
Natomiast dla użytku tych ludzi, którzy już
odnotowują inteligentną charakterystykę
tsunami, jednak NIE dojrzeli jeszcze do
zaakceptowania prawdy na temat faktycznego
pochodzenia tego kataklizmu, tsunami są
tak "symulowane" jakby były (3)
sekretnie uformowane przez jakąś nadrzędną
technikę. Więcej informacji o powodach i
mechaniźmie tego co najmniej trzypoziomowego
"symulowania" tsunami oraz "symulowania"
wszelkiego innego "materiału dowodowego"
(w tym katastrof), zaprezentowane zostało w
punktach #C1 do #C5 odrębnej strony o nazwie
prawda.htm.
Aby móc jednocześnie dostarczać ludziom aż
3 powyższych (zupełnie odmiennych) wytłumaczeń
dla swego pochodzenia, każde tsunami, a także
praktycznie wszelkie inne katastrofy, są aż tak
umiejętnie sterowane, że dostarczają one
równoległego materiału dowodowego jaki jest
w stanie równocześnie udokumentować każde
z powyższych 3 mechanizmów ich formowania.
Innymi słowy, owa moralnie "korygująca inteligencja"
która zarządza tsunami i kontroluje
wszystkie inne katastrofy, wcale NIE formuje
ich przypadkowo na sposób jakiego możnaby się
spodziewać po przypadkowej "klęsce żywiołowej".
Za to formuje je w wyjątkowo zmyślny sposób jaki
równocześnie dostarcza "dowodów" dla aż trzech
odmiennych grup badaczy - każda z których to grup
stara się dowieść że dane tsunami czy dana klęska
powstała w wyznawany przez tą grupę sposób. Innymi
słowy, owa moralnie "korygująca inteligencja" tak formuje tsunami
i inne katastrofy, aby zawierały w sobie co najmniej trzy
równoległe "kategorie dowodów". Pierwszą (1) z
tych kategorii, są dowody które utwierdzają przekonania
tych badaczy, którzy dojrzeli już do zaakceptowania
faktycznego pochodzenia tsunami i innych klęsk
żywiołowych od owej "korygującej inteligencji".
Natomiast drugą (2) kategorią dowodów
też zawartą we wszystkich klęskach żywiołowych,
jest takie "zasymulowanie" tych klęsk aby równocześnie
dostarczały one innej grupie badaczy dowodów na
bardziej prymitywny charakter tych klęsk, mianowicie
iż są one jedynie "bezmyślnymi klęskami żywiołowymi".
Ta druga kategoria dowodów jest zawsze tak umiejętnie
"zasymulowana" aby najpierw rzucała się w oczy
każdemu nawet najbardziej powierzchownemu,
zaślepionemu, oraz niedbałemu badaczowi.
Z kolei trzecią (3) i już nieco bardziej
wyrafinowaną oraz subtelną kategorią dowodów, jaka
ma ciągle zwodzić nawet tych co bardziej dociekliwych
badaczy, jest takie uformowanie tych katastrof aby
równocześnie z poprzednimi dowodami dostarczały
one jeszcze innej grupie badaczy równoległych dowodów
że katastrofy skrycie wywoływane one są przez UFO.
(Dowody te są jednak tak uformowane, aby sprawiały
też wrażenie, iż przez sprytnych i przewrotnych
UFOnautów zostawały one "upozorowane" tak aby
wyglądały jak "bezmyślne klęski żywiołowe".)
Przykłady innych niż tsunami katastrof, które też
są tak umiejetnie "zasymulowane" jakby skrycie
wywoływane one były przez wehikuły UFO, opisane
zostały np. na stronie
tornado_pl.htm
czy na stronie
katrina_pl.htm.)
To właśnie z powodu tej trzeciej grupy dowodów,
każde tsunami które ktoś przebada w wystarczająco
wnikliwy sposób - tak jak to zilustrowano w "części #D"
tej strony, wygląda tak jakby skrycie wywołane
zostało przez "techniczną eksplozję wehikułu UFO"
która przez nadrzędną chociaż szatańską
inteligencję UFOnautów została jedynie
celowo tak "upozorowana" aby wyglądała
na "bezmyślną klęską żywiołową".
#C3.
Pokrewna strona o nazwie
seismograph_pl.htm
omawia tematykę trzęsień ziemi które
m.in. indukują opisywane tutaj tsunami:
Tych z czytelników, których zainteresuje treść
niniejszej strony, zapraszam również do
przeglądnięcia pokrewnej strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Tamta pokrewna strona omawia tematykę
trzęsień ziemi, które jak wiemy za pomocą
łańcucha przyczynowo-skutkowego fizykalnie
indukują tsunami. Z tego powodu tamta strona
seismograph_pl.htm
poszerza oraz dodatkowo naświetla wiele
tematów omawianych również na niniejszej
stronie.
Część #D:
Najgorsze tsunami obecnych czasów, czyli tragedia na Sumatra z niedzieli 26 grudnia 2004 roku:
#D1.
Moje badania tsunami z 26 grudnia 2004 roku - znaczy przypadek, czy też inteligentny nakaz losu:
W punkcie #C1 na totaliztycznej stronie
immortality_pl.htm
wyjaśniam że nasze życie jest z góry
zaprogramowane w tzw. "programie życia
i losu". (To dlatego nasze życie może być
np. cofane do tyłu za pomocą
wehikułów czasu,
poczym ponownie przeżywane nieskończoną
ilość razy, oddając w ten sposób ludziom do ręki
możliwość uzyskania technicznej nieśmiertelności.)
Jedną z sytuacji życiowych kiedy owo odgórne
zaprojektowanie mojego życia wyraźnie się
objawiło, było kiedy przez ów "program losu"
zostałem zmuszony do podjęcia badań tsunami
opisanych w niniejszej części tej strony.
Owo "niby przypadkowe" zmuszenie mnie przez
los do podjęcia badań tsunami, a w ich rezultacie
do dojścia do wniosków opisanych na niniejszej
stronie, zaczęło się kiedy pod koniec 2004 roku
wykupiłem bilet lotniczy na wakacje w Malezji.
Moje tam wakacje zaczynały się zaraz po świętach
Bożego Narodzenia. W taki sposób niby "przypadkowo"
nagle znalazłem się w centrum obszaru dotkniętego
skutkami owego tsunami. Miejscowe gazety
zapełniły się raportami i opisami tego kataklizmu.
Ja zaś zacząłem studiować te raporty - co
zwróciło moją uwagę na fakty opisane na tej
stronie. Już też wkrótce odnotowałem wysoką
"inteligencję" w działaniu tego jakoby "bezmyślnego
żywiołu". Tyle że musiało potem minąć jeszcze
trzy lata zanim w 2007 roku naukowo odkryłem
skąd owa inteligencja się wywodzi. (Początkowo
bowiem też dałem się zwieźć przez owo "zasymulowanie"
tego tsunami tak jakby spowodowane ono było
przez "techniczną eksplozję wehikułu UFO" - po
więcej szczegółów patrz punkty #J1 do #N2 z
dalszej części tej strony.)
Owo moje niby "przypadkowe" znalezienie się
w centrum obszaru zniszczonego przez omawiane
tu tsunami zapoczątkowało wieloletnie badania
kataklizmów, których wyniki prezentuje zarówno
niniejsza strona, jak i inne strony o "korygujących
kataklizmach" oraz o ich zapobieganiu. W kolejnych
punktach z niniejszej "części #D" jakie teraz nastąpią,
opiszę najważniejsze fakty jakie zaraz po owym tsunami
z 26 grudnia 2004 roku zdołałem zgromadzić na jego
temat z miejscowych publikacji prezentujących
raporty i przeżycia naocznych świadków oraz ofiar.
#D2.
Jaki
przebieg
miało owo tsunami z 26 grudnia 2004 roku na Oceanie Indyjskim:
Jak wszyscy zapewne ciągle dobrze to
pamiętają, w niedzielę dnia 26 grudnia
2004 roku, czyli w drugi dzień świąt Bożego
Narodzenia (po angielsku nazywany
"Boxing Day"), o godzinie 8 rano czasu
lokalnego, miała miejsce pierwsza "inicjująca"
faza opisywanego tu tsunami. Wówczas
to bowiem seria 9-ciu potężnych wstrząsów
podwodnych miała miejsce na zachód od
wyspy Sumatra na Oceanie Indyjskim. Owo
potężne trzęsienie ziemi zostało zmierzone
jako posiadające 9.0 na skali Richter’a.
Było to największe trzęsienie ziemi na naszej
planecie od 1964 roku. Energia wyzwolona przez owe 9 wstrząsów
rozprzestrzeniła się po Oceanie Indyjskim powodując
katastroficzne tsunami na przylegających wybrzeżach. Jak się potem
okazało, energia ta podróżowała z dwoma odmiennymi prędkościami,
mianowicie jako nośnik 9-ciu "pierwotnych fal tsunami"
rozprzestrzeniających się (w mojej ocenie w formie
zaburzeń magnetycznych) z szybkością ocenianą na około 800 kilometrów
na godzinę, oraz jako nośnik drugiej serii nieco mniejszych 9-ciu
"wtórnych fal tsunami" rozprzestrzeniających się (w mojej
ocenie w formie hydraulicznych zaburzeń wibracyjnych wody oceanu), z
szybkością ocenianą na około 160 kilometrów na godzinę. (Niektórzy
naoczni świadkowie twierdzili, że miała miejsce jeszcze jedna,
trzecia seria wstrząsów podróżująca z jeszcze mniejszą szybkością
zaledwie kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. W mojej ocenie owa
trzecia seria propagowała się w formie mechanicznych zaburzeń
wibracyjnych gruntu pod dnem morskim. Z powodu istnienia owej
trzeciej serii, Malejowie twierdzą że tsunami to miało formę
przejścia "trzech braci zniszczenia". Jednak nigdzie nie natknąłem
się na oficjalne potwierdzenie istnienia tej trzeciej serii.)
Po dodarciu do najbliższych wybrzeży, energia obu głównych nośników
energii zamieniała się w dwie serie liczące po 9 kolejnych fal
wodnego tsunami, jakie uderzyły w nabrzeża zmiatając wszystko
na swojej drodze. Ciekawostką owych fal było, że 8 z nich było
raczej małych i nie czyniących zbyt wiele szkody. Jedna zaś z
nich, jaka wędrowała gdzieś w ich środku, była tą niszczycielską
falą, około 8 razy większą od innych. To ona zmiatała i zabijała
wszystko na swej drodze. Zanim fale te z furią uderzyły w nabrzeże,
najpierw woda oceanu została wessana z powrotem do morza, nagle
odsłaniając niezwykle szerokie pasmo nabrzeża, na którego dnie
podskakiwały oszołomione czymś ryby pozostawione przez nagle
wycofującą się wodę na złowrogo poszerzonej plaży. Ci nierozsądni
widzowie, którzy powbiegali na odsłonięte wówczas dno morza aby
pozbierać owe rzucające się ryby, stali się pierwszymi ofiarami
potęznych fal, które w chwilę później uderzyły w nabrzeże. Krajami
najbardziej poszkodowanymi przez furię tych fal, okazały się
Indonezja, Sri Lanka, oraz Tailandia. Niemniej fale tego tsunami
zniszczyły dokumentnie wybrzeża znacznie większej liczby krajów,
wliczając w to nawet kraje Afryki, np. Somalię i Kenię. W sumie,
w chwili kiedy w dniu 5 stycznia 2005 roku sporządzałem pierwsze
opisy tego tsunami, oficjalna liczba ofiar ludzkich tych dwóch
serii fal tsunami podawana była wówczas jako około 150 tysięcy
osób. Potem liczba ta bez przerwy była powiększana. I tak kiedy
ponownie aktualizowałem swoje opisy w dniu 17 stycznia 2004 roku,
podawano ją już jako sięgającą około 200 000 ofiar ludzkich,
z której to liczby tylko w Indonezji zginęło około 168 000 ludzi.
Z kolei gazeta malezyjska
"The Sun",
w wydaniu z dnia 21 stycznia 2005 roku, na stronie 9 pisała że
liczba ofiar wynosiła wówczas 220 000. Malezyjski wieczorny
dziennik telewizyjny z dnia 25 stycznia 2005 roku podawał już
całkowitą liczbę oficjalnych ofiar tego tsunami jako wynoszącą
281 705 ludzi (z tego w Malezji oficjalnie zginęło 72 osoby).
#D3.
Najbardziej niezwykłe cechy tsunami
z 26 grudnia 2004 roku, jakich zaistnienie
zaszokowało mnie podczas badań owej katastrofy:
Jak już o tym wspominałem, w czasie na krótko po owym
tsunami przebywałem na wakacjach w Malezji. Jak zaś wiadomo, północny
koniec Malezji, czyli pogranicze Malezji z Tailandią, szczególnie zaś
malezyjska Wyspa Penang, został również dotknięty obrzeżem owego tsunami.
Mogłem więc o zniszczeniach czytać bezposrednio z lokalnej prasy.
Ponadto często rozmawiałem o nim z miejscowymi ludźmi. Wszakże
niektórzy z nich osobiście uczestniczyli w tym tragicznym zdarzeniu.
Z informacji jakie wówczas poznałem, zainteresowało mnie szczególnie
aż kilka. Oto najważniejsze z nich.
(1) Trzęsienie po falach.
Tsunami z Oceanu Indyjskiego miało dosyć interesującą cechę.
Mianowicie fale wody poprzedzały w nim fale wstrząsów
ziemi. Wyrażając to innymi słowami, najpierw wybrzeża
oceanu zalane zostały falami wody, a dopiero potem zostały
one wstrząśnięte nadeszłymi nieco później falami trzęsienia
ziemi. W rezultacie, tsunami to NIE zostało poprzedzone żadnym
zjawiskiem które mogłoby ostrzec jego przyszłe ofiary przed
nadchodzącym kataklizmem.
(2) Rozwścieczona woda.
Woda uderzających fal tsunami jaka zalała wybrzeża, wcale nie była
powiększoną wersją zwykłych fal morskich docierających do nabrzeża.
Normalne bowiem fale morskie uderzające w nabrzeża formowane są z
przeźroczystej i czystej wody morskiej o tym samym kolorze jak morze
w danym dniu. Tymczasem woda uderzających fal tsunami opisywana była
przez naocznych świadków jako "czarna jak smoła" oraz "rozwścieczona".
Ci co zostali nią uderzeni, jednak jakimś cudem przeżyli, opisują ją
iż dosłownie woda tego tsunami gotowała
się jak w czajniku, tyle że nie była gorąca. Niosła ona też
w sobie ogromną ilość piasku, błota, oraz najróżniejszych odłamków
i odpadków. Ci których dopadła jeszcze na plaży, zostali przez
nią kompletnie oślepieni i nie wiedzieli w którym kierunku jest brzeg,
a w którym kierunku morze. Piasek bowiem, błoto i odłamki dostały się
do ich oczu i uniemożliwiły im patrzenie. Po tym zaś jak woda ta popłynęła
przez nabrzeże, faktycznie zmieniła się w rodzaj wrzącego czarnego błota,
pełnego belek, desek, najróżniejszych odłamków, cegieł, kamieni, gleby,
kawałków metalu, oraz wszystkiego co woda ta napotkała na drodze. Nie
dało się w niej wogóle pływać. Tych zaś ludzi w których uderzyła,
diurawiła odłamkami, cięła na kawałki i rozczłonkowywała. Przetrwali
głównie ci, co byli przed nią osłonięci jakąś twardą powłoką.
(3) Zaskoczenie zwierząt.
Zwierzęta tym razem NIE wyczuły zbliżającego się tsunami, aż do jakichś
5 minut zanim tsunami to uderzyło. (Normalnie zwierzęta potrafią wyczuć
zbliżające się tsunami na wiele godzin, a często nawet na wiele dni,
przed jego nadejściem.) Zaobserwowano, że zwierzęta zaczęły uciekać
dopiero na jakieś 5 minut przed tym, zanim pierwsze fale tsunami
uderzyły ląd. Najprawdopodobniej, zwierzęta te wypłoszone zostały
dopiero ławą zaburzeń magnetycznych która do nich dotarła od
zasymulowanej eksplozji UFO, a która na nabrzeżu zaczęła właśnie
spiętrzać fale wody jakie uderzyły ląd już w kilka minut później. Niemniej,
na przekór opóźnionego początka ucieczki, zwierzęta uciekały efektywniej
od ludzi. W rezultacie ofiarami tsunami byli głównie ludzie, zaś
zwłoki zwierząt znajdowano niezwykle rzadko. To mi przypomina mądrość
ludową starych górników którzy kiedyś twierdzili na temat wypadków w
kopalniach "jeśli zobaczysz uciekające szczury,
zawsze uciekaj za nimi tam gdzie one biegną - szczury bowiem wiedzą
jak się uratować".
(4) Dziwny "odpływ". Tuż przed uderzeniem
pierwszych fal tsunami woda najpierw cicho i
majestatycznie wycofała się głęboko w morze,
jakby w następstwie szczególnie silnego "odpływu".
Dopiero w kilka minut potem powróciła i ponownie
uderzyła w nabrzeża z przedziwnym rykiem i
ogromną furią. Podczas tego nagłego wycofywania
się, woda ta pozostawiła na ogromnie poszerzonej
plaży wiele dużych trzepoczących się ryb. (Typowo,
wycofująca się woda zabiera ze sobą ryby, a ściślej
ryby podążają za wycofującą się wodą.) Wyglądało
to tak, jakby owe ryby doznały szoku od ławy zaburzeń
magnetycznych która w nie nagle uderzyła, a która
przybyła w wyniku zasymulowania eksplodujących
pędników UFO. Zostały więc jakby przez owe zaburzenia
magnetyczne całkiem ogłuszone, straciły orientację
i nie podążały za wycofującą się wodą. Tuż przed
uderzającym tsunami zaistniały nawet sytuacje, że
w kilku miejscach ludzie wbiegli na ową nietypowo
poszerzoną plażę, aby pozbierać trzepoczące się
na niej ogromne ryby. Ludzie ci nie zdążyli jednak
już powrócić na ląd z owymi rybami. Już wkrótce
zostali bowiem potopieni przez walącą się na nich
górę gotującej się i wymieszanej z piaskim wody
pierwszej fali tsunami, która oślepiła ich oczy i
uniemożliwiła im pływanie.
(5) Anonimowy samarytanin.
Jednym z bardziej niezwykłych zdarzeń owego tsunami z dnia 26 grudnia 2004
roku były ostrzeżenia "anonimowego Europejczyka". Opisane one były w artykule
"The unknown hero" opublikowanym na stronie 5 wydania gazety malezyjskiej
"New Straits Times"
datowanej 31 grudnia 2004 roku. Otóż na około godzinę przed tym zanim
tsunami uderzyło plażę zwaną "Teluk Bahang" na malezyjskiej wyspie Penang,
wzdłuż owej plaży biegł jakiś mężczyzna o wyglądzie Europejczyka i wieku
szacowanym na około 50 do 60 lat. Donośnym i pełnym grozy głosem Krzyczał
on w języku Malejów "Keluar! keluar!" (co znaczy "ratuj się, uciekaj").
Coś w jego głosie, biegu, czy zachowaniu było aż tak strasznego, że przeraziło
to kąpiące się dzieci które przynagliły rodziców aby jednak uciekać z plaży.
Chociaż więc nic nie wskazywało dlaczego plażowicze powinni uciekać, około 200
ludzi posłuchało jego krzyków i wspięło się na strome zbocze jakie leżało
na granicy tej plaży. Z drogi która biegła na górze wzdłuż owego zbocza
obserwowali później dalszy rozwój wydarzeń. Jak się okazało, wszyscy oni
zawdzięczali swe przeżycie temu anonimowemu mężczyźnie. Jednak kilku ludzi
zignorowało jego ostrzeżenia i pozostało na plaży lub w wodzie. Wszyscy ci
co pozostali niestety zginęli. Oprócz krzyków tego mężczyzny początkowo nic
nie znamionowało nadchodzącego tsunami. Był bowiem pogodny i bezwietrzny
dzień. Morze było piękne i spokojne. Nigdy później nie ustalono kim właściwie
ów mężczyzna był. Mnie w jego ostrzeżeniach zastanawia aż kilka spraw.
Przykładowo, dlaczego był on podobny do UFOnautów z tzw. "rasy nordyckiej"?
Skąd on wiedział że nadchodzi śmiercionośne tsunami, kiedy żadne oznaki nie
wskazywały jeszcze co się gotuje? Skąd znał język Malejów? (Wszakże tylko
bardzo niewielu Europejczyków uczy się tego języka.) Dlaczego zdusił
on w sobie bardzo przecież ludzki odruch cieszenia się sławą i przyjęcia
wdzięczności tych których uratował? Wszakże na przekór że uratowani
później go intensywnie szukali, nigdy się nie ujawnił? Jest mi ogromnie
trudno sobie wyobrazić, aby wśród owych symulacji "diabelskich UFOnautów"
którzy tak są "zasymulowani" jakby właśnie wykańczali oni naszą cywilizację,
znaczy którzy jakoby bez zmrużenia oka zamordowali owym tsunami
około 300 000 ludzi, oraz którzy późniejszymi katastrofami spowodowali
zamordowanie następnych milionów, zasymulowany też został choćby
jeden "dobry" UFOnauta który ciągle miałby sumienie i moralne odruchy.
Jednak w powyższej sprawie nie mam innego wyjścia niż dopuścić taką
możliwość. Moje wyrazy uznania "anonimowy UFOnauto" - chylę przed tobą czoła!
(6) "Duchy" Europejczyków. W prasie
malezyjskiej, wkrótce po owym tsunami pojawiło się wiele raportów
ludzi widujących "duchy" które oglądały sobie miejsca gdzie poprzednio
tsunami uderzyło. Owe dziwne "duchy" widziane były i raportowane nie tylko w Malezji,
ale praktycznie we wszystkich krajach uderzonych przez owo tsunami. Zapewne
nie byłoby nic niezwykłego w spotykaniu "duchów" na obszarze gdzie właśnie
setki tysięcy ludzi zginęły gwałtowną śmiercią. Problem jednak w tym, że
"duchy" te opisywane były nie jako miejscowi Azjaci, a jako Europejczycy
typowo "skandynawskiego" wyglądu, którzy jednak wykazywali nietypowy zwyczaj
nagłego znikania z widoku, lub przechodzenia przez zamknięte drzwi albo
mury. Oczywiście, pytanie które nasuwa się natychmiast, to dlaczego na
obszarze gdzie zginęli głównie ludzie o azjatyckim wyglądzie, zaczęto
widywać "duchy" o głównie europejskim wyglądzie. Zanim jednak ktoś wymyśli
uzasadnienie tego faktu bazujące na śmierci Skandynawskich turystów, warto
rozważyć jak miejscowi ludzie z obszaru zniszczenia opisywaliby symulacje
UFOnautów którzy tam przylecieli aby inspektować efekty wywołanego przez siebie
tsunami. Wszakże wiele symulacji UFOnautów również przynależy do tzw. "rasy nordyckiej"
wyglądając jak skandynawscy turyści. Ponadto mają oni zdolność do nagłego
znikania z widoku, do przechodzenia przez drzwi i mury, itp. Warto tu
dodać, że owe obserwacje "duchów" osiągnęły tak duże nasilenie w obszarze
dotkniętym tsunami, że spowodowały one nawet rodzaj "psychozy duchów".
Miejscowi ludzie zaczęli tam się obawiać wychodzenia wieczorami lub w
nocy na plażę lub na obszar zniszczony przez tsunami. (Najlepszy artykuł
na temat owych "duchów" przeczytałem w malezyjskiej gazecie
"The Malay Mail"
datowanej 18 stycznia 2005 roku. Niemniej oprócz pisanych
artykułów, w Malezji wiele się również mówiło na ich temat.)
Interesujące w całej tej sprawie duchów jest również, że wkrótce po tym
jak opublikowałem w internecie niniejszą stronę, nagle w krajach w których
owe "duchy" buszowały, miejscowe władze zaczęły nawoływać aby zaprzestać
mówienia i pisania na ich temat ponieważ rzekomo "odstrasza to zagranicznych
turystów". (Ciekawe dlaczego władze te nie zakazały "duchom" inspektowania
miejsc uderzonych przez tsunami, zamiast zamykania ludziom ust i zamiast
zakazywania mówienia i pisania na temat duchów?) Artykuł na temat owego
zakazu mówienia i pisania na temat duchów ukazał się pod tytułem 'No
ghosts please - you're scaring tourists' (tj. 'Proszę tylko bez duchów
- wystraszysz turystów'), na stronie 11, darmowego wydania malezyjskiej gazety
"The Sun"
datowanego w piątek, 28 January 2005. Mnie osobiście zastanawia logika
poza owym nawoływaniem. Jeśli bowiem znajdzie się turysta który jest
na tyle odważny że zechce przylecieć na miejsce niedawno zniszczone
przez tsunami, gdzie zgodnie z twierdzeniami naukowców w każdej chwili
można się spodziewać następnych trzęsień ziemi i następnych tsunami,
jeśli turystę owego nie wystraszy fakt że obszary te zagrożone są
najróżniejszymi choróbskami oraz że ciągle znajdowane są tam kolejne
nieboszczyki, to jak takiego turystę wystraszyć mogą opowiadania o
"duchach". Moim zdaniem, opowiadania te tylko go jeszcze bardziej
zainteresują danym miejscem! (Tak przynajmniej ma się w moim własnym
przypadku!) Czyli całe to zakazywanie miejscowym ludziom mówienia o
duchach wcale nie ma sensu z punktu widzenia turystów. Jednak ma
wyraźny sens z punktu widzenia symulacji UFOnautów nie chcących aby
ludzie się dowiedzieli że inspektują oni miejsca jakie uprzednio zniszczyli.
(7) Przetrwanie kościołów, meczetów i świątyń
buddyjskich. Tsunami zniszczyło większość
budynków stojących w obszarze zalanym jego
falami. Jednak szokująco, ostały się mu wszystkie
meczety muzułmańskie, wszystkie kościoły katolickie,
oraz wszystkie świątynie Buddyjskie, jakie stały
w obszarze zniszczeń. W rezultacie, kiedy informację
o owym ostaniu się kościołów, meczetów i świątyń
pokazywano w telewizji, obraz jaki się ukazywał
był iście niesamowity. Widoczne bowiem na nim
były całkowicie zniszczone obszary, gdzie przez
dziesiątki kilometrów po ludzkich osiedlach i
zabudowaniach pozostały jedynie szare i odarte
z zieleni pola wyglądające jak wysypiska śmieci,
tj. grubo pokryte poczerniałymi belkami, gruzem,
odłamkami, śmieciami, oraz błotem. Jednak w
samym środku tego mrocznego obrazu zniszczenia,
co jakiś czas stał jasny, czysty, nietknięty przez
dewastację kościół, meczet, albo światynia. Wyglądało
to tak, jakby Bóg dawał wszystkim do zrozumienia,
że jakakolwiek diabelska siła dokonuje tych zniszczeń,
nie jest ona w stanie zaszkodzić temu, co pozostaje
pod Jego opieką. Ponadto, w tym ostaniu się przed
zniszczeniem zarówno kościołów jak meczetów i świątyń,
moim zdaniem zawarte jest wyraźne przesłanie od
Boga które stwierdza: "ludzie, nie obracajcie się
jeden przeciwko drugiemu z powodu religii którą
wyznajecie, bowiem dla mnie istotne jest jak moralne
życie prowadzicie, a nie pod jakim imieniem do
mnie się modlicie".
#D4.
Jaki
materiał dowodowy
potwierdza, że przebieg tsunami z 26 grudnia
2004 roku został dodatkowo tak "zasymulowany"
jakby spowodowany był techniczną eksplozją UFO:
Jak to już skrótowo wyjaśniałem w punkcie #C2,
tsunami z dnia 26 grudnia 2004 roku wykazuje
obecność całego szeregu cech tak inteligentnie
"zasymulowanych" w aż trzy odmienne poziomy
symulacji, aby bezpośrednio dowodziły one
aż trzech odmiennych pochodzeń dla tej katastrofy.
Mianowicie, niezależnie od "faktycznego jego
pochodzenia" - jakie będzie objaśnione w dalszej
części tej strony, jeden "poziom zasymulowania"
tego tsunami ukazuje je jako rodzaj "bezmyślnego
żywiołu" spowodowanego działaniami natury.
Natomiast inny "poziom zasymulowania"
tego samego tsunami sugeruje, że wcale nie
spowodowane ono było "działaniami natury"
czy "matki Ziemi", a zaindukowane zostało
technicznie poprzez podwodną (a ściślej
poddenną) eksplozję wehikułu UFO typu K3.
Owe cechy symulujące eksplozję UFO bedą
teraz po kolei omawiane w następnych punktach
#D5 do #D8 niniejszej strony internetowej.
Aby jednak już obecnie wskazać czytelnikowi
jakies ich przykłady, to należą do nich, m.in.
(Punkt #D5 poniżej): fakt, że to tsunami
składało się z takiej samej liczby (tj. 9-ciu) fal
wodnych atakujących nabrzeże, jaką to liczbę
eksplodujących pędników mają wehikuły UFO
typu K3. Ponadto, podobnie jak osiem pędników
bocznych UFO typu K3 wyładowanych jest jednakową
ilością energii magnetycznej, zaś jeden pędnik
główny tego UFO typu K3 zapełniony jest ośmiokrotnie
większą ilością energii magnetycznej, również
8 fal wody atakujących nabrzeża podczas tego
tsunami było relatywnie małej i jednakowej wielkości,
jednak jedna fala zawarta pomiędzy nimi była około
8 razy większa - i to ona dokonała zasadniczych
zniszczeń.
(Punkt #D6 poniżej): fakt, że energia
tego tsunami przenoszona była aż przez dwa
nośniki, mianowicie (a) przez ogromnie szybką
(jeśli nie przemieszczającą się natychmiastowo)
falę zaburzeń magnetycznych, oraz (b) znacznie
od niej wolniejszą falę drgań hydraulicznych. Warto
przy tym odnotować, że przy innych tsunami, energia
wywołujących je trzęsień ziemi zwykle przenoszona
jest wyłącznie przez drgania hydrauliczne.
(Punkt #D8 poniżej): fakt, że tsunami
miało miejsce w dniu podobno szczególnie
faworyzowanym przez UFOnautów, mianowicie
w dniu 26-go (tj. 13 + 13). Itd, itp.
* * *
Niezależnie od nadmienionego powyżej
zasadniczego materiału dowodowego,
który implikuje że owo tsunami spowodowane
było przez eksplodowanie wehikułu UFO,
a stąd który omawiany jest w odrębnych
punktach z dalszej części tej strony, istnieje
również cała masa dodatkowych obserwacji
i dowodów wskazujących na dokładnie to
samo. Owych dodatkowych obserwacji,
wskazujących na UFO jako na rzekomą
przyczynę tego tsunami, jest przy tym aż
tak dużo, że zabrakło mi czasu, badawczej
mocy przerobowej, oraz miejsca, aby
dokładnie je udokumentować na niniejszej
stronie. Aby więc chociaż tu wskazać jakiego
rodzaju są te dodatkowe obserwacje i dowody,
poniżej przytoczę w krótkich punktach opisy
najbardziej reprezentacyjnych z nich.
(1) Rezonujące ryby. W kilku gazetach
malezyjskich pokazywane były fotografie brzegów
morza (plaż) wykonanych w kilka dni później w
obszarach uderzonych przez tsunami. Na
fotografiach tych zaszokowało mnie, że w
miejcu gdzie zwykle wzdłuż plaży leży pas
śmieci normalnie wyrzucanych na brzeg
przez fale morskie, tym razem lażał pas
masowo wyzdychanych ryb. Najwięcej fotografii
owych ryb znajdowało się w dodatku specjalnym
"Focus" do niedzielnego wydania gazety malezyjskiej
"New Sunday Times"
datowanego w niedzielę 9 stycznia 2005 roku
(np. patrz tam strony 1 i 2). Nie byłoby nic
dziwnego w fakcie, że po tak dewastującym
wydarzeniu wzdłuż plaży leży kilka zdechłych
ryb. Wszakże tam gdzie szaleją żywioły czasami
muszą też mieć miejsce wypadki, zaś ryby nie
są chronione przed padaniem ich ofiarami
(wszakże przysłowie stwiertdza że "gdzie
drwa rąbią tam wióry lecą"). Jednak jest już
bardzo dziwne, że aż taka masa ryb wyzdychała.
Wszakże nawet łodzie które płynęły poprzez
morze przetrwały nietknięte falami tsunami
które przepłynęły pod nimi. Stąd podobnie
powinno być z rybami - fale hydrauliczne
powinny przemieścić się wokół nich bez
uczynienia im jakiejkolwiek szkody. Taki
brak zniszczeń w wodzie został zresztą
nawet potwierdzony przez badania - patrz
artykuł "Minimal damage to west coast reefs"
(tj. "Minimalne szkody w rafie koralowej z
zachodniego wybrzeża") jaki opublikowano
na stronie 16 malezyjskiego wydania gazety
"New Straits Times"
datowanego we wtorek, 8 February 2005.
Nawet jednak jeszcze bardziej dziwny niż
ta ogromna liczba zdechłych ryb jest fakt,
że coś z tymi rybami było nie tak. Na różnych
zdjęciach wszystkie te ryby miały bowiem
dokładnie taką samą wielkość, która na
podstawie ich porównania z wielkością
ludzi oceniam na około 1 kilo (czyli na
wielkość typowego wigilijnego karpia z
Milicza).
Pomimo poszukiwań udało mi się na tych
zdjęciach znaleźć tylko jedną rybę odmiennej
wielkości (tj. znacznie większą). Ta jedna
większa zdechła ryba leży jednak w obrębie
prawdopodobieństwa ulegnięcia właśnie
nieszczęśliwemu wypadkowi, np. zostania
przebitą przez tsunami jakimś ostrym odłamkiem.
Jakież to więc dziwne musiałyby być "wypadki"
z tymi rybami, aby zabijały one wyłącznie ryby
tej samej wielkości - i to w tak ogromnych ilościach.
Ja jestem gotowy się założyć, że wszystkie te ryby
pozdychały z jakiegoś innego, chociaż wszystkie
z tego samego, powodu. Ich jednakowa wielkość
natychmiast nasuwa przy tym tylko jedną możliwość,
mianowicie że zdechły one w wyniku obrażeń
wewnętrznych ponieważ ich ciała zarezonowały
z jakimiś wibracjami o wysokiej energii i ściśle
określonej częstotliwości, które to wibracje
rozprzestrzonione zostały po morzu równocześnie
z tsunami. Wiadomo zaś, że pole magnetyczne
generowane przez pędniki UFO oscyluje z
częstotliwością około 2500 Hz. (Opis sposobu
wyznaczenia tej częstości pola UFO zawarty
jest w podrozdziale K5.1.1 z tomu 9 mojej najnowszej
monografii [1/5].)
Wszystko więc wskazuje na to, że w chwili owej
zasymulowanej eksplozji UFO typu K3, która to
eksplozja miała jakoby wywołać omawiane tu
tsunami, wyemitowana została również w morze
fala wysoko-energetycznych wibracji które
spowodowały śmierć wszystkich ryb jakich
ciała zarezonowały z ową falą wibracyjną.
Co mnie jednak najbardziej szokuje w tym
wszystkim, to że praktycznie nikogo nie
zastanowiła ta identyczna wielkość pouśmiercanych
ryb ani ich ogromna liczba, oraz że nikt nie
badał przyczyny ich śmierci w tak masowych
ilościach. To pokazuje jak niedbałe i jak powierzchowne
są badania zawodowych (opłacanych) naukowców.
Do powyższego powinienem dodać, że kiedy w
Nowej Zelandii oglądałem reportaże telewizyjne
z tsunami w Samoa (opisanego w punkcie #F2
poniżej), również uderzyła mnie tam spora liczba
ryb podobnej do siebie wielkości, jakie pouśmiercane
poniewierały się tam na brzegu morza. Tyle, że
w Samoa wszystkie owe pouśmiercane ryby były
kilka razy większe niż ryby pouśmiercane podczas
opisywanego tutaj tsunami z Oceanu Indyjskiego.
(2) Kumulacyjne
trzęsienie? W wojskowości często używany jest specjalny kształt
ładunku wybuchowego, który nazywa się "ładunkiem kumulacyjnym".
Jest on ukształtowany podobnie jak lusterko w reflektorze, tak że po
wybuchu kieruje on fale uderzeniowe głównie w jednym kierunku.
Stąd używa się go głównie do niszczenia pancerzy, np. czołgów.
Otóż szokującą cechą owego tsunami z 26 grudnia 2004 roku było,
że uformowane przez nie zniszczenie również układało się na kształt
zniszczenia od ładunku kumulacyjnego. Dosyć dokładne opisy tego
niezwykłego, bo "kumulacyjnego" zniszczenia, zawarte są w artykule
"Physics explains variance in waves" opublikowanym na stronie 42
w wydaniu gazety malezyjskiej
"Sunday Star"
datowanej 9 January 2005. Zgodnie z owymi opisami, obszary jakie
głównie ucierpiały of tego tsunami, były położone na północ,
a także na wschód i zachód od epicentrum. Natomiast np. małe wysepki
Diego Garcia, a także Mauritius, położone na wschód od Madagaskaru,
czyli mniej więcej na południe od epicentrum, praktycznie pozostały
niemal nietknięte przez to tsunami. Ponadto, same fale tsunami wykazywały
zróżnicowanie w zależności od swego położenia względem epicentrum,
dokładnie tak jak to dzieje się z falami uderzeniowymi "ładunku
kumulacyjnego". Oczywiście, gdyby omawiane tu, "kumulacyjne
trzęsienie ziemi" miało być spowodowane było przez naturę,
byłoby ono raczej niezwykłością. Wszakże ziemia wcale nie
trzęsie się jak kumulacyjny ładunek wybuchowy. Jeśli jednak
tsunami to zostało tak "zasymulowane" jakby spowodowane było
wybuchem pędników w UFO typu K3, wówczas musiałoby ono
mieć właśnie kumulacyjny charakter. Wszakże pędniki w wehikule
UFO są właśnie umiejscowione na kształt reflektora. Dlatego też
wszystkie poprzednie eksplozje UFO opisywane w punkcie #N2
tej strony, tj. eksplozja Tapanui i Tunguska, miały taki kumulacyjny
charakter. (Więcej na temat kumulacyjnego charakteru eksplozji
UFO wyjaśnione jest w podrozdziale C2 monografii [5/4].)
(3) Odgłos syczenia oraz pojawienie się
jakby "mgły". Wielu świadków symulowanej
eksplozji UFO z Tunguskiej w Centralnej Syberii
(opisanej w punkcie #N2 poniżej tej strony) podkreślało
w swoich raportach, że równocześnie z pierwszym
błyskiem eksplozji rozpadającego się wehikułu UFO usłyszeli
oni bardzo głośny syk. (Dopiero w chwilę po owym syku usłyszeli
pierwszą, magnetyczną serię 21 wybuchów.) Otóż szokującym faktem
tsunami z Sumatry było, że jego obserwatorzy również usłyszeli
podobny głośny syk. Zaraz zaś po owym syku woda morska
zaczęła się "gotować" produkując bąble i pianę. Oto opis
owego syku raportowanego przez jednego ze świadków,
opublikowany w artykule "Waves like 'possessed beasts'"
(tj. "Fale jak 'opętana bestia'") jaki ukazał się na stronie 17
nowozelandzkiej gazety
"Otago Daily Times"
wydanie z 29 December 2004, cytuję (w moim swobodnym tłumaczeniu):
"Thazangude, Indie: Sekundy przed tym zanim pierwsze fale
uderzyły w rybaków od tyłu, powietrze zamieniło się w mgłę
zaś rybacy usłyszeli głośny dźwięk syczący, tak jakby morze
zamieniło się w niebezpieczną bestię. ... poprzednio spokojna
woda zaczęła pokrywać się pianą i bąblami, oraz zaczęło tak
wyglądać jakby zimowa mgła się wtaczała. "Usłyszeliśmy
ów nieprzyjemny 'ssssssssss' dźwięk," Pan Arul opowiadał w
poniedziałek. "Ja nigdy nie widziałem ani nie słyszałem niczego
podobnego." ... "
(W oryginale angielskojęzycznym: "Thazangude, India: Seconds before
the first wave struck the fishermen from behind, the air turned to mist
and they heard a loud hissing noise, as if the sea had become a savage
animal. ... the calm waters had started to froth and bubble, and it seemed
as if a wintry fog was rolling in. "There was a ghastly 'ssssssssss' sound,"
Mr Arul recalled on Monday. "I hadn't seen or heard anything like this before." ... ")
Do powyższego warto też dodać, że - jak to zilustrowano zdjęciami na stronie
UFO-chmury,
wibracje pola magnetycznego z UFO (lub z eksplozji UFO) są w stanie
spowodować nagłe uformowanie się mgły poprzez zarezonowanie z
częstością własną cząsteczek pary wodnej zawartej w powietrzu.
(4) Nietypowo silne zorze polarne. Kiedy
w 1908 roku miała miejsce symulowana eksplozja
UFO w Tunguskiej na Centralnej Syberii, jedną z
jej konsekwencji było, że przy obu biegunach Ziemi
zaczęto wówczas obserwować nietypowo silne zorze polarne.
Przykładowo w Anglii odblask tych zórz był tak intensywny, że podobno
dawało się tam czytać gazetę o północy. Otóż niezwykłością omawianego
tutaj tsunami było, że również spowodowało ono nietypowo intensywne
zorze polarne. Pamiętam że wieczorem albo 27-go, albo też 28-go
grudnia 2004 roku, nadawana była w nowozelandzkim dzienniku
telewizyjnym informacja o nietypowo silnej zorzy polarnej którą podobno
dało się widzieć aż niemal pod miejscowością Dunedin na Wyspie
Południowej Nowej Zelandii. Z kolei w dzienniku telewizyjnym następnego
dnia podawano, że silne zorze polarne zaobserwowano w Anglii w
miejscowościach z których normalnie zórz polarnych nie daje się tam
zobaczyć. W czasie oglądania tej informacji nie zdawałem sobie
jeszcze sprawy z jej związku z zasymulowaną eksplozją UFO koło Sumatry
(tj. nie doszło wówczas jeszcze do mojej świadomości, że omawiane
tutaj tsunami mogło być zasymulowane jako wywołane technologicznie
poprzez eksplodowanie wehikułu UFO). Nie odnotowałem więc
dokładnych namiarów na owe wysoce dowodowe wiadomości
na ten temat. Kiedy zaś w połowie lutego 2005 roku powróciłem
z wakacji w Malezji, już nadaremnie starałem się odnaleźć jakieś informacje pisane na
temat owych szczególnie intensywnych zórz polarnych mających
miejsce na Ziemi nocami zaraz po 26 grudnia 2004 roku. Z uwagi
jednak na dowodowe znaczenie owych zórz, chciałbym tutaj
zaapelować do czytelników aby informowali mnie o publikacjach
na ten temat, jeśli przypadkowo na takowe kiedyś się natkną.
(5) Zanik życia w kraterze na dnie oceanu.
Dokładnie w byłym epicentrum trzęsienia ziemi które wywołało
tsunami z 26 grudnia 2004 roku, 4 km pod wodą
istnieje rodzaj 1000-metrowego krateru (rozpadliny),
jak ten pozostały po wybuchu UFO. Krater ten jest
podobny do opisywanego na odrębnej stronie
internetowej tzw.
"krateru Tapanui"
istniejącego w Nowej Zelandii i również mierzącego
około 1000 metrów średnicy (krater Tapanui jest też
opisany na odrębnej stronie internetowej o
Nowej Zelandii).
Tyle że ów podmorski krater jest położony na zboczu
bardziej stromego wzgórza. W pięć miesięcy
po pojawieniu się opisywanego tu tsunami, naukowcy
wysłali zdalnie sterowaną łódź podwodną do owego
krateru. To co w nim odkryli zaszokowało wszystkich.
Wyniki ich odkrycia opisane były w maleńkim artykule
"Tsunami creates dead zone" (tj. "Tsunami stworzyło
wymarłą strefę"), który ukazał się w nowozelandzkiej gazecie
"The Dominion Post",
wydanie z piątku, 16 December 2005, strona B5.
Wyniki te omawiała wówczas również strona internetowa o adresie
theage.com.au/news/world/tsunamis-mystery-of-the-deep/2005/12/13/1134236064117.html#.
Mianowicie okazało się, że w owym czasie ciągle woda
była tam "mętna". Ponadto, na przekór swego położenia
przy równiku, woda ta miała temperaturę jedynie 4 stopni.
Z kolei w owej mętnej wodzie zaniknęło wszelkie życie.
Wyrażając to innymi słowami, w 5 miesięcy po
tsunami, w samym epicentrum trzęsienia ziemi
które je wywołało, ciągle istniała ogromna strefa
zupełnie pozbawiona jakiegokolwiek śladu życia.
Tymczasem gdyby trzęsienie ziemi miało pochodzenie
naturalne, po takim czasie życie powinno już powrócić
do owego krateru z epicentrum. Natomiast jeśli
krater ten miał powstać w wyniku eksplozji telekinetycznego
UFO, woda oraz wszelkie inne substancje w nim
obecne musiały by zostać silnie natelekinetyzowane.
Z kolei takie natelekinetyzowane substancje uzyskują
cechę zwaną "nadślizkością". (Cecha ta
opisana jest w podrozdziale H8.1 z tomu 4 mojej najnowszej
monografii [1/5].)
Owa "nadślizkość" zaś z jednej strony uniemożliwia
"ustanie się zawiesin" zawartych w wodzie - co
wyjaśnia fakt że wówczas ciągle woda była jest mętna.
Z drugiej zaś strony uniemożliwia ona utrzymywanie
w sobie rozpuszczonych gazów (tlenu), co czyni ją
niezdatną do podtrzymania życia. Ponadto, zjawisko
naturalnej
telekinezy,
która ciągle zachodzi w owej natelekinetyzowanej wodzie,
powoduje obniżenie jej temperatury. To zaś wyjaśnia
dlaczego, na przekór położenia w tropiku, woda ta była
równie zimna jak woda oceanu tuż przy Antarktydzie.
Dlatego faktyczne istnienie owej strefy pozbawionej
życia w byłym epicentrum, jest kolejnym dowodem
że tsunami zostało precyzyjnie zasymulowane tak
jakby spowodowane ono zostało przez celowe
eksplodowanie (telekinetycznego) wehikułu UFO.
Czytając powyższe opisy materiału dowodowego
należy przy tym pamiętać, że mają one jedynie
uzupełniający charakter do niepodważalnych
faktów udokumentowanych w punktach #D5 do
#D8 poniżej. Te zaś niepodważalne fakty niezbicie
wykazują na jedną niezwykłą prawdę. Mianowicie,
że owo śmiercionośne tsunami z całą pewnością było
celowo tak zasymulowane jakby spowodowane ono
zostało w zamierzony sposób przez jakoby moralnie
upadłych krewniaków ludzkości, poprzez podziemne
eksplodowanie ich wehikułu UFO typu K3. Z kolei owa
niezwykła prawda ma dla nas taką wymowę, że owo
tsunami wcale nie było pojedynczym czy ostatnim, a
pierwszym z całego szeregu tsunami które owe stworzenia
symulowane jako nasi upadli krewniacy, jakoby zaplanowali
zaserwować ludzkości.
Fot. #D4 (P1 w [1/5]):
Oto zdjęcie najmniejszego wehikułu UFO,
którego eksplozja została zasymulowana w dniu 26
grudnia 2004 roku jako przyczyna śmiercionośnego tsunami
z Sumatry. (Kliknij na to zdjęcie aby zobaczyć je w powiększeniu.)
Ten najmniejszy wehikuł UFO jest nazywany
typem K3 - jest on także pokazany oraz objaśniony
w [1/5] jako rysunek P1. (Jego nazwa "K3" wywodzi
się z faktu, że współczynnik "krotności" dla tego
UFO, czyli stosunek jego średnicy gabarytowej
"D" do wysokości gabarytowej "H", K=D/H, dla
tego szczególnego typu UFO wynosi dokładnie
K = 4.38/1.46 = 3.) Wszystkie symulacje wehikułów
UFO są tak dokonywane, aby wyglądało że moc
i atrybuty techniczne tych wehikułów są wykorzystywane
właśnie do wyrządzania ludziom szkody. Przykładowo,
to właśnie eksplozja wehikułu UFO typu K3,
identycznego do tego pokazanego na powyższym
zdjęciu, została zasymulowana w dniu 26 grudnia
2004 roku, aby spowodować owo śmiercionośne tsunami
z Oceanu Indyjskiego. O tym że to właśnie zasymulowanie
esplodowania tego typu UFO spowodowało owo tragiczne
tsunami, świadczy wiele cech omawianych na niniejszej
stronie. Przykładem owych cech może być fakt, że
owo tsunami składało się z 9 fal, czyli z liczby która
dokładnie odpowiada liczbie 9 wyładowanych energią
pędników które zamontowane są w owym K3 type UFO.
Więcej informacji na temat typu K3 wehikułów UFO,
jak również więcej zdjęć poszczególnych typów UFO,
można znaleźć w tomie 14 mojej najnowszej
monografii [1/5].)
* * *
(Zauważ że można zobaczyć powiększenie
każdej fotografii z niniejszej strony internetowej. W tym celu wystarczy zwykle
kliknąć na tą fotografie. Ponadto wiekszość tzw. browserow ktore obecnie
są w użyciu, włączając w to populany "Internet Explorer", pozwala na
załadowanie każdej ilustracji do swojego
własnego komputera, gdzie można jej się do woli przyglądać, gdzie daje się ją
zredukować lub powiększyć, a także gdzie ją można wydrukować za pomocą posiadanego
przez siebie software graficznego.)
#D5.
Dlaczego fakt, że tsunami z 26 grudnia 2004 roku
skomponowane było z 9 fal,
potwierdza iż zostało ono "zasymulowane" tak jakby
wywołała je podziemna eksplozja UFO typu K3:
Tsunami z 26 grudnia 2004 roku skomponowane
było z 9-ciu oddzielnych kolejnych fal. Z kolei
owe 9 fal dokładnie odpowiada 9 pędnikom
zawartym w UFO typu K3. Każdy taki pędnik
zawsze wyładowany jest po brzegi energią
magnetyczną o wielkości odpowiadającej
co najmniej 1 megatonie TNT. Kiedy więc
zostaje on celowo eksplodowany pod ziemią
lub wodą, jego wybuch wzbudza ogromnie
niszczycielskie trzęsienie ziemi lub falę tsunami.
Wyjaśniając to innymi słowami, aby technicznie
spowodować katastrofę aż opisywanej tu wielkości,
wystarczyło pod dnem morza eksplodować
jeden statek UFO typu K3. w Tym celu wystarczyło,
że UFO takie wleciało głęboko pod ziemię i tam
eksplodowało. Oczywiście UFO nie miało problemu
z takim wleceniem pod ziemię, bowiem wehikuły
UFO są zdolne do drążenia podziemnych tuneli -
pokazanych w punkcie #F1 totaliztycznej strony
newzealand_pl.htm.
Ponadto, wehikuły UFO są również odporne na
wysokie temperatury i na ogromne ciśnienia -
którą to odporność nadaje im tzw. "soczewka
magnetyczna" i "szkielet magnetyczny". (Owa
"soczewka magnetyczna" i "szkielet magnetyczny"
opisane są w podrozdziałach F10.1 i F10.3 z
tomu 3 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Podsumowując powyższe, cechy opisywanego
tutaj tsunami odpowiadają dokładnie następstwom
podwodnego zdetonowania najmniejszego z
istniejących wehikułów UFO, czyli UFO typu K3.
UFO typu K3 posiada 9 odrębnych pędników
magnetycznych wyładowanych po brzegi najczystrzą
formą energii, czyli energią magnetyczną. Mianowicie
posiada ono n=8 małych "pędników bocznych"
o mniej-więcej jednakowej ilości energii zakumulowanej
w swym wnętrzu, oraz jeden duży "pędnik główny"
o ośmiokrotnie większej ilości energii niż pędniki
boczne. Jak też wiadomo to nam z innej historycznej
eksplozji UFO z 1908 roku w Tunguskiej na Syberii,
takie odrębne pędniki magnetyczne UFO wcale nie
eksplodują równocześnie, a czynią to jeden po drugim
z niewielkim opóźnieniem czasowym. W rezultacie,
eksplozja UFO typu K3 ma charakter nie pojedynczego
blastu, a całej serii 9-ciu wybuchów następujących
jeden po drugim. Z powodu zasady działania naturalnego
mechanizmu wędrówki zaburzeń magnetycznych, który
rządzi późniejszym rozprzestrzenianiem się energii tych 9-ciu
wybuchów, fale energii rozpraszanej każdym z tych 9 odrębnych
wybuchów, stopniowo oddalają się od siebie w miarę jak
rośnie ich odległość od epicentrum eksplozji. W rezultacie,
do miejsc znacznie odległych od epicentrum omawianego tutaj
trzęsienia ziemi, owe 9 fal dotarło w znacznej już odległości
od siebie. Dlatego wybrzeża niszczone przez te fale zalewane
były cyklicznie aż 9 razy, jedna fala wodna za drugą. Fakt więc,
że omawiane tu niszczycielskie tsunami składało się z aż 9-ciu
odrębnych śmiercionośnych fal wody, a nie z tylko jednej ściany
wody - jak to ma miejsce w przypadku typowych tsunami,
dostarcza nam dowodu na fakt, że celowo "symulowane"
ono było na techniczne eksplodowanie pod ziemią wehikułu
UFO typu K3 zawierającego w sobie 9 odrębnych pędników
wyładowanych energią magnetyczną.
Powyższe warto uzupełnić informacją, że gdyby
nasi zawodowi (płatni) naukowcy nie byli aż tak
zajęci zaprzeczaniem iż wehikuły UFO warto badać,
wówczas mogliby bez trudu udowodnić naukowo,
że omawiane tutaj tsunami faktycznie było
"symulowane" jako pochodzące od eksplozji
wehikułu UFO typu K3. To zaś umożliwiałoby
im oficjalne dojście do wielu wniosków jakie
presentuje niniejsza strona. Chodzi bowiem
o to, że każde trzęsienie ziemi pozostawia
po sobie na sejsmografach unikalny dla jego
mechanizmu i pochodzenia tzw. "podpis"
(po angielsku "signature"). Podpis ten to po
prostu charakterystyczne cechy zapisu
sejsmograficznego który wykonany został
w następstwie danego trzęsienia ziemi. Otóż
z uwagi na jego "symulowanie" jako pochodzącego
od eksplozji wehikułu UFO typu K3, "podpis"
omawianego tutaj trzęsienia ziemi musiał
wykazywać cechy podobne do cech 9-ciu
podziemnych eksplozji termonuklearnych
następujących szybko jedna po drugiej (8
z których miało podobną do siebie siłę, zaś
jedna była około 8 razy silniejsza).
Co jednak jeszcze ciekawsze, gdzieś w przepastnych
laboratoriach naukowych kryje się jeszcze bardziej
oczywisty dowód na fakt, że owo tsunami było
zasymulowane jako pochodzące od eksplodującego
UFO. Są nim zapisy magnetometrów z owego
tragicznego dnia. Chodzi bowiem o to, że "normalne"
trzęsienia ziemi i tsunami, nie powodują większych
zaburzeń w polu magnetycznym. Tymczasem eksplozja
UFO musi spowodować zaburzenia magnetyczne
o ogromnej skali. Aczkolwiek więc nigdzie dotychczas
nie spotkałem się z choćby wzmianką jakiegokolwiek
naukowca, że takie zaburzenia magnetyczne zostały
wogóle zarejestrowane owego tragicznego momentu,
jestem gotów się założyć, że ich zapisy albo ciągle
zalegają przez nikogo nie odnotowane w laboratoriach
magnetycznych zawodowych naukowców (zapewne
jak zwykle sfrustrowanych brakiem tematów dla ich
doktoratów), albo też w niewyjaśniony sposób nagle
"zaginęły".
Warto też wspomnieć, że krótko po tym tsunami
słyszałem w wiadomościach o podwyższonej
aktywności Słońca, oraz o pojawieniu się owych
silnych zórz polarnych przy biegunach Ziemi - o
jakich pisałem już więcej w punkcie #D4 powyżej.
Wygląda więc na to, że albo owa symulacja eksplozji
UFO wyzwoliła owe zjawiska magnetyczne, albo też
data owej eksplozji została celowo tak dobrana aby
pokrywała się ona z podwyższoną aktywnością
Słońca, a w ten sposób aby ukryć przed co mniej
dociekliwymi ludźmi magnetyczny charakter tej
eksplozji.
Rys. #D5 (P1 w [1/5]): Oto dokładny wygląd
typu K3 ziemskiego statku z napędem magnetycznym zwanego
magnokraftem.
Opracowany jednak został
formalny dowód naukowy
który wykazał, że taki ziemski "magnokraft typu K3",
musi wypełniać zbiór określonych praw fizyki oraz
matematycznych zależności jakie wynikają z tychże praw,
a stąd na przekór iż wynaleziony on został na Ziemi,
ciągle musi posiadać dokładny wygląd i kształt "wehikułu
UFO typu K3". Dlatego powyższy rysunek ujawnia
także jak dokładnie wygląda UFO typu K3, którego
zasymulowane eksplodowanie w dniu 26 grudnia
2004 roku, spowodowało opisywane tutaj tragiczne
w skutkach tsunami. Dla porównanie kształtu powyższego
magnokraftu z kształtem UFO typu K3, porównaj
powyższy rysunek z zdjęciem UFO z "Fot. #D4"
(pamiętając jednak że na powyższym rysunku
powłoka magnokraftu jest przeźroczysta, zaś na
owym zdjęciu ta sama powłoka UFO odbija światło jak lustro).
UFO typu K3 ma kształ talerza odwróconego do
góry dnem. W jego centrum, a także naokoło
obrzeża, zawarte są kuliste pędniki wyładowane
po brzegi energią magnetyczną. Na powyższym
rysunku pędniki te są uwidoczne jako kule, z
sześciennymi tzw. "komorami oscylacyjnymi"
zawartymi w ich środku. W sumie UFO typu K3
posiada 9 takich kulistych pędników. Z tych 9-ciu
pędników, jeden "pędnik główny" zamontowany
w centrum wehikułu jest 8 razy większy od
pozostałych 8-miu "pędników bocznych"
zamontowanych naokoło obrzeża tego statku
kosmicznego.
Więcej informacji na temat budowy i działania
wehikułów UFO, jak również więcej danych na
temat cech i możliwości owych statków kosmicznych
symulowanych jako wehikuły jakoby naszych szatańskich
krewniaków z kosmosu, można uzyskać z tomu 3
monografii [1/5].
Z kolei opisy skąd się bierze owa ogromna energia
którą wyzwoliło eksplodowanie wehikułu UFO, zawarta
jest na stronach o tzw.
"komorze oscylacyjnej".
#D6.
Jaka jest wymowa faktu, że tsunami z 26 grudnia 2004 roku posiadało aż
dwa nośniki energii oraz
że te nośniki przemieszczały się z dwoma odmiennymi szybkościami:
W
monografii [5/4]
są podsumowane najważniejsze raporty
naocznych świadków innej symulowanej
eksplozji wehikułów UFO, jaka miała miejsce
w Tunguskiej na Syberii w 1908 roku.
Jednym z niezwykłych szczegółów tych
raportów, który potwierdzany był aż przez
cały szereg naocznych świadków, to że w
Tunguskiej słychać było aż dwie serie wybuchów,
po około 21 odrębnych eksplozji w każdej
z obu tych serii. (Eksplodowało tam bowiem
UFO typu K6 o n=20 pędników bocznych
oraz jednym pędniku głównym - stąd wzięło
się owe 21 odrębnych wybuchów.) Pierwsza
z tych serii 21 wybuchów była w Tunguskiej
bardzo głośna, ostra, oraz słychać ją było
niemal równocześnie z blaskiem wybuchu.
Druga zaś z owych serii 21 wybuchów dotarła
do naocznych widzów dopiero w jakieś 10
minut później. Była też ona znacznie cichsza
i bardziej głucha. W monografii [5/4] fakt
istnienia tych dwóch oddzielnych serii wybuchów
ja osobiście tłumaczę tym, że w działaniu były
tam aż dwa nośniki energii wybuchu, mianowicie
"nośnik magnetyczny" (czyli fale zaburzeń
magnetycznych generowane przez rozpadające
się pędniki magnetyczne eksplodowanego
statku kosmicznego) i "nośnik akustyczny"
(czyli fale wibracji dźwiękowych). Nośnik
magnetyczny przetrasportował energię
wybuchu niemal natychmiastowo. Natomiast
nośnik akustyczny transportował je z szybkością
dźwięku.
Otóż najbardziej moim zdaniem szokujące na
temat omawianego tutaj tsunami z Oceanu Indyjskiego,
było że również owo tsunami posiadało aż dwa
odrębne nośniki energii, które przemieszczały się
z odmiennymi szybkościami. Naukowcy nazwali te fale
"tsunami pierwotnym" oraz "tsunami wtórnym". W artykule
"Expert: Lucky ours was a secondary hit" (tj. "Ekspert:
szczęśliwie nas uderzyło tylko wtórne tsunami")
opublikowanym na stronie 6 w wydaniu gazety Malezyjskiej
"New Straits Times"
z piątku 31 grudnia 2004 roku, oszacowane zostało że
owo "tsunami pierwotne" rozprzestrzeniało się po Oceanie
Indyjskim z szybkością około 800 km/h. Tymczasem owo
"tsunami wtórne" rozprzestrzeniało się jedynie z
szybkością około 160 km/h. W rezultacie wybrzeża wokoło
Oceanu Indyskiego tym razem niszczone były aż dwoma
seriami fal tsunami. Piersza z tych serii, która była
najbardziej niszczycielska, przybyła do nich niemal
natychmiast. Składała się ona z 9 oddzielnych fal
wody jakie zaatakowały wybrzeża z niezwykłą furią.
Po jakimś czasie, kiedy woda z tej pierwszej serii
powróciła już do morza, przybyła druga, mniejsza
seria również składająca się z 9 odrębnych fal wodnych.
Ponownie zalały one już poprzednio zniszczone wybrzeża.
W tym miejscu muszę wyjaśnić, że owe dwie odrębne
serie fal tsunami pochodzące z jednego rzekomego
"trzęsienia ziemi" są niezwykłością. Normalnie jedno
trzęsienie ziemi wzbudza tylko jedną ścianę wody
jaka zalewa wybrzeża. Stąd zaistnienie takich dwóch
serii po 9 fal każda, jest kolejnym z dowodów,
że omawiane tutaj tsunami zostało zasymulowane
w taki sposób aby wyglądało jak podziemne
eksplodowanie wehikułu UFO typu K3.
Bezpośrednim dowodem na fakt, że niszczycielska
energia pierwszej serii fal tego tsunami przenoszona
była nośnikiem magnetycznym, a nie nośnikiem
wibracyjnym czy hydraulicznym, jest fakt że te
pierwsze fale propagowały się dokładnie po liniach
prostych. Nie uderzyły więc one wybrzeży które
przysłonięte były jakimiś wyspami czy lądami.
Tymczasem, jak doskonale wszystkim wiadomo, nośnik
wibracyjny czy hydrauliczny pozwoliłby im przemieszczać
się po liniach zakrzywionych i uderzyć także obszary
leżące za jakąś wyspą czy lądem - jeśli tylko do
obszarów tych wiodłaby jakaś droga wodna. Z kolei
owo przemieszczanie się energii tsunami poprzez
nośnik magnetyczny jest niepodważalnym dowodem
na fakt, że tsunami to było celowo zasymulowane
tak jakby wywołane ono zostało technicznie
poprzez eksplodowaniu wehikułu UFO typu K3.
Fot. #D6 (P17 w [1/5]): Fotografia
UFO typu K3 wykonana w Japonii. Ilustruje ona kierowanie
światła wzdłuż wiązki linii sił pola magnetycznego
tego UFO. Podobnie jak energia światła przemieszcza
się w kanale uformowanym z pola magnetycznego
tego UFO, również po eksplodowaniu takiego UFO,
energia eksplozji rozprzestrzeniałaby się wzdłuż
błysku zaburzeń magnetycznych. W rezultacie
do nabrzeży energia ta dociera przenoszona aż
przez dwa nośniki, mianowicie przez (1) nośnik
magnetyczny, oraz mechanicznie poprzez (2)
nośnik hydrauliczny.
Więcej informacji na temat powyższego zdjęcia
zaprezentowanych jest w podpisie do rysunku
P17 z tomu 14
monografii [1/5],
a także w podpisie do "Fot. #3" na stronie
memorial_pl.htm.
#D7.
Co wynika z faktu, że tsunami na Sumatrze z 26 grudnia 2004 roku nie poprzedzone było ostrzegającym
zachowaniem zwierząt?
Jak nam zapewne wiadomo, każde naturalne
trzęsienie ziemi przygotowuje swoje pojawienie
się przez relatywnie długi czas. Wszakże
naprężenia w skorupie ziemskiej narastają
stopniowo przez całe miesiące a czasami
nawet lata. Podczas tego przygotowywania
się, wysyła ono coraz intensywniejsze sygnały
ostrzegawcze, w formie wiązek coraz silniejszych
zaburzeń telepatycznych. Owe telepatyczne
zaburzenia właśnie gotującego się trzęsienia
ziemi są z kolei przechwytywane przez
najróżniejsze zwierzęta, które silnie na
nie reagują. Typowo zwierzęta wyczuwają
zbliżające się trzęsienie ziemi na wiele dni,
a czasami nawet tygodni, zanim ono uderzy.
I tak przykładowo psy zaczynają silnie wyć
przed zbliżającym się trzęsieniem ziemi,
konie stają się nerwowe i niespokojne często
odmawiając posłuchu, niektóre ryby dostają
szału, ptaki przestają śpiewać, zaś żaby
i ropuchy emigrują w bezpieczne dla nich miejsca
już na około 5 dni przed uderzeniem trzęsienia
ziemi (po szczegóły patrz punkt #E6 poniżej), itd., itp.
Niektóre z tych nietypowych zachowań zwierząt
są z kolei dostrzegane przez co bardziej
wyczulonych ludzi którzy w ten sposób otrzymują
wczesne ostrzeżenia że właśnie zbliża się kataklizm.
Tymczasem, jak już to uprzednio podkreślałem
w (3) z punktu #D3 powyżej, na Sumatrze zwierzęta
NIE wyczuły tego telepatycznego ostrzeżenia.
Najwyraźniej więc wcale NIE został on wyemitowany.
Ten zaś fakt ponownie podkreśla, że omawiane tu
tsunami było celowo symulowane jako wywołane
techniczne przez eksplozję UFO.
Ludzie mieszkający wokoło Oceanu Indyjskiego
są bardzo bliscy natury. Gdyby więc owo gotujące
się trzęsienie ziemi wysyłało jakiekolwiek sygnały
ostrzegawcze, wówczas bez wątpienia ludzie ci
sygnały te by odebrali i właściwie zinterpretowali.
Tymczasem w omawianym tutaj trzęsieniu ziemi
i tsunami, żadne takie sygnały nie były wysyłane.
Jedyną rzecz którą odnotowano, to że w dzień
poprzedzający owo fatalne trzęsienie ziemi rybacy
łowiący dokładnie ponad miejscem w jakim znajdowało
się jego epicentrum złowili niespodziewanie dużo ryb.
Należy jednak pamiętać, że w miejscu tym już wcześniej
zasymulowana była sytuacja jakby zgromadzone tam
były wehikuły UFO które przygotowywałyby techniczną
eksplozję jednego ze swoich wehikułów. Potężne więc
pole magnetyczne jakie musiało by być wytwarzane
przez owe wehikuły UFO, a jakie zostało tam zasymulowane,
powodowało konfuzję wśród ryb. W rezultacie, ryby
te dawały się złapać rybakom łatwiej niz normalnie.
Wszakże właśnie na zasadzie silnego pola magnetycznego
oparte są metody magnetycznego połowu ryb
(w takich metodach, pole magnetyczne wiedzie
ryby wprost do sieci). Większy niż normalnie
połów ryb w strefie epicentrum był więc jedynie
dowodem wcześniejszego zasymulowania w tym
miejscu obecności wehikułów UFO, a NIE sygnałem
ostrzegawczym o gotującym się właśnie naturalnym
trzęsieniu ziemi. Z kolei pojawienie się potężnego
trzęsienia ziemi bez uprzedniego wystąpienia
jakichkolwiek znaków ostrzegawczych typowych
dla takiego trzęsienia, jest jednym z najbardziej
przekonywujących dowodów, że owo trzęsienie ziemi
z Oceanu Indyjskiego zasymulowane zostało celowo
tak jakby wywołała je sztucznie eksplozja techniczna,
a nie działanie natury. Czyli owo śmiercionośne tsunami
było tak zaprezentowane ludziom jakby spowodowali
je diaboliczni UFOnauci, a nie "matka natura".
W podrozdziale V5.4 z tomu 16 mojej starszej
monografii [1/4]
wyjaśniłem dokładnie, że aby odróżnić wydarzenia
na Ziemi które były symulowana jako całkowicie
"naturalne", od wydarzeń które były symulowane
tak jakby zostały spowodowane przez samych
UFOnautów, wprowadzony został do użycia sekretny
kod datowania poszczególnych wydarzeń. I tak
zgodnie z owym kodem, wszystkie istotne
wydarzenia jakie mają miejsce w dniu 13-tego
dowolnego miesiąca, a także w dniu 1 kwietnia,
zawsze są symulowane jakby były sprawką
UFOnautów. Przykłady całego szeregu takich
właśnie wydarzeń jakoby zaindukowanych przez
UFOnautów w dniu 13-go, opisane zostały w
podrozdziałach VB3.2, VB4.3, VB4.3.1, VB5.3.1
i VB5.3.3 z tomu 17 mojej starszej
monografii [1/4].
Dwa z tych przykładów wskazane też zostały
w podpisie pod "Fot. #D8" poniżej.
Z kolei przykłady wydarzeń zaindukowanych w dniu
1 kwietnia opisane są na kilku totaliztycznych stronach
internetowych - po ich przykłady patrz punkt #J4 strony o nazwie
malbork.htm,
punkt #D5 strony o nazwie
sw_andrzej_bobola.htm,
punkt #G3 strony o nazwie
ufo_proof_pl.htm.
albo punkt #C2 strony o nazwie
mozajski.htm.
Jak też się okazuje, wielokrotność daty 13 (czyli datę
2x13 = 26) też jest używana do sekretnego oznaczania
trzęsień ziemi zasymulowanych jakby wywołali je
UFOnauci. Co ciekawsze, z ustaleń zaprezentowanych
na niniejszej stronie, a także z ustaleń zaprezentowanych
na stronie o nazwie
seismograph_pl.htm,
wynika że data 26-tego danego miesiąca jest używana
przez Boga do realizowania tych trzęsień ziemi którymi
Bóg daje poszkodowanym do zrozumienia że NIE akceptuje
ich wierzeń ani praktykowanej przez nich
filozofii pasożytnictwa.
Na fakt celowego wpisania przez Boga znaczenia
w daty 26-tego, najlepiej wskazuje niewielki
artykuł o tytule "26th a quake-prone date" (tj. "Data
26-tego podatna na trzęsienia ziemi") jaki ukazał
się na stronie 2 bezpłatnego wydania
malezyjskiej gazety o nazwie
"The Sun",
datowanego w sobotę, 1 stycznia 2005 roku. Z uwagi
na ewidencyjne znaczenie tego niewielkiego artykułu
poniżej przytaczam go w całości. Oto on:
"PETALING JAYA. Być może jest to zwykły zbieg
okoliczności albo też liczba 26 przyciaga do siebie
trzęsienia Ziemi, jednak warto jest odnotować że
aż kilka głównych trzęsień Ziemi na początku
obecnego tysiąclecia zdarzyło się właśnie wokół daty 26.
W 2001 roku trzęsienia ziemi w Gujarat koło Ahmedabad,
oraz w Chennai wypadły odpowiednio w dniu 26 stycznia i
26 września. W 2003 roku nastąpiły trzęsienia ziemi w
Japonii w dniu 26 maja i 26 września, które poraniły setki
ludzi i spowodowały chaos w obrębie Hokkaido. Pojawiło się
też wówczas trzęsienie ziemi w Indonezji w dniu 26 maja.
Jednak najbardziej niszczycielskie trzęsienie ziemi zabiło
szacunkową liczbę 30,000 ludzi w historycznym mieście Bam
w Iranie. Miało ono miejsce w dniu 26 grudnia. Z kolei tego
roku, największe i najbardziej niszczycielskie trzęsienie
ziemi z nich wszystkich miało miejsce w Indonezji również
w dniu 26 grudnia. Były również dalsze trzęsienia wyzwolone
w 26 dniu miesiąca, włączając w to Nową Zelandię w dniu 26
stycznia 2003 roku oraz Chiny w dniu 26 października 2003
roku."
(W oryginale angielskojęzycznym:
"PETALING JAYA. It may be a mere coincidence
or the number 26 just attracts earthquakes but it is interesting
to note that several major earthquakes in the beginning of this
millennium had occurred around the date 26. In 2001, earthquakes
in Gujarat near Ahmedabad, and Chennai fell on Jan 26 and Sept 26,
respectively. In 2003 there were earthquakes in Japan on May 26,
and on Sept 26, which injured hundreds and caused chaos around Hokkaido.
There was also an earthquake in Indonesia on May 26. The most
destructive earthquake, however, killed an estimated 30,000 people
in the historic city of Bam in Iran. It occurred on Dec 26. And this
year, the largest and most devastating earthquake by far in recent
years happened in Indonesia, also on Dec 26. There were other earthquakes
which were unleashed on the 26th day of the month including one in
New Zealand on Jan 26, 2003 and in China on Oct 26, 2003.").
Powyższe warto uzupełnić też informacją, że
symulowanie śmiercionośnych tsunami tak jakby
spowodowali je UFOnauci wybierając na nie
dzień 26-go, wcale nie było rozpoczęte dopiero
w tym tysiącleciu. Przykładowo, w artykule
"Old wave gives clue to the next big one" ze
stron 18 i 19 malezyjskiej gazety
"New Sunday Times"
datowanej 9 January 2005, opisane jest najstarsze
(z mi znanych) dokładnie datowane śmiercionośne
tsunami. Otóż, szokująco, zgodnie z zapisami w
japońskich kronikach historycznych, miało ono
miejsce właśnie w dniu 26 stycznia 1700 roku.
Jego epicentrum zlokalizowane było w miejscu
gdzie obecnie znajduje się tzw. "Cascadia fault"
na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej.
Warto tutaj też dodać, że jedna z chińskich
interpretacji numerologicznych dla liczby "26"
w dialekcie Kantoniskim stwierdza "yee loh" -
co oznacza "łatwo o śmierć" (czyżby
inteligencja wybierająca dzień 26-go na
zaindukowanie tsunami kierowała się językiem
chińskim).
Oczywiście, teraz kiedy w końcu udało się
ustalić, że owe najbardziej śmiercionośne tsunami
są tak symulowane jakby były indukowane technicznie
przez UFOnautów w dniu 26 dowolnego miesiąca,
mamy możność aby na datę tą zwrócić szczególną
uwagę. Wszakże prawdopodobnie to właśnie w
niej zaistnieje ów "wielki bang" jaki jest nieodwołalnie
ściągany na nasze głowy przez gwałtowne
upowszechnianie się i pogłębianie po całym
dzisiejszym świecie niszczycielskiej
filozofii pasożytnictwa.
Możemy więc już obecnie zacząć przygotować się
na nadejście owego tragicznego dnia.
Fot. #D8 (S1d w [1/5]): Autentyczna
fotografia wehikułu UFO typu K7. Dotychczas zgromadzona
już została na świecie ogromna liczba takich autentycznych
fotografii UFO, a nawet autentycznych ruchomych
filmów UFO (np. patrz słynny nowozelandzki "Kaikoura
UFO film" z 31 grudnia 1979 roku). Ponadto zgromadzona
została również ogromna ilość najróżniejszych innych
materiałów dowodowych jakie potwierdzają obiektywne
istnienie UFO. Na przekór też, że sporo naukowców
o szczególnie ograniczonych horyzontach światopoglądowych
powtarzalnie usiłowało dowieść iż cały ów materiał
dowodowy na istnienie UFO jest "fabrykacją"
nieuczciwych ludzi, dowiedzenie owej rzekomej
"fabrykacji" okazało się niemożliwe - np. patrz strona
memorial_pl.htm.
Dlatego ów już zgromadzony materiał dowodowy
umożliwił opracowanie formalnego dowodu naukowego
na obiektywne istnienie UFO - jaki to dowód omawiany
jest na totaliztycznej stronie
ufo_proof_pl.htm.
Z kolei udowodnienie faktu obiektywnego istnienia UFO
ujawnia nam, że duża liczba co bardziej istotnych zdarzeń
na Ziemi jest tak projektowana przez "korygującą inteligencję"
która zarządza owymi zadarzeniami, aby miały one aż 3
odmienne wyjaśnienia. Mianowicie, każde takie zadarzenie
faktycznie jest (1) spowodowane przez ową
"korygującą inteligencję" opisywaną w punkcie #J1 tej
strony. Jednocześnie jednak, każde takie zadarzenie
jest również (2) "symulowane" jako "powstałe
naturalnie" w wyniku zadzałania "praw natury". Ponadto,
każde takie zdarzenie jest też (3) tak "symulowane"
jakby skrycie było ono spowodowane przez zaawansowaną
technikę UFO. Z kolei istnienie owych 3 odmiennych
wyjaśnień dla wszystkich co ważniejszych zdarzeń
inspiruje u ludzi zawzięte ścieranie się poglądów oraz
zintensyfikowanie poszukiwania prawdy - czego wynikiem
zawsze jest postęp wiedzy i wzrost świadomości u ludzi.
Doskonałym potwierdzeniem celowego "zasymulowania"
aż 2 dodatkowych wyjaśnień dla każdego zdarzenia
faktycznie zorganizowanego przez ową "korygującą
inteligencję", jest tzw. "cud z Fatima" w Portugalii.
Mianowicie, kiedy w dniu 13 października 1917
roku, Matka Boska kolejnym razem ukazywała
się ludziom w Fatima, Portugalia, wygląd owej
"Matki Boskiej" został celowo tak zaprojetowany,
aby posiadała ona wszystkie cechy anatomiczne
UFOnautek (opisywane w punkcie #M2 tej strony) -
przykładowo miała szpiczasty podbródek, trójkątną
twarz, itp. Jednocześnie w momencie ukazania się
tej Matki Boskiej, niespodziewany podmuch silnego
wiatru otworzył chmury i ukazał oczom zaskoczonego,
70 000 tlumu srebrzysty dysk wehikułu UFO, podobny
do UFO pokazanego na powyższej fotografii. Wiecej
danych o owym nadprzyrodzonym zdarzeniu z Fatima
oraz o tamtej wysoce publicznej obserwacji wehikułu
UFO ponad Falima, zawarte jest na stronach 110
do 111 książki pióra Stephen'a Skinner, "Millennium
Prophecies", Carlton Books Limited, 1994,
ISBN 1-85868-034-4, 160 stron, HC.
Poprzez ukazanie tłumowi z Fatima owego wehikułu
UFO, dodane zostało 3-cie wytłumaczenie dla owego
religijnego zdarzenia. W rezultacie, tamto zdarzenie
ma aż 3 wytłumaczenia opisane w podpisie pod
powyższym zdjęciem. Mianowicie, dla ludzi którzy
już dojrzeli intelektualnie do zaakceptowania
dowodów na wielopoziomową działalność Boga
owo wydarzenie z Fatima jest (1) kolejnym
religijnym potwierdzeniem istnienia i działań Boga.
Dla ludzi o najprymitywniejszym światopoglądzie którzy
we wszystkim widzą jedynie działanie "praw i sił natury"
zdarzenie z Fatima jest tylko (2) jednym z
dziwniejszych przejawów zbiorowej histerii tłumu.
Natomiast dla ludzi którzy już odkryli że prawa i
działania natury wcale NIE wyjaśniają wszystkiego
co dzieje się na świecie, jednak którzy ciągle NIE
osiągnęli poziomu świadomości jaki pozwalałby im
zaakceptować że sam
Bóg
urzeczywistnia absolutnie wszelkie zdarzenia które
mają miejsce we wszechświecie, włączając w to
również zdarzenia które ludzie odbierają jako "zło",
owo zdarzenie z Fatima zostało tak "zasymulowane"
aby mogło być uznane za (3) przewrotne
podszywanie się "UFOnautki" pod świętą osobę.
Powyższa fotografia UFO typu K7 jest zinterpretowana
dokładniej na rysunku S1 z tomu 15 mojej najnowszej
monografii [1/5].
#D9.
Dlaczego tsunami, oraz inne "klęski żywiołowe" zwykle mają miejsce w
dzień świąteczny?
Tsunami z 26 grudnia 2004 roku zrealizowane
zostało w dzień świąteczny. Wszakże w święto
większość służb odpowiedzialnych za śledzenie
i za alarmowanie albo nie pracuje, albo pozbawione
jest decydentów. W święta ogromnie też trudno
zmobilizować natychmiast jakąkolwiek akcję
ratunkową. Jak do dokładniej wyjaśniłem w
podrozdziałach VB3.2, VB3.3, VB4.4,
czy VB4.5 z tomu 17 mojej starszej
monografii [1/4],
jeśli nadchodzi jakaś katastrofa której celem
jest wprowadzenie znaczącego zniszczenia,
zwykle ma ona miejsce właśnie w święto, lub
podczas weekendu. Wszakże owa "korygująca
inteligencja" która urzeczywistnia katastrofy
wie doskonale, że właśnie w owe dni najtrudniej
jest szybko zmobilizować wymaganą pomoc.
Stąd dla przykładu większość szkód, zniszczeń
i nieszczęść, która ja sam doświadczyłem, czynione
było właśnie podczas świąt lub w weekendy.
Jak zaś wiadomo, ostatnie tsunami też nastąpiło
właśnie w drugim dniu Świąt Bożego Narodzenia
(po angielsku dzień ten nazywany jest "Boxing
Day"). Czyli data jego pojawienia się bezpośrednio
wskazuje, że tsunami to z całą pewnością było
właśnie sprawką jakiejś "inteligencji" która doskonale
wiedziała kiedy i co czyni.
Doskonałej ilustracji powodów dla których owa
"korygująca inteligencja" wybiera właśnie dnie
świąteczne dla dokonywania swoich katastrof,
dostarcza artykuł o tytule "The day U.N. killed
227,000: Why there was no tsunami warning
from agency monitoring seismic activity (from
Joseph Farah's G2 bulletin)". Artykuł ten w dniu
9 maja 2005 roku wystawiony został w Internecie pod adresem
www.worldnetdaily.com /news/ article.asp?ARTICLE_ID = 44160.
Jak z niego wynika, w czasie kiedy miało miejsce
owo śmiercionośne trzęsienie ziemi i tsunami z dnia
26 grudnia 2004 roku, wszystkich 310 pracowników
zlokalizowanej we Wiedniu agencji ONZ (UN) o
nazwie "Comprehensive Nuclear Test-Ban Treaty
Organization" wysłano na całotygodniowy urlop.
Agencja ta jest odpowiedzialna za monitorowanie
aktywności sejsmicznej na naszym globie i podobno
posiada wszystko co niezbędne aby uprzedzić
o zbliżającym się śmiercionośnym tsunami każdy
z krajów które owo tsunami zniszczyło. Tyle tylko,
że kiedy owo śmiercionośne tsunami miało miejsce,
zgodnie z powyższym artykułem nikt z pracowników
owej agencji nie pozostał w pracy aby sprawdzać
co się dzieje - wszyscy byli na równoczesnym
urlopie. Działalność owej agencji jest opłacana
przez ONZ i kosztuje 105 milionów dolarów na rok.
Powyższy artykuł sugeruje, że gdyby nie wszyscy
pracownicy owej agencji byli na urlopie, wówczas
prawdopodobnie dałoby się zapobiec tragedii z 26 grudnia 2004 roku.
Część #E:
Kierunki dalszych poszukiwań badawczych które tsunami z 26 grudnia 2004 roku otworzyło:
#E1.
Rodzaje pytań jakich zadawanie zainspirowały u mnie badania owego tsunami z Sumatry:
Opisane w poprzedniej części moje badania
tsunami z niedzieli 26 grudnia 2004 roku
uświadomiły mi wyraźną inteligencję i celowość
działania tej rzekomo "bezmyślnej" klęski
żywiołowej. To z kolei spowodowało że
opracowałem całą serię zapytań znalezienie
odpowiedzi na jakie pozwoliłoby nam w
przyszłości albo łatwo zapobiegać owym
kataklizmom, albo chociaż unikać ich skutków.
W kolejnych punktach poniżej opiszę teraz
najważniejsze z owych zapytań, oraz przytoczę
odpowiedź na nie, jaka wynika z dotychczasowych
moich badań. Oto owe odpowiedzi - pytania:
#E2.
Poziom moralności - tj. czym owa "korygująca inteligencja" się kieruje przy wyborze ofiar danego tsunami:
Z dotychczasowych moich badań wynika,
że podstawowym kryterium wyboru ofiar
dla każdej "klęski żywiołowej" jest stan
moralny danych ludzi. I tak, w
przypadku indywidualnych osób, ci co
zostali uderzeni daną "klęską naturalną"
i ich życie było w poważnym niebezpieczeństwie,
jednak wyszli z niego cało, albo już wykazują
się praktykowaniem filozofii życiowej
która jest bardzo bliska
filozofii totalizmu,
albo też filozofię taką zaczynają praktykować
wkrótce po przejściu przez owo zagrożenie
śmiercią. Natomiast jeśli ktoś zada sobie
trud sprawdzenia filozofii życiowej tych co
umarli w rezultacie danego tsunami lub innej
"klęski żywiołowej", wówczas się okazuje że
praktykowali oni filozofię życiową która wykazuje cechy
filozofii pasożytnictwa.
W tym miejscu warto też podkreślić, że praktykowania
w życiu "filozofii totalizmu" NIE może być mylone
np. z "religijnością" czy z "chodzeniem do kościoła".
Wielu bowiem ludzi może regularnie "chodzić
do kościoła" oraz wykazywać dużą "religijność",
jednocześnie jednak w codziennym życiu
praktykują oni
filozofię pasożytnictwa.
(Przykładowo, tzw. "religijny fanatyzm", a także
tzw. "dewotkarstwo", są przykładami religijności
połączonej z faktycznym praktykowaniem filozofii
pasożytnictwa.)
Najbardziej jednak interesujące wyniki dają badania
stanu moralnego całych społeczności które zostały
uderzone tsunami lub innymi "klęskami żywiołowymi".
Mianowicie, jak badania te wykazują, tsunami
lub inne "klęski żywiołowe" uderzają tylko w te
społeczności które już się ześlignęły do najniższego
poziomu tzw. "intelektu agonalnego" w ich praktykowaniufilozofii pasożytnictwa,
a na dodatek wśród których NIE mieszka
co najmniej "10 sprawiedliwych" opisanych
zarówno w punkcie #G2 niniejszej strony, jak
i w punktach #B5 i #B6 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
Rys. #E2 (T2 z [10]): Oto samolot który
może być symbolem skutków praktykowania
filozofii pasożytnictwa.
Pasożytnictwo zawsze bowiem prowadzi do
niemoralności, wypaczeń, zastoju społecznego,
niesprawiedliwości, ucisku, pozbawiania
informacji, zatajania, ograniczania swobód
obywatelskich, uniemożliwiania
ludziom wzajemnego kontaktowania się, oraz
do innych form opresji i zamieniania ludzi w
niewolników. Jako takie, pasożytnictwo zawsze
było i zawsze pozostanie jedną z najbardziej
wyniszczających chorób społecznych
działających na szkodę całej ludzkości.
Wszakże utrzymywanie wszystkiego w
tajemnicy oraz nakładanie na ludzi najróżniejszych
zakazów i ograniczeń ma nie tylko następstwa
psychologiczne, w rodzaju "nie wiem więc
nie działam", "zakazano mi więc się nie
odważę", ale również następstwa duchowe
i karmatyczne.
Powyższa ilustracja pokazuje pierwszy w świecie
samolot, zbudowany i oblatany w 1882 roku przez
Polaka z obywatelstwem rosyjskim, o nazwisku
Aleksander Możajski.
Niestety, z powodu panującej w owym czasie
filozofii pasożytnictwa,
świat się nie dowiedział, że samolot ten został
wogóle zbudowany i że zadziałał. Więcej na
temat Aleksandra Możajskiego i jego samolotu
wyjaśnione jest na odrębnej stronie poświęconej
Możajskiemu.
#E3.
Wpływ na głębię odnowy -
tj. które miasto danej społeczności ogarniętej
filozofią pasożytnictwa
jest wybierane do zniszczenia przez daną "klęskę żywiołową":
Jak wynika z moich dotychczasowych
badań, miasto które jest wybierane do
zniszczenia przez "korygującą inteligencję"
danego tsunami lub trzęsienia ziemi, zawsze
okazuje się być tym którego zniszczenie
w najbardziej znaczący sposób zmusza
daną pasożytniczą społeczność do zmiany
zasad moralnych na jakich społeczność ta
działa. Jednocześnie jednak miasto to NIE
jest zamieszkałe przez owych co najmniej
"10 sprawiedliwych" (opisanych w punkcie
#G2 poniżej) którzy by je chronili przed
padnięciem ofiarą "klęski żywiołowej".
#E4.
Upewnienie dla wierzących - czyli
dlaczego owa "korygująca inteligencja" tak kontroluje tsunami i trzęsienia ziemi, aby te
niszczyły budynki mieszkalne jednak pozostawiały nienaruszone wybrane obiekty religijne:
W sumatrzańskim tsunami z 26 grudnia 2004 roku
mnie najbardziej uderzyło, że budynki mieszkalne
zostały nim zmiecione z powierzchni ziemi,
jednak kościoły, meczety, świątynie buddyjskie,
krzyże, itp., pozostawione przez nie były w stanie
nienaruszonym. W dalszych więc przypadkach
trzęsień ziemi i fal tsunami jakie badałem, sprawdzałem
czy był to tylko przypadek, czy też powtarzalna
reguła. Jak też się okazało, w każdym trzęsieniu
ziemi i uderzeniu tsunami na jakich temat
upowszechniane było wystarczająco
dużo informacji aby móc sprawdzić ten
materiał dowodowy, zaistniały przypadki że
w samych centrach kompletnie zrujnowanego
obszaru przetrwały nienaruszone najróżniejsze
obiekty kultu religijnego, takie jak kościoły,
krzyże, świątynie, meczety, itp. Jedyne przypadki
w których wybrane obiekty religijne były jednak
niszczone, okazały się te co do których NIE
pozostała żadna wątpliwość, że Bóg definitywnie
NIE aprobuje kierunku w jakim zdążają wierni
korzystający z danego przybytku religijnego
(np. wiadomo, że trzęsienie ziemi zniszczyło
katedrę na Haiti, o której jednak jest nam też
wiadomym że jej wierni ciągle respektują "pakt
z diabłem" jaki kiedyś zawarli ich przodkowie -
po szczegóły patrz punkt #C3 na stronie
seismograph_pl.htm).
Dla mnie osobiście ów fakt pozostawiania
nienaruszonych przybytków religijnych posiada
wielowymiarową wymowę. Przykładowo, podkreśla
on że dane "klęski żywiołowe" mają naturę moralną
oraz posiadają związek z religią. Jest też rodzajem
"znaku od Boga" który wierzącym jacy rozglądają się
za takim znakiem dostarcza upewnienia w ich wierze.
#E5.
Zasugerowanie reguł - czyli zasady którymi
owa "korygująca inteligencja" się kieruje np. przy wyborze daty i czasu zajścia tsunami:
Tsunami z 26 grudnia 2004 roku zwróciło
moją uwagę na fakt, że wybór np. daty oraz
czasu uderzenia tsunami czy zdarzenia
się dowolnej innej katastrofy, wcale NIE jest
przypadkowy. Jak bowiem się okazuje,
moralnie "korygujące" tsunami oraz
trzęsienia ziemi zawsze uderzają w dniu
oraz o czasie kiedy są w stanie wyrządzić
najwięcej zniszczeń. I tak zwykle
uderzają one w święta - kiedy uwaga i
gotowość niemoralnych ludzi jest najbardziej
rozluźniona. Uderzają też albo pod
koniec nocy, albo też w godzinach pobytu
ludzi pod dachem - kiedy to większość
niemoralnych ludzi ciągle albo śpi, albo
znajduje się w budynkach jakie mają być
zniszczone.
Interesująco, istnieją też "najbardziej ulubione"
dni w których tsunami uderza. Do owych
"najbardziej ulubionych" przez tsunami dni
należą daty 13-go i 26-go (tj. 13+13) dowolnego
miesiąca, a także daty 1 kwietnia oraz każdy
dzień świateczny. Tematykę dni ulubionych
przez tsunami i przez trzęsienia ziemi omawia
także podrozdział V5.4 z tomu 16 starszej
monografii [1/4],
oraz punkt #D8 na niniejszej stronie.
#E6.
Inspiracyjna rola klęsk żywiołowych - czyli takie zaprojektowanie tych klęsk aby
motywowały badania i ujawniały wskazówki pobudzające postęp wiedzy i techniki:
Inteligencja która zarządza klęskami żywiołowymi
zawsze projektuje je w aż tak doskonały sposób, że
w każdą z nich wpisuje ona cały szereg czynników
motywujących ludzi oraz wskazówek,
które są tak zaprojektowane aby pobudzały u ludzi
dociekliwość i poszukiwania wiedzy. Aby pokazać
tutaj przykład takich wskazówek, to jedną z nich
jest np. opisywane już w punkcie #D7 zachowanie
żab i ropuch na kilka dni przed nadejściem trzęsienia
ziemi. Owe stworzenia emigruja bowiem i chowają
się w bezpieczne miejsce już na kilka dni
przed nadejściem trzęsienia ziemi. Potem ponownie
pojawiają się już po trzęsieniu ziemi. Fakt ten odnotowany
został w aż kilku miejscach na Ziemi. Przykładowo,
dla Włoch pisze o nim artykuł [1#E6] "Toads
may help predict quakes" (tj. "Ropuchy mogą pomóc
przewidzieć trzęsienia ziemi") ze strony A22 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), April 1, 2010.
(Odnotuj w owym artykule wysoce "zniechęcającą"
do poważnego potraktowania tego istotnego odkrycia
datę jego wydania, czyli datę "prima aprilis", która to
data jest zgodna z działaniem tzw. "przekleństwa wynalazców"
opisanego w punkcie #G3 z totaliztycznej strony
eco_cars_pl.htm.)
Inna podobnie masowa ucieczka ropuch o jakiej ja też
słyszałem odnotowana była w Chinach podczas tamtejszego
śmiercionośnego trzęsienia ziemi z dnia 12 maja
2008 roku - po szczegóły patrz artykuł [5#E3] w
5 z punktu #E3 strony
katrina_pl.htm.)
Żaby i ropuchy mają to do siebie, że są one
wyjątkowo czułe na telepatyczne nakazy. Ta
ich czułość jest nawet praktycznie eksploatowana
przez polskiego węża zwanego "zaskrońcem" -
który łapie żaby właśnie poprzez telepatyczne
ich hipnotyzowanie na odległość oraz nakazywanie
im aby same wskoczyły do jego paszczy. Raport
z mojej obserwacji takiego zdalnego hipnotyzowania
żaby przez polskiego zaskrońca zaprezentowany
jest w punkcie #F2 totaliztycznej strony
stawczyk.htm.
Jeśli więc ktoś odnotuje i naukowo przebada
zasadę i zjawiska pozwalające żabom i ropuchom
przewidzieć nadejście trzęsienia ziemi już
na około 5 dni przez czasem, wówczas uzyska
wskazówkę jak praktycznie zbudować urządzenie
techniczne które będzie z góry ostrzegało ludzi
że właśnie nadchodzi trzęsienie ziemi, a stąd że
powinni poszukiwać schronienia. Takie też
urządzenie już zostało opracowane i nawet
sprawdzone w działaniu. Jest ono na tyle proste
w budowie, że jego zbudowanie leży w możliwościach
niemal każdego dzisiejszego majsterkowicza.
Na niniejszej stronie jest ono skróowo opisane
w punkcie #H2 poniżej - wszakże jego pełnemu
opisowi zadedykowana jest cała odrębna strona o nazwie
seismograph_pl.htm.
Co powinno każdego uderzyć przy
jego oglądaniu, to że jego konstrukcja też zawiera
w sobie wskazówki. Wszakże najważniejsze jego
podzespoły zostały ukształtowane w właśnie formę
"smoków" i "żab". Jak zaś wyjaśnia to punkt #B3 strony
evidence_pl.htm,
"smoki" to dawna nazwa dla dzisiejszych "UFO" i
"UFOnautów". Stąd owe "smoki" symbolizują istoty
które w dzisiejszych "symulacjach" trzęsień ziemi i
tsunami są jakoby odpowiedzialne za wywoływanie
tych katastrof. Natomiast "żaby" to stworzonka
które są w stanie wykryć telepatycznie właśnie zbliżające
się trzęsienia ziemi. Ten więc co zaprojektował
owo urządzenie, dokładnie wiedział co czyni,
oraz wiedział jak zakodować w nie wskazóki
które mogą inspirować i ukierunkowywać
przyszłych badaczy.
#E7.
Ostrzegające klęski żywiołowe - czyli istnienie "oznak" już bliskiego zesłania śmiercionośnej "klęski żywiołowej" na daną społeczność:
Z dotychczasowych badań wynika także,
że zanim zasadnicza i śmiercionośna klęska
żywiołowa jest zasłana na daną społeczność,
owa społeczność otrzymuje kilka "upomnień"
i "ostrzeżeń". Najbardziej wymownymi z
nich są "ostrzegające klęski żywiołowe"
o niewielkiej skali, które zsyłane są w
pobliżu miasta jakie ma być uderzone
zasadniczym kataklizmem, lub na obszarze
kraju jakiego moralność Bóg usiluje skorygować.
(Przykładem takiego właśnie delikatnego
"upomnienia" i "ostrzeżenia" może być
trzęsienie ziemi z Christchurch w Nowej
Zelandii, opisane w punkcie #C5 odrębnej
strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Owe "upomnienia"
i "ostrzeżenia" są więc oznakami, że jeśli
społeczność ta NIE zmieni dobrowolnie
zasad swego postępowania na bardziej
moralne i totaliztyczne, wówczas czeka
ją znacząca klęska żywiołowa której skutki
wymuszą właśnie taką zmianę na "przykrzejszy
dla niej sposób". Sporo z owych "oznak" już
omówiłem w punkcie #B7 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
Część #F:
Inne przypadki śmiercionośnych tsunami które miały
miejsce już po 26 grudnia 2004 roku, a które
potwierdzają regularności ujawnione na tej stronie:
#F1.
Moje dalsze poszukiwania regularności które owa "korygująca inteligencja" wpisuje w tsunami:
Począwszy od opisanego poprzednio tsunami
z dnia 26 grudnia 2004 roku, w każdym
następnym śmiercionośnym tsunami o jakiego
zaistnieniu się dowiedziałem, poszukiwałem
materiału dowodowego jaki odpowiedziałby
mi na zapytania wyszczególnione w poprzedniej
"części #E" tej strony. Faktycznie jednak NIE
było aż tak wielu śmiercionośnych tsunami już
po 26 grudnia 2004 roku. Wszystkie z nich,
jakie miały miejsce już po 26 grudnia 2004
roku (ale przed datą ostatniego aktualizowania
niniejszej strony) opisane są w tej "części #F".
Oto więc wszystkie owe przypadki takich
śmiercionośnych tsunami, a także wynikające
z nich częściowe odpowiedzi na zapytania
jakie wyszczególniłem w poprzedniej "części #E":
#F2.
Tsunami z Samoa z wtorku, 29 września 2009 roku:
Na wschód niedaleko od Nowej Zelandii leży
niewielkie państewko wyspiarskie zwane "Samoa".
Ponieważ w czasach kiedy Nowa Zelandia
była kolonią Angilii, owo Samoa było z kolei
kolonią Nowej Zelandii, wszystko co w nim
się dzieje nadal jest dosyć uważnie raportowane
w Nowej Zelandii. Kiedy więc nad ranem we
wtorek, 29 września 2009 roku, niewielki wycinek
wybrzeża wyspy "Upola" w Samoa został
uderzony śmiercionośnym tsunami wywołanym
pobliskim trzęsieniem ziemi o sile 8.3, w
którym zginęło niemal 200 ludzi, w Nowej
Zelandii ukazało się sporo opisów i programów
telewizyjnych na ten temat. Miałem więc dostęp
do wymaganego materiału dowodowego
dla swych badań.
Z analiz tego materiału dowodowego wynika,
że w uderzonym przez tsunami wycinku wybrzeża
Samoa faktycznie ludność praktykowała filozofię
pasożytnictwa. Faktycznie też domy zostały tam
zniszczone jednak miejscowy kościół przetrwał
nieuszkodzony. Faktycznie też owo tsunami
spowodowało odnowę i rekonstrukcję moralną
u jakiejś tam części mieszkańców Samoa - i to
na przekór że "pomoc" udzielona miejscowej
ludności była bardzo daleka od spełnienia
wymogów "totaliztycznej pomocy" opisywanej
w punkcie #R2 poniżej na tej stronie.
Najlepszą ilustracją moralności panującej na owej
Samoa, a stąd i uzasadnieniem dlaczego tsunami
uderzyło właśnie w ów niewielki kraj, był reportarz
telewizyjny nadawany w programie "Campbell live"
o godzinie 19:00 na kanale 3 telewizji nowozelandzkiej
w poniedziałek dnia 27 września 2010 roku (tj. z okazji
zbliżającej się wówczas rocznicy owego tsunami).
Jak wynikało z tamtego reportarzu, najróżniejsze
międzynarodowe organizacje przekazały rządowi
Samoa ponad 100 milionów dolarów przeznaczone
na rządową pomoc dla ofiar owego tsunami. Jak
jednak ów program ujawnił, absolutnie wszystkie
owe pieniądze zniknęły bez śladu, zaś ofiary tsunami
NIE otrzymały od swego rządu żadnej pomocy.
Z kolei osoby stojące na czele tamtejszego państwa
zapytane co stało się z owymi pieniędzmi, albo
odmawiały udzielenia odpowiedzi, albo odpowiadały
wymijająco. Jedyna pomoc jaka faktycznie dotarła
do ofiar, była pomocą bezpośrednią, tj. tą którą
przedstawiciele najróżniejszych organizacji i osób
prywatnych udzielili bezpośrednio indywidualnym
ofiarom tego tsunami poprzez dopomożenie im w
odbudowie ich domów, ujęć wody, podarowanie
im pojemników na deszczówkę, pomp, itp.
Rodzaj indywidualnej pomocy udzielanej na miejscu
przez przedstawicieli organizacji z Nowej Zelandii
na rzecz wybranych ofiar owego tsunami z Samoa,
była relatywnie dobrze opisana w artykule "Islanders
rebuild shattered world", ze strony A6 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z poniedziałku (Monday), April 5, 2010.
Zgodnie z owymi opisami, ekipy z Nowej Zelandii
odbudowały domy mieszkalne niektórych osób
poszkodowanych tym tsunami, zaopatrzyły te
nowe domy w nowoczesne wygody, selektywnie
porozdawały sprzęt i materiały, itp. Ci więc
wybrańcy z grona miejscowych, którzy zostali
uprzywilejowali otrzymaniem owej "pomocy",
ku zazdrości innych dyskryminowanych jej
nieotrzymaniem, mogli "leżeć do góry brzuchem"
zaś wszystko dla nich zostało wykonane przez
Nowozelandczyków. W rezultacie,
zamiast dopomóc miejscowym w wydobyciu się
ze szponów pasożytnictwa - w jakim to celu owo
tsunami było im wszakże "zorganizowane", owa
"pomoc" pospychała miejscowych jeszcze głębiej
w objęcia tej niszczycielskiej filozofii.
Owo tsunami z całą pewnością NIE będzie więc
ostatnią katastrofą o jakiej usłyszymy że dotknęła
ona ten wyspiarski naród.
Tsunami z Samoa opisane jest też w punkcie
#B2 na totaliztycznej stronie
seismograph_pl.htm.
#F3.
Tsunami z Chile z soboty, 27 lutego 2010 roku:
Kolejne śmiercionośne trzęsienie ziemi i tsunami
uderzyło w Chile w sobotę, 27 lutego 2010 roku
(w części świata ciągle wówczas był 26-ty).
W Nowej Zelandii było ono dosyć dokładnie
raportowane, ponieważ jego fale dotarły aż
do wybrzeży Nowej Zelandii, tyle że były już
zbyt słabe aby wyrządzić jakieś większe szkody.
Trzęsienie ziemi i tsunami z Chile też faktycznie
uderzyły w miejscowości których mieszkańcy
praktykowali filozofię pasożytnictwa oraz religijne
dewotkarstwo. Też wymusiły one odnowę
moralną w całym tamtym kraju - chociaż moim
zdaniem odnowa ta NIE była na tyle wystarczająca
aby wykluczyć stamtąd dalsze klęski żywiołowe.
Zapowiedź owych dalszych klęsk pojawiła się
zresztą już wkrótce po owym trzęsieniu ziemi.
Przyjęła ona formę niewyjaśnionego "zaciemnienia"
niemal całego Chile, opisanego m.in. w artykule
"Transformer failure plunges nervous Chileans
into darkness", strona B1, z gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z wtorku (Tuesday) March 16, 2010.
(W tym artykule wprawdzie o problem oskarżają
awarię transformatora, jednak w innych artykułach
o tym samym "zaciemnieniu" niemal całego Chile,
podawano najróżniejsze odmienne przyczyny - co
oznacza że naprawdę przyczyna ta pozostawała
ludziom nieznana.)
Intrygującym aspektem tamtejszego trzęsienia
ziemi było, że dla miasto "Concepcion" (co
znaczy "Niepokalane Poczęcie") w którym
wyrządziło ono najwięcej zniszczeń, jego wymowa
stwierdzała "szlachectwo zobowiązuje" (w tym
przypadku jego wymowa stwierdzała: jeśli
ktoś żyje w miejscowości o religijnej nazwie,
powinien zachowywać się w niej jak przystało
na miejscowość o takiej nazwie).
Tsunami z Chile opisywane jest także w punkcie
#C4 na totaliztycznej stronie
seismograph_pl.htm.
#F4.
Tsunami z zachodniej Sumatry, Indonezja, z wtorku, 26 października 2010 roku:
Najwyraźniej opisywane w głównej części niniejszej
strony tsunami z 26 grudnia 2004 roku, NIE
wstrząsnęło wystarczająco silnie zastałymi
strukturami Indonezji, aby powstrzymać jej
coraz głębsze staczanie się w
filozofię pasożytnictwa.
Bóg przystąpił więc do zaserwowania owemu
krajowi kolejnego kataklizmu. Stąd we wtorek, dnia
26 października 2010 roku, o godzinie 3:40 rano
czasu nowozelandzkiego (GMT+12), na zachód
od indonezyjskich wysp "Mentawai Islands" przy
zachodnich wybrzerzach Sumatry, nastąpiło potężne podwodne
trzęsienie ziemi o sile 7.7 w skali Richtera. Trzęsienie
to zaindukowało zabójczą falę tsunami o 3-metrowej
wysokości która zniszczyła wiele wiosek i zabrała
życie setkom, jeśli n ie tysiącom, indonezyjskich
wieśniaków. (Np. w dniu 29 października 2010
roku raportowano już 311 spowodowanych nim
śmierci, zaś artykuł "Tsunami death toll reaches
449" - tj. "Liczba zabitych przez tsunami osiągnęła
449", ze strony B2 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie z poniedziałku-Monday, November 1,
2010, zwiększa tą liczbę do niemal pięciuset.)
Ile naprawdę ludzi zginęło w jego wyniku, tego
zapewne nigdy się nie dowiemy z powodu niekompetencji
i chaosu tamtejszych władz. Owo tsunami było wywołane
przez ten sam "fault" geologiczny który spowodował
tsunami opisywane w głównej części tej strony.
Jednocześnie z tym tsunami, Bóg spowodował
wybuch wulkanu na indonezyjskiej wyspie Jawa -
który pochłonął następne dziesiątki ofiar - patrz
artykuł "Tsunami alert had failed, say officials"
(tj. "System ostrzegania przed tsunami zawiódł,
stwierdzili urzędnicy"), ze strony A14 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie ze piątku (Friday), October 29, 2010 roku.
Wysoce interesująca w owym tsunami była wymowność
z którą Bóg dobrał datę jego uderzenia. Tsunami to
uderzyło bowiem w tym samym 26-tym dniu miesiąca
jak owo tsunami z 2004 roku. Ponadto, w 2005 roku
niemiecka firma zainstalowała w Indonezji skomplikowane
urządzenia do wczesnego ostrzegania przed tsunami.
Jednak urządzenia te zepsuły się w niecały miesiąc
przed opisywanym tu tsunami z 2010 roku. Najwyraźniej
Bóg przypomina temu krajowi, że powinien jednak
zainwestować w zbudowanie bardzo prostego urządzenia
ostrzegającego, jakiego łatwą (bo hydrauliczną) zasadę
działania ja wypracowałem i opisuję na stronie
seismograph_pl.htm.
Wszakże to bardzo proste urządzenie o mojej zasadzie
działania każdy potrafiłby sobie zbudować i potem łatwo
utrzymywać je w sprawności.
Owo kolejne indonezyjskie tsunami z 26 października
2010 roku ujawniło wyraźnie, że głęboko zasiedziałe
w filozofii pasożytnictwa struktury społeczne Indonezji
są już zupełnie niezdolne do samo-odnowy moralnej.
Przykładowo, większość pomocy dla ofiar tego
tsunami nigdy ich nie dosięgła, a zwyczajnie zgniła
zaniedbana i porzucona w portach - patrz artykuł
"Delays leave tsunami aid rotting" (tj. "Opóźnienia
powodują gnicie pomocy dla ofiar tsunami") ze
strony B3 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie ze środy (Wednesday), November
3, 2010. Indonezyjskie władze zupełnie utraciły
zdolność do ustalenia i poinformowania co się
tam dzieje, jak również zdolność do przeprowadzenia
jakiejkolwiek akcji ratunkowej. Wszystko stało
się tam chaosem, zaś ofiary zostały pozostawione
samym sobie. Taki zaś całkowity brak zdolności
do moralnej samo-odnowy indonezji NIE pozostawia
Bogu
innego wyjścia, poza kompletną anihilacją całej
ludności - zgodnie z tym co na ten temat wyjaśnia
punkt #H1 totaliztycznej strony o nazwie
przepowiednie.htm.
#F5.
Giga-tsunami i trzęsienie ziemi z Japonii, z piątku dnia 11 marca 2011 roku:
Niszczycielskie trzęsienie ziemi przyszło do
Japonii o godzinie 14:46 lokalnego czasu,
w piątek dnia 11 marca 2011 roku. Miało
ono siłę początkowo ocenianą na 8.9 w
skali Richtera, potem zaś uaktualnioną
na 9.0. Trwało aż przez około 5 minut.
Zdewastowało ono północną część
Japonii. Z kolei zaindukowane tym japońskim
trzęsieniem ziemi zabójcze fale tsunami o
wysokości od 4 do 12 metrów, dopełniły
potem zniszczenia. Na dodatek do tego
wszystkiego, opisane szerzej w punkcie #M1 strony
telekinetyka.htm"kardynalne błędy konstrukcyjne" japońskich
reaktorów jądrowych z Fukushima, stały się potem
powodem eksplozji paliwa jądrowego i skażenia
środowiska radioaktywnymi izotopami - którego
wszystkie cechy sugerują, że było ono co najmniej
4 razy silniejsze i groźniejsze dla wszystkich mieszkańców
Ziemi, niż była kiedyś katastrofa w Czernobylu.
Dokładniejszy opis owego japońskiego giga-tsunami
i trzęsienia ziemi zawarty jest w punktach #C7 i #I1
odrębnej strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Nie będzie więc już tutaj powtarzany. Z kolei
owe "kardynalne nbłedy konstrukcyjne" japońskich
reaktorów atomowych które wówczas eksplodowały,
a także niektóre następstwa radioaktywnego skażenia przez
nie środowiska, omówione są szerzej w punkcie #M1 strony
telekinetyka.htm.
Część #G:
W "jaki sposób" zapobiec nadejściu śmiercionośnego
tsunami na daną społeczność, lub jak indywidualnie
bronić się przed następstwami tsunami, zgodnie z
ustaleniami wynikającymi z dotychczas już
dokonanych badań owej moralnie "korygującej inteligencji":
#G1.
Jak dana społeczność zbiorowym wysiłkiem moralnym może powstrzymać nadejście śmiercionośnego tsunami lub innej katastrofy:
Zgodnie z ustaleniami wynikającymi z moich
dotychczasowych badań śmiercionośnych tsunami,
powstrzymywanie nadejścia moderczego
tsunami jest relatywnie proste. Mianowicie,
ponieważ tsunami przychodzi kiedy dana
społeczność ześlizguje się w najgłębsze
stadium
filozofii pasożytnictwa,
aby powstrzymać tsunami wystarczy
że dana społeczność zaprzestanie zsuwania
się w szpony pasożytniczej filozofii. Z
kolei aby zaprzestać zsuwania się w szpony
pasożytniczej filozofii, członkowie danej
społeczności muszą podjąć praktykowanie
na codzień wysoce moralnej filozofii zwanej
totalizmem.
Innymi słowy, aby uniknąć śmiercionośnych
kataklizmów konieczne jest praktykowanie
filozofii totalizmu.
Temat metod powstrzymywania "klęsk żywiołowych"
w rodzaju tsunami, trzęsień ziemi, pożarów, itp.,
omawiany jest również w punkcie #B6 z totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
#G2.
Znaczenie owych co najmniej "10 sprawiedliwych"
których współzamieszkiwanie w danej społeczności
chroni tą społeczność przed wszelkimi "klęskami żywiołowymi":
W wersecie 18:32 z bibilijnej "Księgi Rodzaju"
zawarte jest zapewnienie
samego Boga,
że jeśli w danym mieście czy wśród danej
społeczności współzamieszkuje co najmniej
tzw. "10 sprawiedliwych", wówczas miasto
to, lub społeczność, NIE zostanie zniszczona
w wyniku jakiejś katastrofy zesłanej przez
Boga. Z moich dotychczasowych badań też
wynika, że Bóg
konsekwentnie dotrzymuje swej obietnicy
- patrz punkt #I3 poniżej. W związku
z istnieniem owej obietnicy Boga, kolejną
metodą uchronienia danego miasta lub danej
społeczności przed jakąkolwiek
"klęską żywiołową" jest upewnienie się że w
"zasięgu zniszczenia" obejmującym to miasto lub
tą społeczność zamieszkuje na stałe co najmniej
"10 sprawiedliwych". Warto tutaj jednak
odnotować że pojęcie "sprawiedliwy" użyte
w Biblii wcale NIE jest równoznaczne np. z pojęciem
"religijny". Dlatego każdy z owych "10 sprawiedliwych"
musi spełniać definicję "sprawiedliwego" omawianą
w punktach #B5 oraz #B6 z totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
W tym miejscu warto też zdefiniować sobie
granice obszaru na jakim wolno nam liczyć
na ochronne działanie owych co najmniej
"10 sprawiedliwych". Mianowicie, wszyscy
ci "sprawiedliwi" muszą mieszkać nie dalej niż
w "zasięgu zniszczenia" od danego obszaru dla
którego staramy się oszacować podatność na
"klęskę żywiołową". Jeśli więc przykładowo
mieszkamy w jakimś fragmencie miasta, które
jest przecięte na kilka części grzbietem górskim
i szeroką rzeką, wówczas kiedy szacujemy
szansę "pożaru", wówczas powinniśmy liczyć owych
"sprawiedliwych" tylko po naszej stronie rzeki
(wszakże "pożar" typowo nie przeskakuje szerokiej
rzeki). Jeśli jednak oszacowujemy niebezpieczeństwo
"trzęsienia ziemi", wówczas możemy liczyć na
ochronne działanie owych "sprawiedliwych"
mieszkających i po drugiej stronie rzeki, jednak
NIE możemy już liczyć na tych mieszkających
po przeciwnej stronie grzbietu górskiego (wszakże
grzbiet ten zapewne będzie wtedy granicą "zasięgu
zniszczenia").
#G3.
Jak każdy z nas indywidualnie może się bronić przed padnięciem ofiarą tsunami lub innej katastrofy:
Niezależnie od powyżej opisanych metod
zbiorowej obrony przed "klęskami żywiołowymi",
każdy z nas może też bronić się indywidualnie.
Obrona ta jest łatwa, bowiem aby ją urzeczywistnić
wystarczy zacząć na codzień praktykowanie filozofii
totalizmu formalnego
(tj. zacząć prowadzić życie "sprawiedliwego").
Co ciekawsze, jeśli wdrożymy tą indywidualną
metodę obrony, wówczas zadziała ona dla nas
na dwojaki sposób. Mianowicie, jeśli osiągniemy
odpowiednio wysoki poziom praktykowania filozofii
totalizmu, wówczas my sami staniemy się jednymi
z owych "10 sprawiedliwych" których współzamieszkiwanie
w danej okolicy chroni całą tą okolicę przed
wszelkimi "klęskami naturalnymi". Ponadto,
gdy odpowiednio zaawansujemy swoje praktykowanie
filozofii totalizmu, wówczas nawet jeśli jakiś kataklizm
uderzy nasz obszar, my NIE będziemy nim
zniszczeni, ponieważ albo ominie on nasz dom,
albo my właśnie na chwilę opuścimy dany
obszar, albo też wprawdzie nam się trochę
oberwie - jednak i tak coś nas wybawi od śmierci.
Warto bowiem odnotować, że jeśli my sami
będziemy prowadzili życie "sprawiedliwego",
wówczas odnosi się do nas odrębna
obietnica Boga, że nasze życie będzie
uratowane. Obietnica ta jest nam wszakże
udzielona i powtórzona w aż kilku miejscach
Biblii, przykładowo w formie opisów losów
"Lota" z bibilijnej historyjki o Sodomie i Gomorze,
czy też np. w formie klarownej deklaracji Jezusa
z "Mądrości Syracha" 33:1, stwierdzającej
"Nie spadnie zło na bojącego się Pana, a jeśli
będzie doświadczony, dozna wybawienia."
Część #H:
Jak oszacować poziom zagrożenia przez tsunami
lub przez trzęsienie ziemi miejsca naszego zamieszkania:
#H1.
Jak sprawdzić czy okolica lub miejscowość w której mieszkamy jest już zagrożona śmiercionośną katastrofą:
Niestety, w dzisiejszych czasach niemal każdy
z nas mieszka w obszarze współzamieszkiwanym
przez wyznawców
filozofii pasożytnictwa.
Wszakże filozofia pasożytnictwa obecnie panuje
już na całym świecie. Każdy więc z nas jest zagrożony
jakąś "klęską żywiołową". Dlatego aby spać spokojnie,
warto policzyć czy faktycznie wokół nas mieszka
owych "10 sprawiedliwych" - opisywanych w
punkcie #G2 powyżej. Zidentyfikować zaś ich
jest raczej łatwo, bo wyróżniają się oni w tłumie
swoją postawą moralną, nieskalaną uczciwością
i dobrem, oraz społeczną działalnością na rzecz
innych ludzi. Jeśli zaś jesteśmy nowymi na danym
obszarze i NIE znamy kto jest kim, wówczas możemy
sprawdzić czy pojawiają się tam owe "oznaki"
obecności lub braku takich "10 sprawiedliwych"
opisane np. w punkcie #I4 poniżej, lub w punkcie
#B7 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
Przykładowo, dosyć dokładnie informującym znakiem
na brak takich "10 spraweiedliwych" są najróżniejsze
"przypadkowe nieszczęścia" jakie nieustannie pojawiają
się na owym terenie. (Znaczy pojawiają się tam np.
powodzie, huragany, śnieżyce, pożary, epidemie,
braki dostaw prądu lub żywności, zaćmienia, zepsucia
kolei, dróg, lub mostów, przerwy w łączności, szkodliwe
decyzje polityków, akty terroryzmu, wandalizmu,
czy przestępczości, itp. - patrz pełna lista z punktu
#O1 poniżej). Takie bowiem "przypadkowe nieszczęścia"
dotykające większe liczby ludzi na danym
obszarze, typowo są wstępnym "ostrzeżeniem" że obszar
ten pozbawiony jest owych co najmniej "10 sprawiedliwych",
oraz że ludzie którzy na nim mieszkają ześlizgnęli się
już niebezpiecznie nisko w swoim praktykowaniu
filozofii pasożytnictwa.
(Po więcej informacji o owych "ostrzeżeniach"
oraz o zasadach wykrywania iż zbliża się
czas śmiercionośnej katastrofy, patrz punkt #B7
na totaliztycznej stronie
seismograph_pl.htm.)
#H2.
Jeśli mamy ku temu możliwości zbudujmy
Seismograf Zhang Henga
który będzie nas indywidualnie ostrzegał o zbliżaniu się trzęsienia ziemi lub tsunami:
Jak to już wzmiankowałem w punkcie #D7 powyżej, każde
trzęsienie ziemi zanim nas uderzy najpierw wysyła fale
telepatyczne jakie ostrzegają o jego zbliżaniu się. Owe
ostrzegawcze fale telepatyczne mogą także zostać przechwycone
przez urządzenia techniczne. To właśnie na zasadzie
przechwytywania tych fal telepatycznych i ich zamieniania
na ostrzegawcze dzwonienie, pracował w starożytnych
Chinach przyrząd zwany "houfeng didongy yi".
Zdjęcia i opisy wyglądu tego aparatu mogą być znalezione
w obecnych "search engines" pod ogromnie mylącą nazwą
"Zhang Heng seismograph".
Niestety, niemal wszystkie dzisiejsze opisy zasady
działania tego aparatu jakie internet upowszechnia,
są całkowicie błędne. Wyjaśniają one bowiem jego
działanie w oparciu o prymitywne zjawisko mechanicznej
inercji, podczas gdy faktycznie aparat ten działa na
zasadzie "houfeng" czyli "fal telepatycznych".
Na niniejszej stronie aparat ten jest pokazany na "Fot. #H2".
Przyrząd ten ostrzegał o nadchodzącym trzęsieniu ziemi
na wiele godzin zanim trzęsienie to wystąpiło, dając
wszystkim szanse efektywnej ucieczki. Moje apele do
prywatnych osób, a także do najróżniejszych instytucji,
o ponowne danie szansy temu przyrządowi aby mógł zacząć
on pracować dla dobra ludzkości (czyli o umożliwienie
mi zrekonstruowania prawdziwego działania tego urządzenia)
- notabene do dzisiaj pozostające "wołaniem głuchego
na puszczy", zawarte są w podrozdziale K6.1 z tomu 9
monografii [1/5],
oraz na licznych stronach internetowych które poświęciłem
opisom tego niezwykłego urządzenia, a które noszą nazwę
"seismograph_pl.htm".
Opisywany tutaj przyrząd do zdalnego wykrywania
nadchodzących trzęsień ziemi, zbudowany został
przez jedną osobę (tj. przez niejakiego Zhang Henga)
niemal 2000 lat temu. Zarówno więc materiały jak
i narzędzia niezbędne do jego wykonania były
wówczas nieporównanie prymitywniejsze od tego
czym dzisiaj dysponuje większość hobbystów.
Ze starożytnych kronik jest też nam wiadomym, że
urządzenie to udowodniło swoją efektywność w praktyce,
wykrywając trzęsienie ziemi z odległości 500 km.
Dlatego moim zdaniem, to prościutkie urządzenie
starożytnych Chińczyków powinni sobie zbudować
hobbyści z każdego kraju jaki zagrożony jest trzęsieniami
ziemi i falami tsunami - podobnie jak dopiero hobbyści
zbudowali niezwykłą grzałkę opisaną na stronie
boiler_pl.htm.
Wszakże owi hobbyści którzy zbudowaliby dla
siebie owo już sprawdzone w działaniu
starożytne chińskie urządzenie,
byliby potem przez nie indywidualnie ostrzegani
o zbliżaniu się każdego trzęsienia ziemi i tsunami
jakie mogłoby zagrażać ich życiu i mieniu.
Fot. #H2 (K6 w [1/5]): Starożytny przyrząd
chiński zbudowany w 118 roku naszej ery, oraz oryginalnie
nazywany "houfeng didongy yi". Obecnie jest on
niesłusznie nazywany "Sejsmografem Zhang Heng'a".
Faktycznie działa on bowiem na zasadzie
przechwytywania sygnałów które starożytni Chińczycy
nazywali "houfeng", a które są falami telepatycznymi.
Przyrząd ten wykrywał przygotowujące się trzęsienie
ziemi właśnie poprzez zamienianie owych fal telepatycznych
które trzęsienie to wysyłało, na ostrzeżenia dźwiękowe.
Niestety, dzisiejsi naukowcy ortodoksyjni są ciągle
ogromnie dalecy od oficjalnego okrycia fal telepatycznych
(jak narazie, gdyby byli zapytani o telepatie, jedyne co by
potrafili to zadeklarować oficjalnie że fale telepatyczne
wogóle nie istnieją - tak jak to bezproduktywnie deklarują
na temat wehikułów UFO). Stąd naukowcy ci
wyjaśniają błędnie działanie tego ogromnie zaawansowanego
przyrządu jako podobne do działania dzisiejszego (tj. ciagle
raczej prymitywnego) sejsmografu inercyjnego.
Bardziej dokładnie ten
"sejsmograf"
opisany jest na odrębnych stronach internetowych
w całości mu poświęconych, np. patrz strona z
moim referatem na jego temat, o tytule
"Signal processing in the 'Zhang Heng Seismograph' for remote sensing of impending earthquakes".
Jest on także opisany w podrozdziale K6.1 z tomu 9
monografii [1/5].
Z kolei dokładne wyjaśnienie czym naprawdę są fale
telepatyczne oraz jakie cechy one wykazują, zawarte
jest w podrozdziale H7.1 z tomu 4 owej monografii [1/5],
oraz na totaliztycznej stronie
telepathy_pl.htm.
Wiele mówiącym o naturze ludzkiej jest fakt, że
replika powyższego sejsmografu wystawiona
była w nowozelandzkim muzeum zwanym
Te Papa
pomiędzy latami 2003 a 2010 - tak jak to wyjaśniam
w podpisie pod "Fot. #D1" na stronie o nazwie
seismograph_pl.htm.
Kiedy jednak w dniu 4 września 2010 roku
pobliskie miasto Christchurch zostało uderzone
niszczycielskim trzęsieniem ziemi - tak jak to
opisałem w punkcie #C5 strony
seismograph_pl.htm,
powyższy sejsmograf został nagle usunięty ze
stałej wystawy.
Część #I:
Przestudiujmy hipotetyczny przypadek przyszłego
pojawienia się tsunami w miejscu mojego zamieszkania:
W dzisiejszych niemoralnych czasach
praktycznie każdy z nas mieszka w
społeczności która jako tzw.
"intelekt grupowy"
praktykuje filozofię pasożytnictwa.
(Należy wyraźnie odróżniać filozofię
owego "intelektu grupowego" traktowanego
jako jedna całość, od codziennych
filozofii indywidualnych ludzi którzy
na niego się składają.) Stąd każdy
z nas w dowolnej chwili może doświadczyć
"moralnie korygującej katastrofy".
Jako więc przykład jak oszacować
swe szanse stania się ofiarą takiej
katastrofy, poniżej opiszę jak ja
szacuję swoje własne szanse śmierci
od tsunami lub od trzęsienia ziemi.
Do dokonania tego przykładowego
oszacowania wybrałem miejscowość
zwaną Petone w której aktualnie
mieszkam. Oczywiście, wybranie
Petone do analizy wcale NIE oznacza,
że jest ona jakąś szczególną i niezwykłą
miejscowością, a jedynie oznacza że
ponieważ w niej mieszkam jej warunki
i sytuacja są mi znane znacznie lepiej
od innych, stąd na jej temat mogę się
wypowiadać z większą trafnością niż
na temat jakiejkolwiek innej miejscowości.
#I1.
Ja mieszkam w Nowej Zelandii na szczególnie niebezpiecznej linii "pacyfikowego kręgu ognia":
Od 2001 roku ja sam mieszkam w obszarze
szczególnie zagrożonym tsunami i trzęsieniem
ziemi. Przedmieście Wellington zwane Petone,
w którym zlokalizowane jest miniaturowe
mieszkanko na jakiego wynajęcie mnie stać,
znajduje się na brzegu morza oraz bezpośrednio
ponad najważniejszym "faultem" sejsmicznym
który obiega naokoło całego Pacyfiku - a który
określany jest mianem "pacyfikowego kręgu
ognia". "Fault" ten praktycznie bez przerwy się
"trzęsie". Faktycznie to w dniu 23 stycznia 1855
roku Wellington zostało uderzone potężnym
trzęsieniem ziemi o sile 8.2 w skali Richtera,
po którym ulice tego miasta zostały zalane
falami tsunami o wysokości około 3 metrów,
podczas gdy pobliskie wybrzeża "Wairarapa"
doświadczyły tsunami o 10-cio metrowej wysokości.
Zginęła wówczas masa ludzi, zaś większość
budynków miasta uległa zniszczeniu. Tamte
tragiczne dni Wellington opisane zostały w
aż dwóch artykułach, mianowicie w artykule
"If you think it couldn't happen here ... It already
has" (tj. "Jeśli myślisz że to nie mogłoby zdarzyć
się tutaj... To już się zdarzyło") ze strony A1
nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend
(wydanie z soboty-niedzieli (Saturday-Sunday),
March 19, 2011), a także w artykule "What
happened on January 23, 1855" (tj. "Co się
zdarzyło 23-ciego stycznia 1855 roku"), ze
strony A2 tej samej nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend
(wydanie z soboty-niedzieli (Saturday-Sunday),
March 19, 2011). Innymi słowy, mniej niż 200
lat temu miasto Welligton zostało potraktowane
niemal podobnie śmiercionośnym kataklizmem
jaki niedawno przeżyła Japonia, a jaki omówiłem
w punktach #C7 i #I1 strony o nazwie
"seismograph_pl.htm",
a także w punkcie #M1 strony o nazwie
"telekinetyka.htm".
Na dodatek, zgodnie z przewidywaniami ekspertów,
obszar Wellington i Petone już od dawna powiniem
mieć jakieś śmiercionośne trzęsienie ziemi. Intrygująco,
te przewidywania ekspertów są też popierane przez
całe ławice zdechłych ryb które co jakiś czas są
wyrzucane na plaże Nowej Zelandii. Unikalną bowiem
cechą tych ryb jest, że są one tego samego
gatunku i tej samej wielkości. (Przypadki takiego
wyrzucania zdechłych ryb opisuję w punkcie #C5
odrębnej strony o nazwie
newzealand_pl.htm.)
Jak zaś opisałem to w punkcie #D4 powyżej na
niniejszej stronie, jedynym znanym zjawiskiem które
może wytłumaczyć takie masowe śmierci identycznych
ryb, jest rezonowanie ich ciał z wibracjami generowanymi
przez napinane płyty tektoniczne. Wygląda więc
na to, że w okolicach Nowej Zelandii właśnie
szykuje się naprawdę mordercze trzęsienie ziemi.
W przypadku zaś gdyby takie mordercze trzęsienie
ziemi uderzyło Wellington, moje Petone solidnie oberwie.
Wszakże leży ono tuż przy Wellington, będąc jego
przedmieściem. Artykuł "Quake could kill 1500" (tj.
"Trzęsienie ziemi może zabić 1500") ze strony A1
nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post"
(wydanie z wtorku (Tuesday), December 7, 2010)
twierdzi nawet, że w przypadku trzęsienia ziemi w
Wellington, moje Petone i Seaview będą najbardziej
poszkodowane (cytuję: "Petone and Seaview would
be worst hit ..."). Artykuł ten przewiduje, że trzęsienie
ziemi podobne do tego z Christchurch (patrz jego
opis w punkcie #C5 strony o nazwie
"seismograph_pl.htm")
u nas uśmierciłoby około 1500 ludzi, okaleczyłoby około
13000 ludzi, oraz zniszczyłoby około 18000 domów.
Aby było jeszcze gorzej, do Petone można dostać
się jedynie dwoma drogami, obie które wiodą przez
strome góry jakie w przypadku trzęsienia ziemi
staną się całkowicie nieprzejezdne. W przypadku
więc trzęsienia ziemi lub tsunami, Petone
stanie się rodzajem "śmiertelnej pułapki"
do której NIE będzie mogła dotrzeć niemal
żadna pomoc. Nie powinno więc nikogo
dziwić, że w takiej sytuacji aby móc spać
spokojnie, żywo interesują mnie szanse
zaistnienia w Petone śmiercionośnego trzęsienia
ziemi lub tsunami.
#I2.
Mieszkam też w "zasięgu zniszczenia" jednego
z trzech miast, które musiałoby zostać dotknięte
katastrofą powodującą "moralną odnowę":
Szczęśliwie
dla mnie, z okresu kiedy kraj w którym
mieszkam był ciągle krajem zdecydowanie
totaliztycznym, pozostawało w nim wielu ludzi
wypełniających definicję "sprawiedliwych"
(z punktu #G2 powyżej). Stąd sporo jego
obszarów nadal NIE jest zagrożone żadną
katastrofą, ponieważ zamieszkuje je owe wymagane
co najmniej "10 sprawiedliwych".
Potwierdzeniem, że rzeczywiście nadchodzi już
czas na "moralnie odnawiającą katastrofę" świadczą
"małe katastrofy ostrzegające" jakie coraz częściej
w niej się przytrafiają. Należą do nich powodzie,
susze, przymrozki, huragany, tornada, niewyjaśnione
zaniki prądu, paralizujące awarie trasportu
publicznego, fale przestępcze, itd. - po przykłady
patrz opisy z punktów #B2 i #B7.3 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm.
Na szczęście dla mnie, owe "małe katastrofy ostrzegające"
zawsze starannie omijają Wellington koło którego
ja mieszkam. Głównie trapią one miasta Auckland
i Christchurch.
Z dotychczasowych moich badań jak takie duże
i ostateczne "moralnie korygujące katastrofy" są
serwowane, wynika że jeśli owa "korygująca inteligencja"
będzie zmuszona zaserwować jedną z nich
Nowej Zelandii, wówczas do zniszczenia
wybrane może zostać głównie jedno z jej
3 politycznie i gospodarczo najważniejszych
miast, mianowicie Wellington, Christchurch, lub
Auckland. Tylko bowiem zniszczenie katastrofą
któregoś z owych 3 miast wprowadziłoby
wystarczające zmiany społeczne aby
spowodować "odnowę moralną" całego kraju.
Pechowo zaś składa się dla mnie, że mieszkanie
jakie wynajmuję, leży w "zasięgu zniszczenia"
jednego z tych miast, manowicie Wellington.
To wyjaśnia dlaczego interesuje mnie raczej
mocno, jakie są szanse katastrofy w tym
właśnie mieście.
#I3.
Materiał dowodowy potwierdza, że bliskość "10 sprawiedliwych" naprawdę
oddala kataklizmy - dlatego w Petone narazie mogę spać spokojnie:
Aby poznać poziom zagrożenia Petone jakąś
katastrofą, policzyłem liczbę owych "sprawiedliwych"
(opisanych powyżej w punkcie #G2) którzy
na stałe zamieszkują w "zasięgu zniszczenia"
od mieszkania jakie wynajmuję. Pragnąłem
się bowiem upewnić czy jest ich 10 lub więcej.
W celu ich policzenia, najpierw oszacowałem
gdzie przebiegają granice dla owego "zasięgu
zniszczenia" miejscowości Petone
w której mieszkam. Jak się okazuje,
granice te są dosyć rozległe. Petone
leży bowiem nad brzegiem zatoki morskiej
na wylocie długiej doliny wycelowanej w morze
i z obu stron otoczonej dwoma grzbietami
górskimi. Wzdłuż centrum tej doliny przebiega
jeden z najbardziej niszczycielskich "faultów"
geologicznych - będący fragmentem słynnego
"pacyfikowego kręgu ognia" (tj. "Pacific Ring
of Fire"). W dolinie tej znajduje się aż
kilka miejscowości jakimi Petone
jest otoczone. Po północnej stronie Petone
leży miejscowość zwana Lower Hutt, zaś
po południowej stronie leży miasto Wellington -
dla którego Petone jest rodzajem przedmieścia.
Gdyby więc jakieś trzęsienie ziemi, tsunami,
lub inna katastrofa uderzyła Petone, z całą
pewnością zniszczy ona również co najmniej
ów Wellington i Lower Hutt, jeśli nie również
i dalsze miescowości położone w tej samej
dolinie. Do "zasięgu zniszczenia" w obrębie
którego powinienem liczyć "liczbę sprawiedliwych",
niezależnie od Petone należy więc wliczać
również co najmniej Wellington i Lower Hutt.
Jak moje podliczenia wykazały, w "zasięgu
zniszczenia" od Petone ja osobiście znam
aż 9 osób spełniających wymagającą definicję
"sprawiedliwych" - wszyscy mniej więcej
w moim wieku, lub nawet młodsi.
Ponieważ zaś NIE znam wszystkich ludzi
mieszkających w "zasięgu zniszczenia" od
mieszkania jakie wynajmuję, istnieje spore
prawdopodobieństwo, że w pobliżu mieszka
co najmniej jeszcze jeden nieznany mi
"sprawiedliwy", a może nawet kilku z
nich. Nawet zresztą gdyby taki "10-ty
sprawiedliwy" już NIE mieszkał w pobliżu
Petone, jak wierzę ja sam też wypełniam
ową wysoce wymagającą definicję
"sprawiedliwego". W sumie więc ów
warunek Boga, aby w "zasięgu zniszczenia"
od mieszkania jakie wynajmuję mieszkało
co najmniej "10 sprawiedliwych" jest
spełniony dla Petone. Jest to zresztą
nawet potwierdzone przez zadziwiająco
"przyjacielskie" zachowywanie się pogody
i natury w okolicy Petone - tj. dokładnie
takie jak opisuje to punkt #I4 poniżej.
Co ciekawsze, pogoda w Petone i Wellington
rządzi się własnymi prawami i zupełnie
NIE podlega regularnościom i prawom
jakie są znane klimatologom. Dlatego
oficjalne prognozy pogody bardzo rzadko
się spełniają dla Wellington i dla Petone. Nic dziwnego
że, przykładowo, z artykułu o tytule "Keeping
track of Wellington winds won't be a breeze"
(tj. "Objaśnienie wellingtońskich wiatrów
nie przyjdzie łatwo") ze strony A17 gazety
The Dominion Post Weekend
(wydanie z soboty-niedzieli (Saturday-Sunday),
February 5-6, 2011) wynika, że "eksperci"
od pogody NIE są w stanie nawet wytłumaczyć
skąd biorą się niezwykle silne wiatry w mieście
Wellington. Wszakże skoro żaden z obszarów
otaczających Wellington (np. tzw. "Kapiti Coast",
Wairarapa, czy Nelson) wcale NIE ma takich
wiatrów, nie powinien ich mieć również
Wellington. Z tego powodu, jeśli przykładowo
zbliża się jakiś mróz, huragan, tornado,
powódź, czy nawet potężniejszy niż normalnie
opad deszczu, po prostu przeskakuje on
przez Petone nie wyrządzając tu większej
szkody - chociaż zwykle daje solidnie w
skórę już sąsiednim miejscowościom. Aby
tutaj podeprzeć dowodowo ową moją obserwację
empiryczną, że w samej Petone i jej najbliższej
okolicy pogoda i natura zachowują się "przyjacielsko"
wobec ludzi, a niezgodnie ze znanymi regułami
pogodowymi, poniżej przytoczę aż kilka ekstremalnych
przypadków. W przypadkach tych szalejące
żywioły, które przetaczały się również i przez
Petone, solidnie "dawały w skórę" innym
miejscowościom, jednak Petone zawsze
traktowały one szokująco przyjacielsko. Każdy
z tych przypadków czytelnik może też sam
sobie dokładnie sprawdzić, bowiem dane i opisy
na jego temat i ówczesna sytuacja pogodowa,
są zarówno dostępne na stronach internetowych
referowanych tutaj gazet, jak i dają się przeglądnąć
w archiwach ówczesnych wiadomości telewizyjnych.
Oto przykłady takich przypadków:
1.
Chmura rodząca tornada.
Najdoskonalszym przykładem takich właśnie
przypadków był "fenomen atmosferyczny" opisany
w artykule [1#I3] "Southerly buster hits
Wellington, ripping off roofs, and halting trains"
(tj. "Południowy wicher uderzył Wellington
zrywając dachy oraz zatrzymując pociągi"),
ze strony A1 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post Weekend",
wydanie z soboty-niedzieli (Saturday-Sunday),
March 13-14, 2010. Fenomenem tym była
soczewko-kształtna chmura wyglądająca jak gigantyczny wehikuł UFO,
jaka przeleciała wzdłuż niemal całej Nowej Zelandii,
generując huraganowy wiatr wirowy jaki zasiewał
zniszczenia i chaos na jej drodze, zrywał dachy i
obalał drzewa, itp. Chmura ta czasami generowała nawet
mini-tornada
na swoim obrzeżu. Ten inteligentnie zachowujący
się fenomen pogodowy pozostawił ścieżkę zniszczenia
na niemal całej swojej drodze, włączając w to stolicę
Wellington (oddalnoą od Petone tylko o około 8 km) -
do którego to miasta dotarł około 16:30 owego piątku.
Jednak kiedy po Wellington doleciał do Petone,
jedynie rubasznie postraszył trochę przechodniów
łamiąc w tym celu kilka gałęzi na drzewach, poczym
poszybował dalej. Już jednak w następnej
miejscowości poza Petone (tj. w Lower Hutt)
zaczął ponownie szaleć tarasując drogę,
obalając drzewa i zatrzymując pociągi.
2.
Ulewne deszcze idukujące powodzie.
Innym przykładem niszczycielskiego fenomenu
pogodowego który także ilustratywnie potwierdził
ową regułę omijania miejscowości Petone
bez wyrządzania w niej poważniejszych szkód,
były dwutygodniowe przewlekłe opady ulewnych
deszczy jakie dotknęły Nową Zelandię w drugiej
połowie maja i na początku czerwca 2010 roku.
Deszcze te spowodowały poważne powodzie,
obsuwiska ziemi, ewakuacje miejscowości, oraz
zniszczenia dróg zarówno na północnym jak i
na południowym końcu długich jak kiszka dwóch
głównych wysp Nowej Zelandii. Jednak w centrum
tych wysp, gdzie właśnie położone jest Petone,
deszcze te jedynie zmoczyły wysuszoną glebę
NIE czyniąc praktycznie żadnych szkód. Na temat
tych powodziowych deszczy i ich następstw,
niemal codziennie ukazywały się wówczas
alarmujące artykuły w nowozelandzkich gazetach,
np. patrz artykuł [2#I3] "Heavy downpours
to hamper clean-up operations" (tj. "Ciężkie ulewy
uniemożliwiają operacje oczyszczania"), ze strony A5 gazety
The New Zealand Herald
wydanie ze środy (Wednesday), May 26, 2010 roku;
artykuł [3#I3] "After the floods and a
landslide, now get set for bitter cold and snow" (tj.
"Po powodziach i obsuwisku ziemi, teraz przygotuj
się na kąsające zimno i śnieg"), ze strony A3 gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), May 27, 2010;
artykuł [4#I3] "Nature's fury" (tj. "Furia natury") ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald
wydanie ze środy (Wednesday), June 2, 2010 roku
(jaki opisuje i pokazuje zdjęcia z kataklizmicznej
powodzi na obszarze Nowej Zelandii zwanym "Bay
of Plenty" - który jest oddalony od Petone tylko
o odległość znacznie mniejszą niż zasięg układu
niżowego który spowodował te powodzie, chociaż
ten sam układ niżowy wcale NIE zaszkodził mojej
miejscowości); czy artykuł [5#I3] "Residents
flee homes as Whakatane hit by water bomb" (tj.
"Mieszkańcy uciekają z domów gdy Whakatane
uderzone zostało bombą wody"), ze strony A4 gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), June 3, 2010 (jaki
to artykuł dyskutuje dane liczbowe katastroficznie
intensywnego opadu deszczu w owym obszarze
zwanym "Bay of Plenty").
3.
Trzęsienie ziemi z Christchurch.
Jeszcze jednym potwierdzeniem chroniącego
działania owych "10 sprawiedliwych", było silne
trzęsienie ziemi którego nadejście ja przewidywałem
już na kilka miesięcy wcześniej i ostrożnie zapowiedziałem
w treści niniejszej strony, a które w sobotę dnia
4 września 2010 roku uderzyło w miasto Christchurch.
(Owo trzęsienie ziemi z Christchurch opisane zostało
dokładniej w punkcie #C5 odrębnej strony o nazwie
seismograph_pl.htm -
poświęconej omówieniu urządzenia do zdalnego
wykrywania nadchodzących trzęsień ziemi, oraz
w punkcie #P5 odrębnej strony o nazwie
quake_pl.htm -
poświęconej opisowi bazujących na mechanizmach
moralności metod zapobiegania wszelkim kataklizmom.)
Jak bowiem wyjaśniam to w punkcie #I2 powyżej
na tej stronie, Wellington (a więc także i Petone)
należy do owych 3 głównych miast Nowej Zelandii,
jedno z których musi zostać zniszczone jakimś
kataklizmem, jeśli koniecznym się okaże dokonanie
wymuszonej przez
Boga
odnowy moralnej i filozoficznej tego kraju. Na dodatek,
z naukowego punktu widzenia, Wellington ma
nieporównanie większe szanse na doświadczenie
silnego trzęsienia ziemi, niż oba pozostałe z
tamtych 3 miast, tj. niż Auckland lub Christchurch.
Wszakże dokładnie pod Wellington przebiega
ów morderczy "Ring of Fire" - który jednak
Christchurch i Auckland omija z dosyć daleka.
Ponadto, jakikolwiek rodzaj filozofii lub zachowań
by nie zadominował w reszcie Nowej Zelandii,
ich pochodzenie zawsze daje się wytropić do
Wellington. Wszakże Wellington jest stolicą w
której politycy podejmują wszelkie decyzje i
ustanawiają wszelkie prawa jakie potem muszą
być wypełniane przez całą Nową Zelandię.
Niemniej - jak się okazało, dla doświadczenia
niszczycielskich trzęsień zimi (które zaczęły
się tam w 2010 roku, trwały przez cały rok
2011, oraz ciągle były kontynuowane w 2012
roku - kiedy to aktualizowałem niniejszy punkt)
Bóg wybrał jednak Christchurch. (Można spekulować,
że ma to jakiś związek z nazwą "Christ-church",
tj. "kościół-Chrystusa", która to nazwa jest szczególnie
"zobowiązująca" - tak jak wyjaśnione to zostało
w punkcie #G2 storny o nazwie
przepowiednie.htm.)
Co też ciekawe, owo pierwsze potężne trzęsienie
ziemi nastąpiło kiedy ja właśnie przebywałem na
wakacjach w Kuala Lumpur, Malezja.
4.
Całotygodniowy lodowaty sztorm. Począwszy od
soboty 18 września 2010 roku przez cały następny
tydzień Nowa Zelandia była bita przez lodowaty sztorm
jaki zamroził na śmierć tysiące owieczek na łąkach,
powalił sporo linii wysokiego napięcia, zawalił stadion
sportowy w Invercargill, tarasował liczne drogi,
zakłócał łączność, oraz pozalewał gospodarstwa rolne.
W tygodniu owego sztormu telewizja była pełna raportów
o zniszczeniach, zaś gazety aż roiły się od artykułów
w rodzaju "Chaos as big blow hits" (tj. "Chaos jak
potężny podmuch uderza") ze strony A1
nowozelandzkiej gazety
Weekend Herald,
wydanie z soboty (Saturday), September 18, 2010,
czy "Three days of storm leave trail of damage" (tj.
"Trzy dni sztormu pozostawia ścieżkę zniszczeń")
ze strony A3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), September 20, 2010.
(Ten ostatni artykuł opisuje rówmież m.in. zawalenie się
dachu niemal nowego stadionu sportowego w Invercargill,
opisywane także w 1 z punktu #E1 totaliztycznej strony o nazwie
rok.htm.)
Na przekór jednak że niemal cała Nowa Zelandia była bita przez
ów sztorm, Petone w którym mieszkam niemal dzień po
dniu miało słoneczną pogodę i tylko lekki wiaterek - tak
jakby Bóg celowo chciał podkreślić, że jest to miejscowość
o wyjątkowym potraktowaniu. Co ciekawsze, to już
w sąsiedniej miejscowości o nazwie "Lower Hutt" piorun
z owego sztormu uderzył i spalił domostwo (choć jego
mieszkanka została uratowana) - co opisuje artykuł
"Lower Hutt woman's lucky strike" (tj. "Uderzenie
szczęśliwe dla kobiety z Lower Hutt"), ze strony A1 gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty-niedzieli (Saturday-Sunday),
September 18-19, 2010.
5.
Powódź "jedna na 150 lat" w pobliskiej "Golden Bay".
Niedaleko od Petone, bo tylko po przeciwnej stronie wąskiej
"Cieśniny Cook'a", leży obszar zwany "Golden Bay". Faktycznie
to gdyby nie łańcuch górski który ją zasłania, wówczas
owa "Golden Bay" prawdopodobnie byłaby widoczna z
Petone. W dniu 28 grudnia 2010 roku jej obszar został
zniszczony sztormem i niszczycielską powodzią.
Powódź tą publikatory opisywały jako zdarzającą się raz na
150 lat - patrz artykuł "Clean-up begins after storm inflicts
worst flooding in 150 years" (tj. "Sprzątanie się zaczyna
po tym jak sztorm spowodał najgorszą powódź od 150 lat")
ze strony A2 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z czwartku (Thursday), December 30, 2010).
Szokująco, w dniu tego kataklizmicznego sztormu i deszczu
w pobliskiej "Golden Bay", w Petone świeciło słońce. (Odnotuj
że ową "powódź 150-lecia" opisuję także w 9 z punktu #C5
na stronie
seismograph_pl.htm.)
6.
Powódź od "królewskiego przypływu" i sztormu w Auckland
z niedzieli dnia 23 stycznia 2011 roku. W ową niedzielę
w Petone padal sobie zwykły deszczyk-kapuśniaczek, który
korzystnie ponawadniał miejscową glebę i rośliny. Był on
zbyt mały aby np. powstrzymać mnie przed udaniem się
do miejscowej biblioteki. Kiedy jednak wieczorem włączyłem
telewizor, przeżyłem szok. Cała wyspa północna Nowej
Zelandii, włączając w to Petone w jakim ja mieszkam,
była owego dnia pokryta zlowrogo wyglądającą eliptyczną
chmurą niżową o kształcie podobnym do cyklonu silnego
sztormu tropikalnego. Sztorm ten zalał miasto Auckland
i tzw. "Bay of Plenty" kilkunastoma centrymetrami deszczówki.
Jednocześnie tzw. "królewski przypływ" (po angielsku "king tide") dodatkowo
powiększony ssącym działaniem owego niżu sztormowego
podniósł wody oceanu do góry, tak że zaczęły wlewać się one
na ulice miasta. W wieczornych dziennich telewizyjnych
na kanałach "3" i "Prime" raportowano o incydencie
niedawnej budowy niskiego murku jaki miał odgradzać
wody oceanu od miasta. Podczas owej budowy podobno
mieszkańcy pobliskich domów błagali inżyniera prowadzącego
tą budowę, aby zbudował znacznie wyższy mur. Ów
inżynier jednak zignorował prośby miejscowych, twierdząc
że z jego obliczeń wynika iż morze nigdy NIE podniesie
się aż tak wysoko. Jednak owej niedzieli morze się
podniosło i zalało miasto - ciekawe czy ów inżynier
będzie pociągnięty do odpowiedzialności za "odwalenie
tak niefachowej lipy". W rezultacie, w telewizji pokazywano
ulice Auckland zamienione w rwące rzeki, fale morskie
wdzierające się do miasta, oraz ludzi brodzących
po kolana w kuchniach własnych domów. Ta sama
więc chmura niżowa która w Petone spowodowała
jedynie korzystny dla roślinek kapuśniaczek, dla
Auckland okazała się źródłem kataklizmicznej powodzi.
Zdjęcia z owej powodzi, oraz mapę wywołanych nią
zniszczeń, można sobie oglądnąć w artykule "Nature's
brutal king hit" (tj. "Brutalne królewskie uderzenie
natury") ze stron A1 i A5 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z poniedziałku (Monday), January 24, 2011).
Owa powódź w Auckalnd była faktycznie pierwszym
poważniejszym kataklizmem jaki dotknął owo miasto.
Przed tą powodzią Auckalnd było jedyne "ostrzegane"
przerwami w dopływie prądu, oraz dziwnymi awariami
transportu publicznego. Wygląda więc na to, że albo
Auckland właśnie weszło w poziom praktykowania
filozofii pasożytnictwa
którego Bóg NIE jest już gotowy dalej tolerować, albo
też że uprzednio miasto to było chronione owymi "10
sprawiedliwymi" - jednak właśnie z jakichś powodów ich
liczba spadła poniżej minimum wymaganych 10-ciu.
Którakolwiek jednak z owych dwóch przyczyn by nie
spowodowała że Auckland dołączyło właśnie do miast
Nowej Zelandii "karanych" przez Boga kataklizmami,
ciągle z całą pewnością już wkrótce ponownie coś
usłyszymy na jego temat.
7.
Dewastacja miasta Auckland i jego okolic przez tropikalny
cyklon "Wilma". W zaledwie 6 dni po powodzi opisanej
w poprzednim punkcie, tj. od soboty wieczorem dnia 29
stycznia 2011 roku, niemal cała północ Nowej Zelandii,
włączając w to miasto Auckland, została zalana wodą i
obita wiatrami tropikalnego cyklonu o nazwie "Wilma".
Raporty zniszczeń od owego cyklonu są podsumowane
w artykule "Cyclone Wilma leaves sodden trail of
damage in its wake" (tj. "Cyklon Wilma pozostawia
zalaną wodą ścieżkę zniszczeń na swej drodze")
ze strony A4 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), January 31, 2011.
Tym razem również jedynie (słabe) obrzeże owego cyklonu
przetoczylo się ponad Petone. Zrosiło ono tylko glebę
dosyć obfitym deszczem, oraz porozsiewało dzikie
nasiona silnym wiatrem, jednak ludziom NIE wyrządziło
żadnych szkód. Jak widać Bóg dotrzymuje swej obietnicy,
omijając kataklizmami Petone i potwierdzając w ten sposób
że owo miasteczko jest faktycznie chronione przez
"10 sprawiedliwych".
8.
Wizja maoryskiego jasnowidza. W niedzielę, dnia
6 lutego 2011 roku, Nowa Zelandia obchodziła doroczne
święto rodzimych Maorysów zwane "Waitangi Day". Jak
zwykle przy tej pokazji, w oficjalnych uroczystościach brały
udział tłumy Maorysów, oraz wielu dygnitarzy rządowych.
Ku zaskoczeniu tych tłumów, maoryski jasnowidz (który
również jest kapłanem jednego z kościołów Nowej Zelandii)
wykorzystał swoje przemówienie z okazji tego święta, aby
publicznie ujawnić wizję którą miał 38 lat temu. Ta wizja
ujawniona przez niego publicznie powtórzona została
owego dnia w wieczornych dziennikach telewizyjnych
Nowej Zelandii, a także w dzień później była opublikowana
w artykule "Kaumatua's earthquake prophecy will come true ...
eventually" (tj. "Przepowiednia maoryskiego jasnowidza
o trzęsieniu ziemi ulegnie wypełnieniu ... pewnego dnia")
ze strony A1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), February 7, 2011.
W swojej wizji ów jasnowidz widział miasto Wellington
uderzone morderczym trzęsieniem ziemi. Widział jak
ulice tego miasta wyłożone zostały zwłokami niezliczonych
ludzi. Widział jak budynki na zboczach Wellingtońskich
wzgórz zwyczajnie znikały. Widział jak dach parlamentu
mieszał się z ruinami pobliskich budynków. Widział jak
wody Welingtońskiej zatoki morskiej najpierw się wycofały,
potem zaś z furią wróciły aby uderzyć w miasto zabójczym
tsunami. W jego wizji wszystkie te zniszczenia miały
nastąpić w miesiący czerwcu - tyle że NIE wiedział
którego roku. Ponieważ niepodważalnie wierzył on w
nadprzyrodzoną prawdę tej wizji, przez 38 lat każdego
czerwca z obawą wypatrywał czy ona się wypełni.
Jednak narazie owo trzęsienie ziemi jeszcze NIE nastąpiło.
Zdecydował się więc aby o nim ostrzec innych ludzi w swoim
publicznym przemówieniu. (Ja osobiście rozumiem jego
pewność, ponieważ sam też kiedyś miałem wizję pobytu
we wsi Stawczyk dalekiej przyszłości - co opisałem w
punkcie #J3 totaliztycznej strony o nazwie
wszewilki_jutra.htm
oraz w punkcie #C4 ze strony o nazwie
stawczyk.htm.
Wiem więc jak pewnym jest się prawdziwości tego co
w takich wizjach się widzi.) Aczkolwiek wielu zajęło
wysoce sceptyczne stanowisko co do merytu owej maoryskiej
wizji, generalnie niemal każdy się zgadza że Wellington
ma już przedawniony termin nadejścia takiego silnego
trzęsienia ziemi, oraz że NIE ma wątpliwości iż kiedyś
ono nadejdzie, jedynie narazie nie wiadomo "kiedy" to
nastąpi. Wszakże Welligton leży na silnym geologicznym
"fault". Ja do tego bym dodał, że Wellington, jako stolica
kraju, jest też "przyczyną" i "mózgiem" wszystkiego tego
za co inne obszary Nowej Zelandii już od dawna biorą
łomotanie od Boga. Wszakże jeśli np. Nowozelandzczycy
nie dyscyplinują swoich dzieci zgodnie z wymaganiami
Biblii - tak jak to opisane jest w punkcie #B5.1 strony
will_pl.htm,
"przyczyną" tego są prawa i nakazy uchwalone właśnie
w Wellington. Jeśli Nowa Zelandia jest oblazła niemoralnymi
monopolami - tak jak wyjaśnia to (1) z punktu #E1 strony o nazwie
rok.htm,
przyczyną tego są układy, nawyki i działania zapoczątkowane
w Wellington. Itd., itp. Innymi słowy, zarówno zgodnie
z logiką, jak i zgodnie z wizją Maoryskiego jasnowidza,
Wellington powinno być "ukarane" jakimś znaczącym
kataklizmem znacznie nawet wcześniej niż wszystkie
inne miejsca opisywane w niniejszym punkcie, a także
w punktach #C5 i #C5.1 strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Skoro więc taki kataklizm jak dotychczas omija Wellington
(a stąd i Petone w którym ja mieszkam), jedynym znanym
nam wytłumaczeniem tego omijania jest chroniąca przed
kataklizmami moc obecności w owym mieście i w jego
okolicy tych "10 sprawiedliwych" którzy narazie bronią
to miejscowości przed tym co nieuchronne. Na przekór
więc że zapewne data nadejścia kataklizmu do Wellington
i do Petone jest już przedawniona, ciągle opisywana tu
wizja NIE ulegnie spełnieniu aż do czasu kiedy z jakichś
tam powodów liczba zamieszkujących tu "sprawiedliwych"
spadnie poniżej dziłających ochronnie "co najmniej 10-ciu".
9.
Potężny sztorm jaki szalał nad Nową Zelandią przez
ponad tydzień, począwszy od 26 kwietnia 2011 roku.
Zniszczenia od owego sztormu opisywane były w
całym szeregu artykułów, np. w [1#I3(9)]
"Gale-force fury" (tj. "Furia potężnych wiatrów"),
ze strony A1 gazety nowozelandzkiej
The New Zealand Herald,
wydanie ze środy (Wednesday), April 27, 2011. Sztorm
ten jest opisywany w podpisie pod "Fot. #M1" ze strony
telekinetyka.htm
jako główna przyczyna dla której jego wiatry wyrzuciły
na brzeg plaży w Petone, Nowa Zelandia, jedną z owych
słynnych już w calym świecie "żółtych kaczuszek" które
wrzucone były do morza koło wschodnich wybrzeży USA,
oraz dryftowały potem z prądami morskimi praktycznie
po całym świecie. Ów potężny sztorm wyrządził całą
masę zniszczeń i szkód dosłownie w każdym kierunku od
Petone, kiedy łomocząc Nową Zelandię zataczał on jakby
ogromny okrąg w jakiego centrum znajdowało się Petone,
jednak samo Petone zostało przez niego pozostawione
niemal nietknięte (tj. podczas tego sztormu w Petone
padał jedynie słaby deszcz i wiał typowy dla Petone
wiatr). Ogrom zniszczeń tego sztormu (który niszczył
pobliskie miejscowości, jednak strannie omijał Petone)
można prześledzić z artykułów jakie ukazały się wówczas
na ten temat w prasie Nowej Zelandii. Sztorm ten
np. w tzw. "Hawkey's Bay" zalał domy tak nagłą i tak
silną powodzią, że ludzie musieli być tam ewakuowani
helikopterami. Ich domy zostały zalane, bydło i
owce potopione, drogi zniszczone obsuwiskami
ziemi i błota, mosty pouszkadzane, linie elektryczne
pozrywane, zaopatrzenie w wodę uszkodzone, itp. -
po więcej informacji patrz np. artykuły [2#I3(9)]
"Heavy rain 'worse than Bola' wreaks havoc in
Hawke's Bay" (tj. "Silny deszcz 'gorszy niż z huraganu
Bola' wszczyna zniszczenia w Hawke's Bay"), ze
strony A3 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie z piątku, April 29, 2011; czy [3#I3(9)]
"Storm battering gets fierce" (tj. "Uderzenia sztormu
stają się coraz zajadlejsze"), ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z poniedziałku (Monday), May 2, 2011.
Co mnie najbardziej zastanawia, to że ów sztorm był
pierwszym jaki wywołał znaczące zniszczenia w
przeciwstawnej niż Petone części Wellington (tj.
w mieście dla którego Petone jest przedmieściem).
Najwyraźniej z jakichś powodów ostatnio owo
Wellington przestało być już chronione przez
"10 sprawiedliwych" - którzy jednak nadal chronią
Petone.
10.
Sztorm który nieco na południowy-zachód od Petone
pozalewał powodzią nabrzeża rzeki "Grey river",
zaś nieco na północny-wschód od Petone (tj. w
Masterton) zabił przechodnia. Na przekór
jednak, że przechodził on też ponad Petone,
oraz że zasiał on znaczące zniszczenia w obu
przeciwstawnych kierunkach od Petone, w samym
Petone był on niemal nieodnotowalny. Sztorm ten,
a także jego ofiary, są opisane i zilustrowane w
artykule [1#I3(10)] o tytule "Couple crushed
in weather chaos" (tj. "Para zmiażdżona w pogodowym
chosie") ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z wtorku (Tuesday), November 22, 2011.
11.
Trzęsienie ziemi które uszkodziło budynek w samym
Wellington, zaś w pobliskim Petone było już niemal
nieodnotowywalne. Owo trzęsienie ziemi o sile 5.7
na skali Richtera uderzyło w Wellington o godzinie 19:19
w sobotę dnia 3 grudnia 2011 roku - uszkadzając
niemal nowy budynek który był naczelną siedzibą zarządu
firmy "Meridian" sprzedającej ludności energię elektryczną.
Opis tego trzęsienia ziemi i zniszczeń jakie ono spowodowało
zawiera artykuł [1#I3(11)] o tytule "New city building
damaged by quake" (tj. "nowy budynek miasta uszkodzony
przez trzęsienie ziemi") ze strony A1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku, December 5, 2011. Z powodu więc
uszkodzenia jedynie tego właśnie budynku, warto byłoby
zadać sobie pytanie, "czy owa firma 'Meridian' jest np.
odpowiedzialna za niekontrolowany (niemoralny) wzrost
cen energii elektrycznej w Nowej Zelandii?" - po badziej
szczegółowe dane patrz artykuł
"Power chiefs' mixed fortunes"
(tj. "zmienne losy wodzów elektryczności")
ze strony C1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), October 22, 2009, lub artykuł
"Power rises defended amid 'windfall profits'"
(tj. "podrożenie elektryczności utrzymywane na przekór
'kokosowych zysków' ") ze strony A2 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z piątku (Friday), December 12, 2008.
(Odnotuj, że fakty opisane w owych artykułach miały
miejsce w czasach kiedy z powodu światowego kryzysu
ekonomicznego normalni Nowozelandczycy zmuszeni
byli "zaciskać pasa".) Wszakże owe niemal już astronomiczne
ceny energii elektrycznej, którą Nowa Zelandia generuje
przecież prawie za darmo w jej licznych i już dawno
pospłacanych elektrowniach rzecznych, są powodem
dla którego wielu co biedniejszych mieszkańców tego
kraju jest niemoralnie poddawane cierpieniom - przykładowo
ponieważ emerytów przestaje już być stać na używanie
elektryczności do ogrzewania swych mieszkań, zaś
bezrobotnych przestaje być już stać na użycie elektryczności
do gotowania swej żywności. Z kolei liczba takich coraz
uboższych ludzi w NZ gwałtownie się zwiększa - np.
patrz artykuł [2#I3(11)] "NZ rich-poor gap
widens faster than rest of world" (tj. "W Nowej Zelandii
przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi poszerza się
szybciej niż w reszcie świata"), ze strony A6 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie ze środy (Wednesday), December 7, 2011.
W tej sutuacji 42% podwyżka ponad milionowej pensji
"naczelnego" owej firmy "Meridian Energy", opisana
w artykule [3#I3(11)] "Public CEOs hit paydirt"
(tj. "Naczelni z państwowych firm na żyle złota") ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z poniedziałku (Monday), March 26, 2012,
jest NIE tylko niemoralnością, ale także arogancją.
Czyżby więc uszkodzenie tego właśnie budynku oznaczało,
że istniały wyraźne "moralne powody" dla których z całego
Wellington uderzonego tym sporym trżesieniem ziemi,
wymownie tylko budynek firmy Meridian został uszkodzony?
Czy więc teraz powinniśmy też się spodziewać, że następne
trzęsienia ziemi zniszczą też kwatery główne niektórych
innych firm nowozelandzkich niemoralnie indukujących
ludzkie cierpienia, przykładowo monopolistycznej firmy
która podniosła tak wysoko ceny mleka w Nowej Zelandii,
że mleko to stało się niedostępne dla większości zwykłych
Nowozelandczyków? - np. patrz artykuł "Price families
pay for milk an outrage, says health chief" (tj. cena
jaką rodziny płacą za mleko jest hańbą, stwierdza
szef zdrowia") ze strony A7 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie ze środy (Wednesday), February 16, 2011,
czy artykuł "Milk products tipped to get even pricier"
(tj. "produkty mleczne wytypowane
do podwyżki cen") ze strony A2 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), February 17, 2011.
(Odnotuj że Nowa Zelandia jest jednym z największych
w świecie producentów mleka. Niestety, jej mieszkańcy
są bezpardonowo ograbiani z korzyści tak wysokiej
produkcji mleka przez monopolistyczną instytucję
która, zgodnie z informacją podaną w wiadomościach
wieczornych na kanale 3 telewizji nowozelandzkiej
w środę dnia 8 lutego 2012 roku w godzinach 18:00
do 19:30, płaci rolnikom tylko 65 centów za litr mleka,
jednak potem pozwala aby to mleko było sprzedawane
w supermarketach za cenę około cztery razy wyższą.)
Więcej informacji na temat najróżniejszych "monopoli"
które zwolna "zaduszają" Nową Zelandię, zawartych
jest w punkcie #H2 strony o nazwie
humanity_pl.htm
oraz w punkcie #D5 strony o nazwie
fruit_pl.htm.
12.
"Najgorsza od 50 lat" powódź, która zdewastowała miasto
Nelson i jego okolice. Opisana jest ona dokładniej
np. w artykule [1#I3(12)] o tytule "Torrent sweeps
farmer outside" (tj. "rwący prąd wody wyrzucił rolnika
z domu") ze strony A5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), December 17, 2011.
Miasto Nelson niemal "sąsiaduje" z Wellington i z
Petone, bowiem leży na przeciwległym niż Wellington
brzegu wąskiego przesmyku "Cook Strait". Jednak kiedy
w środę i czwartek, dnia 14-15 grudnia 2011 roku, Nelson
zostało zalane "oberwaniem chmury" i niszczycielską
powodzią, w Petonie trudno było wypatrzyć jakiegokolwiek
deszczu. Faktycznie też w ostatnich czasach pogoda
w Wellington i jego okolicach (m.in. w Petone) stała się
aż tak przyjemna i aż "przyjacielska" wobec ludzi, że jej
nietypowa łagodność ze zdumieniem zaczęła nawet być
komentowana w wieczornym dzienniku telewizyjnym na
kanale 3 telewizji nowozelandzkiej z godziny 18-19 we
wtorek dnia 27 grudnia 2011 roku. Wszakże w czasach
poprzedzających moje przeprowadzenie się do
przedmieścia Wellington, miasto to znane było
jako "stolica wiatrów" (tj. "windy city") i miało
opinię jednego z najburzliwszych miast Nowej
Zelandii o wprost trudnej do wytrzymania,
wietrzystej pogodzie.
13.
Zapowiedź poprawy sytuacji z zanieczyszczeniem
powietrza w Petone. Obecna depresja ekonomiczna
na świecie powoduje, że niemal wszędzie tzw. "ochrona
środowiska" schodzi teraz na dalszy plan i jest zupełnie
zaniedbywana. Wszakże niemoralnie postępujący kapitaliści
którzy powodują dzisiejsze katastrofalne zanieczyszczania
powietrza, wody, gleby, lasów, itp., mają teraz doskonałą
wymówkę dla swoich niemoralnych zapędów zatruwania
naszej planety, twierdząc że zmuszeni są do "walki o
przetrwanie" w trudnych warunkach ekonomicznych
i że NIE mają już rezerw finansowych aby także dbać
o naturalne środowisko i o naszą planetę (który to "brak
rezerw" wcale jednak NIE przeszkadza większości z
nich osiągać wyższe niż uprzednio zyski). Wszędzie
więc zanieczyszczenia powietrza, wody, gleby, lasów,
itp., są teraz gwałtownie eskalowane. Dlatego mile
zaskakująca była dla mnie wiadomość opublikowana
w artykułach [1#I3(13)] "Residents hail Exide closure"
(tj. "mieszkańcy wiwatują zamknięcie Exile") ze strony A1 gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), February 16, 2012;
oraz [2#I3(13)] "Exide plant closure plan
within week" (tj."plan zamknięcia zakładu Exide będzie
gotowy za tydzień" ze strony A6 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), February 18, 2012.
W owych artykułach upowszechniana była bowiem
wiadomość, że jeden z najbardziej śmierdzących,
nieczystych i niebezpiecznych zakładów przemysłowych
Nowej Zelandii, który zatrudniał tylko około 40 robotników
jednak od niepamiętnych czasów zatruwał powietrze
i środowisko w Petone, zostanie zamknięty na
dobre w dniu 31 marca 2012 roku. Zakład ten,
należący do "Exide", przetwarzał stare i zużyte
akumulatory. Z jego komina i licznych wentylatorów
wyrzucane były nieustannie na Petone smugi
ciężkiego, lepkiego, śmierdzącego dymu i pyłu,
pełnego trujących ludzkie organizmy, ciężkich
pierwiastków, sproszkowanego ołowiu i
najróżniejszych morderczych chemikaliów. W
rezultacie tych zanieczyszczeń, mieszkańcy
Petone niemal nieustannie chorowali na najróżniejsze
choroby układu oddechowego, rodziło się tu
też sporo dzieci ze zwyrodnieniami, gleba,
trawa i wszysko co tylko tu rosło pokrywane było
warstewką trujących substancji jakie docelowo trafiały
do organizmów ludzi, zaś kołnierzyki koszul pokrywały
się brązową warstwą już w kilka godzin po ich ubraniu.
Przez też tak długo jak tylko mieszkam w Petone (tj. od
2001 roku), słyszę jak miescowi ludzie bezskutecznie
walczą i procesują się o zamknięcie tego zakładu. Wszystko
jednak co ludzie dotychczas czynili szło na marne. Jakiż bowiem
decydent słucha głosu zwykłych ludzi, kiedy ma też wybór
aby wysłuchać perswazji kapitalistów i ich kapitału - zaś
wiadomo że "money talk" (tj. "pieniądze przemawiają").
W rezultacie przez wszystkie te lata owa fabryka arogancko
smrodziła wprost w twarze mieszkańcom Petone i wszyscy
wiedzieli że trzeba będzie jakiegoś cudu aby ją zamknąć
i zakończyć to jej smrodzenie. I tak oto ów cud się zdarzył
właśnie w lutym 2012 roku - jak ja osobiście wierzę, tylko
ponieważ niedługo wcześniej Petone i jej okolica zaczęła
być zamieszkiwana przez ową minimalnie wymaganą liczbę
co najmniej 10-ciu "sprawiedliwych". Faktu, że zamknięcie
to faktycznie miało charakter nadprzyrodzonej interwencji -
a NIE moralnie zamierzonego działania ludzkich decydentów,
najlepiej daje się wywnioskować z informacji zawartych w
treści artykułu [3#I3(13)] "Exide was wrong; NZ not
a backwater" (tj. "Exide się pomylił; Nowa Zelandia nie jest
zaściankowością") ze strony B4 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
(wydanie z poniedziałku (Monday), February 20, 2012) oraz
artykułu [4#I3(13)] "Council seeks more info on
Exide shutdown plan" (tj. "Starostwo poszukuje dalszych
informacji o zamknięciu Exide") ze strony A4 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie ze środy (Wednesday), March 7, 2012).
Artykuły te ujawniają bowiem, że ów zakład wcale NIE
został zamknięty z powodu nacisku opinii publicznej
czy z powodu czyjejś moralnie właściwej decyzji. Został
on zamknięty tylko ponieważ mechanizmy rynkowe
spowodowały iż Korea i Filipiny zaczęły płacić znacznie
więcej za zużyte nowozelandzkie akumulatory niż cena
za jaką akumulatory te gotowi byli skupywać właściciele
zakładu Exide. Właściciele Exide odwoływali się nawet
aż do sądu aby powstrzymać ten lukratywny export
zużytych akumulatorów i aby nadal móc je skupywać
niemal za darmo. To zaś że przy okazji zatruwali otoczenie
i mieszkańców Petone oraz że rozsiewali sproszkowany
ołów, NIE martwiło ani polityków ani decydentów. Owe
fakty dowodzą więc, że zamknięcie tego zakładu zostało
spowodowane mechanizmami rynkowymi sterowanymi
przez Boga i uwarunkowanymi ludzką moralnością, a
nie moralnie właściwym postępowaniem ludzkich
decydentów czy polityków.
Wygląda też na to, że Bóg NIE tylko przywróca
czystość środowiska do Petone, ale także zamierza
już wkrótce udowodnić naocznie wszystkim otwartym
na prawdę, że owo przywrócenie czystości wcale
NIE było przypadkiem. Zgodnie bowiem z artykułem
[5#I3(13)] "US High-Tech firm considers
making furnaces in Hutt" (tj. "Amerykańska firma
zaawansowania technicznego rozważa produkcję
pieców w Hutt"), ze strony C11 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), March 3, 2012,
jakiś amerykański zakład produkujący piece zdecydował
się otworzyć fabrykę w sąsiadującej z Petone
miejscowości zwanej Lower Hutt. Wiadomo zaś,
że producenci pieców są znani w świecie z rozsiewania
wysoce szkodliwych dla zdrowia zanieczyszczeń (zarówno
chemicznego, ceramicznego, albo azbestowego typu, jak
i niebezpiecznych dla zdrowia ciężkich metali). Zapewne
więc ów zakład jest "wykopywany" z USA właśnie za
zanieczyszczenia jakie generuje. Prawdopodobnie
wybrał więc niemal pozbawioną praw anty-zanieczyszczeniowych
Nową Zelandię aby móc bezproblemowo kontynuować swoje
niebezpieczne emisje. Bóg będzie miał więc doskonałą
okazję aby udowodnić osobom otwartym na prawdę, że
i ów zakład spotka podobny los jak Exide. Dla mnie będzie
więc wysoce interesującym obserwować dalej (i raportować
czytelnikom na łamach niniejszej strony) jak Bóg
rozwiąże sprawę utemperowania zanieczyszczeniowych
ambicji tego zakładu. Czy więc np. Bóg spowoduje, że
wlaściciel tego amerykańskiego zakładu nagle ulegnie
atakowi serca czy śmiertelnemu wypadkowi, albo
zbankrutuje, czy też np. zakład ten będzie trapiony
nieustannymi strajkami, problemami z robotnikami,
sabotażami, wypadkami, kataklizmami, kłopotami
legalnymi, wykroczeniami finansowymi, itp., aż w
końcu będzie zmuszony wynieść się z Nowej Zelandi -
pozyjemy, zobaczymy!!! Faktem jest bowiem, że
jeśli ktoś działa przeciwstawnie do intencji
Boga
wówczas nikt NIE chciałby znaleźć się w jego skórze!
14.
"Bomba pogodowa" ("weather bomb") jaka przemieściła
się ponad Petone w weekend z dni 3 i 4 marca 2012 roku.
Klimatolodzy NIE wiedzieli jak nazwać zjawisko które nawiedziło
Nową Zelandię w ów weekend. Nazwali więc je "bombą
pogodową". Zjawisko to było bowiem czymś pośrednim
pomiędzy tornadem a huraganem. Znaczy, niosło bardzo
silne wiatry - w porywach osiągające 150 km na godzinę,
falę zimna, oraz jednocześnie potężne opady deszczu.
Przemieszczało się ono w poprzek Nowej Zelandii wzdłuż
linii łączącej tzw. Taranaki (z jego centralną miejscowością
New Plymouth) oraz Wairarapa (z jej centralną miejscowością
Masterton). Niszczycielskie obrzeże tej "bomby" przechodziło
więc też i ponad Petone. Na przekór jednak że w innych
miejscowościach spowodowało ono milionowe szkody,
w Petone popodlewało jedynie kwiatki nieco obfitszym
niż zwykle deszczem, oraz wyperswadowało ludziom
aby dla odmiany spędzili swój weekend w domu. Owa
nietypowa "bomba pogodowa" została opisana szerzej
m.in. w artykułach [1#I3(14)] "Weather bomb
will be like a bull in a china shop" (tj. "bomba pogodowa
będzie jak byk w sklepie z porcelaną") ze strony B2
nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend,
wydanie z soboty (Saturday), March 3, 2012, oraz
[2#I3(14)] "Millions in damage after gale battering"
(tj. "minionowe zniszczenia od bijących wiatrów") ze strony A3 gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), March 5, 2012.
Najbardziej wymowne działanie tej "bomby pogodowej"
opisane zostało w artykule [3#I3(14)] o tytule
"High winds and floods hit Wainui" (tj. "silne wiatry
i powodzie uderzyły Wainui") ze strony 15 lokalnej gazety
The Hutt News,
wydanie z wtorku (Tuesday), March 6, 2012. Chodzi
bowiem o to, że opisana w owym artykule miejscowość
Wainuiomata położona jest zaledwie jakieś 2 km od
Petone, zaś oddzielona od Petone jedynie przez wąski
grzbiet górski. Z powodu owej bliskości do Petone,
należałoby się spodziewać, że uderzona ona zostaje
dokładnie takimi samymi wiatrami i opadami jak
Petone. Jednak Wainuiomata NIE należy do tego
samego "obszaru zniszczenia" co Petone. Na dodatek,
gro jej mieszkańców należy do odmiennej kategorii
moralnej niż mieszkańcy Petone. (Np. sporą proporcję
ludności Wainuiomata stanowią więźniowie dużego
zlokalizowanego tam więzienia "Rimutaka Prison". Wiadomo
zaś, że w więzieniu rzadko lądują osoby postępujące
wzorcowo moralnie.) Dlatego moralna odmienność
Rimutaka powoduje, że całą dolinę w jakiej leży miejscowość
Wainuiomata, Bóg zakwalifikował jako "złą dolinę". Niemal
bez przerwy trapią ją więc najróżniejsze nieszczęścia.
Stąd podczas omawianej tu "bomby pogodowej", straż
pożarna z Wainuiomata była wołana do około 20
wypadków zerwania dachów przez wichurę, do wbijania
się trampolin do garaży i do mieszkań, oraz do zalewania
domostw i szkoły. Kilka ludzi doznało tam obrażeń
ciała spowodowanych obiektami porwanymi przez
wichurę. Drzewa i linie elektryczne zostały tam
powalone przez silny wiatr, zaś kierowca samochódu
tylko cudem wyszedł bez szwanku z kolizji z jednym
z nich. Itd., itp. Wszystko to się stało kiedy w pobliskiej
Petone niemal nic podobnego NIE miało miejsca.
Refleksją więc wynikającą z owej "bomby pogodowej"
jest, że Petone (a przy nim także Wellington) jest rodzajem
"wyjątka" zlokalizowanego w samym centrum
"kataklizmicznego trójkąta". Podczas gdy ów cały
"kataklizmiczny trójkąt" powtarzalnie "łomotany"
jest najróżniejszymi kataklizmami, Petone położone
w jego centrum zawsze wychodzi bez szwanku.
Ów zaś trójkąt obejmuje aż trzy prowincje (tj. jakby
województwa) Nowej Zelandii, mianowicie tzw.
Taranaki - z centralnym miastem New Plymouth,
Wairarapa z centralnym miastem Masterton, oraz
Tasmania obrzeżona przez trzy miasta, tj. przez
Nelson, Westport i Graymouth. Ponadto, tuż przy
Petone, odzielona jedynie wąskim grzbietem
górskim, znajduje się też "zła dolina Rimutaka"
która też powtarzalnie doświadcza najróżniejszych
nieszczęść i kataklizmów. Co jednak najwymowniejsze,
jeśli przeanalizuje się kataklizmy uderzające w ów
trójkąt, wówczas ani geografia, ani geologia, ani
też żadne cechy zjawisk natury, NIE pozwalają
wyjaśnić "dlaczego?" kataklizmy te z furią atakują
wszystkie trzy prowincje owego trójkąta, jednak
zawsze omijają Petone położone w jego centrum.
Jedynym więc powodem jaki pozwala na wyjaśnienie
omijania Petone przez kataklizmy, są różnice w
moralności ludzkiej oraz obecność owych co najmniej
"10 sprawiedliwych". Wszakże, zgodnie z opisami
z punktow #H3 i #H4 strony o nazwie
quake_pl.htm,
takie powtarzalnie nękane danych społeczności
przez coraz potężniejsze "anomalie pogodowe",
reprezentuje ostrzeganie mieszkańców owych
terenów przez Boga, iż ich filozofia zaczyna
już osiągać karalny poziom
filozofii pasożytnictwa,
a stąd że jeśli społeczności te NIE podejmą działań
aby zmienić swoją filozofię albo aby osiedlić u siebie
owych wymaganych co najmniej "10 sprawiedliwych",
wówczas będą tam wysłane jeszcze bardziej
niszczycielskie rodzaje kataklizmów. W tym
miejscu być może warto więc aby czytelnik
też się zastanowił, czy i jego miejscowość
NIE jest przypadkiem ostrzegana przez
Boga właśnie w podobny sposób.
15.
Niszczycielski sztorm jaki wyłomotał Wyspę Północną
Nowej Zelandii w dniach 20 do 22 marca 2012 roku.
Sztorm ten opisany został m.in. w artykułach
[1#I3(15)] "Family run for their lives
as gale rips off roof" (tj. "rodzina ucieka z życiem
kiedy wichura zerwała dach") ze strony A5 gazety
The New Zealand Herald
wydanie ze środy (Wednesday), March 21, 2012,
oraz [2#I3(15)] "Brace for more violent weather"
(tj. "trzymaj się bo więcej dzikiej pogody") ze strony A3 gazety
The Dominion Post,
wydanie ze środy (Wednesday), March 21, 2012. Sztorm
ten najwięcej szkód wyrządził w pobliskiej do Petone
prowincji Taranaki, a także w Northland - na północnym
czubku Nowej Zelandii. W pobliskim New Plymouth
(centralnego miasteczka Taranaki) jego wiatry sięgały
113 km/h powodując wyrywanie drzew z korzeniami,
obalanie linii wysokiego napięcia, wywracanie samochodów
oraz zrywanie dachów. Spektatularny przykład spowodowanego
nim zniszczenia pokazany został na zdjęciach ilustrujących
artykuł [3#I3(15)] "End of line on cards for train
track" (tj. "w widoku koniec użycia torów kolejowych")
ze strony A5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie ze środy (Wednesday), March 28, 2012, oraz
artykuł [4#I3(15)] "Slips leave 100 m of track
dangling" (tj. "obsuwisko ziemi pozostawia 100 m torów
wiszących nad przepaścią") ze strony A6 gazety
The New Zealand Herald
wydanie ze środy (Wednesday), March 28, 2012.
Zdjęcia te pokazują odcinek torów kolejowych o
długości około 100 metrów wiszący wysoko w
powietrzu ponad przepaścią. Sztorm spowodował
bowiem obsunięcie się zboczy dwóch gór po obu
stronach głębokiej doliny którą uprzednio tory te
przecinały. Ponieważ obecnie NIE ma już na czym
oprzeć owych torów, zaś przecięcie tej doliny w
innym miejscu byłoby zbyt drogie i nieekonomiczne,
zapewne cała linia kolejowa łącząca miasta Napier
i Gisborne będzie z powodu tego sztormu musiała być
zlikwidowana. Sztorm ten spowodował też rozległe
powodzie. Jednak w Petone deszcz i wiatr niemal
niczym się nie różnił od tych panujących tam normalnie.
Obserwując przebieg najnowszych wydarzeń trudno
oprzeć się wrażeniu, że w ostatnich czasach Nowa
Zelandia zaczęła obrywać od "matki natury" coraz
częściej i coraz silniej. Wiedząc zaś z treści takich
stron internetowych jak
quake_pl.htm
czy
morals_pl.htm
"za co" matka natura sprawia ludziom łomotanie, wystarczy
przeglądnąć nagłówki dzisiejszych nowozelandzkich
gazet, lub oglądnąć wiadomości telewizyjne tego kraju,
aby natychmiast zrozumieć "dlaczego" owo obrywanie
od natury tak w niej się nasila, oraz "co" Nowozeladczycy
powinni zacząć czynić aby powstrzymać jego dalszą
eskalację.
Tamten sztorm zaczął się uspokajać w piątek, dnia
23 marca 2012. Kiedy więc w godzinach "lunchu"
ponad Petone zaświeciło słońce, ja wybrałem się
na spacer po plaży. Tam ponownie moją uwagę
przykuło zjawisko idealnie eliptycznego "okna na
niebie", jakie istniało wówczas dokładnie ponad
Petone w gęstej warstwie chmur, oraz jakie
spowodowało ową słoneczną pogodę która nakłoniła
mnie do wyjścia na spacer. "Okno" to było tak
ulokowane na niebie, że poza Petone żadna inna
pobliska miejscowość NIE otrzymywała wtedy słońca.
Takie eliptyczne "okna" ja widywałem ponad Petone
już kilkakrotnie wczesniej (najłatwiej je zobaczyć i
odnotować z miejscowej plaży) - i nawet często się
zastanawiałem jak możnaby je udokumentować
fotograficznie bez potrzeby użycia samolotu czy
satelity które byłyby wymagane aby uchwycić na
jednym zdjęciu ich całość i ich niemal idealnie eliptyczne
kształty. (Poza Petone takich precyzyjnie uformowanych
eliptycznych "okien w niebie" NIE widziałem w
żadnym innym miejscu na Ziemi.) Tego dnia okazało
się, że okno to było tak rozlokowane, iż swoim zwykłym
aparatem zdołałem sfotografować oba jego zaokrąglone
końce z krawędzi plaży po jakiej wtedy spacerowałem -
wycelowując obiektyw swego aparatu na południe i potem
na północ. Kształt bowiem i położenie owych końców elipsy
dokumentował jak cała elipsa była rozlokowana ponad
Petone. Oba zdjęcia jakie wtedy wykonałem pokazane
zostały na "Fot. #I3" poniżej. Dokumentują
one fotograficznie, że Bóg na swój dyskretny sposób
daje zainteresowanym znać, iż Petone otrzymuje od
Niego unikalne "specjalne potraktowanie". Wszakże gdy
cała Wyspa Północna Nowej Zelandii zakryta była grubą
warstwą gęstych chmur - które też widoczne są na owych
zdjęciach, ponad Petone widać było czyste błękitne
niebo. Aby jednak dostarczyć wyjaśnienia także i
dla sceptyków - tak jak Bóg zawsze to czyni, to swoje
potwierdzenie "specjalnego potraktowania" dla Petone
wyraził On w typowy dla Boga sposób - tj. taki który
zawiera w sobie aż co najmniej trzy (3) niezależne
wytłumaczenia opisane w punkcie #C2 tej strony
(a nawet jeszcze lepiej opisane w punkcie #C2 strony o nazwie
tornado_pl.htm).
Aby uniknąć nadmiernego
rozbudowywania niniejszej strony, prezentacja dalszych
przykładów kataklizmicznych zjawisk jakie mają potencjał
aby zaszkodzić miasteczku Petone, jednak jakie przeskakują
przez to miasteczko bez uczynienia mu większej szkody,
przeniesiona została do punktów #I3 i #I4 z odrębnej strony o nazwie
petone_pl.htm.
Tam więc odsyłam zainteresowanych czytelników jeśli
zechcą dodatkowo pogłębić swoją wiedzę na ów temat.
* * *
W tym miejscu powinienem się przyznać, że kiedy
po raz pierwszy zacząłem zbierać owe wylistowane
powyżej obiektywne obserwacje i naukowo udokumentowane
dane na temat różnicy z jaką Bóg traktuje miejscowość
która chroniona jest przez owych "10 sprawiedliwych",
w stosunku do innych nawet pobliskich jej miejscowości,
ja sam byłem dosyć sceptyczny. Wszakże Bóg udziela w
Biblii
dziesiątki najróżniejszych obietnic - wiele z których
liczy już sobie tysiące lat. Ludzie na miejscu Boga
zapewne dawno już zapomnieliby o wielu z tych obietnic.
Tymczasem, jak moje sprawdzenia to wykazały,
Bóg wypełnia swoje obietnice co do litery.
Mi osobiście aż szczęka opadła z wrażenia kiedy
na przykładzie inteligentnego omijania przedmieścia
Petone przez wrogie ludziom anomalie pogodowe,
zacząłem osobiście odnotowywać i osobiście doświadczać
z jaką pieczołowitością owe obietnice są jednak
dotrzymywane przez Boga.
Niezawodna naukowa tradycja wymaga, aby wszelkie
twierdzenia lub obietnice podparte zostały sprawdzalnym
materiałem dowodowym. Do czasu też aż są one
potwierdzone przez wymagany materiał dowodowy,
wolno je uważać co najwyżej za hipotezę, spekulację,
albo obietnicę. Statusu "sprawdzonego faktu" nadaje
im dopiero właśnie empiryczne sprawdzenie. Jeśli
powyższe odnieść również do owej obietnicy z
Biblii, że "obecność co najmniej '10 sprawiedliwych'
uchroni dane miasto lub społeczność przed
kataklizmiczną 'karą Boga' ", to do czasu aż została
ona empirycznie sprawdzona, również nie nosiła
ona statusu "faktu". Jednak z chwilą kiedy ja osobiście
skompletowałem sprawdzenie opisane w niniejszym
punkcie, ową obietnicę wolno już uważać za "emiprycznie
potwierdzony fakt". Ja w Petone zamieszkałem na stałe
począwszy od 12 lutego 2001 roku. W 2012 roku zaczyna
się więc już 12 rok mojego tutaj zamieszkiwania.
W owym czasie Petone NIE została dotknięta ani
jednym kataklizmem o charakterze "kary Boga"
(tj. takim który zniszczyłby czyjś dorobek życiowy
lub odebrał komuś życie) - chociaż w międzyczasie
aż cały szereg takich właśnie kataklizmów wyniszczał
sąsiednie miejscowości. Na bazie tego wolno jest mi twierdzić,
że faktyczne działanie "boskiego daru" pozwalającego
każdej grupie co najmniej "10 sprawiedliwych"
skutecznie chronić miejsce swego zamieszkania
przed wszelkimi kataklizmami, zostało już obserwacyjnie
dowiedzione moimi empirycznymi badaniami potwierdzającymi -
które pod względem długoterminowości i zróżnicowania
sprawdzanych kataklizmów są nawet bardziej rozległe
niż sporo instytucjonarnych badań leczniczych
własności niektórych lekarstw już oficjalnie
zatwierdzonych do użytku przez nauki medyczne.
Wyrażając powyższe innymi słowy, narazie mogę
więc spać spokojnie. Jeśli bowiem obszar, w
którego "zasięgu zniszczenia" zawarte jest
Petone, będzie kiedyś uderzony trzęsieniem
ziemi, tsunami, lub jakimkolwiek innym zabójczym
kataklizmem, NIE stanie się to zanim owi
"sprawiedliwi" stąd poznikają, czyli - zważywszy
mój wiek, prawdopodobnie już poza okresem czasu
kiedy ja ciągle będę tu obecny.
(a)
(b)
Fot. #I3ab: Dokumentacja zdjęciowa jednego z owych
"okien w niebie" o kształtach wydłużonych elips, jakie powtarzalnie
otwierają się ponad Petone. Powyższe "eliptyczne okno w niebie"
pojawiło się ponad Petone w piątek dnia 23 marca 2012 roku,
w fazie uspokajania się trzydniowego niszczycielskiego sztormu
jaki w dniach 20 do 22 marca 2012 roku sprawiał "łomot" większej
części Wyspy Północnej Nowej Zelandii, a jaki opisany jest w (15)
z punktu #I3 tej strony. Jednak "okna" podobne do niego ja widywałem
wcześniej już aż kilkakrotnie ponad Petone - zawsze z ciekawością
analizując ich cechy i zastanawiając się jak mógłbym je udokumentwać
zdjęciowo bez użycia samolotu. Poza Petone, tak precyzyjnych "eliptycznych
okien w niebie" NIE widziałem w żadnym innym miejscu na Ziemi.
(Kliknij na któreś z powyższych zdjęć aby zobaczyć je w
powiększeniu, albo aby przemieścić je w inne miejsce ekranu.)
Powtarzalne pojawianie się ponad Petone takich "okien w niebie"
o gładkim zarysie brzegów i o kształtach wydłużonych elips,
NIE daje się naukowo wytłumaczyć żadnym znanym zjawiskiem
atmosferycznym. "Okna" te mają bowiem kształty wydłużonych
elips (a NIE okrąglych kół). Ich środki symetrii są zawsze
trwale osadzone jakby ponad moim mieszkaniem. (Ponieważ
moje mieszkanie jest zlokalizowane w pobliżu plaży, tylko ich
większa połowa rozciąga się dokładnie ponad zabudowaniami
Petone, mniejsza zaś połowa zachodzi ponad petońską plażę
oraz ponad petońską część zatoki morskiej.) Nigdy też NIE
obejmują swym zasięgiem żadnej innej miejscowości sąsiadującej
z Petone. Ponadto, ich obrzeża są relatywnie gładkie, wyglądające
jakby ktoś je precyzyjnie powycinał. Wcale NIE dryftują one z
wiatrem - tak jak czyni to warstwa chmur w jakich są formowane,
a po prostu wiszą nieruchomo ponad Petone aż do czasu swego
zaniku. Kiedy zaś zanikają, po prostu w całym ich obrębie, na
uprzednio błękitnym niebie nagle zaczynają się kondensować
coraz gęstrze kłęby chmur. Po krótkim więc czasie, po prostu
chmury te przestają być odróżnialne od warstwy chmur w jakiej
dane "okno" wcześniej było uformowane.
Jedyne zjawiska atmosferyczne o jakich mi
wiadomo, że także formują podobne, tyle że "okrągłe",
"okna w niebie", to tzw. "oka cyklonów". Mianowicie,
w samych centrach wirujących formacji pogodowych
zwanych "cyklonami", zawsze istnieje jedno idealnie
okrągłe "okno", w którym typowo panuje cisza i piękna
pogoda. Jednak takie "oka cyklonów" wykazują aż
kilka cech które znacząco różnią się od cech
owych "okien w niebie" ponad Petone o kształcie
wydłużonych idealnych elips. Mianowicie, zawsze
są one okrągłe, a NIE eliptyczne. Ponadto są one
trwałe i dryftują wraz z danym cyklonem, a NIE
(jak w Petone) pojawiają się tylko jako bezruchowe
tymczasowe twory "zakotwiczone" pośród ruchomych
chmur, poczym po około godzinie czasu zanikają
poprzez kondensowanie chmur w swoim obrębie.
Fot. #I3a (lewe):
Fotografia południowego końca wydłużonej elipsy
opisywanego tu "okna w niebie". Ujawnia ona jak
idealnie eliptyczne są owe "okna", oraz jak formują
one rodzaj nieruchomego tunelu w sięgającej niemal do ziemi
i ruchomej wartwie gęstych chmur. Przykładowo, w prawej
części tego zdjęcia powinen być uchwycony widok
miasta Wellington - które w pogodne dni jest doskonale
widoczne z tego miejsca petońskiej plaży, Jednak
owa sięgająca aż do ziemi warstwa chmur całkowicie
miasto to ukryła. (Miasto Welligton częściowo jest widoczne na zdjęciu
Fot. #C1
ze strony o nazwie
cloud_ufo_pl.htm -
które także wykonane zostało w przybliżeniu z tego
samego miejsca plaży w Petone, oraz w przybliżeniu
w tym samym kierunku, co powyższe zdjęcie.) Odnotuj,
że nawet przebieg fal morskich uchwyconych na tym
zdjęciu znacząco różni się od typowego. (Typowo fale
morskie zawsze mają grzbiety ułożone równoległe do
linii brzegu plaży.)
Fot. #I3b (prawe):
Północny koniec wydłużonej elipsy opisywanego
tu "oka w niebie". Koniec ten został sfotografowany
z tego samego miejsca petońskiej plaży co jej
koniec południowy pokazany na zdjęciu "Fot. #I3a".
Tyle, że aby go uchwycić, po wykonaniu zdjęcia
"Fot. #I3a" przy aparacie wycelowanym ku
południu, odwróciłem się o 180 stopni i pstryknąłem
powyższe zdjęcie "Fot. #I3b" przy aparacie
wycelowanym ku północy. (Niestety, NIE mam
do dyspozycji helikoptera, samolotu, ani satelity,
aby uchwycić tą elipsę w widoku z góry i aby
udokumentoiwać jej idealnie eliptyczne kształty oraz
precyzję a jaką otwarła się ona dokładnie ponad Petone.)
Kształt i rozmiary tej elipsy ujawniają, że została
ona tak uformowana iż przeświecające przez nią
słońce rzucało promienie wyłącznie na miejscowość
Petone. Żadna inna sąsiadująca z Petone miejscowość
NIE była włączona do zakresu tego "okna w niebie".
Ów zaś fakt, moim zdaniem, reprezentuje sposób na
jaki Bóg subtelnie daje znać mieszkańcom Petone, że
narazie ich miejscowość cieszy się wyjątkowo rzadkim
"specjalnym potraktowaniem", oraz że potraktowanie
to może być kontynuowane - jeśli Petone jako całość
włoży wysiłek w wypełnianie nałożonych przez Boga
wymogów moralnych. Dlatego, moim zdaniem,
mieszkańcy Petone mają naprawdę wiele do stracenia,
jeśli będą pozostawali pasywnymi w odniesieniu do
przedsięwzięć w rodzju tych opisanych w artykule
[5#I3(13)] powyżej, lub opisanych w artykule
[5#I3(15)] o tytule "Tabacco deal turns
Petone into the big smoke" (tj. "umowa tytoniowa
czyni Petone wielkim zadymiaczem") ze strony A1 gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), March 26, 2012.
(Ten ostatni artykuł [5#I3(15)] był potem krygowany
listem czytelnika opublikowanym pod tytułem
[6#I3(15)] "Imperial Tobacco expansion
is bad news" (tj. "powiększanie fabryki Imperial
Tobacco jest złą wiadomością") na stronie B4 gazety
The Dominion Post,
wydanie z czwartku (Thursday), March 29, 2012.
Ów czytelnik wyliczył w swoim liście, że każdy nowy
robotnik zatrudniony tam przy produkcji papierosów
spowoduje w Nowej Zelandii śmierć 15 ludzi oraz
będzie kosztował Nową Zelandię 5.4 miliona dolarów
strat w kosztach medycznych leczenia chorób
wynikających z nałogu palenia tytoniu.)
#I3.1.
Szkoda że NIE daje się też sprawdzić czy "10 sprawiedliwych" mogłoby "oddelegować" odległemu "sprawiedliwemu" swoje dary ochrony przed kataklizmami?
Istnieje sporo eksperymentalnych potwierdzeń,
że np. taki "dar Boga" jak uzdrawianie, może
być użyty na odległość. Obdarowany nim
uzdrowiciel może bowiem znajdować się w jednym
końcu świata, zaś udrawiany w przeciwstawnym
końcu świata, jednak jeśli uzdrowiciel "wyśle"
swoją uzdrawiającą energię, ciągle uzdrawiany
poczuje się lepiej. Ja sam byłem kiedyś
uzdrowiony w Nowej Zelandii przez uzdrawiacza
mieszkającego w Polsce.
Na różnych totaliztycznych stronach opisałem
metodę ochrony przed kataklizmami, która bazuje
na w/w obecności co najmniej "10 sprawiedliwych"
w strefie zagrożenia. Przykład opisów zastosowanie
tej metody dla ochrony całych miast lub społeczności
zawarłem m.in. w punkcie #C5.1 totaliztycznej strony
seismograph_pl.htm,
czy w punkcie #A2.3 strony
totalizm_pl.htm.
W poprzednim punkcie #I3 tej strony dowiodłem
też empirycznie, że taka metoda ochrony przed
kataklizmami o charakterze "kary Boga" faktycznie
działa w rzeczywistym życiu. Pytanie więc jakie
warto byłoby teraz sprawdzić empirycznie, to czy
owych "10 sprawiedliwych" może również "oddelegować"
swój dar ochrony przed kataklizmami, do jakiegoś
znanego im jednego "sprawiedliwego" który żyje
w innym niż oni, silnie zagrożonym kataklizmem
obszarze. Wszakże taka możliwość "delegowania"
tego daru Boga, pozwalałaby na ochronienie przed
kataklizmami również mienia i dorobku należącego
do jednego "sprawiedliwego" który znalazł się obszarze
pozbawionym wymaganych "10 sprawiedliwych".
Taką też możliwość zdaje się zapowiadać werset
5:19 z bibilijnego "Listu do Rzymian" używający słów -
cytuję: "Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego
człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez
posłuszeństwo jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi."
Tak jakoś się złożyło, że ja znalazłem się w sytuacji
wyjątkowo uprzywilejowanej dla takiego sprawdzenia.
Wszakże jestem twórcą
filozofii totalizmu
którą można uważać za rodzaj "generatora osób
spełniających definicję 'sprawiedliwego' ". Jeśli
bowiem ktoś zacznie pedantycznie praktykować w
swoim życiu wersję tej filozofii zwaną "totalizmem
formalnym", taki ktoś niemal automatycznie wypełnia
również definicję "sprawiedliwego" objawioną nam
w treści Biblii. Dzięki temu, kontaktowało się ze
mną już wielu wyznawców tej filozofii którzy
pedantycznie praktykują ów "totalizm formalny".
Niektórzy z nich zapewniają mnie również, że
z uwagi na moją trudną sytuację życiową
(opisaną m.in. w mojej
autobiografii z punktu #T3 tej strony)
nieustannie się modlą o moje bezpieczeństwo
i o życie w pokoju. W ten sposób, gdyby
faktycznie następowało takie "delegowanie"
daru ochronnego "sprawiedliwych", wówczas
dar ten jest do mnie delegowany już od
długiego czasu przez znacznie więcej niż owa
minimalna liczba "10 sprawiedliwych". Innymi
słowy, jeśli "delegowanie" tego szczególnego daru
jest akceptowane przez Boga, wówczas gdziekolwiek
ja bym się NIE znalazł, obszar w którym zamieszkam
będzie automatycznie chroniony przed kataklizmicznymi
"karami Boga" - bez względu na to ilu innych
"sprawiedliwych" by w nim NIE zamieszkiwało.
Wszakże, po oddelegowaniu na mnie swego daru
przez aż tylu "sprawiedliwych", nawet samotnie
ja ciągle "reprezentuję" swoją obecnością więcej
niż wymagane "10 sprawiedliwych".
Taka zaś sytuacja idealnie sprzyja eksperymentalnemu
sprawdzeniu, czy faktycznie ten szczególny "dar ochrony
przed kataklizmami" może być "delegowany" przez
"sprawiedliwych" do jednego wybranego przez nich
"sprawiedliwego" mieszkającego w innym niż oni obszarze.
Wszakże jedyne co konieczne aby to eksperymentalnie
sprawdzić, to przenieść mnie do obszaru który ma właśnie
zostać uderzony jakimś nadchodzącym kataklizmem
zamierzonym jako "kara Boga" i przekonać się czy moja
tam obecność powstrzyma nadejście owego kataklizmu.
Niestety, powyższe sprawdzenie wprawdzie można
łatwo wydedukowac teoretycznie, jednak praktycznie
dla mnie okazuje się ono NIE do przeprowadzenia.
Na przekór bowiem iż otoczony jestem obszarami
co do których wiadomo iż wkrótce będą one uderzone
kataklizmami, finansowo zwyczajnie mnie NIE stać
aby tam się tymczasowo przenieść. Wszakże od
2005 roku jestem bez pracy, a na dodatek zgodnie
z dziwnymi prawami mojego kraju NIE należy mi się
nawet zasiłek dla bezrobotnych. Muszę więc bardzo
uważać jak wydaję każdego dolara ze swoich dawnych
oszczędności. Z kolei bez dostępu do wymaganego
finansowania, takie sprawdzenie jest niemożliwe.
Osobiście uważam że brak możliwości takiego
sprawdzenia jest dużą stratą dla naszej cywilizacji.
Wszakże moje okoliczności już zaistniałego
"odelegowania" na mnie tego daru Boga, są niemal
niemożliwe do odtworzenia przez innych badaczy.
Gdyby bowiem ktoś inny usiłował przeprowadzić
taki eksperyment, zapewne utknie już na etapie
kompletowania grupy owych "10 sprawiedliwych"
którzy by "delegowali" swój dar innemu odległemu
"sprawiedliwemu". Dlatego prawdopodobnie owa
możliwość "delegowania" tego daru Boga na zawsze
pozostanie jedynie niesprawdzoną hipotezą. I to
na przekór, że rzeczywiste zdarzenia zdają się
sugerować, że "delegowanie" takie faktycznie
zachodzi. Wszakże przykładowo, na przekór
że już po opracowaniu filozofii totalizmu, ja
zamieszkiwałem w aż 8 odmiennych obszarach,
każdy z których był silnie zagrożony licznymi
odmianami kataklizmów i każdy z których był
uderzany kataklizmami zarówno przed moim
tam przybyciem jak i po moim stamtąd odejściu,
ani jeden raz w miejscu w którym właśnie zamieszkiwałem
kataklizm o charakterze "kary Boga" NIE nastąpił.
Pokój i brak wrogich działań panował nawet
w czasie mojego zamieszkiwania w Korei
Południowej - na przekór że kilka miesięcy
przed moim tam przybyciem, Korea Północna
dokonała próbnych eksplozji bomby atomowej,
zaś wkrótce po moim stamtąd odlocie, Północ
wznowiła typowe dla niej wrogie działania.
#I4.
"Uczuciowość" zachowań pogody jako "znaki" że dana społeczność ma swoich "10 sprawiedliwych" lub że np. jako całość praktykuje ona totalizm:
Motto:
"Lokalna natura zawsze dostraja się do dominującej filozofii miejscowych ludzi.
Innymi słowy, jeśli wyraźnie oddzielić charakterystykę klimatu od zachowań natury i pogody,
wówczas zachowania natury i pogody na danym obszarze zawsze dokładnie odzwierciedlają
filozofię praktykowaną przez społeczność ludzką żyjącą na tym obszarze."
Według moich dotychczasowych obserwacji,
istnieją jednoznaczne "znaki" jakie relatywnie
niezawodnie informują nas o stanie moralności
i o filozofii społeczności zamieszkującej dane
miasto czy dany obszar. "Znaki" te dosyć klarownie
informują każdego zainteresowanego co do
jednej z 3 możliwych sytuacji filozoficznych
ludności mieszkającej na danym obszarze,
mianowicie informują one czy dana społeczność
jako całość: (a) praktykuje jakąś formę
totalizmu
(np. "totalizm intuicyjny"), albo czy (b)
praktykuje ona pasożytnictwo jednak współzamieszkuje
w niej na stałe owych "10 sprawiedliwych", albo
też czy jako całość (c) praktykuje ona
pasożytnictwo
i wcale NIE ma w swym gronie żadnych "sprawiedliwych".
"Znakami" tymi są rodzaje "uczuć" jakie przebijają
z zachowań pogody i natury na danym obszarze,
które to uczucia mogą reprezentować: albo (a)
"serdeczność", albo jakby (b) "uprzejmość" czy
"oficjalną przyjacielskość" (w stylu tej jaką
wykazują nam np. "stewardessy" w samolotach),
albo też wręcz (c) "wrogość". Znaczy,
zachowania miejscowej pogody i natury zawsze
są jak zachowania zakochanej kobiety która
swoim postępowaniem daje obiektowi swojej
miłości jednoznacznie znać co myśli na temat
jego postępowania. Mianowicie, jeśli tzw. "anomalie
pogodowe" zawsze wykazują wręcz "serdeczne"
potraktowanie danej społeczności, wówczas jest
to znakiem że społeczność ta jako całość praktykuje
totalizm. Owo "serdeczne" potraktowanie objawia
się na wiele sposobów. Przykładowo, nawet w zimnym
klimacie, takim jaki ma Polska, deszcz może być "ciepły" -
tak że np. dzieci będą tam lubiły bawić się w deszczu,
bowiem jest on jak przyjemny jak ciepły prysznic.
Albo objawia się tym, że np. kiedy dana społeczność
czy miasto znajdzie się na drodze jakiejś przykrej
anomalii pogodowej, takiej jak silna śnieżyca, grad,
mróz, wiatr, deszcz, spiekota, susza, itp., wówczas
następstwem tej anomalia jest zupełny brak
wyrządzanych szkód bez względu na siłę tej anomalii.
Natomiast jeśli pogoda i natura wykazują "uprzejme"
albo "przyjazne" chociaż jakby "oficjalne" potraktowanie,
które jest typowe jeśli społeczność ta praktykuje
pasożytnictwo ale ciągle ma swoich "10
sprawiedliwych", wówczas następstwem
dowolnej anomalii pogodowej jest minimum
możliwe szkód wyrządzanych przy danej sile
tej anomalii. Jeśli zaś pogoda i natura na danym
obszarze wykazuje "wrogość" wobec miejscowej
ludności, co jest znamienne dla praktykowania
przez nia filozofii pasożytnictwa i NIE posiadania
własnych "10 sprawiedliwych", wówczas praktycznie
każdy rodzaj pogody, nawet tej najlepszej, wyrządza
miejscowej ludności maksimum szkody i cierpień
jakie przy danej sile tej pogody jest ona w stanie
wyrządzić. Także jeśli spada tam deszcz, wówczas
zawsze jest on zimny i nieprzyjemny. Często też
zamiast deszczu będzie tam padał duży i niszczycielski
grad. Co też istotne, w dzisiejszych czasach
internetowych prognoz pogody, każdy może sobie
zdalnie sprawdzić jaki rodzaj "znaku" pogoda i natura
z danego obszaru wysyła w świat na temat ludności
zamieszkujących ten obszar. (Np. w czasach pisania
tego punktu w kwietniu 2010 roku, aktualną pogodę
Nowej Zelandii można było poznać ze stron internetowych
metservice.com/national/ oraz
tvnz.co.nz/weather-forecast.)
Tyle że aby sprawdzić ten "znak",
trzeba porównywać pogodę ze zdarzeniami jakie
mają tam miejsce - to zaś już wymaga dosyć długich
badań (stąd najłatwiej sprawdzać to na miejscu
poprzez odwiedziny przy możliwie najgorszej
pogodzie). A sprawdzić ten "znak" naprawdę
warto - jeśli np. zamierza się tam zamieszkać.
Wszakże znak ten definiuje dokładnie jak miejscowi
ludzie nas tam przyjmą i jak tam będziemy się
czuli. Filozofia ludzi najwyraźniej i najdrastyczniej
bowiem się ujawnia w ich odnoszeniu się
do słabszych od siebie, do emigrantów,
oraz do "obcych" przybyszy z innych stron.
Przykładem niezwykle "serdecznego" zachowania
się pogody i natury jakiego ja osobiście
doświadczyłem, była moja rodzina wieś
Wszewilki
w czasach mojej młodości (tj. pomiędzy 1946
i 1964 rokiem). W owych czasach wieś
Wszewilki była definitywnie "totaliztyczną"
wsią która jako całość zdecydowanie praktykowała
filozofię totalizmu.
Interesująco, kiedy jakiś wyniszczający fenomen
natury pojawiał się w pobliżu Wszewilek, zawsze
jakimś dziwnym "zbiegiem okoliczności" omijał on
z daleka ową wieś, nie wyrządzając w niej praktycznie
żadnej szkody. Z kolei kiedy przyszła jakaś nieprzyjemna
pogoda, wówczas tak jakoś się działo że pogoda
ta nikomu NIE szkodziła a jedynie wprowadzała
urozmaicenie do życia mieszkańców Wszewilek.
Innym dosyć niezwykłym przykładem był mój pobyt
w nowozelandzkim mieście zwanym "Invercargill"
w latach 1983 do 1987. W owym czasie ludność
tego miasta jako całość również praktykowała
totalizm (chociaż wcale NIE była tego świadoma).
Na przekór więc iż w Nowej Zelandii owo "Invercargill"
słynie jako miasto o podobno najgorszej pogodzie
z całego kraju, w czasie gdy tam mieszkałem
owa niby "zła" pogoda była tam tak "serdeczna"
dla ludzi, że wogóle się tam NIE czuło iż jakoby
pogoda jest tam gorsza niż gdziekolwiek indziej.
Faktycznie ja wówczas odebrałem tamtejszą
pogodę jako całkiem przyjemną.
Przykładem "przyjacielskiego" choć jakby
"oficjalnego" zachowania się pogody i natury
jest opisywane tu miasteczko Petone (w którego
okolicy mieszka owych co najmniej "10
sprawiedliwych"). Jak bowiem powtarzalnie
potwierdzają to miejscowe zdarzenia, przykładowo
przepowiadane w telewizji przez służby meteorologiczne
przypadki szczególnie złej pogody, niemal nigdy się
nie spełniaja dla Petone - chociaż typowo
spełniają się dla innych pobliskich miejscowości.
Ponadto, wszelkie anomalie pogodowe zawsze
w samej Petone wyrządzają minimum szkód
możliwych przy danej ich sile - chociaż już
w pobliskich miejscowościach wyrządzają
maksimum możliwe zniszczeń. Doszło do tego,
że lokalne służby meteorologiczne jakby czuły
się zaambarasowane ogłaszać prognozę złej
pogody dla Petone, bowiem ich ewentualne
ostrzeżenia na temat anomalii pogodowych
zagrażających tej miejscowości niemal już z
góry są skazane iż potem okażą się błędne.
Jeśli jakaś społeczność zasłuży sobie na to rodzajem
filozofii którą praktykuje, wówczas zamiast
wykazywania "przyjacielskości", anomalie pogodowe
mogą też wykazywać wręcz "wrogość". W latach
1999 i 2000 mieszkałem w niewielkiej nowozelandzkiej
miejscowości zwanej Timaru. Tam właśnie wyraźnie
dawała się odnotować owa "wrogość" pogody. W
rezultacie, nawet przy maksymalnie korzystnych warunkach,
takich jak słoneczna pogoda i zupełny brak wiatru,
natura też potrafiła tam maksymalnie pognębić
miejscowych ludzi np. poprzez zwiększanie
zapylenia powietrza i indukowanie alergicznych
oraz astmatycznych reakcji - np. patrz artykuł
"Timaru now smog capital" (tj. "Timaru obecnie
stolicą zapylenia") ze stron 1 i 3 miejscowej gazety
The Timaru Herald,
wydanie z niedzieli (Sunday), 8 July 2000.
Innym miejscem gdzie natura daje wyraźnie
poznać ludziom swoją "wrogość", jest tzw.
"Rimutaka Forest Park" o którym
piszę szerzej w punkcie #K1.9 strony
newzealand_pl.htm.
Przy owym parku znajduje się jedno z największych
więzień Nowej Zelandii w jakim odbywają swoje
wyroki praktycznie wyłącznie ludzie o pasożytniczej
filozofii. Na przekór też iż ów park jest oddzielony
zaledwie grzebietem górskim od Petone (a stąd
już NIE należy do tego samego "obszaru zniszczenia"),
natura postępuje tam z ludźmi zupełnie odwrotnie niż
w Petone - faktycznie w sposób otwarcie "wrogi"
wobec ludzi i dokładnie pasujący do filozofii
pensjonariuszy z Więzienia Rimutaka.
#I5.
Jeśli mieszkańcy jakiegoś obszaru zasłużą sobie
na to moralnym postępowaniem i grupowym praktykowaniem
filozofii totalizmu,
wówczas natura działa na ich korzyść
nawet kiedy powinna im szkodzić:
Jak przyjazna może być natura dla społeczności
które grupowo praktykują
filozofię totalizmu,
wykazują to badania raportowane w niepozornym
artykule "Island in Pacific are growing, study
says" (tj. "Wyspy Pacyfiku rosną, wykazują
badania"), ze strony A6 gazety
The New Zealand Herald
wydanie z czwartku (Thursday), June 3, 2010.
Artykuł ten raportuje wyniki badań nad wyspami
dwóch archipelagów Pacyfiku, mianowicie Tuvalu
i Kiribati. Problem jaki oni tam mają polega na tym,
że obecne indukowane przez ludzi i przemysł ocieplanie
się klimatu wiedzie do nieustannego podnoszenia
się poziomu wody w oceanach. Z kolei podnoszenie
się poziomu wody w oceanach wiedzie do
zalewania niżej położonych wysp i nabrzeży,
takich jak właśnie Tuvalu i Kiribati - np. patrz
artykuł "Sea level to rise 13 cm in a century",
ze strony 8 malezyjskiej gazety
New Straits Times
wydanie z piątku (Friday), July 23, 2010.
Tymczasem się okazało, że 7 wysp z Tuvalu
oraz 3 wyspy z Kiribati faktycznie urosły w
przeciągu ostatnich 60 lat - tj. w czasach kiedy
wykonywane były ich fotografie lotnicze i
satelitarne. Owo ich urośnięcie miało miejsce
na przekór że poziom oceanu podniósł się
tam o 12 cm - stopniowo zalewając wiele
innych nisko położonych wysp koralowych
Pacyfiku. Innymi słowy, jeśli mieszkańcy
danych wysp zasłużą sobie na to
praktykowaniem totaliztycznej filozofii, ich wyspy
zamiast tonąć w wyniku ocieplania się klimatu
Ziemi i wzrostu poziomu oceanów, raczej
zaczynają coraz bardziej wynurzać się z morza.
Dla porównania, na wybrzeżach Morza Bałtyckiego
opowiadane są legendy o mitycznej wyspie-mieście
Vineta
(po polsku "Wineta"), którą opisałem m.in. w punktach #G2 i #H2 strony
tapanui_pl.htm.
Mieszkańcy owej wyspy-miasta wyznawali zaawansowaną formę
filozofii pasożytnictwa,
praktykując niemoralność, obżarstwo (włączając
zjadanie nawet ludzkiego mięsa), rozpustę,
zwyrodnienia seksualne, nieuczciwość,
bezbożność, itp. Społeczność owej wyspy
została więc ukarana jako całość i wyspa
ta utonęła w odmętach Morza Bałtyckiego,
zaś niemal wszyscy jej mieszkańcy zginęli.
Tak samo stało się z równie niemoralnymi
i dekadentnymi mieszkańcami starożytnego
miasta Salamis z wyspy Cyprus na Morzu
Śródziemnym - którego los przypomniałem
m.in. w punkcie #H3 ze strony
tapanui_pl.htm
zaś szerzej opisałem w podrozdziale #D3 z
monografii [5/4]
i w podrozdziale V5.2 z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Stąd nie powinno nikogo zdziwić, kiedy również i dzisiejsze
społeczności które praktykują ową wysoce niemoralną
filozofię pasożytnictwa, też będą topione i unicestwiane
podobnie jak owa społeczność niemoralnej wyspy-miasta
Vineta, czy podobnie zwyrodniałego i niemoralnego
miasta Salamis. Początki tego zatapiania i unicestwiania
już obecnie widzimy. Nie trzeba też specjalnej wyobraźni
czy wiedzy aby nabrać pewności, że owe katastrofy będą
się nasilały aż do czasu kiedy ludzie zaczną zachowywać
się bardziej moralnie niż obecnie - tak jak
filozofia totalizmu
im to zaleca.
Część #J:
Kim jest owa "korygująca inteligencja" która zarządza uderzeniami tsunami:
#J1.
Kim jest owa "korygująca inteligencja" jaka zarządza tsunami:
Aczkolwiek inteligencja ta doskonale się
ukrywa przed wzrokiem ludzi, jeśli ktoś
dokładnie przeanalizuje jej cechy, wówczas
odkryje że jest nią sam
Bóg.
Tylko bowiem Bóg ma wystarczającą wiedzę,
moce wykonawcze, oraz powody, aby np.
niemal każdą "klęskę żywiołową" jednocześnie
tak "zasymulować" aby ważne dla niej były
równolegle aż 3 odmienne wytłumaczenia
wskazywane punktach #C2 i #J2 oraz w
podpisie pod "Fot. #D8" tej strony. Aby
zrozumieć jak trudno jest wpisać 3 odmienne
zbiory cech w jeden produkt inteligencji,
wystarczy sobie uświadomić, że ludzie
budują np. "wehikuły" już od kilku tysięcy
lat, jednak jak dotychczas NIE zdołali
zbudować ani jednego "wehikułu" który
by równocześnie (1) latał w powietrzu
lub próżni kosmicznej, (2) poruszał się
po lądzie, oraz (3) pływał we wodzie
(ja wprawdzie wynalazłem taki "wehikuł" - nazywa się
magnokraftem,
jednak wyznawcy filozofii pasożytnictwa
NIE pozwolili mi go zbudować).
Na fakt że to właśnie
Bóg
jest ową "korygującą inteligencją" która faktycznie
zarządza wszelkimi katastrofami wskazuje cały
ocean materiału dowodowego. Ponieważ ów
materiał dowodowy jest już zaprezentowany na
sporej liczbie totaliztycznych stron internetowych,
jego opisów NIE będę już powtarzał tutaj. Rekomenduję
jedynie czytelnikowi, alby zaglądnął w tym celu np.
do "części #B" (tj. punkty #B1 do #B7) strony o nazwie
seismograph_pl.htm,
do całej strony o nazwie
evolution_pl.htm,
do "części #C" (tj. punkty #C1 do #C6) strony o nazwie
prawda.htm,
czy też np. do "części #D" (tj. punkty #D1 do #D6) strony o nazwie
newzealand_visit_pl.htm.
Doskonałymi przykładami materiału dowodowego
który potwierdza że faktycznie to sam
Bóg
jest ową "korygującą inteligencją" która zarządza
tsunami i trzęsieniami ziemi opisywanymi na tej
stronie, są m.in.: (1) pozostawianie nieuszkodzonych
obiektów kultu religijnego, (2) używanie katastrof
do korygowania stanu moralnego upadłych
społeczności, (3) precyzja i doskonałość
z jaką "symulacje" tych katastrof są dokonywane,
a jaka może być jedynie osiągnięta przez Boga.
#J2.
Dlaczego owa "korygująca inteligencja" ukrywa przed ludźmi swoją tożsamość:
Istnieje prosty powód dla którego Bóg celowo
tak "symuluje" niemal każdą organizowaną
przez siebie "klęskę żywiołową", aby zależnie
od światopoglądu, każdy z ludzi mógł
wybrać dla siebie jedną z owych co najmniej
trzech odmiennych wytłumaczeń dla tej klęski,
opisanych w punkcie #C2 i w podpisie pod "Fot. #D8"
powyżej (tj. wybrać pomiędzy wytłumaczeniami
że klęska ta jest: (1) spowodowana przez Boga,
(2) wynikiem działania natury, albo też
(3) wrogą działalnością UFOnautów).
Powodem tym jest danie ludziom tzw.
wolnej woli
w przyjmowaniu dowolnych poglądów.
Wszakże gdyby dla nikogo NIE było
żadnych wątpliwości że za wszystkim
co wokół się dzieje ukrywa się inteligentne
i celowe działanie Boga, wówczas ludzie
zaczęłiby się bać Boga, wykonywaliby
tylko to co Bóg im zaleca, a więc utraciliby
swoją "wolną wolą". Zamiast więc ludzi
wolnych, staliby się niewolnikami Boga.
Powody dla których Bóg celowo i wysoce umiejętnie
ukrywa przed ludźmi swoje istnienie i swoją działalność,
są wyczerpująco omawiane na całym szeregu
totaliztycznych stron, np. patrz punkty #D1 do #D5 strony
ufo_pl.htm,
punkty #F2 do #F3 strony
evil_pl.htm,
czy punkt #A2 strony
will_pl.htm.
Część #K:
Dlaczego "korygująca inteligencja" zarządzająca uderzeniami tsunami i trzęsień ziemi
"symuluje" techniczne pochodzenie tych "klęsk żywiołowych":
#K1.
Co należy rozumieć przez pojęcie "symulacja":
"Symulacja" dokonywana przez Boga, jest
to po prostu akt "tymczasowego stworzenia".
Przykładowo, my ludzie (a także kula ziemska
i cały świat fizyczny), jesteśmy stworzeni
w sposób jaki można nazwać "trwałym".
Znaczy my istniejemy przez nasz czas
oraz prowadzimy własne życie zgodnie
z naszą "wolną wolą" aż do chwili naszej
śmierci. Tymczasem np. "UFOnauci" oraz
wehikuły UFO są też tworzone przez Boga,
tyle że ich istnienie jest ograniczone tylko
do czasu kiedy któryś z ludzi zostaje z nimi
skonfrontowany, ich działania pozbawione
są "wolnej woli" jaką mamy my ludzie, zaś
ich zachowaniami bezpośrednio kieruje
umysł samego Boga. Najlepszymi ilustracjami
"symulacji" Boga są "cielesne reprezentacje"
Boga opisywane pod nazwami "Tane" oraz "Uenuku"
w punktach #D1 do #D3 totaliztycznej strony
newzealand_visit_pl.htm.
Inne rodzaje boskich "symulacji", tym razem
przyjmujące formę niezwykłych zwierząt w rodzaju
potwora "Nessie" z jeziora Loch Ness w Szkocji,
są opisane w punktach #E1 i #E2 totaliztycznej strony
stawczyk.htm.
Jeszcze inne takie symulacje, konfrontujące
ludzi z "futrzakami" w rodzaju "Yeti", są opisane
i zilustrowane w punkcie #E6 totaliztycznej strony
newzealand_pl.htm.
Tematyka "symulacji" dokonywanych przez Boga
omawiana jest aż na kilku totaliztycznych stronach.
Przykładowo, odpowiedzi na pytania "czy", "dlaczego",
oraz "jakie następstwa" w sprawie owych symulacji
wskazane zostały w punktach #A2 na stronie
evidence_pl.htm.
Z kolei "powody" tworzenia owych symulacji omawiane
są w punkcie #B12 ze strony o nazwie
god_pl.htm,
zaś powody dla których owe symulacje prześladują
niektórych ludzi bardziej od innych, wyjaśnia m.in.
punkt #F2 na stronie
"will_pl.htm".
#K2.
Dlaczego ma miejsce owa "symulacja" technicznego pochodzenia tsunami i trzęsień ziemi:
Nie każdy człowiek dojrzał do zaakceptowania
prawdy. Przykładowo
fakt istnienia Boga,
czy
fakt stworzenia świata fizycznego i człowieka przez Boga,
jest niepodważalną prawdą, jednak ciągle wielu
ludzi NIE tylko pisze, ale także wierzy w to co
stwierdza np. artykuł "The facts of evolution
deserve the epithet 'proven' " (tj. "Fakt ewolucji
zasługuje na epited 'dowiedziona' ") ze strony B4 gazety
"The Dominion Post"
(wydanie z wtorku (Tuesday), March 16, 2010)
którego treść zaprzecza m.in. temu co ujawnia
niniejsza strona, tj. zaprzecza iż istnieją odnotowalne
manifestacje działalności Boga oraz twierdzi że
nawet jeśli Bóg istnieje, ciągle jest jakoby albo
"złośliwy" (malevolent), albo też bezsilny - a stąd
NIE zasługuje na nazwę Boga. Dlatego aby NIE
zmuszać do zmiany swoich poglądów takich
właśnie ludzi którzy ciągle nie dojrzeli do przyjęcia
prawdy, konieczne jest m.in. "symulowanie"
technicznego oraz naturalnego pochodzenia tsunami,
trzęsień ziemi i innych śmiercionośnych katastrof.
Wszakże nawet jeśli ktoś jest wysoce religijny
i wierzy w istnienie Boga, ciągle może NIE być jeszcze
gotowy do zaakceptowania szokujących niektórych
prawd, np. że dla dobra ludzkości jako całości,
Bóg zmuszony jest relatywnie często posługiwać
się tym co niektórzy ludzie uważają za "zło".
Część #L:
Szokująca precyzja "symulacji" wehikułów UFO:
#L1.
Istnieje formalny dowód naukowy na obiektywne istnienie i działanie wehikułów UFO:
Istnieje już formalny dowód naukowy na
istnienie i na obiektywną działalność wehikułów
UFO. Na temat tego dowodu można sobie
poczytać więcej z totaliztycznej strony
ufo_proof_pl.htm.
Fot. #L1 (T1 w [1/5]): Oto
zdjęcie jakie dla niewiedzącego nie przedstawia
nic ciekawego. Ot, dwie białe plamy
na tle ciemnego nieba. Jeśli jednak
wie się na co w nim zwracać uwagę,
wówczas zaczyna ono dosłownie
fascynować. Przykładowo, jest ono
jednym z obiektywnych dowodów
fotograficznych na fakt, że UFOnauci
faktycznie istnieją, a ściślej że ich
istnienie jest powtarzalnie symulowane
przez Boga, oraz że dysponują
oni urządzeniami technicznymi o
których naszym ziemskim naukowcom
nawet się jeszcze nie śniło. Wiele
z tych nieznanych ludziom urządzeń,
przykładowo
statki kosmiczne napędzane polem magnetycznym,
czy
wehikuły czasu,
opisanych zostało w mojej najnowszej
monografii [1/5]
dostępnej gratisowo za pośrednictwem niniejszej strony internetowej (w
celu jej załadowania do swojego komputera kliknij na
Tekst [1/5]
w "Menu 1" lub w
"Menu 4").
Powyższe zdjęcie jest również ogromnie rzadkim dowodem fotograficznym na fakt,
że UFOnauci opanowali już podróżowanie w czasie.
Przykładowo, jeśli ktoś przyglądnie mu się uważnie, wówczas odnotuje,
że dokładnie ten sam wehikuł UFO został na nim utrwalony aż w dwóch
miejscach naraz. To z kolei oznacza, że wehikuł ten posiada zdolność
do zatrzymywania upływu czasu - co jest jedną z podstawowych
zdolności wehikułów czasu. Wszakże podstawowe zdolności wehikułów
czasu obejmują m.in. umiejętność: (1) zwalniania naturalnej szybkości
upływu czasu, (2) zatrzymywania upływu czasu, (3) cofania
czasu do tyłu, oraz (4) przeskakiwania czasu do przodu aby
nagle znaleźć się w przyszłości. (Po więcej informacji na
temat zasady działania i cech wehikułów czasu, patrz podrozdziały
M1, M2 oraz H9.1 w w/w najnowszej
monografii [1/5].
Z kolei opis powyższej fotografii zawarty jest w podpisie pod rysunkiem
T1 do monografii [1/5], a także na szeregu stron internetowych o zjawisku
technicznej
telekinezy.)
#L2.
Precyzja z jaką "symulowane" jest działanie wehikułów UFO:
Precyzja z jaką wehikuły UFO są symulowane
jest tak wielka, że faktycznie to na podstawie
analiz owych UFO ludzie mogliby nawet zbudować
taki wehikuł, zaś po zbudowaniu z całą
pewnością wehikuł ten by zadziałał.
Fot. #L2 (V6d w [1/5]): Filozofia
totalizmu
naucza, że tolerancja również może być grzechem. Szczególnie kiedy
tolerowana jest ślepota i ignorancja w sprawach UFO za którą później
przychodzi nam płacić życiem ludzkim. Powyższa fotografia pokazuje
tunel podziemny zwany "Deer Cave", którego wnętrze zostało
tak zasymulowane jakby odparowany on został w skale przez
UFO. Niestety, niemal nikt jednak nie wie o jego pochodzeniu od UFO.
Tymczasem gdyby ludzie wiedzieli, że UFO są w stanie odparowywać w skale
szkliste tunele, gdyby naszym naukowcom ortodoksyjnym znana była mechanika
wypalania przez UFO takich podziemnych tuneli, a także gdyby więcej
ludzi widziało owe tunele UFO na własne oczy, wówczas wiele
nieszczęść na Ziemi mogłoby zostać zapobiegnięte. Przykładowo
budynki WTC w Nowym Jorku
(patrz "Fot. #L3") NIE mogłyby wówczas zostać tak odparowane
jakby niewidzialny wehikuł UFO drążył tunel wzdłuż ich osi. Przecież
w takim wypadku każdy poznałby że owe budynki WTC są zawalane
tak jakby były odparowywane przez niewidzialny wehikuł UFO.
Więcej informacji na temat mechanizmu odparowania
budynków WTC przez niewidzialne UFO zawarte
jest w podrozdziale V8.1 z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5],
a także na odrębnej stronie internetowej omawiającej symulowane odparowanie
WTC
przez UFO.
Z kolei więcej informacji na temat pokazanej
powyżej "Deer Cave" z Północnego Borneo, zawartych
jest w podrozdziale V5.3.1 z owego tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5].
#L3.
Przykłady precyzji z jaką "symulowane" są następstwa niszczycielskiego użycia wehikułów UFO na Ziemi:
Istnieje wiele dobrze udokumentowanych
przykładów precyzji z jaką "symulowane"
są najróżniejsze następstwa niszczycielskiego
użycia wehikułów UFO na Ziemi. Najlepszym
z owych przykładów jest
zniszczenie WTC w Nowym Jorku - patrz "Fot. #L3".
Cały szereg totaliztycznych stron internetowych
poświęconych jest właśnie tematowi aż tak precyzyjnego
"symulowania" następstw niszczycielskiego użycia
wehikułów UFO na Ziemi, że dla ludzi to "symulowane"
użycie pozostaje zupełnie nieodróżnialne od "faktyczniego"
użycia tychże wehikułów w niszczycielskich celach.
Dlatego czytelnicy których zainteresował ów
temat, powinni zaglądnąć do tamtych stron.
Ich przykłady obejmują m.in. strony o nazwach:
wtc_pl.htm,
shuttle_pl.htm,
memorial_pl.htm,
landslips_pl.htm,
tornado_pl.htm,
hurricane_pl.htm,
katrina_pl.htm,
katowice.htm,
cloud_ufo_pl.htm,
oraz kilka innych.
Fot. #L3: Powyższe zdjęcie
dla mnie osobiście jest symbolem jak
niedoinformowani (jeśli nie celowo wprowadzani
w błąd) są dzisiaj ludzie na Ziemi. Zdjęcie
owo pokazuje bowiem "tunel" podziemny
jaki po "zawaleniu się" budynków WTC w
Nowym Jorku, pojawił się w miejscu gdzie
kiedyś istniał jeden z owych budynków -
mianowicie ten w który NIE uderzył żaden
samolot. W jakiż to więc dziwny sposób
ów budynek musiał się "zawalić", aby
pozostawić po sobie tunel w ziemi, zamiast
góry gruzu? Chyba że wcale sam on się
nie zawalił, a został przez coś odparowany
w sposób jaki "symulował" odparowanie
przez niewidzialny dla ludzkich oczu wehikuł
UFO, zaś jego opary ulotniły się w powietrze
w postaci tak wszystkich zastanawiającej
chmury skroplonych oparów budynku, które
to opary uchwycone nawet zostały na filmie
przez kamery telewizyjne. W takim zaś
przypadku (odparowania budynków WTC
w sposób jaki "symulował" działanie
niewidzialnego dla ludzkich oczu wehikułu
UFO), w ziemi faktycznie pozostałby właśnie
tunel - jak ten pokazany na powyższym zdjęciu.
Warto tu odnotować, że w wielu miejscach
na Ziemi zasymulowane zostało odparowanie
podobnych tuneli przez wehikuły UFO -
zdjęcie jednego z nich pokazane zostało jako
"Fot. #L2" powyżej, zaś zdjęcia kilku innych
takich tuneli pokazano i omówiono w podrodziale
V5.3 z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5]
- patrz tam zdjęcia V6 (a) do V6 (e). Z kolei
dokładne opisy materiału dowodowego który
udowadnia, że budynki WTC zostały zniszczone
w sposób jaki dokładnie symulował ich odparowane
przez niewidzialny dla ludzkich oczu wehikuł UFO,
zawarte są w podrozdziale V8.1 z tego samego
tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5],
a także na odrębnej stronie internetowej omawiającej
symulację odparowania
WTC
przez UFO.
* * *
Do powyższego warto także dodać, że UFOnauci
są celowo tak symulowani jakby działali skrycie na
Ziemi nieustannie od niepamiętnych już czasów.
Niezależnie od zniszczeń opisywanych na tej
stronie, zasymulowanych zostało popełnienie
przez nich także licznych innych zniszczeń.
Przykładowo, jak to dokładniej opisane zostało
na odrębnej stronie o nazwie
"Columbia",
w dniu 1 lutego 2003 roku zestrzelili oni Amerykański
prom kosmiczny Columbia. Proponuję więc zajrzeć
kiedyś na ową odrębną stronę
"Columbia".
#L4.
Precyzja z jaką "symulowane" są ślady materialne działalności UFO na Ziemi:
Na ziemi tworzonych jest wiele śladów
materialnych rzekomej działalności UFO
i UFOnautów. Ślady te są tak precyzyjnie
"symulowane" jakby UFOnauci naprawdę
działali na Ziemi na szkodę ludzkości, oraz
jakby ludzkość znajdowała się aktualnie
pod ich sekretną okupacją. Przykłady tych
śladów są omawiane m.in. na stronach
evidence_pl.htm, oraz
explain_pl.htm.
(Materiał dowodowy jaki odnosi się do użycia
"wehikułów czasu" przez UFOnautów,
zaprezentowany został na stronie o nazwie
immortality_pl.htm.)
Fot. #L4(a) (V3dl w [1/5]):
Jeden z tzw. "crop circles" (tj. "kręgów zbożowych"),
czyli lądowisk UFO w zbożu. Interesujące na ich
temat jest, że jakoby dla odwrócenia uwagi ludzi
od powodów formowania w zbożu tych lądowisk
UFO, symulacje UFOnautów stosują dokładnie tą
samą strategię i chwyty, którą zastosowali oni
również dla zatarcia śladów swego udziału w
spowodowaniu tsunami z 26 grudnia 2004 roku,
a także dla zatarcia śladów swego udziału w odparowaniu budynków
WTC
w Nowym Jorku oraz w zestrzeleniu promu kosmicznego
Columbia.
(Innymi słowy, owa "korygująca inteligencja" która
stoi za "symulacjami" UFO i UFOnautów, na tyle
doskonale zna ludzi że wie iż "im więcej ludziom
w czymś się przeszkadza i ich się zwodzi, tym
usilniej ludzie ci zaczynają w to wierzyć i tym
bardziej będą tym się interesowali".)
Rys. #L4(b) (V3a_d w [1/5]): Powyższy
rysunek ilustruje kształt śladu jaki zostałby wyłożony w zbożu
przez dwa statki z napędem magnetycznym zwane
magnokraftami typu K6 -
sprzęgnięte razem ze sobą w tzw. "latający kluster"
o kształcie i cechach pokazanych i objaśnionych
na "Rys. F13" z tomu 3 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Ponieważ w rozdziale P z tomu 14 owej monografii
[1/5] zostało też formalnie udowodnione, że "UFO
to już zbudowane magnokrafty", uformowanie przez
magnokrafty takiego śladu oznacza, że ślad pokazany
powyżej na "Fot. #L4(a) faktycznie został wyłożony w zbożu
właśnie przez taki "latający kluster" sprzęgnięty z UFO
typu K6. Warto tutaj też dodać, że zależnie od wysokości
na jakiej wehikuł zawisa ponad zbożem, niektóre elementy
powyższego śladu, np. wyłożenia (3) od rozpierających
obwodów magnetycznych, mogą zaniknąć.
Więcej informacji na temat owych "kręgó zbożowych"
("crop circles"), oraz na temat sposobów na jakie
uwaga ludzi jest odwracana od prawdziwych powodów
i mechanizmu ich formowania, wyjaśnione zostało
w podrozdziałach VB4.3.1 i VB4.1.3 z tomu 17 starszej
monografii [1/4].
Na odrębnej stronie internetowej o nazwie
aliens_pl.htm
zaprezentowane zostało wyjaśnienie powodu
dla którego sytuacja jest tak symulowana jakby
wehikuły UFO powtarzalnie formowały w niektórych
miejscach na Ziemi owe "kręgi zbożowe" pokazane
na powyższym zdjęciu "Fot. #L4" (owa strona
pokazuje również fotograficzne dowody na poprawność
tego wyjaśnienia). Zgodnie z tym wyjaśnieniem,
UFOnauci jakoby ukrywają przed ludźmi swoje
wehikuły UFO poprzez zaparkowanie ich w
podziemnych jaskiniach do których ludzie
normalnie nie posiadają dostępu. Z kolei jeśli
owe podziemne jaskinie/parkingi leżą pod
polami zbożowymi, wówczas podczas zagłębiania
się do owych jaskiń, wirujące pole magnetyczne
napędu tych wehikułów UFO wykłada zboże
przez które wehikuły te muszą przenikać.
Ponieważ UFOnauci parkują swoje wehikuły
powtarzalnie zawsze w tych samych jaskiniach,
jeśli nad jaskiniami owymi corocznie siane jest
zboże, wówczas w zbożu tym kręgi zbożowe
formowane są powtarzalnie przez całe szeregi
lat. Materiałem dowodowym który potwierdza
niniejsze (jaskiniowe) wyjaśnienie dla przyczyn
formowania "kręgów zbożowych", są fotografie
niewidzialnych dla ludzkich oczu UFOnautów
którzy "nurkują" pod ziemię głowami w dół w
okolicach takich kręgów zbożowych. Przykład
takich fotografii UFOnautów nurkujących
pod ziemię głowami w dół pokazany jest
na w/w stronie
aliens_pl.htm.
Z kolei fotograficzny dowód na fakt, że to właśnie
wehikuł UFO w niewidzialnym dla ludzkich oczu
"stanie telekinetycznego migotania" formuje owe
"kręgi zbożowe", pokazany jest na zdjęciu
oznaczonym "Fot. #4", które włączone zostało
m.in. do strony internetowej o technicznej wersji
telekinezy,
a także na zdjęciu "Fot. #E2ab" ze strony
explain_pl.htm.
Część #M:
Szokująca precyzja "symulacji" UFOnautów:
#M1.
Cechy czyjegoś charakteru uwidaczniane są w rysach twarzy i w wyglądzie tej osoby:
Wiedza ludowa wie o tym od dawna. Mianowicie,
że szczegóły anatomiczne i wygląd ludzi
znamionuje ich charakter i nawyki. To
dlatego np. wiedza ludowa Chińczyków
zaleca aby NIE ufać ludziom z kręconymi
włosami i z haczykowatym nosem, bowiem
ich charakter jest równie pokrzywiony jak
ich anatomia. Ostatnio jednak również
naukowcy zaczynają coraz jednoznaczniej
odkrywać, że istnieje związek pomiędzy
cechami anatomicznymi i wyglądem, a
atrybutami charakteru - jako przykład
patrz artykuł "Beware of men with wide
faces" ze strony A10 gazety
The New Zealand Herald
wydanie z poniedziałku (Monday), March
15, 2010 roku.
Jeśli więc ktoś aż tak wszechwiedzący i doskonały
jak sam
Bóg,
zdecyduje się "zasymulować" istnienie i wygląd
UFOnautów, wówczas swym "symulacjom" nadaje
On wygląd który precyzyjnie odzwierciedla te cechy
charakteru, jakie ów Bóg chce aby naoczni widzowie
widzieli u oglądanych przez siebie UFOnautów. Dlatego
jest ogromnie istotne, abyśmy studiowali ów symulowany
wygląd UFOnautów oraz abyśmy porównywali go
z wyglądem niektórych ludzi - jako przykład patrz
opisy i ilustracje z punktu #G3 totaliztycznej strony
evil_pl.htm.
#M2.
Precyzja z jaką "symulowane" są wszystkie szczegóły anatomii UFOnautów:
Wygląd UFOnautów "symulowany" jest
ogormnie precyzyjnie. Faktycznie to badania
UFOnautów opisywane np. na stronie
ufo_proof_pl.htm
ujawniają, że "zasymulowana" anatomia
UFOnautów i ich wygląd precyzyjnie oddają
te cechy charakteru, które również są nam
przekazywane poprzez symulacje działań
i zachowań tych stworzeń.
Fot. #M2 (K5 w [1/5]): Oto
przykład precyzji z jaką symulowany jest wygląd
UFOnautów. Powyższe zdjęcie pokazuje
cechy anatomiczne, które jeśli są obecne
u ludzi, wówczas znamionują one wszelkie
cechy charakteru jakie owa "korygująca
inteligencja" która symuluje UFOnautów
chce aby anatomia i wygląd tych "symulacji"
sygnalizowały ich naocznym obserwatorom -
po więcej informacji patrz także opisy
oraz ilustracje z punktu #G3 totaliztycznej strony
evil_pl.htm.
(Kliknij na to zdjęcie aby oglądnąć je w powiększeniu.)
Powyższa fotografia prezentuje starą rzeźbę, która ujawnia
najlepszą znaną mi podobiznę faktycznego wyglądu diabła
(tj. dzisiejszego UFOnauty). Oryginalnie była ona publikowana
w czasopiśmie "The Unexplained". Natomiast jej naukowa
interpretacja zawarta jest w opisie do rysunku K5 w monografii
[1/5]. Jak powyżej to wyraźnie widać, wygląd "diabła - UFOnauty"
faktycznie jest niemal nieodróżnialny od wyglądu "normalnego"
człowieka. Jedynie kilka szczegółów anatomicznych może
być użyte do wstępnego odróżniania owych "diabłów - UFOnautów"
od ludzi, na przekór że niektóre z nich mogą również pojawić
się i u ludzi. Zestawmy teraz wykaz cech anatomicznych
które najpierw rzucają się w oczy u wielu UFOnautów:
(1) Trójkątne oczy. Oczy UFOnautów są
nieco odmienne od oczu ludzkich i ogromnie
interesujące. Mianowicie są one trochę większe niż
u ludzi, nieco szerzej rozstawione, oraz mają one nieco
odmienny kształt. Kiedyś miałem dobrą okazję przyglądnąć
się oczom UFOnauty w zbliżeniu i odnotowałem że mają
one kształt jakby jajka kurzego skierowanego do przodu
swym ostrym czubkiem. (Ludzkie oczy w przedniej części
są niemal kuliste.) Odmienność ich kształtu oznacza, że
są one też nieco odmienne pod względem optycznym. To
z kolei powoduje, że mają one również inny wygląd od oczu
ludzkich. Ten odmienny wygląd oczu UFOnautów - spowodowany
innymi niż u ludzi ich własnościami optycznymi, przy
odrobinie wprawy zaczyna najpierw zwracać naszą
uwagę. Mianowicie kiedy UFOnauci patrzą gdzieś
ponad naszymi głowami, ich tęczówki oglądane od dołu
pod odpowiednim kątem przyjmują formę trójkąta
równoramiennego o trzech prostych bokach. Ostry
wierzchołek tego trójkąta skierowany jest w dół.
Jednocześnie, w owych rzadkich przypadkach
kiedy ich oczy są koloru innego niż czarny,
tak że kolor ich źrenic nie zlewa się z
kolorem tęczówek, ich źrenice z owych
trójkątnych tęczówkach wydłużają się wówczas
w kształt pionowej kreski jakby wykrzyknika.
To zaś powoduje, też ich oczy wyglądają wtedy
bardziej jak oczy kota niż jak oczy człowieka.
Jeśli jednak dany UFOnauta patrzy wprost na nas,
wówczas jego tęczówki, a także czarne jak smoła
źrenice jego oczu są tak samo okrągłe jak u ludzi.
Kiedy więc UFOnauta patrzy wprost na nas, jego
oczu nie daje się odróżnić od ludzkich. Dlatego
najłatwiej odnotować czy ktoś wygląda jak UFOnauta,
kiedy oglądamy go w telewizji lub patrzymy na
jego zdjęcie. Kamera często uchwytuje wówczas
ich oczy pod tym szczególnym kątem patrzenia,
przy którym ich tęczówki stają się trójkątne. Jest
też szokujące jak wiele takich trójkątnych tęczówek
ze źrenicami jak kreski wykrzykników daje się
odnotować w dziejszej telewizji. Co ciekawsze,
u większości indywiduów u których zobaczyć
można takie tęczówki w kształcie trójkąta, ich włosy
nad czołem też sterczą w jakiś dziwny sposób.
Po uświadomieniu sobie co to oznacza, doznaje
się wstrząsu. Wszakże częstość widywania takich
oczu i włosów uzmysławia nam jak masowa jest
owa "symulacja" skrytej okupacji Ziemi przez
UFOnautów, oraz jak pełną i hermetyczną
kontrolę nad wszelkimi instytucjami ziemskimi
owi "zasymulowani" UFOnauci roztaczają.
To właśnie z powodu owego okresowego podobieństwa tęczówki UFOnautów
do jakby ostrego trójkąta stojącego na swoim czubku, ze
źrenicami wyglądającymi jak kreski wykrzykników, staropolski
folklor ludowy twierdził kiedyś, że "diabły" i "czarownice"
(tj. dzisiejsi UFOnauci) mają "kocie oczy". Również właśnie
z tego powodu nawet do dzisiaj w Nowej Zelandii takie
trójkątne oczy folklor ludowy opisuje wyrażeniem "diabelskie
oczy" (wierzy się tam też, że tym co mają takie
diabelskie oczy nie należy ufać). Przykłady takich właśnie
trójkątnych (diabelskich) oczu można zobaczyć na dosyć
powszechnie dostępnych zdjęciach niektórych z owych
terrorystów którzy uprowadzili samoloty jakie uderzyły w budynki
WTC
z Nowego Jorku. Faktycznie też owe trójkątne oczy
są zwykle pierwszym szczegółem anatomicznym który
rzuca się nam samym w oczy kiedy patrzymy na
zdjęcie lub wideo symulowanego UFOnauty. (Następnym
szczegółem który zwykle potwierdza ten pierwszy,
jest tendencja ich włosów do sterczenia "na jeża"
ponad czołem.)
(2) Stojące włosy. U dawnych diabłów
i u dzisiejszych symulacji UFOnautów, włosy
nad czołem rosną pod górę głowy, a nie w dół
jak u ludzi. Stąd wiekszość męskich UFOnautów
dla niepoznaki czesze się "na jeża" lub ku górze
głowy. Kiedy też ostatnio UFOnauci dowiedzieli
się że zidentyfikowaliśmy już szczegóły anatomiczne
po jakich daje się ich rozpoznać, wówczas dla
niepoznaki zaczęli propagować na Ziemi modę
aby wszyscy ludzie nosili włosy sterczące do
góry. Wielu UFOnautów ma również poskręcane
włosy, takie jak te widoczne na powyższym
zdjęciu "Fot. #M2". Stąd się zapewne bierze
stare chińskie wierzenie, które stwierdza (po
Kantonisku) "Lin moł, ngał pej, tap tał, mkłat
tak koł." (po angielsku: "curly hair, hook nose,
bow head, cannot be trusted") co znaczy
"nie ufaj tym co mają kręcone włosy,
haczykowaty nos, oraz czoło zagięte do
przodu".
(3) Pośladkowaty podbródek, a ściślej
bardzo rzadki u ludzi czubek wystającego ku
przodowi podbródka z dwoma charakterystycznymi
bulwami pośladko-podobnymi. Owe bulwy czynią
podbrodki typowych symulacji diabłów/UFOnautów
bardzo podobne do miniaturowego tyłka ludzkiego.
Jest on tak rzucający się w oczy, że aby ukryć
swój podbródek, obecnie wielu symulacji UFOnautów
działających na Ziemi często zapuszcza sobie brody.
Zauważ że średniowieczne czarownice (czyli UFOnautki)
także rysowane i opisywane były z takimi właśnie wystającymi
ku przodowi, pośladko-podobnymi podbródkami.
(Co doskonale zostało zilustrowane na fotografii
"czarownicy" pokazanej na stronie internetowej
ufo_pl.htm.)
Oczywiście, ów "pośladko-podobny" podbródek
nie jest jedynym szczegółem jaki pozwala wstępnie
odróżniać byłe diabły czyli dzisiejszych "UFOnautow",
od ludzi.
(4) Gruszkowata (jakby trójkątna) głowa,
jaka doskonale zilustrowana jest na powyższym
zdjęciu rzeźby "diabła". Czaszka UFOnautów
dosyć znacząco różni się w swoim kształcie
od czaszki ludzi. Gdybyśmy opisywali czaszkę
i głowę ludzką, z grubsza moglibyśmy ją zdefiniować
jako kulę lub elipsoidę. Przekroje płaszczyzną
poziomą poprzez głowę ludzką posiadają największe
pole gdy przebiegają poziomo poprzez kości
policzkowe. Tymczasem czaszka i głowa
UFOnautów bazuje na kształcie gruszki.
Gdybyśmy ją także przenikali płaszczyznami
poziomymi, wówczas jej największe pole przekroju
przypada dla płaszczyzny przebiegającej tuż
ponad skroniami UFOnautów. Oczywiście, te
różnice w budowie czaszki powodują także
różnice w budowie twarzy. Przeciętna twarz
ludzka jest niemal okrągła (eliptyczna). Natomiast
przeciętna twarz UFOnauty ma jakby kształt
trójkąta zwężającego się ku dołowi. Szczególnie
zaś trójkątne są twarze symulacji żeńskich
UFOnautek (to wyjaśnia dlaczego tak wiele
religijnych obrazów Matki Boskiej pokazują
ją jako posiadającą bardzo trójkątną twarz -
owe obrazy zostały bowiem namalowane na
podstawie obserwacji symulacji UFOnautek
które były tak zasymulowane jakby podszywały
się za matkę Jezusa, jako przykład patrz podpis
pod "Fot. #D8" powyżej). To także z powodu
owego trójkątnego kształtu, twarz Szatana często
prezentowana jest jako podobna do pyska kozła.
Powyższe łatwiej jest odnotować w rzeczywistym
życiu, niż na zdjęciach lub obrazach (dla zdjęcia
lub obrazu UFOnauci celowo się tak ustawiają,
aby ich wygląd był podobny do ludzi). W
rzeczywistym życiu głowy UFOnautów wygladają
bowiem wyraźnie najszersze tuż ponad skroniami.
Tymczasem głowy ludzi wyraźnie są najszersze
w płaszczyźnie kości policzkowych.
(5) Długi zwężający
się nos jak marchewka. Nos u sporej liczby UFOnautów jest relatywnie
długi ze szpiczastym końcem. Mi on przypomina płynnie zwężającą
się stożkową marchewkę. Na samym czubku nosa UFOnauci zwykle
mają maleńki rowek położony pomiędzy dwoma chrząstkami formującymi
ów czubek nosa. Sporo UFOnautów ma też zakrzywiony, haczykowaty
nos, uformowany z dwóch linii prostych połączonych pośrodku długości
nosa pod kątem rozwartym. Dla "diabłów" taki haczykowaty nos
opisany jest w poemacie Adama Mickiewicza "Pani Twardowska". Po
więcej szczegółów o owych drobnych różnicach pomiędzy anatomią
UFOnautów i anatomią ludzi, patrz podrozdział V8.1 z tomu 16 mojej
nieco starszej
monografii [1/4].
Powyższe zdjęcie,
a także szczegóły anatomii UFOnautów oraz różnice w wyglądzie
pomiędzy UFOnautami i ludźmi, omawiane są również na kilku
innych totaliztycznych stronach internetowych wyszczególnionych
w "Menu 4" i "Menu2", np. na stronach
"zło",
"Podmieńcy",
"Kosmici",
"UFOnauci",
"Malbork", oraz
"Antychryst".
Na przekór że UFOnauci są jedynie
tymczasowymi "symulacjami" Boga,
ich zasymulowanie jest aż tak precyzyjne
jakby ich cywilizacja istniała i rozwijała
się podobnie jak cywilizacja ludzka, a
nawet była bardziej od ludzkiej zaawansowana
technicznie. Przykładem precyzji tej ich
"symulacji" są fotografie pokazane na
"Fot. #M3" poniżej.
Fot. #M3a (B20 w [4c]): Zwróć uwagę
na owego niewidzialnego dla ludzkich oczu UFOnautę w
białym kombinezonie kosmicznym, którego szybki apart
fotograficzny zdołał utrwalić jak zawisa on w powietrzu
poza głową dziewczynki. Jego uchwycenie na powyższym
zdjęciu dokumentuje bowiem, że oprócz wydarzeń
"naturalnych", np. tych które niemal każdy z nas może
zobaczyć swoimi oczami, niektórych z nas dotykają
również wydarzenia celowo "symulowane" jakby
generowane one były przez technikę nieporównanie
wyższą od obecnej ludzkiej (dawniej określano
je jako rzekomo wydarzenia "nadprzyrodzone") -
czyli te które zwykle pozostają niewidzialne dla
oczu zwykłych ludzi. Aby zaś jakoś odróżnić
pomiędzy tymi dwoma kategoriami wydarzeń
(tj. "naturalnymi" i tymi "symulowanymi" jakby
były one indukowane przez "technikę kosmitów"),
konieczne było wprowadzenie jakiegoś ukrytego
kodu datowania. Kod ten powoduje, że wszystko
co istotnego zdarza się zgodnie z nim, np.
wszystko co istotnego zdarza się 1-go kwietnia,
13-go dowolnego miesiąca, lub 13-go plus 13-go
(czyli 26-go) jakiegoś miesiąca, faktycznie wcale
nie wywodzi się z przyczyn "naturalnych", a pochodzi
jakoby od owych technicznie zaawansowanych kosmitów.
Po więcej szczegółów na temat owego sekretnego kodu
datowania wydarzeń na Ziemi, patrz punkt #D8
(a także podrozdział V5.4 w tomie 16 starszej
monografii [1/4]).
* * *
Powyższa czarno-biała
fotografia pokazuje niewidzialnego dla ludzkich oczu UFOnautę.
Fotografia ta oryginalnie miała pokazać dziewczynkę z kwiatami
(dziewczynka ta nosi nazwisko Elizabeth Templon). To ona
była bowiem wówczas fotografowana. Kiedy jednak fotografia została
wywolana, wówczas okazało się, że niewidzialny uprzednio UFOnauta
ubrany w skafander kosmiczny i z twarzą okrytą hełmem kosmicznym,
jest doskonale widoczny jak unosi się w powietrzu nad głową owej
dziewczynki. (Odnotuj, że biały kolor skafandra tego UFOnauty
wynika z wydzielanego przez niego szczególnego rodzaju
"nadprzyrodzonego" jarzenia, które zawsze towarzyszy
niewidzialnemu dla ludzkich oczu stanowi tzw.
migotania telekinetycznego.
W podrozdziale LC3 z tomu 10 mojej najnowszej
monografii [1/5]
owo białe, "nadprzyrodzone", upiorne jarzenie opisane
jest dokładnie pod nazwą "jarzenie pochłaniania".)
Zdjęcie to wykonane zostało w niedzielę, 24 maja
1964 roku, przez ojca Elizabeth, strażaka, jakieś 5 mil od ich
domu w Carsle, USA, na brzegu rzeki Solway Firth. Fotografujący
raportował, że w chwili wykonywania tego zdjęcia panowała dziwna
"naelektryzowana" atmosfera, a także miejscowe krowy zachowywały
się bardzo dziwnie, chociaż oprócz rodziny dziewczynki, nie
było tam wówczas nikogo. (Warto tutaj podkreślić, że niektóre
zwierzęta, włączając w to koty, psy, owce i krowy, mają tak
skonstruowane oczy, że są one w stanie widzieć UFOnautów w
stanie "migotania telekinetycznego", nawet jeśli ci pozostają
niewidzialni dla ludzkiego wzroku.) Samo owo zjęcie, a także
jego dokładny opis, opublikowane są na stronie 51 doskonałej
książki [2] pióra Jenny Randles, "Alien Contact - The First
Fifty Years", Collins Brown (London House, Great Eastern Wharf,
Rarkgate Road, London SW11 4NQ), 1997, ISBN 1-85585-454-6,
144 pages, pb. - gorąco polecam przeczytanie owej książki.
Bardziej dokładna naukowa interpretacja zdjęcia tego
niewidzialnego dla ludzkich oczu UFOnauty, zawarta jest w
podrozdziale B2
traktatu [4c]
(patrz tam na zdjęcie oznaczone Z_4_B2) jaki udostępniany
jest (bezpłatnie) m.in. na stronach internetowych dostępnych tutaj poprzez
"Menu 4".
Warto odnotować, że powyższe zdjęcie UFOnauty
ukrywającego się poza plecami małej dziewczynki
jest także omawiane z nieco innego punktu
widzenia na odrębnej stronie internetowej o
kosmitach,
oraz na stronie o niezwykłościach pokrzyżackiego zamku w
Malborku.
Fot. #M3b (E2 z [10]): UFOnauci (czy "diabły") zawsze byli
obecni tam gdzie znajdował się jakiś ośrodek niszczenia
ludzkości. Przykładowo w Zamku Krzyżaków z Malborka, czy
w starożytnym Rzymie. (Wszystkim zapewne znane są stare
legendy na temat "kwatery głównej" diabłów kiedyś mieszczącej
się właśnie w Rzymie - legendy te potwierdza zresztą znany
poemat Adama Mickiewicza o tytule "Pani Twardowska".)
Oto zdjęcie miniaturowego UFOnauty nurkującego głową
w dół w kierunku podziemi zamkowych, uchwycone
przypadkowo w korytarzach zamku pokrzyżackiego w
Malborku - zwróć uwagę na ową ubraną na czerwono
istotkę lecącą szybko ukośnie w dół, a jednocześnie
obracającą się w locie jak korkociąg. Zdjęcie to opisane
jest dokładniej na stronie o tajemnicach zamku w
Malborku
dostępnej poprzez
"Menu 4".
Do dzisiaj pod owym zamkiem w Malborku ma się znajdować
podziemna "baza UFO". Obserwacje zaś przelatujących
UFOnautów, są tam relatywnie częste. Sam zaś ten zamek
jest symbolem ucisku, brutalności, bezwzględnego podboju,
oraz wymuszania posłuszeństwa siłą - jako przykład patrz
opisy z punktu #D1 totaliztycznej strony
przepowiednie.htm.
Ciekawe, że zgodnie ze zdjęciem "Fot. #M3c" poniżej,
ostatnim "komturem" Zakonu Krzyżackiego, być może
nawet był UFOnauta.
Powyższe zdjęcie UFOnauty nurkującego głową
w dół do podziemi zamku w Malborku jest także
omawiane (wraz z innymi zdjęciami niewidzialnych
dla ludzkich oczu UFOnautów) na odrębnej stronie
internetowej z naukowymi analizami fotografii
kosmitów,
a także na stronie o niezwykłościach pokrzyżackiego zamku w
Malborku.
Fot. #M3c (E3 z [10]): Oto posągi najważniejszych
"Wielkich Mistrzów Krzyżackich", wystawione na zamku
malborskim. Warto zwrócić uwagę na mistrza na tym
zdjęciu widocznego na ostatniej pozycji po prawej. Był
to Albrecht von Hohenzollern-Ansbach, likwidator Zakonu
Krzyżackiego. Był on ogromnie przewidujący w każdym
swoim posunięciu, tak jakby znał przyszłość. Przykładowo,
to on w 1525 roku zamienił Zakon Krzyżacki w Księstwo
Pruskie z którego z czasem wyrosły Hitlerowskie Niemcy.
Także to on podważył swym księstwem wpływy kościoła
katolickiego poprzez oficjalne przejście na luteranizm
oraz spowodowanie przejścia również wszystkich swoich
poddanych. Na powyższym zdjęciu interesująca jest
jednak jego broda. W takiej bowiem formie rozgałęziających
się, dwóch jakby odrębych bród, broda rośnie tylko u tych
którzy mają owo pośladkokształtne ukształtowanie podbródka,
tak wyraźnie widoczne na fotografii "Fot. #M2". Z kolei
posiadanie takiego pośladkokształtnego podbródka zwykle
oznacza, że jego właściciel jest symulowanym UFOnautą, a nie człowiekiem.
Czyżby więc ostatni z mistrzów krzyżackich, pierwszy książę
pruski, oraz faktyczny założyciel agresywnych Prus był UFOnautą?
Wszakże zgodnie z tym co wyjaśniono na stronie internetowej
"ludobójcy",
UFOnautą był również Romulus - znaczy założyciel starożytnego
Rzymu. Warto też zwrócić uwagę na nietypowego kształtu buty
tego pierwszego księcia pruskiego. Czyżby jego stopy też były
nieco odmienne niż stopy u normalnych ludzi?
Ciekawostką może tutaj być też fakt, że również
Osama Bin Ladin nosi dokładnie taką samą
rozgałęziającą się brodę. Czyżby ten fakt
wyjaśniał dlaczego jest on aż tak ilusywny?
Jak wynika z najróżniejszych danych, Malbork
od samego początku swego istnienia był obiektem
szczególnego zainteresowania ze strony UFOnautów.
Przykładowo wszystko wskazuje na to, że od samego
początka tego zamku, w jego podziemiach symulowana
była baza wehikułów UFO. Więcej informacji na temat
owej podziemnej bazy UFO pod zamkiem malborskim
znaleźć można na stronach internetowych o miastach
Malbork i
Wrocław.
Powyższe zdjęcie jest też pokazana i opisane
na stronie o tajemnicach zamku w Malborku o nazwie
malbork.htm
(patrz tam "Fot. #G3").
Część #N:
Prezyzja z jaką "symulowane" były historyczne przypadki eksplozji UFO
zdolnych do zaindukowania trzęsień ziemi lub fal tsunami:
#N1.
Problemy z badaniami historycznych tsunami lub trzęsień ziemi:
Główny problem z badaniami historycznych
przypadków tsunami lub trzęsień ziemi sprowadza
się skąpości istniejących ich opisów. Z opisów
tych tylko ogromnie rzadko daje się więc wyłuskać
te informacje w których poznaniu najbardziej
jesteśmy zainteresowani.
#N2.
Przypadki kiedy "zasymulowana" eksplozja
UFO zaindukowała tsunami lub trzęsienie ziemi:
Oto wykaz najlepiej znanych z historycznych
przypadków trzęsień ziemi lub tsunami. Ich
"korygująca inteligencja" staje się oczywista,
ponieważ były one celowo tak "zasymulowane"
jakby spowodowała je technologiczna eksplozja.
(1) Tapanui.
W dniu 19 czerwca 1178 roku (według starego, Julianowskiego
kalendarza) UFOnauci spowodowali katastroficzną
eksplozję UFO koło miejscowości Tapanui, w Nowej Zelandii.
Do dzisiaj po eksplozji tej pozostał tam ogromny krater pokazany
tu na "Fot. #P1". Z kolei fale ogromnego tsunami,
a także gwałtowne poruszenia skorupy Ziemi, spowodowane
ową eksplozją UFO koło Tapanui, zniszczyły m.in. znaczną
część Europy (np. pochyliły wieżę z Pisa, zdeformowały
kopułę Aya Sophia z Istanbułu - pokazaną na "Fot. #O2",
zatopiły na Bałtyku legendarną wyspę "Wineta"
(Vineta),
zniszczyły miasto Salamis na Cyprze, itd.). Niestety,
do dzisiaj nie zachowało się na temat eksplozji Tapanui
zbyt wiele opisów. Opis niektórych następstw eksplozji
koło Tapanui zawarty jest na odrębnej stronie o nazwie
tapanui_pl.htm.
(2) Tunguska. Znacznie lepiej przebadana
i opisana jest "symulacja" eksplozji UFO z dnia 30
czerwca 1908 roku, mająca miejsce w tajdze
Tunguskiej z Centralnej Syberii. Pozostała po niej
nawet dokumentacja zdjęciowa - jako przykład patrz
pokazane na "Fot. #N2" poniżej zdjęcie syberyjskiej
tajgi powalonej przez podmuch owej "symulowanej"
eksplozji UFO. Wiele opisów i szczegółów które
zachowały się z raportów naocznych świadków
tamtej "symulowanej" eksplozji UFO w Tunguskiej,
ujawniło również swoją obecność podczas opisywanego
tutaj tsunami na Oceanie Indyjskim. W punktach
z następnej części tej strony postarałem się
uwypuklić owe szczegóły wspólne dla obu
"symulowanych" eksplozji UFO. Opis niektórych
następstw owej "symulowanej" eksplozji UFO z
tajgi Tunguskiej zawarty jest w
monografii [5/4].
(3) Sumatra. W końcu owo trzęsienie
ziemi i tsunami z dnia 26 grudnia 2004 roku na
Oceanie Indyjskim, także spowodowane zostało
w sposób który "zasymulował" eksplozję wehikułu
UFO - co udokumentuję dokładniej w dalszych
częściach tej strony. Dlatego to tsunami z Sumatry
faktycznie stanowi najnowszy i prawdopodobnie
najlepiej porejestrowany przypadek "symulowania"
eksplozji wehikułu UFO. Gdyby został on obecnie
właściwie przebadany i udokumentowany, wówczas
w przyszłości mógłby posłużyć jako wzorzec
zjawisk i oznak manifestowanych podczas
"symulacji" technicznej eksplozji UFO. Niestety,
zgodnie z moimi obserwacjami, prawdopodobnie
jestem jedynym naukowcem na świecie który
zdobył się na odwagę badania owej eksplozji właśnie
pod takim kątem, oraz który stara się dokumentować
i uwypuklić dla potomnych jej najważniejsze zjawiska
i cechy. Opis owego tsunami z Sumatry zawarty jest na
niniejszej stronie.
* * *
Niezależnie od powyższych trzech, istnieje
też aż cała lista następnych przypadków
bardzo podobnych zdarzeń, które prawdopodobnie
były również zrealizowane jako "sumulacje"
technicznych eksplozji wehikułów UFO.
Największa ich liczba opublikowana została
w mojej
monografii [5/4].
Kolejny bardzo podejrzany przypadek tsunami
które było równie zabójcze jak to opisane na
niniejszej stronie, jest ów z 26-go stycznia
1700 roku, o którym wspominam w punkcie
#D8 tej strony. Stąd z całą pewnością istnieje
znacznie więcej takich przypadków masowego
"korygowania" stanu moralnego wybranych
społeczności na Ziemi. Jednak problem w nimi
jest taki, że aby przypadki te zakwalifikować
jako inteligentne "korygowanie" stanu moralnego
danych spełeczności, a także aby udokumentować
ich mechanizm, przebieg i następstwa dla
ludzkości, potrzeba w nie włożyć ogromną
ilość badań, które ja muszę wykonywać na
zasadzie prywatnego hobby i które NIE są
finansowane przez żadną instytucję (ja płacę
za nie z mojej prywatnej kieszeni). Dla przykładu,
aby przebadać tsunami opisane na tej stronie,
zmuszony byłem poświęcić badaniom niemal
całe moje letnie wakacje w Malezji, które rozciągały
się od grudnia 2004 roku do lutego 2005 roku.
Stąd takie badania nie zawsze mogą być
skompletowane do poziomu jaki byłby wskazany,
z prostego powodu że zwykle brak mi pieniędzy
i czasu na ich dokończenie.
Niemniej faktycznie to udało się nam już zgromadzić
relatywnie spory materiał porównawczy jaki już
pozwala aby z niego wyciągać użyteczne wnioski
na temat przebiegu, cech, oraz efektów inteligentnego
korygowania katastrofami stanu moralnego wybranych
społeczeństw. Wszakże mamy już dosyć dobrze
przebadane i kompletnie udokumentowane
3 przypadki takich zdarzeń opisane powyżej.
Ten cały materiał dowodowy został podsumowany
w podrozdziale V5.2 z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Natomiast szczegółowo omówiony jest on w odrębnej,
bo tylko jemu poświęconej, monografii [5/4].
Fot. #N2 (M27 z [1e]): Oto jedna klatka
z bardzo starego filmu dokumentarnego, wykonanego
w Tunguskiej na Syberii. Pokazuje ona pnie drzew
tunguskiej tajgi równiusieńko wyłożone na ziemię
podmuchem poteżnej eksplozji którą oficjalna
nauka ogłosiła (bez uzyskania dowodów na
potwierdzenie swych twierdzeń) jako "eksplozję
dużego 'meteorytu' tunguskiego", jednak która
z moich badań okazuje się być inteligentnie
"symulowaną" eksplozją wehikułu UFO.
Tamta "symulowana" eksplozja wehikułu UFO
miała miejsce w 1908 roku. Na szczęście NIE
spowodowała ona dużych ofiar. Prawdopodobnym
powodem jej zaistnienia było bowiem NIE korygowanie
ludzkiej moralności, a stymulowanie badań naukowych.
Tamta poprzednia inteligentnie "symulowana" eksplozja
z Tunguskiej opisana została w podrozdziale V5.2
z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5],
zaś jeszcze bardziej szczegółowo w całej odrębnej
monografii [5/4].
* * *
Niezależnie od powyższego, historycznego
już materiału dokumentującego efekty inteligentnie
kontrolowanych trzęsień ziemi, w najróżniejszych
publikacjach i archiwach filmowych znaleźć można
ilustracje i opisy efektów najnowszych trzęsień ziemi
i tsunami spowodowanych w taki sam sposób.
Przykładami najbardziej dewastujących z nich,
było owo tsunami z 26 grudnia 2004 roku -
opisywane dokładnie na niniejszej stronie,
a także o jeden rok wcześniejsze trzęsienie ziemi,
jakie miało miejsce również w dniu 26 grudnia,
tyle że 2003 roku, w miejscowości Bam w
Iranie. Owo trzęsienie ziemi z Bam w Iranie
zabiło około 30 000 ludzi.
Część #O:
Inne plagi i nieszczęścia które Bóg też używa dla powstrzymywania eskalacji
pasożytnictwa:
#O1.
Trzęsienia ziemi i tsunami NIE są
jedynymi
narzędziami powstrzymania eskalacji
pasożytnictwa:
Zgodnie z poprzednimi punktami tej strony,
to wcale NIE działanie "natury" czy "matki
Ziemi" trapi katastrofami naszą obecną
cywilizację. Faktycznie bowiem katastrofy
są sprowadzane celowo na ludzi aby
"korygować moralnie" i wprowadzać
ponownie na drogę totalizmu każdą
społeczność która zabłądziła w mroki
praktykowania filozofii
pasożytnictwa.
Oczywiście, aby działać zgodnie z "kanonem
nieokreśloności" i w ten sposób NIE odbierać
ludziom "wolnej woli", Bóg zawsze starannie
maskuje swój osobisty udział w zaserwowaniu
każdej katastrofy. W rezultacie tego zamaskowania,
wszystko co Bóg celowo sprowadza na ludzi,
musi wyglądać albo jako "przypadk", albo jako
"niekorzystny zbieg okoliczności", albo jako
"działanie sił natury", albo też jako
ukryty sabotaż jakoby dokonywany przez
UFOnautów. Dlatego jako najważniejszych
narzędzi "moralnego korygowania" naszej
cywilizacji, Bóg używa wszystkiego, co
wygląda jakby miało "naturalne" pochodzenie,
przykładowo używa:
(1) Zabójcze mikroorganizmy Indukują
one choroby w ludziach i zmuszają aby budzić
się z marazmu i stagnacji, oraz aby szukać lekarstw
i sposobów zaradzenia.
(2) Potężnetrzęsienia ziemi.
Te niszczą całe miasta, zmuszając zbyt wygodnych
ludzi do zaczynania wszystkiego od nowa.
(3) Niszczycielskietsunami.
Te zmuszają do totaliztycznej współpracy nad
znalezieniem sposobu jak im zapobiegać.
(4) Ignoranckich i skorumpowanych polityków.
Ci podejmują decyzje jakie wyraźnie szkodzą rządzonemu
przez nich narodowi, zmuszając ten naród aby się jednoczył
w sprzeciwie i zaczynał działać moralnie poprawnie.
(5) Zachłanność bankierów, prezesów,
dyrektorów, itp. Niedawna ewolucja kapitalizmu
w formę kiedy właścicielami instytucji przestali
być pojedyńczy ludzie, a zaczęły być grupy ludzi
w rodzaju udziałowców czy spółek, zerodowały
indywidualną odpowiedzialność osób stojących
na czele tych instytucji. Wynikiem jest że obecnie
niemal nikt już NIE dba o dobro danej instytucji
ani o dobro zatrudnionych w niej ludzi, zaś osoby
na czele owych instytucji zaczynają dbać głównie
o zaspokajanie swej własnej zachłanności. W
rezultacie, bankierzy, prezesi, dyrektorzy, itp.,
zaczęli wypłacać sobie astronomiczne zarobki
kosztem zaróbków i liczby robotników którzy
faktycznie podtrzymują działalność tych instytucji.
Wynikiem jest że sporo takich instytucji zbankrutowało,
zaś te co nadal istnieją mają ogromne "głowy"
i niedożywione "ciała" stopniowo będąc zaduszane
przez zachłanność swoich zarządzających.
(6) Kryzysy ekonomiczne. Te zmuszają
do rewizji zastałych instytucji i systemów.
(7) Zabójczetornada.
(8) Niszczycielskiehuragany.
(9) Silne i nagłe opady deszczu oraz błyskawiczne
powodzie spowodowane tymi opadami.
(10) Susze i fale gorąca, oraz spowodowane
nimi zakłócenia biologiczne. Np. ataki
szarańczy.
(11) Burze pyłowe. Obecnie prześladują
one północne części Chin, Koreę, oraz Japonię.
(12) Chmury popiołu wulkanicznego.
Te nie tylko potrafią całkowicie zniszczyć plony
na obszarze całego kraju, czy pogrzebać całe
miasta (tak jak antyczną Pompeę), ale także
wprowadzają zagrożenie ekonomicznde dla
wielu instytucji i narodów. Jego przykładem
może być ów trwający niemal 6 dni całkowity
zakaz lotów pasażerskich ponad Wielką Brytanią
i Europą, jaki spowodowany był chmurami
popiołu wulkanicznego z wybuchu wulkanu
w Islandii z dnia 15 kwietnia 2010 roku -
patrz artykuł "Volcano grounds flights to Europe"
(tj. "Wulkan unieruchomił loty do Europy")
ze stron A1 i B1 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post Weekend"
(wydanie z soboty-niedzieli (Saturday-Sunday),
April 17-18, 2010).
(13) Wybuchy wulkanów. Te potrafią
zmiatać z powierzchni ziemi całe wyspy lub
fragmenty kraju. Podobnie też jak trzęsień ziemi
czy fal tsunami, nikt NIE potrafi przewidzieć ich
nadejścia.
(14) Zabójcze pożary. Ich przykładem
może być tzw. "black Saturday" (tj. "czarna sobota")
z dnia 7 lutego 2009 roku, kiedy to 173 ludzi
spłonęło żywcem w rezultacie catastroficznego
pożaru lasu z australijskiego stanu Victoria -
po szczegóły patrz 2 z punktu #B2 strony
seismograph_pl.htm.
(15) Eksplozje. W miarę postępu czasu,
nasza cywilizacja wytwarza i gromadzi razem
coraz więcej materiałów podatnych na eksplozję.
Należą do nich wszelkie paliwa, gaz, proch, materiały
wybuchowe, amunicja, sztuczne ognie (fajerwerki),
fabryki chemiczne, fabryki zapałek,
itd., itp. Na dodatek do tego, ludzie którzy pracują
z tymi materiałami eksplozyjnymi stają się coraz
bardziej niedbali i niezdyscyplinowani. Dla owej
"korygującej inteligencji" NIE ma więc problemu
z zaaranżowaniem jakiegoś "wypadku". Coraz więc
częściej widujemy najróżniejsze eksplozje które
czasami zmiatają z powierzchni ziemi całe osiedla -
też stając się rodzajem katastrofy dla miejscowych
mieszkańców.
(16) Ekstremalnie niskie temperatury.
Te używane są do paraliżowania działania ogarniętych
nimi społeczeństw.
(17) Indukowanie paraliżujących mgieł, chmur,
tzw. "wirów czystego powietrza", itp. Te z
kolei powodują wypadki drogowe, zderzenia
samolotów, chaos, konfuzję, itd. Więcej na temat
takiego indukowania chmur i mgły, aby wyglądały
jak zaindukowane technicznie przez UFO, razem
ze zdjęciami tych zjawisk, zaprezentowane jest na
oddzielnej stronie internetowej o nazwie
UFO - chmury.
(18) Zmiany wprowadzane do mechanizmów
decydujących o trwałym klimacie Ziemi.
Przykłady takich zmian obejmują m.in.: powiększanie
cichcem tzw. "dziury ozonowej", pogłębianie
procesu ocieplania się Ziemi, zmiany w przebiegu
prądów oceanicznych, topienie lodowców górskich
i podbiegunowych, odrywanie płyt lodowych od
Antarktydy, itp.
(19) Formowanie warunków na Ziemi, w
których ludzie wyzwalają najróżniejsze mechanizmy
samoniszczenia oraz degenerowania społecznego.
Z kolei owe mechanizmy zmuszają ludzi do obrony
i przeciwdziałania. Do warunków owych należy
przykładowo: upowszechnianie na Ziemi "mody"
na powszechne zażywanie przez ludzi wszelkiego
rodzaju narkotyków, promowanie palenia tytoniu
i picia alkoholu, upowszechnianie w telewizji i
filmach modelu rozwiązłego życia seksualnego
które sprzyja epidemiom chorób wenerycznych,
wspieranie reklamowania nadmiernego jedzenia
które sprzyja wzrostowi otyłości wśród ludzi oraz
prowadzi do najróżniejszych chrób wynikłych z
owej otyłości, promowanie w telewizji i filmach
zasady "jeśli kogoś nie lubisz to go zamorduj",
oraz cały szereg innych poczynań nastawionych
na skryte wyzwalanie u ludzi tendencji do samoniszczenia.
(20) Sabotażowanie działania ludzkich urządzeń
technicznych i budowli, przy jednoczesnym zapewnieniu
aby sabotaże te wyglądały jak "wypadki", ludzkie
błędy obsługi, akty terroryzmu, pożary, działanie
sił natury, itp. Przykładami z tej kategorii
narzędzi zniszczenia, mogą być m.in.: zatapianie
statków (np. "wypadek" z Tytanikiem) i łodzi
podwodnych, strącanie samolotów pasażerskich,
wykolejanie pociągów, topienie ludzkich reaktorów
(np. "Czernobyl"), tzw. zaciemnienia (tj. braki
prądu w całych miastach lub krajach, włączając
w to ich szpitale), odparowywanie lub zawalanie
ludzkich budynków (np. tak jak w 2001 roku odparowane były
budynki WTC w Nowym Jorku),
mostów, zapór wodnych,
promu kosmicznego Columbia,
itp.
(21) Skryte prześladowania wybitnych
wynalazców, wszelkich co bardziej twórczych
ludzi, oraz rzeczowych badaczy UFO.
Najlepszymi przykładami mogą tutaj być
losy polskiego/rosyjskiego budowniczego
pierwszego samolotu na Ziemi, niejakiego
Aleksandra Możajskiego,
losy wybitnej badaczki UFO, niejakiej
dr Karli Turner, czy też losy wynalazcy
silnika Diesla czyli niejakiego
Rudolfa Diesel (1858 - 1913).
(22) Podżeganie i inicjowanie wojen.
Bez przerwy pod najróżniejszymi pozorami
jedne grupy ludzi, narody, lub państwa są
podżegane aby wszczynały wojny i walki
przeciwko innym grupom ludzi, narodom,
lub państwom. Niemoralni zaś ludzie od
pradawnych czasów aż do dzisiaj nie
potrafią się oprzeć tym podżeganiam,
na przekór że ostrzega ich przed nimi
praktycznie każda religia.
Powinienem tutaj dodać, że powyższy wykaz
sposobów i narzędzi "korygowania ludzkości"
omawiany jest również w punkcie #4 odrębnej
strony internetowej
predators_pl.htm.
Fot. #O1:
Miniaturowy UFOnauta uchwycony w chwili
kiedy przebiega przez drogę tuż za koniem
po lewej stronie zdjęcia. To właśnie tymczasowe
stworzenie ("symulowanie") zaistnienia takich
miniaturowych UFOnautów stanowi owo
"ziarenko prady" zawarte w starych opowiadaniach
ludowych o "krasnoludkach", "lichach", "diablikach",
"chochlikach", oraz innych karłowatych istotach
"nadprzyrodzonych".
Powyższe zdjęcie wykonane zostało w Chile w
dniu 24 maja 2004 roku, przez niejakiego Germán
Pereira A. Fotografujący chciał po prostu
sfotografować "Carabineros" (tj. policję konną)
patrolujących Parque Forestal w Santiago.
Przysłane mi ono zostało do zaopiniowania przez
czytelnika podpisujacego się "Melody" (Email:
melody@dodo.com.au).
W grudniu 2004 roku zdjęcie to było wystawione
na stronach internetowych o adresach:
www.cifae.tk/parquef.htm
oraz
rense.com/general53/chile.htm.
Interesującym szczegółem owego miniaturowego
UFOludka jest, że posiada on pogrubienie
w pasie, oraz że podczas biegu przebiera
on nogami. To zaś oznacza, że został on
tak "zasymulowany" jakby używał specjalnego
"magnetycznego napędu osobistego" z
poduszkami ochronnymi wokół bioder
oraz z pędnikami głównymi w naramiennikach
(zamiast w podeszwach butów). Poduszki biodrowe tego napędu
osłaniają dłonie użytkownika przed upaleniem potężnym polem
magnetycznym wydzielanym przez pędniki z ośmiosegmentowego
pasa. Z kolei umieszczenie pędników w naramiennikach
zamiast w podeszwach butów, umożliwia normalne używanie nóg.
Szczegółowe opisy tego "magnetycznego napędu osobistego"
z poduszkami ochronnymi wokół bioder, który używany jest
przez ową miniaturową rasę UFOnautów, zaprezentowane zostały
na stronie internetowej
explain_pl.htm.
Z kolei zasada działania napędu osobistego z poduszkami
ochronnymi wokół bioder, wyjaśniona została wyczerpująco
w podrozdziale E4 z tomu 2 mojej najnowszej
monografii [1/5].
* * *
Ogromnie ciekawy telewizyjny
program dokumentarny o "istotach nadprzyrodzonych" identycznych do
UFOnauty uchwyconego na powyższym zdjęciu, oglądałem w telewizji
Malezyjskiej. Był on nadawany tam na kanale TV3, w poniedziałek,
dnia 24 stycznia 2005 roku, w godzinach 21:30 do 22:00. Nosił on
tytuł "Misteri Nusantara". (Jak wynikało z następnego programu z
owej serii, program ów posiada własną stronę internetową o adresie
misterinusantara.tv3.com.my).
Raportował on zeznania wielu naocznych
świadków którzy w Malezji widzieli UFOnautów identycznych do polskich
"krasnoludków". W Malezji istoty te nazywane są "toyol".
W programie tym wszyscy świadkowie którzy na własne oczy widzieli
te "toyol", opisywali i rysowali je w identyczny sposób, chociaż
żaden z nich nie wiedział o opisach i rysunkach tego kogoś drugiego.
I tak owe malezyjskie "toyol" były rysowane i opisywane jako bardzo
maleńkie ludziki, mające tylko około 25 cm wzrostu, z sylwetką
znacznie pogrubioną w pasie. (Owo pogrubienie w pasie wcale jednak
nie wynika z ich anatomii - która faktycznie jest miniaturową wersją
anatomii ludzkiej, a z owego szczególnego napędu osobistego z
poduszkami ochronnymi wokół bioder używanego przez te istoty - patrz
opisy i rysunek tego napędu z podrozdziału E4 w tomie 2 monografii [1/5].)
Jeden z chłopców, którego taki "toyol" odwiedzał dosyć regularnie,
porównywał jego wymiary do wielkości jedno-litrowej pustej butelki
plastykowej po "coca-cola". Ich głowa była pokazywana jako bardziej
wydłużona ku górze w proporcjonalnym porównaniu do ludzkich głów,
oraz poszerzona w części czołowej. Ich uszy były ostro zakończone
na swym górnym końcu, jak uszy psa. Skóra ich twarzy była opisywana
jako ciemno-zielona. Ich oczy były jaskrawo-czerwone i dosyć wyłupiaste.
Natomiast ich zęby rosły nieregularnie w odstępach od siebie i były
ostre jak zęby u kota. Wszyscy obserwatorzy tych istot zgadzali też
się ze sobą w opisach intencji i zdolności malezyjskich "toyol".
Przykładowo wszyscy stwierdzali że istoty te mają szatańskie intencje
wobec ludzi, zaś zaobserwowanie że się nami interesują nigdy nie
zwiastuje nic dobrego. Wszyscy też podkreślali ich zwyczaj ukrywania
się przed ludźmi i zdolność do znikania z widoku. Mianowicie każdy
z tych co je widział twierdził, że w momencie kiedy istoty te tylko
zorientowały się że są widziane przez człowieka, wówczas natychmiast
zaczynały stawać się przeźroczyste i szybko całkowicie znikały z widoku.
W sumie owe malezyjskie "toyol" wyglądały dokładnie jak ów miniaturowy
UFOnauta uchwycony na powyższej fotografii. Wyglądały też dokładnie tak
samo jak owe polskie "krasnoludki" które mój sceptyczny brat zaobserwował
kiedyś w ogrodzie naszych rodziców - tak jak to opisałem w punkcie #H2 na stronie
Wszewilki.
Warto też odnotować, że powyższe zdjęcie
UFOnauty-krasnoludka jest także omawiane,
chociaż z odmiennego punktu widzenia, na stronie
aliens_pl.htm,
oraz na stronie
explain_pl.htm - prezentującej naukowe interpretacje zdjęć wehikułów UFO.
#O2.
Reakcja na niniejszą stronę internetową:
Napisanie i opublikowanie niniejszej strony
internetowej w dniu 5 stycznia 2005 roku
stworzyło dosyć interesujący precedens
historyczny. Mianowicie, rozpoczęło ono
pierwszą w historii obecnej cywilizacji
ziemskiej próbę wskazania zasad i metod
jakimi ludzie mogą efektywnie bronić się
przed tsunami.
Od daty kiedy opublikowałem tą stronę, a także
opublikowałem inne pokrewne strony które też
prezentują oczywiste dowody na istnienie Boga
i na nieustanną ingerencję Boga w ludzkie
sprawy, spędzam sporo czasu na analizowaniu
zmian w zachowaniach ludzi. Z goryczą muszę
też stwierdzić, iż na przekór że totalizm i materiał
dowodowy na temat Boga są dosyć klarowne,
jak narazie ludzie wcale NIE zmieniają swoich
coraz bardziej
pasożytniczych
zachowań i postępowania. To zaś napawa
coraz większą troską, że takimi zachowaniami
ludzie mogą jednak ściągnąć kiedyś na swe
głowy ową totalną katastrofę-zagładę opisywaną
w punkcie #H1 totaliztycznej strony
przepowiednie.htm.
Fot. #O2: Obecna
"Aya Sophia" w Istanbule, Turcja (tj. była
bizantyjska bazylika Św. Zofii). Jej kopuła
uszkodzona została w efekcie trzęsienia
ziemi z 1178 roku, wyglądającego jakby
też zostało ono technicznie wywołane
przez UFOnautów. Przyczyna tamtego
trzęsienia ziemi z 1178 roku była
"zasymulowana" jako celowa eksplozja
wehikułu UFO koło Tapanui, Nowa Zelandia
(tj. w miejscu pokazanym na "Fot. #P1").
Część #P:
Najwyższy czas aby się ocknąć:
#P1.
Dlaczego nasze przeżycie jako rozwinięta cywilizacja
zależy
od ocknięcia się z obecnego omamu?
Motto:
"Albo przejrzymy, albo zginiemy."
Mieszkańcy Ziemi tak są zajęci pogonią za
nadmiernym zyskiem, władzą, seksem i
obżarstwem, że nie mają czasu aby odnotować
co wokół nich się dzieje. Tymczasem, ich
pasożytnicze filozofie i zachowania
coraz dogłębniej wyniszczają naszą planetę
i cywilizację. Czas więc ocknąć się z omamu!
Jeśli bowiem ocknięcie takie w porę nie nastąpi,
już wkrótce większość z nas może zginąć w owym
"wielkim bangu" którego nadejście jest
zapowiadane od wielu już lat przez rozliczne
źródła, włączając w nie zarówno
stare przepowiednie,
jak i "symulacje" UFOnautów. (np. patrz podrozdział
V8.4 z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5]).
Wszakże tsunami z 26 grudnia 2004 roku zapewne
było właśnie wstępnym ostrzeżeniem o możliwości
nadejścia takiego "wielkiego bangu". Ci zaś z nas,
którzy jakimś cudem przeżyją ów "wielki bang",
zmuszeni będą ponownie niemal "wrócić na drzewa
i do jaskiń". Na boga więc, chociaż jeden raz
użyjmy swoich oczu i logiki. Wszakże po to Bozia
nam je dała. Nie powinniśmy pozwolić aby przyszłe
generacje twierdziły o nas że mieli oczy jednak
byli niezdolni do zobaczenia tego co nadchodzi,
mieli uszy jednak byli niezdolni do usłyszenia
ostrzeżeń, mieli usta jednak byli niezdolni do
powtórzenia prawdy, mieli ręce jednak byli
niezdolni do uczynienia tego co słuszne.
Fot. #P1 (V4 w [1/5]):
Oto wygląd fragmentu obrzeża 1-kilometrowego tzw.
"krateru Tapanui",
czyli miejsca w Nowej Zelandii gdzie w 1178 roku
"zasymulowana" została eksplozja wehikułu UFO,
tyle że większego typu K6. Jak to wyjaśniono w (5)
z punktu #D4 tej strony, podobny 1-kilometrowy
krater całkowicie pozbawiony życia znajduje się
pod wodą w epicentrum opisywanego tutaj tsunami.
Tamta eksplozja UFO z Tapanui dokonała
ogromnych zniszczeń na całej naszej
planecie. Przykładowo, wywołane przez nią tsunami
zniszczyło starożytne miasto Salamis zlokalizowane
na Cyprze. Z kolei tsunami zaindukowane na Bałtyku
przez ową eksplozję, zniszczyło legendarną wyspę-miasto
Wineta. Jeszcze inne tsunami przybyłe z Atlantyku
tylko w jednej europejskiej prowincji "Shlezwig-Holstain"
zabiły kilkaset tysięcy ludzi. A trzeba pamiętać,
że Tapanui zlokalizowana jest na odwrotnej
stronie świata niż Europa.
Z opisów nadchodzącego zniszczenia Europy
które np. UFOnauci prezentują ludziom uprowadzanym
do swoich wehikułów, wynika że koło Europy
może być "zasymulowana" eksplozja jeszcze większego
typu UFO, niż typ K6 jaki eksplodował koło Tapanui.
Trzeba nam więc się liczyć z możliwością, że
spowoduje ona nawet znacznie większą rzeź
ludzkości niż ta spowodowana przez UFO z Tapanui.
Dalsze informacje na temat przebiegu i następstw
tamtej "zasymulowanej" eksplozji UFO koło Tapanui,
zaprezentowane są w odrębnej
monografii [5/4]
oraz skrótowo omówione na stronie
tapanui_pl.htm.
Streszczenie owych informacji zaprezentowane
jest także w podrozdziale V5.2 z tomu 17 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Część #R:
Problem
pasożytniczych
imitacji "pomocy", które faktycznie niszczą zamiast pomagać:
#R1.
Lepiej jest wcale nie pomagać, niż
pasożytniczo
imitować "pomaganie":
Kiedy jakaś niszczycielska katastrofa uderza
daną społeczność, wszyscy rzucają się
aby jej "pomagać". Tymczasem zarówno
niniejsza strona, jak i punkt #B4 strony
seismograph_pl.htm,
wykazują jednoznacznie, że wszelkie
"katastrofy" tak naprawdę to są celowo
wywoływane przez Boga właśnie po
to aby ich skutki i następstwa mogły
dopomóc owym społecznościom w
zaprzestaniu dalszego praktykowania
filozofii pasożytnictwa.
Dlatego "pomoc" innych, w większości
wypadków zamiast faktycznie popierać
intencje Boga w zaprzestaniu praktykowania
pasożytnictwa przez uderzoną katastrofą
społeczność, w rzeczywistości działa
przeciwko intencjom Boga i spycha tą
społeczność w jeszcze głębsze pasożytnictwo.
Innymi słowy, większość dzisiejszych
form "pomocy" zamiast pomagać, faktycznie
niszczy. Dlatego, jeśli już się pomaga
komuś dotkniętemu katastrofą, wówczas
jest ogromnie istotne aby owa "pomoc"
wypełniała cały szereg bardzo ostrych wymagań
totaliztycznej pomocy -
opisywanej w podrozdziale JD11.3 z tomu 7 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Niefortunnie, ogromna większość "pomagających"
wie na temat "pomocy" mniej więcej to samo
co typowe dzisiejsze matki - znaczy uważa
że np. "pomocą" jest "dawanie" i "wyręczanie"
jakie zachęcają pomaganego aby "leżał do
góry brzuchem" i oczekiwał aż inni wszystko
dla niego uczynią. W rezultacie, zamiast
naprawdę pomagać, typowi dzisiejsi pomagający oferują
pasożytniczą
imitację "pomagania" która faktycznie tylko
szkodzi pomaganemu. Dlatego jeśli NIE
mamy gwarancji że "pomoc" jakiej
udzielamy komuś właśnie dotkniętemu
katastrofą rzeczywiście spełnia wymogi
"totaliztycznej pomocy", wówczas znacznie
lepiej jeśli wogóle NIE pomagamy, niż jeśli
pomagamy w niszczycielski (tj. w
pasożytniczy)
sposób - tak jak to miało miejsce np. podczas
trzęsienia ziemi w Haiti z dnia 13 stycznia 2010
roku (patrz jego opis w punkcie #C3 ze strony
seismograph_pl.htm),
czy np. podczas uderzenia huraganu
Katrina.
Filozofia zwana
totalizm
bardzo jednoznacznie definiuje jak należy
postępować we wszystkim co tylko w życiu
czynimy - w tym m.in. (oraz szczególnie)
podczas udzielania pomocy ofiarom jakiejś
katastrofy. Mianowicie,
każde nasze działanie musi zostać tak
dokonane aby wszystkich nim dotkniętych ludzi
zawsze wynosiło ono pod górę tzw. "pola
moralnego" (czyli aby szło wzdłuż tzw. "linii
największego oporu intelektualnego"), czyli
aby u każdego nim dotkniętego zwiększało
ilość jego tzw. "energii moralnej". Jak
dokładnie realizować wszelkie nasze działania
aby wypełniały one ów totaliztyczny wymóg,
opisane to zostało wyczerpująco np. w tomie 1
monografii [8/2].
Tutaj NIE będzie więc już to powtarzane.
Jedynie dla uświadomienia na czym polega
esencja "totaliztycznego pomagania", oraz
czym się ono różni od "pasożytniczego
szkodzenia pod podszywką pomagania",
przypomnę tutaj stare koreańskie przysłowie
które doskonale esencję tą wyraża. Przysłowie
to stwierdza: "jeśli dasz komuś rybę, wówczas
nakarmisz go na jeden dzień - jeśli jednak
nauczysz go jak łowić ryby, wówczas nakarmisz
go na całe życie". Innymi słowy, jeśli
po katastrofie ktoś zacznie np. rozdawać
żywność, namioty, odzież, medykamenty,
pieniądze, itp., dając je jak popadnie albo
indywidualnym osobom, albo też lokalnym
kacykom, wówczas faktycznie dokonuje jedynie
pasożytniczej
imitacji "pomagania". Wszakże w takim
przypadku dary wcale NIE wchodzą w
posiadanie tych co ich najbardziej potrzebują,
a np. tych co mają najwięcej siły aby się
dopchać do rozdającego. Tych też co darów
NIE otrzymali, dyskryminuje się w stosunku
do tych którzy się pojawią w momencie
rozdawania. Dlatego takie "rozdawanie"
czyni więcej zła niż dobra. Wszakże np.
uzależnia ono otrzymujących zarówno
od dającego jak i od dalszej pomocy,
promuje niejednakowe potraktowanie
i dyskryminację niektórych ofiar, umożliwia
zmienianie pomocy w sposób wyciągania
osobistych korzyści przez lokalnych kacyków,
zachęca do rabunku i do otrzymywania bez
wkładania w to swej pracy, odbiera inicjatywę
i własną zaradność u ofiar katastrofy, przykuwa
ofiary do miejsca katastrofy, itd., itp.
#R3.
Przykłady
totaliztycznych
form pomocy jakie powinniśmy starać się udzielać ofiarom katastrofy, oraz przykłady
pasożytniczych
imitacji "pomocy" jakich kontyuowania powinniśmy unikać:
Z opisanej poprzednio ogólnej zasady udzielania
totaliztycznej pomocy
wynika dosyć jednoznacznie jak należy
pomagać ofiarom katastrofy. I tak, jest
ogromnie istotne aby udzielanie pomocy
było tak zorganizowane, że każda ofiara
katastrofy miała te same szanse aby z
pomocy tej skorzystać. Zamiast więc
wybiorczo do indywidualnych osób, czy
do miejscowych kacyków, "totaliztyczna
pomoc" powinna być kierowana do całej
społeczności dotkniętej daną katastrofą.
Przykładowo, zamiast rozdawać żywność
indywidualnym ludziom lub miejscowym kacykom,
totaliztyczna pomoc organizowałaby "kuchnie z
jadłodajniami" które by dawały jednorazowe
posiłki każdemu głodnemu jaki do nich osobiście
by się zgłosił. Zamiast rozdawać namioty czy
budować domy indywidualnym osobom - pomoc
taka stawiałaby rodzaje dużych komunalnych
"schronisk" w których każdy bezdomny
mógłby się bezpiecznie schronić (jednak
które NIE odbierałyby motywacji do
odbudowania własnymi rękami swojego
poprzedniego domu lub do wyruszenia w świat
aby znaleźć nowe miejsce i rozpocząć nowe życie).
Zamiast rozdawać medykamenty - organizowałaby
ona "szpitale" w których każdy chory lub
poturbowany byłby leczony. Zamiast
dawać pieniądze lokalnym władzom,
pomagający organizowaliby na miejscu np.
prace publiczne nad odbudowaniem łączności,
dróg i środków komunikacji publicznej,
tak aby ofiary katastrofy mogły znajdować
pracę i szybko odbudowywać swoje życie. Itd., itp.
Ciekawe że zasady "totaliztycznej pomocy"
są dokładnie wyłożone już w Biblii - przykładowo
patrz bibilijne zalecenia aby "głodnego nakarmić"
(np. patrz bibilijna "Księga Psalmów", 25:21),
"chorego wyleczyć" (np. patrz "Ew. Św.
Łukasza", 10:9), "bezdomnego czasowo ugościć"
(np. patrz "Mądrość Syracha", 29:20-21), itp.
(Odnotuj jednak, że Biblia wcale NIE nakazuje
aby głodnemu dać worek ryżu, aby choremu
rozdawać lekarstwa i środki opatrunkowe, czy
aby bezdomnemu zbudować dom lub dać mu
garść pieniędzy.) Jedyna więc różnica pomiędzy
zaleceniami Biblii i zalecaniami totalizmu o
zasadach udzielania pomocy, sprowadza
się do tego że starożytne pojęcia używane
w Biblii pozwalają wprawdzie wyjaśnić "co",
jednak nie dysponują jeszcze wymaganymi
pojęciami aby wyjaśnić "dlaczego". Natomiast
dzisiejsze naukowe pojęcia totalizmu (takie
jak "pole moralne", "energia moralna", czy
"prawa moralne") pozwalają nam już wyjaśnić
zarówno "co", jak i "dlaczego".
Część #S:
Podsumowanie oraz słowo końcowe tej strony:
#S1.
Podsumowanie tej strony: zakończmy akceptację ateistyczności nauki której niemoralność sprowadziła na nas obecne
katastrofy, a zacznijmy ratować siebie i ludzkość poprzez praktykowanie moralnie udoskonalającej filozofii
totalizmu:
Dzisiejsza ateistyczna nauka zaprzecza
istniejącemu materiałowi dowodowemu i
kłamliwie rozgłasza, że Boga jakoby NIE
ma - np. patrz artykuł "Atheists claim bias
over rejection of 'No God' ads", ze strony
A9 nowozelandzkiej gazety
"The Dominion Post",
wydanie datowane w środę (Wednesday)
February 24, 2010.
Dlatego jako przyczyny dla wszelkich
trzęsień ziemi, tsunami, oraz innych katastrof,
nauka ta wskazuje przypadkowe działania natury.
Ogłaszając je takimi, nauka ta NIE potrafi więc
wskazać sposobu zapobiegania tym kataklizom.
Na szczęście dla nas, w 1985 roku sformułowana
została zupełnie nowa naukowa
teoria wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
oraz filozofia formalna która z teorii tej się wywodzi
aby wdrażać jej ustalenia do codziennego życia,
a która nosi nazwę
totalizmu.
Ta "teoria wszystkiego" użyła metod wypracowanych
przez ateistyczną naukę aby dowieść formalnie że Bóg
jednak istnieje oraz aby wskazać liczne naukowe
dowody na istnienie Boga. Dzięki temu, owa teoria
wszystkiego była również w stanie wskazać nam
faktyczne powody dla których katastrofy mają miejsce
na Ziemi. Powodami tymi okazało się ześlizgiwanie
społeczności trapionych owymi katastrofami w objęcia
ogromnie niemoralnej i niszczycielskiej filozofii zwanej
pasożytnictwem
oraz konieczność korygowania następstw tego ześlizgiwania się.
Ów Koncept Dipolarnej Grawitacji wskazał też nam
rozliczne cechy trzęsień ziemi, tsunami, oraz innych
katstrof, których poprawność każdy może sam sobie
sprawdzić, a które konklusywnie dowodzą iż
faktycznie powodem wszelkich katastrof jest
ześlizgiwanie się potraktowanych nimi
społeczności w szpony filozofii pasożytnictwa.
Do najważniejszych z owych cech i dowodów
należą m.in.: (1) fakt że trzęsienia ziemi, tsunami,
oraz inne katastrofy dotykają wyłącznie te społeczności,
miasta, obszary, lub instytucje, które w momencie
danej katastrofy wykazywały się praktykowaniem
najbardziej zaawansowanej formy niemoralnego
pasożytnictwa zwanej "stanem agonalnym"; (2)
fakt że społeczności, miasta, obszary, czy instytucje,
które jako całość praktykują wysoce moralną filozofię zwaną
totalizmem
nigdy NIE są trapione katastrofami; (3) fakt że
jeśli w danym obszarze mieszka na stałe co najmniej
10 osób wypełniających wymagającą definicję
"sprawiedliwych" z wersetu 18:32 w bibilijnej
"Księgi Rodzaju", wówczas obszar ten jest
omijany nie tylko przez katastrofy, ale nawet
przez nieprzyjemne dla ludzi "anomalie pogodowe";
(4) fakt że Bóg dotrzymuje swojej obietnicy,
iż każda osoba która w swoim postępowaniu
zgodnym z nakazami filozofii
totalizmu
osiągnęła poziom spełniania definicji "sprawiedliwego",
zawsze jest albo jakimś "zbiegiem okoliczności"
usuwana z obszaru objętego daną katastrofą tuż przed
tym kiedy katastrofa ta musi być tam zaserwowana,
albo też jest ratowana - jeśli owa katastrofa doświadczy
tą osobę (po szczegóły patrz punkt #G3 z tej strony).
Powyższe cechy trzęsień ziemi, tsunami, oraz
innych katastrof, jakie zostały nam ujawnione
tylko dzięki ustaleniom wynikającym z owej naukowej
teorii wszystkiego
zwanej
"Konceptem Dipolarnej Grawitacji",
wskazują nam proste sposoby na jakie każdy z nas,
nawet indywidualnie i w samotności, może zapobiegać
zostaniu dotkniętym jakąś katastrofą, przy okazji
ochraniając sobą również swoich najbliższych
a czasami i całą społeczność wśród której zamieszkuje
na stałe. Zgodnie z nimi, aby indywidualne zapobiegać
katastrofom, wystarczy wznieść się do wyższego
poziomu w swoim praktykowaniu moralnej filozofii
świadomego totalizmu.
(Odnotuj, że praktykowanie filozofii totalizmu wcale
NIE jest tożsame z religijnością czy tylko z wierzeniem
w Boga. Jak bowiem dzisiejszy świat nam to
powtarzalnie demonstruje, można być wysoce religijnym i wierzyć w Boga,
jednak ciągle praktykować niemoralną filozofię
pasożytnictwa.
Musimy też pamiętać, że istnieje bardzo ważny
powód dla którego Bóg wybrał właśnie wysokich
kapłanów aby to ci skazali Jezusa na śmierć.)
Z kolei aby cała dana społeczność uchroniła się
przed zostaniem dotkniętą jakąś śmiercionośną katastrofą, wystarczy
aby jako całość stała się ona społecznością praktykującą filozofię
formalnego totalizmu.
Od ponad już 60 lat, nauka ziemska coraz aktywniej
propaguje niemoralne idee ateizmu, ugruntowując
na Ziemi upowszechnianie się niemoralnej filozofii
pasożytnictwa.
W rezultacie, nauka ta ściągnęła na głowy ludzkości
obecny mroczny okres niemoralności, wstecznictwa
i zastoju, który w punktach #I4 do #I7 strony internetowej o nazwie
tapanui_pl.htm
ja nazywam "neo-średniowieczem". Najwyższy więc
czas, abyśmy zaprzestali dalszego udzielania swego
poparcia dla owych ateistycznych twierdzeń
dotychczasowej nauki, a zaczęli propagować ustalenia
równie naukowej, jednak równocześnie harmonijnie
współpracującej z Bogiem
teorii wszystkiego
zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Jeśli bowiem NIE zaprzestaniemy podążać niemoralną
drogą którą na siłę nam narzuca dzisiejsza ateistyczna nauka,
już wkrótce "błędy i wypaczenia" lawinowo eskalowane
przez ową naukę, zaprowadzą nas do totalnej katastrofy,
czyli do "wielkiego bangu" który spowoduje tak masowe
wyniszczenie całej ludzkości, że zgodnie ze staropolską
przepowiednią opisaną w punkcie #H1 strony o nazwie
przepowiednie.htm,
po owej katastrofie "człowiek będzie całował ziemię
jeśli natknie się na niej na ślady innego człowieka".
Oczywiście, Bóg każdemu z nas dał tzw. "wolną wolę",
tak że każdy z nas może wybrać swoje postępowanie
i losy. Każdy z nas ma więc możność aby osobiście
wybrać, a tym samym ponieść też i osobistą odpowiedzialność
za swój wybór, czy swoją pasywnością będzie nadal
popierał niemoralne działania ateistycznej nauki która
wiedzie nas prosto do katastrofy, czy też zacznie
otwarcie wdrażać swoim postępowaniem ustalenia
"Konceptu Dipolarnej Grawitacji"
(stąd także i filozofii "totalizmu" jaka z niego wynika),
który wskazuje nam poprawną drogę. Jeśli
ktoś wybierze dotychczasowe kontynuowanie
pasywnego akceptowania błędnych twierdzeń
i wypaczeń ateistycznej nauki, wówczas musi
się liczyć że owa niemoralność, zachłanność,
niekompetencja, niesprawiedliwość, ucisk,
przestępstwa, rabunki, tragedie, katastrofy, itp.,
jakie widzimy obecnie wokoło siebie, będą
dla niego jedynie się nasilały. Jeśli zaś wybierze
aktywne popieranie i wdrażanie metod
formalnego totalizmu,
wówczas ma obietnicę Boga, że chociaż tylko dla niego
samego i dla jego najbliższych, ciągle jednak sytuacja
faktycznie zacznie się zmieniać i poprawiać.
#S2.
Aby eliminować następstwa niszczycielskiej
filozofii pasożytnictwa
i długoterminowo zasiewać dobro,
Bóg
musi działać podobnie jak dentysta - czyli
czasami podleczyć bolesną katastrofą:
Dzisiejsza cywilizacja wpadła w jakiś szał
propagowania
filozofii pasożytnictwa.
Stąd wzorce pasożytniczych zachowań atakują
nas dosłownie ze wszystkich stron. Widzimy
je np. w lenistwie, dysfunkcji i nieustatnych
kłótniach idolów telewizyjnych, w niemoralności,
korupcji i arogancji polityków, w zachłanności
bankierów, w bezpardonowości pracodawców, itp.,
itp. Tymczasem pasożytnictwo jest nieuleczalną
chorobą moralną. Jeśli ktoś raz się ześlizgnie
w jego szpony, jest już stracony na zawsze.
Jak ogromnie niszczycielska i nienaprawialna
jest ta filozofia doskonale ilustrują to wyniki badań
opisane w artykule [1#S2] o tytule "Detox
work of poisonous people" (tj. "Odtruwanie działań
trujących ludzi") ze strony C12 nowozelandzkiej gazety
Weekend Herald
wydanie z soboty (Saturday), April 10, 2010. Artykuł
poświęcony jest wynikom badań amerykańskich nad
ludźmi o tzw. "toxic personalities" (tj. "trujących
osobowościach" - czyli osobowościach charakteryzujących
ludzi którzy ześlizgnęli się już do najniższego stadium
"intelektu agonalnego" w swoim praktykowaniu filozofii
pasożytnictwa). Zgodnie z tymi badaniami, jeśli chociaż
tylko jedna taka osoba zajmie w danej instytucji jakąś
kluczową pozycję, wówczas jest ona w stanie całkowicie
zniszczyć całą ową instytucję. Nawet też jeśli NIE zajmuje
ona kluczowej pozycji, ciągle potrafi spowodować spadek
wydajności pracy całej instytucji o około 50%, ucieczkę
z instytucji co najmniej 12% jej najmoralniejszych
pracowników, oraz zupełne zatrucie atmosfery pracy
w całej danej instytucji. (A z moich osobistych doświadczeń
wynika, że np. instytucje rządowe są obecnie dosłownie
pozapychane takimi właśnie osobami w ostatnim stadium
filozofii pasożytnictwa.) Dlatego też badania amerykańskie
rekomendują, aby wyższa instancja każdej instytucji
prowadziła systematyczne wywiady z ludźmi zwalniającymi
się z danej instytucji aby w ten sposób odkryć z czyjego
powodu oni odchodzą. Wywiady takie są bowiem
najlepszą metodą wykrycia kto jest ową "trującą osobowością"
(normalnie osobę taką trudno jest zidentyfikować, bowiem
doskonale się ona maskuje i ukrywa za plecami innych).
Potem zaś, po ich wykryciu, należy natychmiast się
pozbywać tych wysoce niszczycielskich ludzi.
Oczywiście, problem ludzi opanowanych przez
filozofię pasożytnictwa w obecnych czasach staje
się wręcz palący, stąd coraz częściej podejmowany
jest on otwarcie do naukowych badań. Niniejsza strona
NIE jest więc jedynym opracowaniem na Ziemi które
ostrzega przed ich niszczycielskim wpływem.
Niestety, naukowcy badający problematykę
obecnego nasycenia ziemskich instytucji złowrogimi
osobnikami z zaawansowanym poziomem filozofii
pasożytnictwa, nie korzystają z wiedzy którą im otwiera
Koncept Dipolarnej Grawitacji.
Stąd wyniki ich badań są zbyt pofragmentowane
i zbyt zapatrzone w szczegóły, aby móc widzieć
także obraz całości. Tymczasem, przykładowo, czyjaś
"trująca osobowość" nie bierze się z niczego - a jest
spowodowana właśnie "trującą filozofią" (czyli
filozofią pasożytnictwa)
którą dana osoba praktykuje w swoim codziennym
życiu. Innym problemem tych badań jest, że ciągle
wyraźnie tego NIE wyjaśniają iż takie "trujące
osobowości" są nieuleczalne - NIE daje się więc
ich zmienić, a jedynie trzeba się ich pozbyć, np.
poprzez natychmiastowe "wylanie" ich z danej
instytucji. (Bóg ma dla nich nawet bardziej bezpardonowe
potraktowanie zapowiadane np. w bibilijnej "Mądrości
Syracha" 26:28, cytuję "który od sprawiedliwości
przechodzi do grzechu, Pan przeznacza go
pod miecz" - co doskonale dokumentują przykłady z
faktycznego życia wskazane treścią niniejszej strony.)
Ponadto, dzisiejsi naukowcy narazie nie mają
nawet jednorodnej nazwy dla owych osobników.
Przykładowo, naukowiec na podstawie badań
którego opracowany był powyższy artykuł [1#S2]
nazywa takie osoby "trującymi osobowościami".
Z kolei naukowiec na podstawie badań którego
opracowano odmienny artykuł [2#S2]
traktujący o tych samych wysoce niszczycielskich
osobnikach, noszący tytuł "Workers' health in danger
from corporate psychopaths" (tj. "Zdrowie pracowników
zagrożone przez korporacyjnych psychopatów")
ze strony A2 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie ze środy (Wednesday), September 23, 2009)
nazywa ich "korporacyjnymi psychopatami". Na
przekór jednak tych, oraz licznych innych, niedoskonałości
naukowych badań nad osobami opanowanymi przez
filozofię pasożytnictwa, wysoce pocieszającym faktem
jest że takie badania wogóle zaczynają być już prowadzone.
W ten bowiem sposób nasza wiedza na temat tych
"ludzkich pasożytów" zaczyna pomału się powiększać.
Z moich badań opisanych w punkcie #C4 strony
parasitism_pl.htm
oraz w podrozdziale OA6.2 w mojej najnowszej
monografii [1/5]
wynika, że jeśli w instytucjach zarządzanych
demokratycznie 30% ich kierownictwa lub 30%
ich stanu osobowego zaczyna praktykować
filozofię pasożytnictwa, wówczas cała instytucja
staje się instytucją pasożytniczą. Podobnie dzieje
się też z całymi społecznościami, miastami i krajami -
tak jak dzisiaj to widzimy po Zimbabwe, zaś w
przeszłości widzieliśmy po Niemcach Hitlera.
Ponieważ po staniu się nieuleczalną społecznością,
miastem, czy krajem pasożytniczym, sytuacji
NIE daje się już naprawić i odwrócić, jedynym
wyjściem jakie pozostaje Bogu jest sprowadzenie
na nie jakiejś katastrofy która pouśmierca znaczącą
liczbę kluczowych pasożytów i otworzy możliwość
odnowy prowadzącej do nawrotu
totalizmu -
tak jak to wyjaśnia punkt #B4 strony
seismograph_pl.htm.
#S3.
Słowo końcowe:
Prawda czasami jest trudna do przełknięcia
i dla wielu ludzi okropnie niewygodna.
To dlatego wielu ludzi woli słyszeć "pięknie
brzmiącą nieprawdę" niż prawdę. Jednak
aby mógł się dokonać prawdziwy postęp
w naszej świadomości, konieczne jest
zaakceptowanie prawdy i ujrzenie świata
takim jakim naprawdę on jest.
Część #T:
Dodatkowe informacje na temat tej strony:
#T1.
Ogólne informacje o tej stronie:
Czytając pospisywane na tej stronie informacje
o "symulacjach" szatańskiej działalności
UFOnautów na Ziemi, w oczy zapewne
rzuca się fakt, że od naszego sukcesu
w upowszechnianiu tych informacji może
zależeć przeżycie i dalszy rozwój ludzkości.
Dlatego apeluję tutaj gorąco do czytelników
tej strony - proszę, dajmy szansę ludzkości.
Dajmy też szansę samym sobie. Z kolei
szansę tą można tylko wówczas dać sobie
i ludzkości, jeśli dołoży się osobisty wkład
w budzenie ludzi z obecnego omamu który
zaślepia ich oczy.
#T2.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająk,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk,
pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne
opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika
autor tej strony powinien poznać, podane są na
autobiograficznej stronie internetowej o nazwie
pajak_jan.htm
(dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie
pajak_jan.pdf
(dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym
formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF
dalszych stron autora mogą też być ładowane
z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie
tekst_11.htm).
Prawo autora do używania kurtuazyjnego
tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami
jest jak z generałami", znaczy raz
profesor, zawsze już profesor. Z kolei
w swojej karierze naukowej autor tej strony był
profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach,
tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor"
w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim
systemie uczelnianym (w okresie od 1 września
1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który
to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora
nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei
na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor"
(od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku -
tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery
autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego
"profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
Proszę jednak odnotować, że dla całego szeregu
powodów (np. mojego chronicznego deficytu czasu,
prowadzenia badań wyłącznie na zasadzie mojego
prywatnego hobby naukowego, pozostawania
niezatrudnionym i wynikający z tego mój brak
oficjalnego statusu jaki pozwalałby mi zajmować
oficjalne stanowisko w określonych sprawach,
istnienia w Polsce aż całej armii zawodowych
profesorów uczelnianych - których obowiązki
zawodowe obejmują m.in. udzielanie odpowiedzi
na zapytania społeczeństwa, itd., itp.)
począszy od 1 stycznia 2013 roku
ja przyjąłem żelazną
zasadę, że NIE odpowiadam na żadne emaile
wysyłane do mnie przez czytelników moich
stron - o czym niniejszym szczerze
i uczciwie informuję wszystkich zainteresowanych.
Stąd jeśli czytelnik ma sprawę która wymaga
odpowiedzi, wówczas NIE powinien do mnie
pisać, bowiem w takiej sytuacji wysłanie mi
emaila domagającego się odpowiedzi w świetle ustaleń
filozofii totalizmu
byłoby działaniem
niemoralnym. Wszakże spowodowałoby,
że czytelnik doznałby zawodu ponieważ z całą
pewnością NIE otrzymałby odpowiedzi. Ponadto
taki email odbierałby i mi sporo "energii moralnej"
ponieważ z jego powodu i ja czułbym się winnym,
że NIE znalazłem czasu na napisanie odpowiedzi.
Natomiast w/g totalizmu "moralnym działanien"
w takiej sytuacji byłoby albo niezobowiązujące
mnie do odpisania przesłanie mi jakichś informacji
które zdaniem czytelnika są warte abym je poznał,
albo teź napisanie raczej do któregoś z zawodowych
profesorów polskich uczelni - wszakże oni są
opłacani z podatków obywateli między innymi za
udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa,
a ponadto wszyscy oni mają sekretarki (tak
że korespondencja NIE zjada im czasu który
powinni przeznaczać na badania).
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
If you prefer to read in English
click on the flag
(Jeśli preferujesz język angielski
kliknij na poniższą flagę)
Data założenia niniejszej strony: 5 stycznia 2005 roku
Data najnowszego jej aktualizowania: 7 czerwca 2013 roku
(Sprawdź w adresach z
Menu 4
czy istnieje już nowsza aktualizacja)